brak zainteresowania członków wspólnoty sprawami wspólnoty
Na zebraniu sprawozdawczym wspólnoty (wspólnota 178 lokali mieszkalnych) zebraliśmy około 20% całości kart do głosowania uchwał z głosowania nad przyjęciem planu gospodarczego na 2015 oraz sprawozdania finansowego za poprzedni rok. Kolejne około 20% zebraliśmy w drodze indywidualnego zbierania głosów, gdzie zarządca wyznaczył termin i miejsce na terenie wspólnoty w którym członkowie wspólnoty mogli oddać swoje karty do głosowania.
Moje pytanie: czy są jakies formy aktywizacji członków wspólnoty do głosowania i oddawania kart do głosowania nad uchwałami z zebrania sprawozdawczego?
czy są może jakieś inne formy prawne do przymuszenia członków wspólnoty do oddawania kart do głosowania?
czy ostatecznym rozwiązaniem jest chodzenie od drzwi do drzwi członków wspólnoty i zbieranie kart do głosowania?
Moje pytanie: czy są jakies formy aktywizacji członków wspólnoty do głosowania i oddawania kart do głosowania nad uchwałami z zebrania sprawozdawczego?
czy są może jakieś inne formy prawne do przymuszenia członków wspólnoty do oddawania kart do głosowania?
czy ostatecznym rozwiązaniem jest chodzenie od drzwi do drzwi członków wspólnoty i zbieranie kart do głosowania?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
tak, zacznijcie karty kolejnej tury dostarczać z notą obciążeniową np. w wymiarze 20 zł
"za wydrukowanie karty do głosowania i dostarczenie jej na adresy korespondencyjne ".
Właściciel lokalu najlepiej się "aktywizuje", gdy ma za coś zapłacić , czego nie rozumie. Wyjaśnisz mu jak się do ciebie zgłosi.
W tym przypadku płaci za swoje lenistwo . Nie chciało mu się przyjść na zebranie , nie chciało mu sie dać pełnomocnictwa rodzajowego, tym co brali udział w głosowaniach na zebraniu , terasz niech płaci , aż do skutku , gdy paraliż wspólnoty minie . Uchwały będą miały wynik, za jedną z opcji, ponad 50%.
U mnie to działa od kilkunastu lat, w głosowaniu łącznie bierze udział ok 70-80 % - liczone udziałami - w pierwszej turze,
głosowanie trwa ok 2-3 tygodni.
NIE jest to jedyna metoda.
Kolędowanie to przeżytek , o indywidualnych kartach do głosowania słyszałeś ? Nie .
Indywidualne kart do głosowania robi administrator w formie broszury ( średniej klasy kserokopiarka ma taką funkcje - duplex) i dostarcza do skrzynek pocztowych wraz z pismem przewodnim i instrukcją głosowania. Po dwóch dniach Zarząd zbiera je od właścicieli lokali.
Ewentualnie można powiesić kilka skrzynek do kontaktu z Zarządem na terenie nieruchomości i tam właściciele lokali wrzucają wypełnione / za głosowane karty .
U mnie to działa i sprawdza się bardzo dobrze : karta do głosowania + nota obciążeniowa.
Na przyszłość polecam podjęcie uchwały o możliwości głosowania przez maila lub e-kartotekę.
Nie ma możliwości prawnych, żeby "przymusić" właścicieli do udziału w glosowaniach.
Moja wspólnota jest mniej więcej o połowę mniejsza niż Twoja, więc jest u nas trochę łatwiej, ale może przyda Ci się parę uwag praktycznych z mojego doświadczenia. Na nasze zebrania roczne przychodzi ok. 70-80% właścicieli (licząc udziałami), nie ma więc kłopotów z wystarczającą liczbą głosów pod uchwałami. Takie kłopoty zdarzają się czasem, przy zebraniach "nadprogramowych", gdy trzeba podjąć jakąś specjalną uchwałę (np ostatnio była taka sytuacja przy konieczności podjęcia uchwały dotyczącej wycinki drzew). Co prawda wszyscy właściciele byli zawiadomieni o zebraniu i uchwale, ale przyszło mniej ludzi niż zwykle. W takich przypadkach stosujemy osobiste dozbieranie podpisów przez członków zarządu. Mamy 4 klatki schodowe, każdy z czterech członków zarządu jest z innej klatki, więc odwiedzenie tych paru lokali w "swojej" klatce to naprawdę niewielki wysiłek i obciążenie czasowe.
Wg mnie zmuszanie ludzi do ponoszenia dodatkowych opłat za dodatkowe zawiadamianie o konieczności zagłosowania pod uchwałą jest bezprawne - nie ma w naszym kraju obowiązku brania udziału w wyborach i głosowaniach. Jeżeli ktoś nie chce zagłosować, to nie ma metod by go do tego zmusić. Łatwo można sobie wyobrazić sytuację, że "oporny" właściciel dostaje kilka czy kilkanaście takich zawiadomień z "notą obciążającą" na 20 zł (ciekawe dlaczego pomysłodawca nie daje 200zł) i na nie w ogóle nie reaguje. I co dalej? Nic - bo takie działanie jest bezprawne i nieegzekwowalne.
Na naszych zebraniach stosujemy podpisywanie się właścicieli pod uchwałami na jednej dla każdej uchwały liście, zawierającej rubryki "Za", "Przeciw" i "Wstrzymał się". Obejście sali z taka listą zajmuje członkom komisji skrutacyjnej ok. 15 min. Oczywiście są inne metody zbierania głosów i każda z tych metod ma swoje wady i zalety. Stosowana u nas metoda "jednej listy" ma tę wadę, ze traci się tajność głosowania, ale po pierwsze nie ma takiego prawnego wymogu by głosowania uchwał były tajne, a po drugie wszystkie dokumenty dotyczące wspólnoty powinny być jawne. Głosowanie za pomocą indywidualnych kart do głosowania ma z kolei tę wadę, że zarząd może się spotkać z zarzutem "podmieniania" kart gdy zajdzie taka potrzeba, oraz zdecydowanie większe koszty druku. Ale jeśli w jakiś wspólnotach sprawdza się taka metoda, to czemu nie.
I ostatnia moja uwaga w sprawie brak zainteresowania członków wspólnoty sprawami wspólnoty dotyczy długości zebrań. Jest rolą zarządu takie przygotowanie zebrań, by nie były one zbyt długie. Uważam, że zebranie dłuższe niż 2 godziny nie powinno mieć miejsca. Nasze zebrania zazwyczaj trwają ok. 1.5 godziny - jeżeli byłyby one dłuższe ludzie by po prostu przestaliby w nich uczestniczyć.
Mam jeszcze jedno pytanie, czy w regulaminie Wspólnoty można zapisać oraz korzystać z tego zapisu, że uchwały z zebrań sprawozdawczych i nie tylko, przechodzą większością głosów członków wspólnoty, ale głosów osób zaangażowanych (mam tu na myśli osób biorących czynny udział w głosowaniach wspólnoty na drodze uczestniczenia w zebraniach oraz w drodze indywidualnego zbierania głosów). Reszta członków wspólnoty, która nie uczestniczy w zebraniach oraz do np. wyznaczonego terminu w drodze indywidualnego zbierania głosów nie odda karty do głosowania, są pomijane w podliczaniu procentowego udziału. Czyli bierzemy pod uwagę członków wspólnoty, którzy głosowali w danej uchwale, jako całość i wówczas liczymy czy mamy większość czy też nie.
Czy taka praktyka jest powszechna w dużych wspólnotach i czy ktoś w ogóle korzysta z takiej praktyki?
Może gdzieś tam stosują, ale jest to niezgodne z prawem - z art. 23 ust. 2 UoWL - i taka uchwała najczęściej nie jest uchwałą bo nie ma wymaganej większości. Liczyć należy udziały (głosy) wszystkich właścicieli a nie tylko "aktywnych".
nie wiem czy jest ,jakaś taka, wspólnota coby zastosowała głosowanie wg twojej tezy . W sądzie się nie utrzyma .