Martwa dusza w zarządzie
katella
Użytkownik
Przez rok byłam członkiem zarządu swojej wspólnoty - zostałam nim kilka miesięcy po wprowadzeniu się do mieszkania w budynku kilkuletnim, zostałam przypadkowo, bo odwołano dawnego członka zarządu, a ja odezwałam się w kilku kwestiach i uznano, że powinnam wobec tego coś zrobić. Kiedy skończyło się zebranie, odwołany członek zarządu powiedział mi, że nic nie robił, bo nikt o niczym go nie informował, nawet o zebraniach zarządu. Nie miałam pojęcia, jak działa zarząd i wspólnota, ale postanowiłam jednak "dokształcić się" i licząc na pomoc pozostałych członków zarządu coś zrobić. Przez miesiąc nic się nie działo, więc napisałam do zarządu, by informował mnie o swoich pracach. Potem poszłam na jedno spotkanie, na którym pani z zarządu wręczyła mi do podpisania pisma, które sama zredagowała. Powiedziałam, że nie podpiszę ich, gdyż muszę je przeczytać i przemyśleć. Potem podpisałam. I od tego czasu znów milczenie. Wreszcie, po 5 miesiącach, napisałam do administratora, by przygotował mi do wglądu wszystkie dokumenty od czasu, kiedy jestem w zarządzie. Okazało się, że zostało wydanych mnóstwo decyzji bez mojej wiedzy. Poprosiłam raz jeszcze o przesyłanie mi bieżącej księgowości. Administrator stwierdził, że dobrze. I dalej nic. Wreszcie na kolejne przypomnienie zareagował stwierdzeniem, że dwie osoby wystarczą do zatwierdzania dokumentów i nie muszą mi niczego przesyłać. Zrezygnowałam z pracy w tym zarządzie. Wywieszono moją rezygnację na tablicy ogłoszeń, po czym dalej dwóch członków sobie działało. Zgłosiła się trzecia do zarządu i wywieszono kolejne ogłoszenie, że teraz są 3 osoby w zarządzie. Zero uchwał. I tak toczy się życie w moje wspólnocie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Zapytałem o regulamin, bo czasami rozsądne wspólnoty próbują unormować tą wolną amerykankę.
Uważam jednak, że katella niepotrzebnie się wycofała. Powinna doczekać do zebrania. Odmówić podpisania sprawozdania zarządu i przedstawić swój głos odrębny.
Nie mówię, że wygra, ale dałaby przynajmniej sygnał, że w zarządzie źle się dzieje. Może następny wybrany potwierdziłby jej wersję? Albo rozszerzono by zarząd? Teraz osiągnęła tylko to, że tamci dwaj obgadali ją przed właścicielami, że nic nie robiła, migała się, nie miała czasu i mocna jest tylko na zebraniu.