nieprawidłowości w pracy Zarządu wykryte przez Komisję Rewizyjną
planty
Użytkownik
Witam serdecznie,
w naszej Wspólnocie została powołana Komisja Rewizyjna, która miała swoich zwolenników i przeciwników. Do tej pory miałam nieodparte wrażenie, że osoby działające w tej Komisji miały na celu jedynie antypatie kierowane do Członków Zarządu. Ale z powodu zbliżającego się zebrania rocznego Komisja przygotowała również sprawozdanie ze swojej działalności. I niestety w sprawozdaniu tym wskazane jest całe mnóstwo niezgodności wynikających z pracy Zarządu. Przede wszystkim jak się okazało Zarząd nie prowadzi pełnej kontroli rachunków tj. prawidłowości ich naliczenia oraz prac wykonywanych przez firmy świadczące usługi na rzecz Wspólnoty. Kilka z tych rachunków było rozliczone w księgach rachunkowych z zawyżonymi kwotami, rozliczone też były prywatne przejazdy taksówką Członków Zarządu.
Co w takiej sytuacji można zrobić? Czy jedynym wyjściem jest odwołanie Zarządu (i tu powstaje problem z głosowaniem, bo większość uprawnionych do głosowania nie zna tematu i głosuje dla tzw. "świętego spokoju"), czy jest dodatkowo możliwość pociągnięcia Członków Zarządu do odpowiedzialności karnej (nadużycia)?
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedzi...
w naszej Wspólnocie została powołana Komisja Rewizyjna, która miała swoich zwolenników i przeciwników. Do tej pory miałam nieodparte wrażenie, że osoby działające w tej Komisji miały na celu jedynie antypatie kierowane do Członków Zarządu. Ale z powodu zbliżającego się zebrania rocznego Komisja przygotowała również sprawozdanie ze swojej działalności. I niestety w sprawozdaniu tym wskazane jest całe mnóstwo niezgodności wynikających z pracy Zarządu. Przede wszystkim jak się okazało Zarząd nie prowadzi pełnej kontroli rachunków tj. prawidłowości ich naliczenia oraz prac wykonywanych przez firmy świadczące usługi na rzecz Wspólnoty. Kilka z tych rachunków było rozliczone w księgach rachunkowych z zawyżonymi kwotami, rozliczone też były prywatne przejazdy taksówką Członków Zarządu.
Co w takiej sytuacji można zrobić? Czy jedynym wyjściem jest odwołanie Zarządu (i tu powstaje problem z głosowaniem, bo większość uprawnionych do głosowania nie zna tematu i głosuje dla tzw. "świętego spokoju"), czy jest dodatkowo możliwość pociągnięcia Członków Zarządu do odpowiedzialności karnej (nadużycia)?
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedzi...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Owszem jest możliwosć zwrócenia się do sądu korzystajac z uwl Ale uważam, ze jeśli zrobisz to wbrew większości, to licz się z tym, że sasiedzi Cię znienawidzą... Czarny PR zadziała.
Widzę trzy wyjścia:
1/ zmiana całego lub części Zarządu
2/ obojetne wzruszenie ramionami
3/ przeprowadzka
wyjście nr 4 czyli oskarżenie Zarządu o przejazd taksówką na koszt wspólnoty i temu podobne czyny doradzam pominąć.
To raczej zaogni sytuację niż ją poprawi.
Niestety poza wyjściem nr 2 wszystkie pozostałe wymagają działania. Ja sugeruję odwołanie tego Zarządu,lub jego części.
(zakładam (może naiwnie), że jakieś uczciwe osoby w nim są) Chyba że .........no właśnie.....a cóż to za nieprawidłowości?
Z drugiej strony ten się nie myli, co nic nie robi. Może te nieprawidłowości nie wynikają ze złej woli a braku wiedzy np. budowlanej? Co to znaczy, że "Kilka z tych rachunków było rozliczone w księgach rachunkowych z zawyżonymi kwotami"?
Sama mam na koncie kilka pomyłek, m.in. naraziłam wm na zapłatę 60 zł więcej niż wynikało z oferty, a raz oszczędziłam wm 1200 zł, bo sama (metrem krawieckim) zmierzyłam wykonywaną powierzchnię , bo akurat miałam wtedy czas. O ilu swoich pomyłkach nie wiem? Może jakaś komisja rewizyjna mi to kiedyś wykaże...
Przykład z życia:
Byłw jednej WM taki upierdliwy własciciel, powiedzmy Kowalski. Stawiał niewygodne pytania oraz śmiałe tezy. Ludzie zaczynali powoli dochodzić do wniosku, że może rzeczywiscie coś jest na rzeczy.
Jedna akcja administratora i było po problemie.
Gdy nie było go w domu przyszedł elektryk (pracownik administratora). Wszedł na drabinkę, otworzył tablicę elektryczną z licznikami i bezpiecznikami na korytarzu, na ich pietrze. I do przechodzących obok sąsiadów powiedział, że takiego złodziejstwa jak u Kowalskiego to jeszcze nie widział.
Pocmokał, pokiwał głową. Coś tam podłubał. Zabrał się i poszedł.
Kowalski o incydencie dowiedział się po ładnych paru dniach. Wczesniej się tylko dziwił zachowaniom ludzkim, którzy nagle się zmienili wobec niego.
Elektryk się wyparł, sasiedzi (ci przechodzący obok) się wyparli, a gębę mu dorobiono na całe życie.
Nie piszę po to aby straszyć. Ale skoro zdarzyło się raz może zdarzyć się kiedyś znowu.
Administrator traci kasę, gdy wspólnota odchodzi.
Zatem jak ma dusze gangstera, to nie cofnie się przed niczym.
Ja wyciągam ze zdarzenia taką naukę. Na zebraniach można atakować, ale trzeba mieć poparcie do tego co się robi. I to zalatwione sobie przed zebraniem.
Partyzanckie metody odwołania zarządu czy administratora mogą się skończyć opinią oszołoma i lekkim ostracyzmem. Jesli chcemy tam mieszkać, to nie róbmy tego.
Jak nie potrafimy przekonać ludzi, to albo dajmy sobie spokój, albo się wyprowadźmy. Sorry, ale samotnych wojowników we wspólnocie nie widzę.
Zakładam, że Zarzad wszystkie dokumenty wspólnoty udostępnił "komisji rewizyjnej", czyli zachował się bez zarzutu.
Nic w każdym razie nie piszesz o problemach z tym związanych.
Ja przestrzegam przed pochopnym ocenianiem prac Zarządu. Naruszenie prawa to działanie niezgodne z ustawą, a nie z odczuciami innych.
w której wyjawisz na zebraniu swoje opinie i przemyślenia i nagle "klękną olśnione narody". Piszesz: "Po zebraniu pytano się mnie czy nie chcę być wybraną do zarządu, ale mnie to nie interesuje". Ja Ciebie nie próbuję zniechęcić do działania, a jedynie pokazać, że Twoja postawa jest niekonsekwentna. Niby dlaczego Zarząd mający poparcie większości miałby dać się sterować pojedyńczej osobie? - to nie ma sensu - mam nadzieję, że się zgodzisz? A niby dlaczego właściciele mają poprzeć odwołanie Zarządu, jeżeli nie ma innych kandydatów, a pomysłodawca, czyli Ty nie chce podjąć wyzwania. ja bym nie poparła kogoś takiego ze strachu. Ktoś musi wziąć odpowiedzialność. Jeżeli się powiedziało A...
ja mam wrażenie, że to niestety Ty się wycofujesz i to na poczatku drogi. Uwierz, o wiele łatwiej jest krytykować niż pozytywnie działać. I odpowiedzialność mniejsza i zawsze można powiedzieć "a nie mówiłam?" Tylko co z tego wynika. Posty na forum? Ok, co więcej?
Przynajmniej to, w ramach rekompensaty.
Jednak to, o czym piszesz, to realia życia we wspólnotach.
Masz konkretne zarzuty - możesz udać się do prokuratury, urzędu kontroli skarbowej, na policję, złożyć pozew w sądzie....
Trochę tych możliwości jest, o ile jesteś zdecydowana.
Też zauważam takie podejście.....
Weź jednak pod uwagę, że naprawdę musisz dobrze się zastanowić, bo samotna walka to poważna szarpanina - mówię to, jako zaangażowany właściciel, który dzisiaj już nie jest tak osamotniony w działaniach.
Może niezbyt dobrze to ujęłam - do działania chętnych wielu nie ma, ale jest za to zdecydowane poparcie, a to już bardzo dużo.
Jednak też uważam, że jak nie powiodło ci się na zebraniu, a są konkretne dowody, to trzeba sprawę oddać do sądu, bo samo wyłuszczenie problemu na zebraniu(jeszcze przy takim zarządzie, który nie respektuje prawa) do niczego nie doprowadzi, wiem to z autopsji.
We wspólnotach, gdzie zarząd ma poparcie większości(choć ta większość nie wie o co chodzi)będzie to wykorzystywał i często omijał prawo.
Żeby wymusić na zarządzie stosowanie prawa, to nie masz innego wyjścia jak sprawa sądowa. Ja raczej nie wdawałabym się w dyskusję z sąsiadami/właścicielami, ponieważ wiem, że to nic nie da, sama to próbowałam. Na zebraniu i tak niewielu cię poprze.
1) członek zarządu to funkcja, a nie rodzaj zatrudnienia, nie musi brać pieniędzy. Twój pracodawca zakazuje np. wstępowania do stowarzyszeń?
2) 8 godzin to pracuje administrator, członek zarządu poświęca wm tyle czasu ile może. Być może w twojej wm teraz trzeba 8 godzin, ale choćby 2 to lepiej niż zero.
Pokazuję ci drogę wyjścia z sytuacji, od ciebie zależy jaką wybierzesz.
Nie mam ochoty "droczyć" się z Zarządem (a tak robi większość członków naszej Wspólnoty - bardziej w zakresie sympatii i antypatii do osób w Zarządzie), ale nie mam też ochoty godzić się na pewne niezgodne ze stanem faktycznym działania tylko dlatego, że Ci ludzie chcą robić to co robią, a działania te powstały nie tylko w wyniku pomyłek, bo jeżeli ktoś zaleca zaksięgowanie wyższej kwoty, niż jest wykazana na rachunku, to nie może być mowy o pomyłce.
Dodatkowo miałam okazję rozmawiać z Panią, która pełni funkcję Prezesa Zarządu i przyznam szczerze, że miałam wiele wątpliwości co do jej orientowaniu się w sprawach Wspólnoty, na żadne zadane przeze mnie pytanie nie otrzymałam konkretnej odpowiedzi tylko poradę abym w tej sprawie zwróciła się do Administratora. Zdaję sobie sprawę, że licencjonowany Administrator ma zapewne większą wiedzę w tym zakresie, ale wydawało mi się, że skoro zwracam się z prośbą o wyjaśnienie dlaczego coś jest naliczane tak a nie tak, to osoba, która zatwierdza takie rozliczenia powinna mieć choć w małym stopniu o tym jakieś pojęcie. Dodatkowo zadziwił mnie fakt, że osoba ta podczas dwugodzinnego spotkania dziesiątki razy potwierdziła jaka to ona jest uczciwa. Wydaję mi się, że człowiek swoimi działaniami jest w stanie doprowadzić do wygłoszenia o sobie takich opinii przez innych a nie przez samego siebie, to też powoduje wzbudzenie braku zaufania do takiej osoby.