Czy pracownik firmy zarządzającej nieruchomościami i będący zarządcą musi mieć licencję?
Katarzynka
Użytkownik
Witam i proszę o pomoc.
Należę do wspólnoty, w której jest około 20 mieszkań. Nie mamy zarządu, mamy zarządcę. Pani ta pracuje w firmie zarządzającej nieruchomościami i wielu z nas ma z nią problemy, ciężko jest coś załatwić. Zmiana firmy na razie nie wchodzi w grę, gdyż ludzie są ciężcy a my jesteśmy nowymi właścicielami i od początku pani zarządca dała nam w kość. Wpisując jej nazwisko w rejestrze zarządców nie wyskakuje nic, więc wygląda na to, że nie ma licencji. Dyrektor firmy ma licencję i ten numer pojawia się w rejestrze. Tu pojawia się moje pytanie: czy ta pani (będąca pracownikiem w firmie) musi mieć licencję?
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź i może podpowiedź jak się pozbyć uciążliwego zarządcy.
Należę do wspólnoty, w której jest około 20 mieszkań. Nie mamy zarządu, mamy zarządcę. Pani ta pracuje w firmie zarządzającej nieruchomościami i wielu z nas ma z nią problemy, ciężko jest coś załatwić. Zmiana firmy na razie nie wchodzi w grę, gdyż ludzie są ciężcy a my jesteśmy nowymi właścicielami i od początku pani zarządca dała nam w kość. Wpisując jej nazwisko w rejestrze zarządców nie wyskakuje nic, więc wygląda na to, że nie ma licencji. Dyrektor firmy ma licencję i ten numer pojawia się w rejestrze. Tu pojawia się moje pytanie: czy ta pani (będąca pracownikiem w firmie) musi mieć licencję?
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź i może podpowiedź jak się pozbyć uciążliwego zarządcy.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Wygląda na to, że u Was jest następująca sytuacja:
Macie zarządcę z art. 18.1. Jest nim owa firma zarządzająca, której właściciel ma licencję.
"Ta pani" jest tylko administratorem, więc nie musi mieć licencji.
Jeżeli tak jest, to możecie zrobić jedną w dwóch rzeczy:
1) Podjąć uchwałę większością udziałów o zmianie zarządcy. Sposób zarządu pozostaje ten sam, czyli nie powołujecie zarządu wspólnoty, rządzi zarządca (osoba fizyczna lub prawna).
2) Podjąć uchwałę większością udziałów o zmianie sposobu zarządu na określony w rozdziale 4 ustawy i wykreśleniu z księgi wieczystej nieruchomości wspólnej wpisu o sposobie zarządu.
Na zebraniu musi być obecny notariusz, żeby uchwałę zaprotokołować. Następnie podejmujecie uchwałę o powołaniu 1-osobowego lub kilkuosobowego zarządu wspólnoty (notariusz tego już nie protokołuje). Z chwilą powołania, zarząd uzyskuje kompetencje, przewidziane w ustawie i może wybrać i zatrudnić na umowę o zarządzanie zarządcę do pomocy.
Drugie wyjście jest lepsze, ale trochę trudniejsze: na zebraniu musicie zapewnić obecność takiej liczby właścicieli, żeby uchwała została przyjęta już na zebraniu (notariusz nie będzie chodził po mieszkaniach, żeby zbierać brakujące głosy). Poza tym poniesiecie koszty opłaty notarialnej (ok. 300 zł). Ale za to przejmiecie kontrolę nad nieruchomością: to Wy jako ogół właścicieli lokali będziecie dyktować warunki i decydować o wyborze Waszych usługodawców. To są gruntowne porządki, a nie kosmetyka.
Jeśli jednak nie da się póki co tego zrobić, to przynajmniej zmieńcie zarządcę na lepszego.
Pani, która pracuje w tej firmie już nie musi mieć licencji. Zwracajcie się do tej osoby, która jest wskazana w umowie o zarządzanie.
Jak sama piszesz zmiana firmy zarządzającej nie wchodzi w grę, porozmawiajcie z prezesem tej firmy. Od tego bym zaczęła.
Kto w imieniu wspólnoty ją podpisał?
Dziękuję wam bardzo za odpowiedzi i podpowiedzi :)
Powierzenie zarządu mogło się odbyć w formie aktu notarialnego. Sprawdź, co masz w swoim akcie. Trzeba jednak pamiętać, że wystarczy zawrzeć zapis o powierzeniu zarządu w pierwszym akcie notarialnym. Ustawa o własności lokalu:
Ale dzięki za sprecyzowanie, faktycznie można to i tak odczytać.
Polecasz firmę, zarządzającą nieruchomościami 200 wspólnot mieszkaniowych o powierzchni użytkowej 1 mln m2 (15 tysięcy lokali). Osobiście odradzam korzystanie z usług takich molochów. Tam pojedyncza wspólnota jest tylko małym trybikiem w machinie biznesowej.
Czyli jest to firma w jednej korporacji z WAM-em. Moloch w molochu. Ja bym omijał z daleka.