Po obrysie
koziorozka
Użytkownik
Czy jakaś wm zmusiła sądownie gminę do korekty granic działki, tak żeby spełniała warunki działki budowlanej i umożliwiała normalne funkcjonowanie wm?
Tak, żeby było miejsce i na śmietnik i dojście do studzienki kanalizacyjnej, i co tam kto jeszcze MUSI mieć, żeby w ogóle funkcjonować?
Pytam, bo chodzi mi po głowie taki pozew, ale na prekursora przecierającego szlak chyba się nie nadaję. Są już jakieś wyroki, na które można by się powołać?
Tak, żeby było miejsce i na śmietnik i dojście do studzienki kanalizacyjnej, i co tam kto jeszcze MUSI mieć, żeby w ogóle funkcjonować?
Pytam, bo chodzi mi po głowie taki pozew, ale na prekursora przecierającego szlak chyba się nie nadaję. Są już jakieś wyroki, na które można by się powołać?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Przed podziałem gruntu wybudowano dwie osłony śmietnikowe oraz przez środek drogę ewakuacyjną/komunikacyjną. Każda wspólnota "oddała" pasek gruntu ok.1,5 mb.
Niektóre wspólnoty wybudowały od razu parkingi dla własnego użytku.
Pomiędzy wspólnotami zostało zawarte porozumienie w sprawie ponoszenia kosztów utrzymania osłon śmietnikowych.
https://forum.zarzadca.pl/discussion/2027/altana-smietnikowa/#Item_1
WM nie może nic dzierżawić.
Wątek założyłam z pytaniem o wyroki sądowe zmuszające oporną gminę do naprawienia swoich błędów przy wydzielaniu działek po obrysie
Nie pisałam, że to było nielegalne, tylko błędne, bo uniemożliwiające normalne funkcjonowanie.
Do dzisiaj Gminy plują sobie w brodę, że takie szatkowanie (wg klatki schodowej) nieruchomości wielolokalowych BYŁA WIELKĄ POMYŁKĄ.
Brak wpływów z terenów międzyblokowych(podatku od nieruchomości czy wieczystego) trochę ostudziła zapędy twardogłowych urzędasów
Nie doczepiaj do niego wszystkiego, co usłyszałeś, bo zrobi się wątek o wszystkim i o niczym.
Wydzielenie działki po obrysie budynku nie oznacza, że nie ma on przyłączy lub ogrzewania.
Skoro zaś takie rozwiązania były prawnie dopuszczalne, to w żadnym sądzie nie da się zmusić gminy do "naprawienia błędu". Co najwyżej wspólnota może wykupić od gminy grunt przyległy do budynku.
Gminy tylko skwapliwie skorzystały z możliwości, jakie dawało prawo.
Podobny błąd to dopuszczenie zarządzania nieruchomościami nowo powstałych wspólnot mieszkaniowych przez jednostki komunalne czy zbyt późne uregulowanie w ustawie kwestii sprzedaży piwnic wraz z lokalem w spółdzielczych zasobach mieszkaniowych (przy przekształcaniu prawa do lokalu we własność).
Takich zaniedbań i przeoczeń ustawodawcy w obszarze rynku nieruchomości jest dużo więcej. O ile można przyjąć, że w latach 1990-tych przy otwieraniu tego rynku z wielu kwestii nie zdawano sobie sprawy, o tyle po 15 latach doświadczeń takie tłumaczenie jest nie do przyjęcia. A nadal są obszary, na których panują prawa Dzikiego Zachodu - na przykład brak przyzwoitego zabezpieczenia interesów konsumenta (nabywcy nieruchomości) w starciu z deweloperem: egzekwowanie rękojmi za wady, przeniesienie własności na nabywcę itp.
Dla mnie najważniejsze jest stwierdzenie:
<BLOCKQUOTE>dla której wydano <STRONG>decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu</STRONG>.</BLOCKQUOTE>
<U>Nowelizacja ugn z 2000 roku po raz pierwszy wprowadziła wymóg dostępu działki budowlanej do drogi publicznej.</U>
Od tego czasu obowiązują też wymogi dotyczące <U>wielkości i cech geometrycznych działki</U> oraz <U>wyposażenia jej w urządzenia infrastruktury technicznej</U>, które umożliwiają "prawidłowe i racjonalne korzystanie z budynków". To jest dokładnie to, o co chodziło: <STRONG>przyłącza, ogrzewanie, dostęp do budynku, grunt na śmietnik itp.</STRONG> Gdyby takie regulacje wprowadzono w 1994 roku, nie byłoby problemu wyodrębnień gruntu po obrysie, zmuszania wspólnot do dzierżawy gruntu, opłat za "zwisające" nad gruntem gminy ocieplenie budynku i tym podobne.