Ukrywanie dokumentacji
Antyanioł
Użytkownik
Proszę o pomoc w następującej sprawie,
Kilku właścicieli z naszej wspólnoty skierowało dwukrotnie pismo do zarządu o skserowanie części dokumentacji, mamy uchwałę która reguluje takie działania tzn. że na żądanie właścicieli zarząd ma obowiązek skserować żądane dokumenty za opłatą zgodną z fakturą za te czynność, pisma te dotyczyły dwóch spraw. W pierwszym przypadku zarząd odpowiedział,że nie wykona tych kserokopii bo to za dużo pracy i za drogo i zażądał wynagrodzenia za te czynność, skierowane w tej sprawie kolejne pismo powróciło do adresata jako niepodjęte.
Następna sprawa dotyczyła skserowania dokumentacji remontu komórek i boksu śmietnika, protokołów z negocjacji cen za te usługę i ofert wykonawców jakie zostały złożone na wykonanie tego remontu i kolejno, najpierw nie podjęto pisma z poczty a następne pismo powróciło ale już nie przez pocztę ale wciśnięte do skrzynki pocztowej nadawcy z dołączonym pismem,że zarząd postanowił ignorować właścicieli i wymienił których ale nie z nazwiska a podając nr lokali tych właścicieli. W tym piśmie wyjaśnia dlaczego będzie ich ignorował a powodem jest rzekoma przestępcza działalność tych właścicieli przeciwko zarządowi, a konkretnie osobie zarządcy,który jest członkiem zarządu i właścicielem we wspólnocie.Pan ten pobiera wynagrodzenie za to że jest zarządcą i w jego obowiązkach leży wykonanie tych kserokopii.
Ta rzekoma przestępcza działalność miałaby polegać na pomówieniach i groźbach kierowanych do zarządcy.Pan ten wytoczył tym 3 właścicielom procesy sądowe, które przegrał, w jednym przypadku właściciel miał przeprosić zarządcę.
Twierdzi,że można z dokumentacją zapoznać się u niego w mieszkaniu, które jednocześnie jest biurem wspólnoty. My z obawy,że kiedy przekroczymy próg jego mieszkania zostaniemy oskarżeni o najście nie godzimy się na takie rozwiązanie sprawy i zgodnie z uchwałą o kserowaniu dokumentów na żądanie zwracamy się pismem do zarządu. W taki sposób nigdy nie otrzymamy do wglądu żadnych dokumentów.
Nasze pytanie jest takie:
jak powinien wyglądać pozew do sądu o ukrywanie przez zarząd dokumentacji wspólnoty?
Będziemy wdzięczni za pomoc w tej sprawie.
Kilku właścicieli z naszej wspólnoty skierowało dwukrotnie pismo do zarządu o skserowanie części dokumentacji, mamy uchwałę która reguluje takie działania tzn. że na żądanie właścicieli zarząd ma obowiązek skserować żądane dokumenty za opłatą zgodną z fakturą za te czynność, pisma te dotyczyły dwóch spraw. W pierwszym przypadku zarząd odpowiedział,że nie wykona tych kserokopii bo to za dużo pracy i za drogo i zażądał wynagrodzenia za te czynność, skierowane w tej sprawie kolejne pismo powróciło do adresata jako niepodjęte.
Następna sprawa dotyczyła skserowania dokumentacji remontu komórek i boksu śmietnika, protokołów z negocjacji cen za te usługę i ofert wykonawców jakie zostały złożone na wykonanie tego remontu i kolejno, najpierw nie podjęto pisma z poczty a następne pismo powróciło ale już nie przez pocztę ale wciśnięte do skrzynki pocztowej nadawcy z dołączonym pismem,że zarząd postanowił ignorować właścicieli i wymienił których ale nie z nazwiska a podając nr lokali tych właścicieli. W tym piśmie wyjaśnia dlaczego będzie ich ignorował a powodem jest rzekoma przestępcza działalność tych właścicieli przeciwko zarządowi, a konkretnie osobie zarządcy,który jest członkiem zarządu i właścicielem we wspólnocie.Pan ten pobiera wynagrodzenie za to że jest zarządcą i w jego obowiązkach leży wykonanie tych kserokopii.
Ta rzekoma przestępcza działalność miałaby polegać na pomówieniach i groźbach kierowanych do zarządcy.Pan ten wytoczył tym 3 właścicielom procesy sądowe, które przegrał, w jednym przypadku właściciel miał przeprosić zarządcę.
Twierdzi,że można z dokumentacją zapoznać się u niego w mieszkaniu, które jednocześnie jest biurem wspólnoty. My z obawy,że kiedy przekroczymy próg jego mieszkania zostaniemy oskarżeni o najście nie godzimy się na takie rozwiązanie sprawy i zgodnie z uchwałą o kserowaniu dokumentów na żądanie zwracamy się pismem do zarządu. W taki sposób nigdy nie otrzymamy do wglądu żadnych dokumentów.
Nasze pytanie jest takie:
jak powinien wyglądać pozew do sądu o ukrywanie przez zarząd dokumentacji wspólnoty?
Będziemy wdzięczni za pomoc w tej sprawie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
i może postraszyć :
Artykuł 276 Kodeksu Karnego.
"Kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać,podlega grzywnie, karze ograniczenia
wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."
http://www.zarzadca.pl/wzory-pism-sadowych/pozwy/78-pozew-o-nakazanie-wydania-dokumentacji-wspolnoty-mieszkaniowej.html
już kiedyś złożyliśmy do prokuratury doniesienie o ukrywanie dokumentacji przeciwko temu samemu panu. Przesłuchano w tej sprawie wszystkich właścicieli,którzy podpisali się pod tym doniesieniem, niektórym dano do przeczytania zeznania pana Zarządcy. Niestety postępowanie umorzono ponieważ nie wykryto znamion przestępstwa a uzasadnienie brzmiało dokładnie jak zeznania pana zarządcy. Pan Zarządca potem na rocznym zebraniu właścicieli kazał "donosicielom" wszystko "odszczekać" a treść uzasadnienia wywiesił na tablicy ogłoszeń.
Od tej pory właściciele. którzy złożyli doniesienie są szykanowani i ignorowani przez pana zarządce. Niestety jak do tej pory, poza członkami zarządu, nigdy nikt z właścicieli nie miał okazji zajrzeć do dokumentacji wspólnoty. Członkowie zarządu twierdzą,że dokumenty są w porządku ale w takim razie dlaczego nie chcą okazać dokumentów innym właścicielom? Moim zdaniem takiemu zarządowi nie należy wierzyć. Na rocznym zebraniu podaje się hasłowo co zostało wykonane i za ile bez poparcia dokumentami.
Nie otrzymujemy rocznych rozliczeń ponoszonych przez nas zaliczek natomiast zarząd jeszcze przed sprawozdaniem żąda udzielenia absolutorium. Każdy kto jest przeciw, a jest takich mało bo się po prostu boją, natychmiast ląduje w sądzie za cokolwiek np. za pomówienie, za naruszenie dóbr osobistych,za groźby, za szkody moralne i materialne i nie jest tu ważne ,że zarząd ,tak na prawdę w osobie pana zarządcy, przegrywa wszystkie sprawy ważne jest aby "dokopac". Jest nas 3 właścicieli traktowanych w ten sposób. inni współwłaściciele nie wiedzą,że tak się dzieje bo pan zarządca podaje nas jako prywatny właściciel ale posługuje się dokumentami wspólnoty jako dowodami. Dwie sprawy dotyczyły wspólnoty ,przegrane przez wspólnotę, jednak nikt o tym nie wie bo pan zarządca ma pełnomocnictwo do sądu we wszelkich sprawach. Jesteśmy już tym zmęczeni, w tej wspólnocie trudno nam żyć, jesteśmy narażeni na szykany i obelgi z ust pana Zarządcy tyle że robi to bez świadków, o byle co donosi na nas na policję np.o psa., o rzekome szykany wobec niego, o rzekome pokazywanie mu środkowego palca i o inne wymyślone rzeczy. Na zebraniach nie daje nam dojść do głosu stwierdzając np. o patrzcie ludzie jak się głupio uśmiecha, jakie głupie miny robi itp. co powoduje,że zdenerwowani,wyzywani ludzie wychodzą z zebrania żeby nie narażać się na kolejny stres. Nie można ludzi przekonać do zmiany bo tak im wygodnie, bo pan Zarządca "Anioł" wszystko za nich zrobi. Mamy tego dość a jednocześnie nie mamy żadnego narzędzia żeby zmienić te chorą sytuację.
Antyanioł - "pan zarządca to były policjant" - wiele wyjaśnia, ale zawsze mediujemy - sąd to ostateczność.
W zarządzie już pracowałam, ten pan właśnie zrobił wszystko żeby ludzie uwierzyli ,że ten zarząd jest do niczego i sam został jednoosobowym zarządem bo nikt z nim,mimo że został wybrany, nie chciał współpracować. Wszyscy się go boją ,bo przegrali sprawę u prokuratora ale odwołać też go nie chcą,bo tak czy inaczej, wszystko za nich robi. Większość mieszkańców to starsi ludzie, którym prawi komplementy, miło się do nich uśmiecha, macha na dzień dobry,ale z tymi co się z nim nie zgadzają, jak sam powiedział do redaktora z gazety, postępuje ostro.
Cwaniak kuty na cztery nogi. I jeśli nie wykażemy,że są nieprawidłowości w dokumentacji albo wręcz jakieś rzeczy niezgodne z przepisami prawa, nic nie zdziałamy. Tych spraw jest wiele, ze zrozumiałych względów nie piszę o nich bo chyba powstałaby z tego niezła książka(mam tu na myśli złośliwości które robią zarządca wobec nas. W każdym razie ja mam co raz mniej siły na walkę z tym panem ale odpuścić się nie da,bo mimo że ja staram się go omijać z daleka, on zawsze znajdzie jakiś powód żeby się przyczepić no i zaczyna się wszystko na nowo. Koniec chyba będzie taki,że zamienię się z kimś na mieszkanie byle dalej od pana Zarząda.
Też się uśmiecham, macham z daleka na dzień dobry i nie okazuję zniecierpliwienia ewidentnym bzdurami serwowanymi mi pod śmietnikiem. Na razie ta metoda się sprawdza
Zatem podejmijcie uchwałę która odwoła tego pana. (Porozmawiaj z właścicielami indywidualnie. Powiedz, że niczego nie muszą się bać)
Jak będziecie mieć większość to zbierz głosy w drodze indywidualnego zbierania głosów.
Mimo iż artykuł 23 uwl stanowi, że
1. Uchwały właścicieli lokali są podejmowane bądź na zebraniu, bądź w drodze indywidualnego zbierania głosów przez zarząd; uchwała może być wynikiem głosów oddanych częściowo na zebraniu, częściowo w drodze indywidualnego ich zbierania.
to powołaj się na wyrok SN IV CK 543/03
........Sąd Okręgowy wskazał również, że nadmierne formalizowanie interpretacji wymogów funkcjonowania wspólnoty mogłoby prowadzić w wielu wypadkach do istotnych utrudnień w jej działaniu, dlatego niektóre przepisy ustawy o własności lokali należy traktować jako instruktażowe, niemające wpływu na ważność podjętych czynności. Dotyczy to m.in. art. 23 ust. 1 u.w.l. w zakresie przyznania uprawnienia do indywidualnego zbierania głosów zarządowi .....
Jak podasz przykład będzie można się do Twojego tematu konkretnie odnieść.
przykłady:
-zatrudnia dzieci do sprzątania podwórka płacąc im bez jakiegokolwiek pokwitowania (niemożność sprawdzenia dokumentacji powoduje,że nie wiemy jak rozlicza te pieniądze)
- wspólnota podjęła uchwałę (choć ja osobiście się z nią nie zgadzam bo wymuszono na nas rozwiązanie indywidualnych umów) o wywozie śmieci, w drodze decyzji ustalił odpłatność za śmieci 8 zł od osoby. Śmieci płatne są za metr sześcienny,zaoszczędzone pieniądze wydaje na inne cele i nie rozlicza nadwyżek.
-nie dokonuje rocznego rozliczenia zaliczek na zarządzanie a jedynie wykazuje ile kto wpłacił i ile ewentualnie zalega
- hasłowo się rozlicza z zarządu nie podając szczegółów i nie dając do wglądu dokumentów
- daje do przeczytania projekty uchwał w ciągu roku, nie spotyka się w celu omówienia tych projektów, po czym w drodze indywidualnego zbierania głosów uchwały zostają podjęte.Jeszcze się nie zdarzyło żeby były sprzeciwy. Każdy kto się sprzeciwi zaraz o cokolwiek ma sprawę w sądzie.
Ja i jeszcze trzech właścicieli jesteśmy za swoje sprzeciwy ignorowani o czym powiadomił nas na piśmie
Art. 26
1. Jeżeli zarząd nie został powołany lub pomimo powołania nie wypełnia swoich obowiązków albo narusza zasady prawidłowej gospodarki, każdy właściciel może żądać ustanowienia zarządcy przymusowego przez sąd, który określi zakres jego uprawnień oraz należne mu wynagrodzenie. Sąd odwoła zarządcę, gdy ustaną przyczyny jego powołania.
Dalej,
Art. 25
1. Właściciel lokalu może zaskarżyć uchwałę do sądu z powodu jej niezgodności z przepisami prawa lub z umową właścicieli lokali albo jeśli narusza ona zasady prawidłowego zarządzania nieruchomością wspólną lub w inny sposób narusza jego interesy.
Sąsiadów tylko interesuje żeby koszty zarządu były jak najniższe, płacimy 20 groszy od metra kwadratowego funduszu remontowego i 50 gr na koszty zarządu. Pan zarządca aż pochwalił się gazecie lokalnej ,że w jego wspólnocie są najniższe koszty zarządu w całym kraju. Ja wnioskowałam o zatrudnienie zarządcy licencjonowanego ale niestety pan zarządca zaczął straszyć ludzi podwyżkami więc wszyscy byli przeciwni. Pan zarządca nie odprowadza funduszu remontowego na osobne oprocentowane konto tylko wydaje te pieniądze na bieżące potrzeby.
Zło0śliwie nie wymienia żarówek na korytarzu w części gdzie znajduje się moje mieszkanie ani też żarówki przed drzwiami od podwórka, mimo że tam znajduje się parking, bo są to drzwi obok mojego mieszkania. Takich przykładów można wymienić wiele ale to akurat nie jest powód do zmiany zarządcy bo nikogo nie bolą poza mną.
Mam jeszcze jedno pytanie w takim razie
- czy mogę napisać skargę i do kogo lub pismo do sądu ,że mam podejrzenia iż zarząd ma nieprawidłowości w dokumentacji lub że łamie prawo poprzez naruszanie zasad prawidłowego zarządzania nieruchomością wspólną czy musi to być pozew?
Odmowa wykonania ksera moim zdaniem nie wyczerpuje znamion cytowanego art. 276 Kodeksu Karnego.
"Kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać,podlega grzywnie, karze ograniczenia
wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."
Dokument teoretycznie jest dostępny w lokalu mieszkalnym członka zarządu. Możecie Państwo złożyc do sądu pozew o nakazanie sporządzenia kserokopii. W takim przypadku pomocne będzie orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który uzasadniając wyrok z dnia 26.06.2008 roku (sygn. akt: I Aca 1382/07 ) orzekł, iż „przepisy ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali nie dają podstawy do całkowitego i bezwarunkowego pozbawienia członka wspólnoty prawa do otrzymania kserokopii dokumentacji związanej ze sprawowaniem zarządu nieruchomością wspólną".
Więcej na ten temat w artykule:
"Zarząd ma obowiązek sporządzać kserokopie dokumentacji " . Artykuł na stronie czasopisma Zarządca Portal Informacyjny:
http://www.zarzadca.pl/komentarze/612-zarzad-ma-obowiazek-sporzadzac-kserokopie-dokumentacji.html
Treśc cytowanego powyżej orzeczenia:
http://www.zarzadca.pl/prawo/orzecznictwo-sadowe/611.html?task=view
Z drugiej jednak strony żądanie kserowania całej dokumentacji, w sytuacji, gdy istnieje możliwośc jej udostępnienia, moze zostac uznane przez sąd za nadużycie prawa ( art. 5 kodeksu cywilnego).
W mojej ocenie najlepszym rozwiązaniem byłoby jednak przeprowadzenie, w obecności świadków, kontroli dokumentacji. Potem można zwrócic się o potrzebne kserokopie.
Ponadto jak wcześniej napisałam we wspólnocie jest uchwała która mówi o wykonaniu kserokopii dokumentów na żądanie właścicieli za pokrycie kosztów wykonania kopii.
-Nikt z państwa również nie zwrócił uwagi na fakt,że pan zarząd pisemnie zawiadomił kilku właścicieli o tym,że będzie ich ignorował. Ustawa mówi o równym traktowaniu wszystkich właścicieli we wspólnocie. Nie można chyba obrazić się na kilku jej członków i ich ignorować. Pracując w jakiejkolwiek firmie, za ignorowanie petentów traci się pracę, a pan zarządca tak bezkarnie może ignorować tych co ich nie lubi albo się na nich obraził?
- czy tylko dlatego ,że zarządcą jest osoba spośród właścicieli, że tak na prawdę nie ma się do kogo na niego poskarżyć, może robić co chce?
jak nikt nie widzi,poza osobą zainteresowaną,robi złośliwości swoim wyimaginowanym wrogom, robi zdjęcia ośmieszające i umieszcza na portalach społecznościowych z niewybrednymi komentarzami. Fakt, nie używa nazwisk ale ci co mieszkają we wspólnocie wiedzą o kogo chodzi.
Na zebraniach nie daje dość do głosu, ubliża, używa epitetów,może niezbyt wulgarnych ale nieprzyjemnych i obraźliwych.
Gdyby był zarządcą licencjonowanym wtedy łatwo doprowadzić do ukarania takiego człowieka, a że jest właścicielem to robi co chce i nie ma na niego kary.
Wytacza procesy, donosi na policję,rzuca się do bicia. Do mnie powiedział,że jak mi przyp.w zęby to zetrze uśmiech z mojej twarzy, wyzwał mnie od gówniary (młodsza jestem od niego o rok a jesteśmy oboje po pięćdziesiątce powiedział też żebym przestała wycierać sobie ryj jego nazwiskiem. Nie byłam przygotowana na natki atak więc niestety nie zdążyłam go nagrać, nie mam świadków. Proszę mi w takim razie powiedzieć co zrobić z takim problemem kiedy ludzie,sąsiedzi nie chcą słuchać co się do nich mówi? Czy jedynym wyjściem jest wyprowadzić się czy biernie znosić szykany i obelgi?
Nie ma innego wyjścia, tylko w jedności siła.
Bez dowodów (nagrań, zeznań świadków) pozwy cywilne przeciwko temu osobnikowi też Wam nic nie dadzą.
To jest cham pospolity, burak nad buraki. Nie rozumiem, dlaczego inni go tolerują.
serdecznie Państwu dziękuję za rady i wsparcie. Mam nadzieję,że o wszystkim uda się porozmawiać z sąsiadami na zebraniu rocznym i że ludzie nareszcie otworzą oczy.
pozdrawiam serdecznie. Antyanioł
Skuteczna metoda to spokojne rozmowy z sąsiadami na klatce, przy śmietniku, w pobliskim sklepie. Wystarczy, że będą cie postrzegać jako osobę spokojną i konkretną, która troszczy się o waszą wspólna kasę.
Dzięki, masz oczywiście rację,. Niestety nie będzie to łatwe bo sąsiedzi unikają tematu zarządu, a niektórzy wręcz przestraszeni zmykają w popłochu do domu.
Kiedyś zwołałam zebranie to pan zarządca powiedział ludziom żeby nie szli na nie bo jest nielegalne i ludzie uwierzyli.
Może to co ja tutaj pisze wydawać się komuś mnożeniem trudności czy wymówkami ale tak u nas jest.Ludzie po kontach narzekają ale głośno nikt się nie odzywa i jak przychodzi co do czego przytakują zarzadcy.
Ten koszt został ustanowiony kiedy została powołana wspólnota i to nie jest zasługa tego pana.I z tego powodu sprzęt jest stary,klatki schodowe sprzątamy sami a drogi zimą są nie odśnieżone i nie posypane. Co do interpersonalnych rozgrywek ? Tak to prawda. Tylko w te interpersonalne rozgrywki bawi się ten pan a nie my. Zaczepki,prowokacje i pozwy sądowe wobec tylko niektórych, tych nielubianych i tych co chcą jawności. A to że prokurator sprawę umorzył to o niczym nie świadczy poza tym ,że ten pan ma znajomości gdzie trzeba.
Napisałam bo chcę wreszcie położyć temu kres. Nie o ocenę tu chodzi a o wskazanie drogi i pomoc. Chcę to osiągnąć najkrótszą drogą i w miarę możliwości bez strat własnych czyli psychicznych i finansowych.
Nie zwołuj zebrania, jak nie jesteś pewna poparcia sporej grupy sąsiadów. Generalnie rzecz biorąc ludzie nie lubią zmian i przekonanie ich do nich nie jest proste. Najpierw musisz sąsiadów przekonać do siebie, potem do zmian. Jak się postarasz, socjotechnikę opanujesz, to za pół roku masz szanse.
Na razie z tego co piszesz wnioskuję, że nie bardzo rozumiesz mechanizmy działania grupy i w grupie
Właśnie jestem bardzo zajęta powtórym składaniem sprawy do prokuratury, przygotowuję pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich, do KOZ-y, a w dalszej perspektywie do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, skargi do Prokuratury Generalnej. Nie zampomnę też o Urzędzie Skarbowym...
A wkrótce mam zamiar poinformować prasę i zrobić medialne piekło w temacie pewnego licencjonowanego asa.
Tak więc, możesz jeszcze trochę za mną potęsknić....
http://piekaryslaskie.naszemiasto.pl/archiwum/764072,wspolnota-niezgody,id,t.html?sesja_gratka=a2420319d4ee8088502e70fda5e4fb07
Nasze prawo można sobie na półkę włożyć i patrzeć jak rośnie (w kolejne tomy książek).
Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest zmiana zarządu. W sytuacji, kiedy zarząd został mianowany przez dewelopera nie jest to rzecz prosta, ale możliwa.
Wszyscy ci właściciele których rażą niekompetencja i matacwa zarządzajacych - zapomnijcie że istnieje jakieś prawo, KK - według prokuratury nie obowiązuje we wspólnotach (wiedzą o tym licencjonowani i...mają w nosie); KC i UoWL - są dowolnie interpretowane w zależności co sędzia ma w laptopie:
"...Dla polskich sędziów źródłem prawa przestały być Dzienniki Ustaw, zastąpiły je komercyjne programy komputerowe. Przez ignorancję sędziów i błędy w tych programach strony przegrywają sprawy w sądach...między tym, co publikują komercyjne systemy, a tym, co zawierają Dzienniki Ustaw i Monitory Polskie, pojawiają się czasem zasadnicze różnice..." - Źródło: Dziennik Gazeta Prawna Artykuł z dnia: 2010-11-26
Zdarzające się czasami wypadki że jakaś uchwała została przez sąd cofnięta po wielomiesięcznych bojach potwierdzają tylko regułę o wyjątkach.
Trzeba zamknąć oczy, zatkać uszy, zapomnieć o rozumie ... - bo normalny właściciel we wspólnocie (czyli 'zrestrukturyzowanej komunie pegerowskiej') - zwariuje a przynajmniej straci zdrowie nic nie zyskując w zamian. Prawo w zakresie wspólnot jest chore a wymiar sprawiedliwości w tej dziedzinie jest.... (autocenzura).
Toczyło się równolegle postępowanie cywilne o nakazanie wydania, powództwo oddalono, ponieważ zarządca w toku postępowania zwrócił dokumentację, jednak sąd obciążył go kosztami. Ta sprawa była jednak bardzo dobrze udokumentowana.
Zgadzam się jednak z tym, że prokuratura jest przez właścicieli zbyt często wykorzystywana w wyręczaniu ich, np. zamiast przeprowadzić kontrolę dokumentacji, lepiej złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, "bo może coś jest nie tak".
Nie twierdzę jednak, że przykłada się specjalnie do spraw związanych ze wspólnotową tematyką.
Zauważyłem, że nik nie wymienia z znazwy nieuczciwych zarządców. czy to jakaś zmowa, czy przepis prawny.Nic mi nie wiadomo, aby dane podmiotu były chronione.
Jestem z Krakowa. Może ktoś ma ciekawe doświaczenia z firmą Lokum lub Dom Krak?
- nie ma sensu domagać sie kontroli dokumentów, tak?
- to jakie dzialania w takim razie są sensowne aby pozyskać dok.?
Czekamy - czyli kto?
Zawiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa ma jeszcze jedną wielką zaletę - nic nie kosztuje :bigsmile:
Ciekawe, czyli takie, które możnaby wspólnie wykorzystać. Jeżeli jesteśmy w różnych wspólnotach a mamy tego samego zarządcę to można nieprawidłowości "połączyć" i np złożyć wniosek do Ministerstwa Infrastruktury. W takim wniosku trzeba wykazać istotne naruszenia. Sprawy rozpatrywane prze z Ministerswo przedaniają się po trzc latach.
Ale nawet jak przedstawimy ważne sprawy, to pewnie skończy się na karze nagany.
Czy należy badać dokumentację.
Oczywiście,że należy. Tylko co, jeżeli zarządca jej nie udostępnia. O tym mówimy. Jak jest sprytny to w świetle moich dośwaidczeń nic mu nie zrobicie. Jedynym skutecznym działaniem jest zmiana zarządcy. Tylko jak to przeprowadzić, jeżeli mamy do czynienia z brakiem zainteresowania i śwaidomości wśród właścicieli. Rzecz skomplikowana a wręcz prawie niemożliwa.
Szkoda trcić czas i energię na czynności, któe z góry stoją na przegranej pozycji.
W kontekscie rozwiązania - skarga do ministra - ma sens złożenie pozwu o wydanie dokumentacji . To jest dobry argument w takiej skardze. Tylko, że całe postępowanie (z odwoławczym włącznie ) może trwać kilka lat - NIESTETY.
We wm jest tak, jak chcą właściciele. Wystarczy kilku przekonać i wszystko można zmienić. Nauczcie się współdziałać. Samo się nie zrobi...
Z tego wynika, że nie wszystko dzieje się we wspólnotach tak, jak chcą właściciele.
W zebraniach wspólnoty bierze udział 35-40% właśccieli, którzy mają różne zdanie a z tych których nie ma niewielka ctylko zęść ma ochotę zagłosować i też ma rózne zdanie, to przekonanie właścieli do danej sprawy jest zadanim trudnym. Doskonale zdają sobie z tego sprawę sprytni zarządcy.
Z woli właścicieli zarządca nie oddaje lub nie udostępnia im dokumentacji??? :shocked:
Chyba niezbyt dokładnie przeczytałeś moją wypowiedź.... :cool:
Ale można powiedzieć, że z woli wspólnoty również nie zwalnia się zarządcy bo przecież brak stosownej uchwały wynika z woli wspólnoty.