Podjęcie uchwały bez poinformowania zarządu
monikanw3@wp.pl
Użytkownik
Właściciel lokalu podjął uchwałę i osobiście zbierał pod nią podpisy bez poinformowania zarządu.
Nikt z zarządu nie wiedział o danej uchwale. Czy ma takie prawo. Czy to zarząd nie powinien zbierać podpisów?
Czy można zakwestionować taką uchwałę?
Nikt z zarządu nie wiedział o danej uchwale. Czy ma takie prawo. Czy to zarząd nie powinien zbierać podpisów?
Czy można zakwestionować taką uchwałę?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Postąpił niezgodnie z uowl, ale tylko z powodu złamania tego paragrafu żaden sąd uchwały nie uchyli, jeśli wszystko inne jest z nią w porządku.
Taka sytuacja jak u ciebie zdarza sie nie tak rzadko, gdy grupa właścicieli chce zmienić zarząd, a jego członkowie nie chcą ustąpić i blokują zbieranie podpisów przeciwnych ich zarządzaniu
Co do zbierania podpisów przez członków, a nie zarząd, Koziorozka już ci odpowiedziała, natomiast jeśli chodzi o powiadomienie zarządu, to:
1. Zarząd jest spoza wspólnoty - wszystko jest OK poza tym, że to zarząd wykonuje uchwały, ewentualnie zarządca, więc trudno sobie wyobrazić, żeby zarząd nie znał uchwał/y.
2. Zarząd jest członkiem wspólnoty - jak każdy członek WM, zgodnie z UWL powinien być powiadomiony o uchwale i jej wyniku jeśli głosy zbierane są w trybie indywidualnym.
Pozostaje drobny niuans w postaci interpretacji prawnej słowa "powinien"
Potwierdza to wyrok Sądu Najwyższego:
Remont wykonany w 2010 "ze środków z fr z zeszłego roku", czyli zapłacony też w 2010? Chyba nie, bo po co byście mieli za to płacić w 2011?
Moim zdaniem jezeli potraficie wykazac,ze taki wlasnie sposob zbierania podpisow pod ta uchwala( nie przez Zarzad) mial wplyw na wynik glosowania to macie szanse aby ta uchwale przed sadem uchylic.Sa wyroki SN tego dotyczace.
Miał lub mógł mieć wpływ.
O tym mówi orzecznictwo.
Skoro jak potwierdza wyrok SN:
To oznacza ni mniej ni więcej, tylko także tyle, że niepowiadomienie o uchwale powoduje jednocześnie brak wiedzy właściciela i tym samym niemożliwość zaskarżenia uchwały. Stąd brak terminu do zaskarżenia. Takie swoiste kółko zamknięte.
- 1. najpierw należy zgłosić wniosek pisemnie przed corocznym zebraniem wspólnoty a jeżeli zarżad tego wniosku nie wprowadzi do porządku obrad to wtedy można zbierać głosy
- 2. należy zebrać 10% podpisów pod wnioskiem i złożyc wniosek do zarządu, jeżeli zarząd nie przeprowadzi głosowania wówczas członek wspólnoty może to zrobić sam.
Zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku zarżad o tym wie.
Zatem uchwała realizowana wg pomysłu członka wspólnoty bez wiedzy zarządu wydaje się być nieważna. z drugiej strony liczy sie wola wspólnoty. Zatem sąd ma nowy temat.
Jeżeli uchwała została przyjęta to wszyscy członkowie muszą być powiadomieni na piśmie. Mają 6 tygodni na odwołanie się. Jeżeli tego nie uczynuiono, to czas biegnie - cały czas można się odwołać. Środki wydatkowane bez prawomocnej uchwały - zostay wadane na ryzyko wydającego środki.
Przepraszam, a skąd te 10%? Z tego co wiem do w UoWL jest zapis o wymaganych 10-ciu procentach ale odnosi się to kwestii zwoływania zebrania przez współwłaścicieli, a nie zbierania 10% podpisów pod projektem uchwały celem złożenia tego projektu na ręce zarządu.
W jakim stopniu uchybienie w postaci zbierania głosów przez osobę nieuprawnioną mogłoby mieć wpływ na treść uchwały? Jakoś nie widzę takiej sytuacji.
Należy więc domniemywać, że są bardzo małe szanse na uchylenie przez sąd uchwały, która głosowana była indywidualnie, a głosy zbierała osoba nieuprawniona.
Jedyną możliwością jej wprowadzenia jest podjęcie uchwały o zmianie zarządu. Zmiana zarządu "deweloperskiego" musi odbyć się w formie aktu notarialnego (prawie zawsze). Automatycznie musi być powołany nowy zarząd. Mając akt notarialny nowy nowy zarząd unieważnia pełnomocnictwo bankowe dla starego zarządu - kto ma środki ten ma władzę.
Życie wielokrotnie udowadnia nam, że zaczynanie od nowa jest czasem najrozsądniejszą i jedyną opcją... Wybór należy do Was.
Uważam także iż treść art. 27 upoważnia mnie do żądania od zarządu uczestnictwa w każdym posiedzeniu zarządu, w zapoznawaniu się z tematem i omawianymi dokumentami oraz udziału w dyskusji wszystkich zebranych przed głosowaniem członków zarządu. W samym głosowaniu udziału brać nie mogę - nie jestem członkiem zarządu. Tak widzę realizacje art. 27. Poza tym od razu wiem jaka decyzja zapadła, jakie będą jej konsekwencje i mogę poinformować innych współwłaścicieli, jeżeli ich to zainteresuje. Udział w posiedzeniu, to nie podejmowanie decyzji, to nie wkraczanie w kompetencje członków zarządu, a może im nawet uchronić tyłki przed atakami innych właścicieli, nie interesującymi się sprawami wspólnoty.
A teraz najważniejsze dla zarządów, zarządców i administratorów wspólnot mieszkaniowych:
Właściciel we wspólnocie ma takie uprawnienia (art. 27) jak np. komisja rewizyjna w spółkach prawa wodnego lub rada nadzorcza w spółkach kapitałowych. Niech członkowie zarządu w tych spółkach spróbują się postawić ponad członkami komisji rewizyjnych lub rad nadzorczych! Niech spróbują im coś narzucać lub nie wykonywać ich poleceń!
I jeszcze coś.
"Art. 23. 1. Uchwały właścicieli lokali są podejmowane bądź na zebraniu, bądź w drodze indywidualnego zbierania głosów przez zarząd; uchwała może być wynikiem głosów oddanych częściowo na zebraniu, częściowo w drodze
indywidualnego ich zbierania."
Sądzę, iż ten zapis nie wyklucza zbierania głosów indywidualnie przez inicjatora uchwały, nawet jeżeli na zebraniu nie uzyskał wymaganej większości. Może przekonać do uchwały właścicieli, którzy nie uczestniczyli w zebraniu, co potwierdza dalszy ciąg tego artykułu (po średniku): "uchwała może być wynikiem głosów oddanych częściowo na zebraniu, częściowo w drodze indywidualnego ich zbierania." I tu już nie ma mowy o zarządzie.
Gdyby ustawodawca do zbierania głosów pod projektem uchwały miał upoważnić jedynie zarząd wspólnoty lub jego członków do tych wszystkich możliwości, to art. 23. 1. miałby inne brzmienie: "Projekt uchwały przedstawia zarząd bądź na zebraniu, bądź w drodze indywidualnego zbierania głosów; uchwała zaproponowana przez zarząd może być wynikiem głosów oddanych częściowo na zebraniu, częściowo w drodze indywidualnego ich zbierania."
W czterech ustawowych możliwościach zaakceptowania projektu uchwały przez właścicieli, tylko w jednym przypadku nie może się to odbyć bez udziału zarządu.
Uważam, że zbieranie głosów przez autora treści uchwały podpada pod agitację i ... brak ustawowego uprawnienia.
Ja uważam, że jest to nadinterpretacja zapisu art.27 .
Po to się wybiera Zarząd , bo ma się do niego zaufanie , że będzie dbał o interesy ogółu właścicieli lokali (większości)
art.27 - "obowiązek współdziałania" - jest to współpraca z Zarządem WM, a nie poza jego plecami ... tak uważam.
Nie lepiej samemu być wybranym w skład Zarządu ? zamiast go inwigilować ... jak sobie wyobrażasz takie "publiczne uczestniczenie" w posiedzeniach Zarządu WM i to w czasie pandemii.
Uważam, że nie powinieneś zabierać głosu na takich posiedzeniach - w co nie wierzę, że tego byś nie robił ... reszta bez komentarza.
odważna teza / teoria ... UoWL nie przewiduje takich funkcji jak Rada Nadzorcza WM, ect.
Możliwość "kontroli" działalności Zarządu WM uprawnia do kontroli np dokumentów wspólnoty , ale nie do zastępowania osób funkcyjnych legalnie wybranych i przeszkadzanie w wykonywaniu im obowiązków, jakie nakłada na nich UoWL
"Władza"/ "siła" właściciela lokalu wynosi tyle, ile ma udziału w nieruchomości wspólnej i tego należy się trzymać , a nie szukać dodatkowych "uprawnień".
W sumie UoWL powinna jednak wprowadzać wyraźną gradację: w pierwszej kolejności do zbierania głosów uprawniony jest zarząd, a dopiero gdy nie podejmuje się tego, może to zrobić właściciel - członek wspólnoty. Zapis art. 23 ust. 1 jest nieprecyzyjny. Dopuszcza nietransparentne sytuacje, gdy np. jakiś właściciel ma zatargi z obecnym zarządem i zacznie rozprzestrzeniać nieprawdziwe, pomawiające zarząd informacje, agitując do głosowania za odwołaniem zarządu. Albo lobbując za jakąś inwestycją poprzez wprowadzanie członków wspólnoty w błąd. A potem pozostaje tylko droga sądowa... Gdyby nie okres pandemii to najlepiej by było, gdyby takie uchwały można było podejmować tylko na zebraniu.
We wspólnotach mieszkaniowych są ... ZEBRANIA właścicieli lokali, a jedno z niech jest szczególne ... .
Z reszta głoszonej wypowiedzi zgadzam się , "nie można być sędzią we własnej sprawie".
Przyjmuje Pan postawę sprzyjającą tylko zarządowi, więc chyba jest Pan członkiem zarządu, administratorem lub pracownikiem zarządcy. A może to zarząd ma zatargi z właścicielem, niejednokrotnie łamie jego prawa i prawa innych właścicieli, a oni dla "dobra" międzysąsiedzkich stosunków akceptują łamanie prawa - nie chcą się wychylać! A dlaczego zarząd nie dba o dobre stosunki nie tylko z właścicielami, ale też żeby między właścicielami nie było nieporozumień? Skąd Pan wie, czy właściciel nie ma racji i dlatego uzupełnia swoje opinie o pracy/lenistwie zarządu w rozmowach z innymi właścicielami, o braku koniecznych działań zarządu i lekceważeniu łamania prawa wspólnotowego przez niektórych właścicieli oczywiście ze szkodą dla wszystkich i że informacje właściciela są prawdziwe. Ma oczy i widzi, co się dzieje na terenie wspólnoty. Każdy właściciel ma prawo oceniać pracę lub lenistwo zarządu, administratora, zarządcy. Płaci im, a więc ma prawo wymagać, a zwłaszcza kontrolować! Po co? Właśnie dlatego, żeby żaden właściciel nie miał ograniczanych praw przez widzimisie zarządu/zarządcy/administratora.
Wprawdzie w art 23.1 jest wskazanie wyraźne zarządu jako organizatora zbierania uchwały w trybie obiegowym, ale ten przepis nie może chronić sytuacji patologicznych, gdy zarząd dokonuje zaniechań na szkodę wspólnoty. Jeśli dochodzi do takiej sytuacji to działasz na podstawie art 27.
Natomiast szczerze wątpię żeby art 27 dawał ci uprawnienia do uczestnictwa w pracach zarządu.
Jak chcesz brać udział w posiedzeniach tego zacnego gremium, to po prostu daj się wybrać do zarządu.
Art 27 nie daje ci uprawnień członka zarządu.Więc jeśli uzyskasz dostęp do prac zarządu, to uchybisz przepisom 21 oraz 22. Zakres uprawnień właściciela wynikający z art 27 jest na tyle wąski, żeby właśnie tym przepisom nie uchybić. Inaczej ten przepis nie miałby sensu. Czyli twoja interpretacja art 27 jest sprzeczna z intencją ustawodawcy.
Przyjmuję postawę obiektywną, a swój wywód chyba oparłeś na własnych doświadczeniach. Tak - od 12 lat jestem członkiem zarządu i przy okazji jedną z ofiar właściciela - psychopaty. Typowa kamienica, w której dzięki determinacji i zaufaniu pozostałych właścicieli udało mi się przeprowadzić wszystkie niezbędne remonty. Wszyscy właściciele to doceniają a nawet osobiście chwalą m.in. podczas zebrania, natomiast w prawie każdej wspólnocie trafia się zakała. W swojej niestety mam kogoś takiego. Rozprzestrzenia pomówienia, oskarża, niszczy mienie wspólne oraz prywatne i uprzykrza innym życie: podrzucanie śmieci, plucie na drzwi, wycinanie przewodów od monitoringu, wyzwiska, oczernianie przed firmami remontowymi wykonującymi prace dla wspólnoty, składanie fałszywych doniesień o rzekomą kradzież prądu, a nawet próba wtargnięcia do mieszkania oraz naruszenie nietykalności cielesnej, dzwonienie do pracy i pomawianie przed przełożonymi (!!!).
Niejednokrotnie prosiłem tego człowieka o przedstawienie dowodów oraz aby miał odwagę wygłosić swoje zarzuty wobec mnie podczas zebrania, w obecności wszystkich (w końcu osoby mające dowody nie powinny mieć z tym problemu). Oczywiście tego nie zrobił. A wiedzę o pomówieniach pod moim adresem mam od pozostałych właścicieli co jednoznacznie wskazuje, że mają zaufanie do Zarządu i nie dają wiary tym pomówieniom. Więc mijasz się z prawdą!!!
Zatem pamiętaj, że każdy kij ma dwa końce i konsekwentnie uważam, że zmiana składu zarządu powinna być przeprowadzana transparentnie nawet, gdy przepisy dają furtkę do chodzenia po ludziach i szerzenia pomówień... No i warto zauważyć, że zarząd wybrany na drodze hucpy i pomówień też da się łatwo odwołać :bigsmile: Pozwolę sobie na tezę, że tak naprawdę, jeśli zarząd należycie wywiązuje się ze swoich obowiązków i stara się "dobrze żyć z innymi", w większej wspólnocie wcale nie tak łatwo jest go odwołać na podstawie widzimisię jakiegoś właściciela-buntownika.