w matni - długie, ale przeczytajcie proszę
szaro-bura
Użytkownik
Jakiś czas temu pisałam sporo na tym forum o naszych problemach z zarządcą nieruchomości i gminą, która zalega z wpłatami na fundusz remontowy. w wiekim skrócie jesze raz:
Przez lata żyliśmy w zupełnej nieświadomości istniejącego zadłużenia gminy bo wmówiono nam, że ze względu na ochronę danych osobowych nie mogą ujawnić dłużnika.
ZBM nie podejmował przez długie lata kompletnie żadnych kroków w celu odzyskania tych pieniędzy.
Gmina zalega od wielu lat z wpłatami na fundusz remontowy (kwota urosła do 18000 złotych) a ZBM odmawia wszczecia postepowania windykacyjnego ) do czego zobowiazuje go podpisana z nami umowa, postanowiliśmy wystąpić do Gminy z wezwaniem do zapłaty, a potem pozwać gminę do sądu. I tu zaczęły się schody...
Stan na dzień dzisiejszy:
Gmina oświadczyła, że nie jest dłużnikiem ponieważ w czasie gdy powstawało zadłużenie jej lokale zostały przekazane ZBM (czyli naszemu Zarządcy) w nieodpłatne użytkowanie i to on jest dłużnikiem.
Sad oddalil pozew jako niewlasciwie skierowany.
Sytuacja iście paranoiczna - w umowie Z ZBM mamy zapisane, że do zarządu zwykłego należy windykacja długu więc wychodzi na to, że ZBM sam przeciwko sobie powinien skierować sprawę do sądu!
Na szczęście dotarłam do wyroku NSA anulującego przekazanie lokalow gminny w uzytkowanie ZBM. Więc wyszło na nasze - to jednak Gmina jest dłużnikiem.
W międzyczasie wynikła taka sprawa. i głównie o to Was się pytam:
ZBM nie chce udostępnić nam oficjalnie danych o stanie zadłużenia, dostaliśmy tylko wydruk z komputera nie obejmujący całości okresu powstawania zadłużeniabez jakiejkolwiek pieczątki czy podpisu. Wysyłamy pisma w tej sprawie, ZBM nie odpowiada w ogóle na pisma z prośbą o oficjalne potwierdzenie istnienia zadłużenia, kwocie zadłużenia i okresie jego powstania uniemożliwiając nam wystąpienie do sądu, Nie dostajemy w ogóle odpowiedzi na nasze pisma. ZBM ewidentnie łamie prawo. Co mamy z tym zrobić?,. Do kogo się zwrócić? Pomóżcie! czujemy się jak w matni. sytuacja zupełnie bez wyjścia
Kolejne kwoty ulegają przedawnieniu a my dalej dysponujemy wyłacznie świstkiem papieru wydrukowanego cichcem przez księgową oraz dokumentów, które sfotografował mój mąż (skserować mu, nawet odpłatnie nie chciano, wyglada, że powinien przyjść ze swoją kserokopiarką).
Właśnie podjęliśmy drogą indywidualnego zbierania głosów uchwałę o rozwiązaniu umowy z ZBM (a nie było to proste - jeden właściciel mieszkania na stałe w anglii, drugo czasowo w niemczech, trzecia - studentka studiuje we Wrocławiu).
Tak w ramach ciekawostki, jak ktoś chce niech przeczyta:
Przychodzimy do Gminy, żeby głosowała nad ustawą o rozwiązaniu umowy:
słyszymy, że "co mi pani tu przynosi, jakiiś kawałek świstka. to dla mnie nie jest nic, to zaraz wyląduje w koszu" (i rzeczywiściue wylądowało, na szczęście miałam drugi egzemplarz)
i poza tym:
_musi być tabelka inaczej głosowanie jest nieważne (głosy zbieraliśmy na osobnych kartach zważywszy na to, że niektóre były oddawane drogą korespondencyjną) - twierdzenie, że wynika to z przepisów
_musi być napisane w nagłowku, że jest to karta do głosowania _ twierdzenie, że wynika to z jakiś przepisów
(była ustawa i tabela "głosuję za przyjęcioem uchwały", "głosuję przeciw przyjęciu uchwały"
"wstrzymuję się od głosu" - więc co to niby było)
_gmina musi wcześniej wiedzieć jak kto głosował (karty do głosowania do wglądu) (też to wynika z przepisów!)
_gmina będzie głosować pod warunkiem, że damy pisemne wyjaśnienie dlaczego chcemy rozwiązać umowę z ZBM
Dajemy sobie spokój z ty głosem gminy, i tak głosowało prawie 80% i wszyscy za uchwałą, więc ten głos gminy nie jest nam do niczego potrzebny (wbrew temu co próbowano mi wmówić w gminie, że bez ich głosu uchwały nie podejmiemy bo, żeby podjąć uchwałę muszą głosować wszyscy)
Refleksja ogólna: tak się składa, że akurat teraz nie pracuję i mam trochę czasu, żeby sprawdzić prawdziwość tego co słyszę, umiem szukać informacji w necie, umiem trochę czytać ustawy a przy tym jestem uparta i nie wierzę we wszysko co mi powiedzą. Ale wczujcie się w sytuację ludzi, którzy tych umiejętności czy cech nie mają albo zwyczajnie nie mają czsu wszystkiego co mówi urzędnik sprawdzać. A przecież takich jest sporo. Urzędnicy są wstanie wmówić im dokładnie wszystko!
Jak się zapytałam Pana w wydziale lokalowym czy nie wstydzi się tyle razy wprowadzać mnie w błąd (w końcu przyznał, że to wszystko nieprawda, bo upierałam się przy swoim i byłam zorientowana w temacie), głupawo się uśmiechnął i powiedział, że taką ma pracę! - mimo tego gmina i tak nie oddała głosu
Przez lata żyliśmy w zupełnej nieświadomości istniejącego zadłużenia gminy bo wmówiono nam, że ze względu na ochronę danych osobowych nie mogą ujawnić dłużnika.
ZBM nie podejmował przez długie lata kompletnie żadnych kroków w celu odzyskania tych pieniędzy.
Gmina zalega od wielu lat z wpłatami na fundusz remontowy (kwota urosła do 18000 złotych) a ZBM odmawia wszczecia postepowania windykacyjnego ) do czego zobowiazuje go podpisana z nami umowa, postanowiliśmy wystąpić do Gminy z wezwaniem do zapłaty, a potem pozwać gminę do sądu. I tu zaczęły się schody...
Stan na dzień dzisiejszy:
Gmina oświadczyła, że nie jest dłużnikiem ponieważ w czasie gdy powstawało zadłużenie jej lokale zostały przekazane ZBM (czyli naszemu Zarządcy) w nieodpłatne użytkowanie i to on jest dłużnikiem.
Sad oddalil pozew jako niewlasciwie skierowany.
Sytuacja iście paranoiczna - w umowie Z ZBM mamy zapisane, że do zarządu zwykłego należy windykacja długu więc wychodzi na to, że ZBM sam przeciwko sobie powinien skierować sprawę do sądu!
Na szczęście dotarłam do wyroku NSA anulującego przekazanie lokalow gminny w uzytkowanie ZBM. Więc wyszło na nasze - to jednak Gmina jest dłużnikiem.
W międzyczasie wynikła taka sprawa. i głównie o to Was się pytam:
ZBM nie chce udostępnić nam oficjalnie danych o stanie zadłużenia, dostaliśmy tylko wydruk z komputera nie obejmujący całości okresu powstawania zadłużeniabez jakiejkolwiek pieczątki czy podpisu. Wysyłamy pisma w tej sprawie, ZBM nie odpowiada w ogóle na pisma z prośbą o oficjalne potwierdzenie istnienia zadłużenia, kwocie zadłużenia i okresie jego powstania uniemożliwiając nam wystąpienie do sądu, Nie dostajemy w ogóle odpowiedzi na nasze pisma. ZBM ewidentnie łamie prawo. Co mamy z tym zrobić?,. Do kogo się zwrócić? Pomóżcie! czujemy się jak w matni. sytuacja zupełnie bez wyjścia
Kolejne kwoty ulegają przedawnieniu a my dalej dysponujemy wyłacznie świstkiem papieru wydrukowanego cichcem przez księgową oraz dokumentów, które sfotografował mój mąż (skserować mu, nawet odpłatnie nie chciano, wyglada, że powinien przyjść ze swoją kserokopiarką).
Właśnie podjęliśmy drogą indywidualnego zbierania głosów uchwałę o rozwiązaniu umowy z ZBM (a nie było to proste - jeden właściciel mieszkania na stałe w anglii, drugo czasowo w niemczech, trzecia - studentka studiuje we Wrocławiu).
Tak w ramach ciekawostki, jak ktoś chce niech przeczyta:
Przychodzimy do Gminy, żeby głosowała nad ustawą o rozwiązaniu umowy:
słyszymy, że "co mi pani tu przynosi, jakiiś kawałek świstka. to dla mnie nie jest nic, to zaraz wyląduje w koszu" (i rzeczywiściue wylądowało, na szczęście miałam drugi egzemplarz)
i poza tym:
_musi być tabelka inaczej głosowanie jest nieważne (głosy zbieraliśmy na osobnych kartach zważywszy na to, że niektóre były oddawane drogą korespondencyjną) - twierdzenie, że wynika to z przepisów
_musi być napisane w nagłowku, że jest to karta do głosowania _ twierdzenie, że wynika to z jakiś przepisów
(była ustawa i tabela "głosuję za przyjęcioem uchwały", "głosuję przeciw przyjęciu uchwały"
"wstrzymuję się od głosu" - więc co to niby było)
_gmina musi wcześniej wiedzieć jak kto głosował (karty do głosowania do wglądu) (też to wynika z przepisów!)
_gmina będzie głosować pod warunkiem, że damy pisemne wyjaśnienie dlaczego chcemy rozwiązać umowę z ZBM
Dajemy sobie spokój z ty głosem gminy, i tak głosowało prawie 80% i wszyscy za uchwałą, więc ten głos gminy nie jest nam do niczego potrzebny (wbrew temu co próbowano mi wmówić w gminie, że bez ich głosu uchwały nie podejmiemy bo, żeby podjąć uchwałę muszą głosować wszyscy)
Refleksja ogólna: tak się składa, że akurat teraz nie pracuję i mam trochę czasu, żeby sprawdzić prawdziwość tego co słyszę, umiem szukać informacji w necie, umiem trochę czytać ustawy a przy tym jestem uparta i nie wierzę we wszysko co mi powiedzą. Ale wczujcie się w sytuację ludzi, którzy tych umiejętności czy cech nie mają albo zwyczajnie nie mają czsu wszystkiego co mówi urzędnik sprawdzać. A przecież takich jest sporo. Urzędnicy są wstanie wmówić im dokładnie wszystko!
Jak się zapytałam Pana w wydziale lokalowym czy nie wstydzi się tyle razy wprowadzać mnie w błąd (w końcu przyznał, że to wszystko nieprawda, bo upierałam się przy swoim i byłam zorientowana w temacie), głupawo się uśmiechnął i powiedział, że taką ma pracę! - mimo tego gmina i tak nie oddała głosu
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Macie przeciwko gminie 80% głosów i Ty pytasz, co macie robić? :shocked:
Po drugie, patrz co napisał Owner.
Termin przedawnienia roszczeń odszkodowawczych wynosi 10 lat, jednak nie dłużej niż trzy lata od momentu, gdy poszkodowany dowiedział się o powstaniu szkody.
Z drugiej jednak strony zastanawia mnie rola zarządu wspólnoty mieszkaniowej, dlaczego umowy nie wypowiedział.
Ile lokali znajduje się w budynku, czy to mała wspólnota mieszkaniowa?
Kto zawarł umowę z zarządcą?
Jak brzmi zapis zobowiązujący zarządcę do windykacji należności?
Właśnie tej kwestii dotyczyło pytanie co mamy robić.
To bardzo ważna dla mnie informacja, wielkie dzięki! Gdzie szukać odpowiedniej ustawy, może wiesz?
>>>Z drugiej jednak strony zastanawia mnie rola zarządu wspólnoty mieszkaniowej, dlaczego umowy nie wypowiedział.<<<
Nie wiedzieliśmy o tym
>>>Ile lokali znajduje się w budynku, czy to mała wspólnota mieszkaniowa?<<<
W Budynku jest 11 lokali, umowę podpisał wieki temu zarząd wspólnoty jak dopiero powstała wspólnota (wykupione były dwa mieszkania, reszta była własnością gminy).
>>>Kto zawarł umowę z zarządcą?<<<
>>>Jak brzmi zapis zobowiązujący zarządcę do windykacji należności?<<<
Zapis w umowie brzmi:
w zakres zwykłego zarządu wchodzą następujące czynności
......... windykacja należności od dłużników
Przepraszam, coś mi się porobiło nie tak z cytowaniem
Sprawdzałam w wyroku sądu NSA - żle się wyraziłam - gmina przekazała prawo własności swoich lokali mieszkalnych ZBM sp z.o.o będącą spółką gminy.
NSA ten akt przekakazania prawa własności jako niezgodny z prawem anulował (jakoś pod koniec ubiegłego roku chyba, nie zerknęłam na dokładną datę).
Najpierw niech zarząd wm szybko wypowie ZBM umowę (listem poleconym z potwierdzeniem odbioru) zgodnie z terminami. 3 miesiące?
Zastanówcie się czy chcecie szukać nowego administratora czy tylko księgowej a resztę będziecie robić sami.
Jak administratora, to szybko się rozejrzyjcie, pogadajcie z 2-3 kandydatami. Wybrany wam pomoże przy przejmowaniu dokumentacji.
Jak już będziecie na swoim obejrzycie dokumenty księgowe i zajmiecie się windykacją
Rozmawialiśmy z trzema Zarządcami nieruchomości. Z jednym, wybranym jesteśmy w kontakcie.
Zainteresowało mnie to co piszesz o robieniu (poza księgowością) wszystkiego samemu. Czy jest to możliwe? Słyszałam/czytałam (nie pamiętam jak było), że jest to możliwe w wspólnotach liczących nie więcej niż 10 członków. Nas jest jedynastu. Prawdę mówiąc trochę mnie nęci ta perspektywa. Od dwóch lat jestem na rencie, mam sporo czasu i ewentualnie mogłabym się tym zająć. Z tym, że byłabym zdana na samą siebie, mój mąż nie ma czasu. Młodsi właściciele mieszkań są daleko (mieszkania wynajmowane). A poza tym to same starsze osoby, w bardzo zaawansowanym wieku - więc nie miałabym w nikim wsparcia. Mam jakąś szansę poradzić sobie w pojedynkę?
Interesuje mnie jak się nawiązuje kontakty z firmami remontowymi i innymi. Wybiera się je z książki telefonicznej i rozsyła oferty, czy załatwia się to inaczej?
Grozi nam spora kara pieniężna za niesprawną instalację elektryczną w budynku, (mieliśmy ją dopuszczoną warunkowo do użytku na rok, rok minął w lutym).
Trzeba ją zrobić natychmiast (ZBM obiecywał od XX lat, że się tym zaujmie, kwestia ta była poruszana na każdym zebraniu wspólnoty).
Interesuje mnie też kwestia odpowiedzialności ZBM za fakt ewentualnej kary nałożonej na wspólnotę za niesprawną instalację elektryczną.
Są podjęte conajmniej cztery uchwały o jej remoncie, których ZBM nie realizował.
Chyba nie możemy czekać z remontem instalacji aż minie termin wypowiedzenia i podpiszemy umowę z nowym Zarządcą.
Cytowanie masz w opcjach po prawej u góry, zaznaczasz tekst i klikasz CYTUJ SELEKTYWNIE, albo kopiujesz tekst i wstawiasz tagi (quote)(/quote). Zamiast nawiasu zwykłego wpisz kwadratowy () -> [].
Jeśli chodzi o merytoryczne tematy, to spoko dasz radę jeśli masz czas i chęci.
Musicie zrobić natychmiast remont instalacji elektrycznej bez pieniędzy, da się zrobić, od czego są banki. Wspólnota może zaciągać kredyty na takie cele.
Jeśli masz inne pytania, poszukaj na forum (opcja SZUKAJ), a jak nie znajdziesz, to zakładaj nowe wątki.
Fachowców szuka się różnie, pyta znajomych, wybiera z internetu, książki telefonicznej i wysyła zapytania ofertowe
Minus samodzielnego zarządzania - to do ciebie sąsiedzi będą mieli pretensje, a jak trafisz na namolnego, to będzie przychodził ci do mieszkania w sobotę po godz.20
Przy 11 właścicielach to i księgowość/rachunki sama poprowadzisz. Wspólnota może je robić nawet w zwykłym zeszycie
Popracuj z rok z nowym administratorem i się zorientujesz, jaka to praca i czy ci odpowiada
szaro-bura - zapewniam Cię, że nie jest to nic trudnego. Weźcie sprawy w swoje ręce. POWODZENIA
:bigsmile:
Ja niczego nie "sugeruję", piszę wprost, że należy to robić porządnie.
Na podstawie tej ewidencji wspólnota sporządza deklarację podatkową CIT-8, niezależnie od tego, czy ma do zapłacenia podatek, czy nie.