Uchwała w sprawie zakazu prowadzenia uciążliwej działalności gosp. na terenie wspólnoty ??
aig-86@o2.pl
Użytkownik
Czy ktoś ma jakiś projekt uchwały w sprawie zakazu prowadzenia uciążliwej działalności gospodarczej na terenie wspólnoty ??
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
1. Jeżeli właściciel lokalu zalega długotrwale z zapłatą należnych od niego opłat lub wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości.
2. Właścicielowi, którego lokal został sprzedany, nie przysługuje prawo do lokalu zamiennego.
Wzoru takiej uchwały nie znajdziesz. Jeśli ją przyjmiecie, nie wywoła ona żadnych skutków prawnych, bo wspólnota nie ma uprawnień do podejmowania decyzji w sprawach dotyczących odrębnych lokali. Zgodnie z ustawą o własności lokali, podmiotowość prawna wspólnoty jest ograniczona do nieruchomości wspólnej (art. 1.1 ustawy).
Co do zastosowania art. 16 ustawy - jest to postępowanie procesowe (rozprawy, przesłuchania świadków, opinie biegłych). Proces może trwać kilka lat i wcale nie jest powiedziane, że wspólnota go wygra - prawdopodobnie przegra. Sądy nie są skore w ferowaniu wyroków o pozbawieniu własności lokalu w drodze licytacji. Własność jest w Polsce pod ochroną prawa, gwarantuje to Konstytucja RP (art. 64 ust. 2).
Jaka to działalność? Na czym polega jej uciążliwość?
Złotego środka nie ma ale widzę za to pewną radę dla rozwiązania tych dwóch problemów.
Jeśli chodzi o przykre zapachy, to powinniście dać znać właścicielowi pizzerii o tym problemie, by zastosował efektywny system wentylacji, jeśli nie posłucha, Sanepid może w tym pomóc .
Jeśli chodzi o papierosy personelu pizzerii, uchwalcie odpowiedni punkt w regulaminie porządku domowego wspólnoty i zobowiążcie właściciela lokalu do przestrzegania przez jego personel.
podepnę się żeby nie śmiecić;)
Na terenie wspólnoty mamy odrębną nieruchomość(budynek gosp-garażowy - lewizna notabene), który jest wynajmowany przez właściciela pewnej firmie "ochroniarskiej i windykacyjnej". Nie muszę tłumaczyć co to za kryminał bo każdy z nich ma swoje za uszami.
Działalność ta jest bardzo uciążliwa dla pozostałych współwłaścicieli nieruchomości. Problemy nie polegają tylko na śmieceniu czy np niszczeniu furtki wejściowej na posesję. Najemcy dopuszczają się zastraszaniu, wyzywaniu obelgami i co gorsza monitorowaniu części wspólnej nieruchomości bez zgody wspólnoty mieszkaniowej. Miały miejsce również akty wandalizmu typu włamanie do piwnicy, niszczenie zabawek dzieci, łamanie suszarek na prania itp itd. Nikt prócz nich nie ma dostępu do nieruchomości ponieważ jesteśmy małą wspólnotą zaledwie 6 mieszkań i zawsze ktoś jest na posesji. Jeśli jednak jest sam to po prostu boi się zwrócić uwagę ponieważ nie raz słyszeliśmy, że "połamią nam ręce". Oczywiście sprawa każdorazowo była zgłaszana na policję, przyjeżdżali spisywali i na tym się kończy. Chcemy jako wspólnota zmusić właściciela do rozwiązania umowy najmu i po prostu wyproszenia tej firmy z sąsiedztwa. Co możemy zrobić? czego się chwycić i jak działać aby załatwić wszystko w świetle prawa i czuć się po prostu bezpiecznie i swobodnie na własnej posesji? Jako sąsiedzi mamy ze sobą wszyscy świetny kontakt, problemem jest tylko właściciel tego lokalu, który nie mieszka na terenie wspólnoty mieszkaniowej.
Proszę o pomoc!
ale w małej pozostaje kodeks cywilny...
Uważam, że z powodu bardzo wysokich kosztów, warto nie tyle licytować, co zmierzać w kierunku licytacji, aby wywrzeć nacisk na tego właściciela.
Potrzebna jest zgoda wszystkich, właściciel tego lokalu się nie zgodzi, ale można mu wyjaśnić, ze w tej sytuacji występujecie do sądu z wnioskiem o wydanie zgody za niego, koszt takiego wniosku to około 200 zł.
Sąd będzie badał szczegółowo sprawę, sąsiad zobaczy, że to nie są przelewki i może sam wypowie umowę jeszcze w trakcie postępowania.
Jeżeli sąd w tym postępowaniu ustali, że istnieją przesłanki do licytacji to wyda zgodę, która zastąpi zgodę tego sąsiada - wtedy w uzasadnieniu będzie musiał wyjaśnić te przesłanki. Mając takie postanowienie właściciele mogą spokojnie wystąpić z powództwem o licytację, ponieważ w postanowieniu sąd już stwierdzi, co ten sąsiad wyczynia i wtedy ich szanse na wygranie procesu ze względu na to orzeczenie będą ogromne, wtedy można się złożyć i środki na wpis do sądu wpłacić. Jednak uważam, że po takim postanowieniu sąsiad się podda i wypowie umowę, że do procesu nie dojdzie.
Teraz musicie gromadzić dowody, najlepiej udać się do adwokata żeby to poprowadził, i trzeba dużo, dużo cierpliwości.
Z opisu wynika, że jest to odrębna nieruchomość, sąsiednia, mająca swojego właściciela nienależącego do tej wspólnoty. Czy ty Zarządca przeczytałeś post na który odpowiadasz?
Na jakiej podstawie prawnej wspólnota ma prawo ingerować w sąsiednią nieruchomość???
Sąsiad ma im prawo pokazać środkowy palec, gdy będą chcieli mu coś wyjaśniać czy straszyć licytacją.
Jedyną drogą jest proces cywilny z art. 222 § 2.(pomijam oczywiście indywidualne sprawy karne typu obelgi czy groźby itp)
Z treści postu wynika, że właściciel tej odrębnej nieruchomości jest członkiem wspólnoty mieszkaniowej:
"
Te dwa fakty prowadzą do wniosku, że to członek wspólnoty.:smartass:
Nie mieszka, czyli nie zamieszkuje na terenie wspólnoty, czyli w budynku wspólnoty także - więc nie jest członkiem wspólnoty, wniosek jest jednoznaczny więc skąd to: :eek: - jeżeli miałaby być to część nieruchomości wspólnoty, rodzi się pytanie dlaczego wszyscy współwłaściciele nie mogą z niej korzystać a obcy właściciel i jacyś najemcy mogą? :eek::eek: Ja nie gdybam i nie domyślam się, czytam co u_ser napisał. Sformułowanie "mamy odrębną nieruchomość" odczytuję jednoznacznie bo inaczej tego odczytać nie można. Napisze, że o co innego chodziło wtedy można dyskutować o czym innym.
Wspólnotę mieszkaniową tworzą właściciele lokali, a nie właściciele lokali, którzy je zamieszkuję. Przesłanką jest zatem własność, zamieszkanie w budynku wspólnoty lub nie ma znaczenia. Można być właścicielem lokalu w danej wspólnocie i w nim nie mieszkać - taka osoba, jako właściciel jest członkiem wspólnoty.
Dyskutujemy o konkretnym przypadku: o właścicielu nieruchomości odrębnej (a nie lokalu), który nie mieszka we wspólnocie. Właściciel lokalu we wspólnocie niemieszkający czy mieszkający w niej nie może być właścicielem nieruchomości odrębnej na terenie wspólnoty, czyli NW - byłby to absurd! - prosze wskazać fragment z którego to wynika.
Jedyną informacją jest, że
"...właściciel sąsiedniej odrębnej nieruchomości...nie mieszka na terenie wspólnoty..."
- pytam się po raz kolejny który wyraz, które stwierdzenie uzasadnia kategoryczny wniosek, że jest członkiem wspólnoty???
"Budynek gosp-garażowy" też może być lokalem, jak wyodrębniony garaż.
Budynek ten nazywa lokalem również autor wpisu: "problemem jest tylko właściciel tego lokalu"
"Działalność ta jest bardzo uciążliwa dla pozostałych współwłaścicieli nieruchomości" - czyli właściciel lokalu = wolnostojącego budynku gospodarczo-garażowego jest jednym ze współwłaścicieli nieruchomości wspólnej.
Wniosek, że właściciel tego lokalu, jeden ze współwłaścicieli nieruchomości jest członkiem wspólnoty nie jest tak kategoryczny, jak ty - to bardzo prawdopodobna teza. Przydałoby się jej potwierdzenie lub zaprzeczenie ze strony autora.