Sprawa ogródka przyblokowego, a sprawa finansowania

dodododo Użytkownik
edytowano listopada 2011 w Zarządzanie Nieruchomościami
Witam serdecznie. mam jedno pytanie związane ze sprawą założenia ogródka przyblokowego.Skądinąd wiem, że można przeznaczyć na taki ogródek 30 % tereny przyblokowego. Zarządca bloku zagarnął 100 % terenu na swoje uprawy roślin nie zostawiając skrawka ziemi dla lokatorów. mało tego leje wodę na rośliny dzień w dzień. Ostatnio podlewał 12 listopada gdzie w nocy było -3 stopnie mrozu. Wszystko pomarzło i padło, z resztą o tej porze roku już nic nie rośnie przygotowując się do zimy, a on lał wodę i lał, a kto za to płaci ? Jasne że lokatorzy. Może ktoś mi pomoże co z tym zrobić bo to już przekracza wszystkie normy przyzwoitości. Jak się zabrać do tego aby tego Pana poczynania ukrócić. Płaciliśmy bajońskie sumy za wykup terenu razem z mieszkaniem, terenu którego w życiu nie widzieliśmy na oczy. Mam 45m mieszkanie i za teren płaciłem 6 tysięcy, powiedzcie ile ziemi bym kupił za 6 tysięcy ? Którą bym miał i widział. Ten Pan zagarnął wszystko i traktuje to jak własny folwark. Pomóżcie jak to zakończyć taką samowolę.:sad:

Komentarze

  • Opcje
    PosesjaPosesja Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Czy jesteś właścicielem lokalu? Czy masz udział w gruncie? Czy w Twoim bloku jest wspólnota mieszkaniowa?
    [cite] dodo:[/cite]Skądinąd wiem, że można przeznaczyć na taki ogródek 30 % tereny przyblokowego.
    Skądinąd, czyli skąd?
    [cite] dodo:[/cite]Zarządca bloku zagarnął 100 % terenu na swoje uprawy roślin nie zostawiając skrawka ziemi dla lokatorów.
    Kto to jest ów "zarządca bloku"? Kto go zatrudnia?
  • Opcje
    elan124elan124 Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Dodo: Skądinąd wiem, że można przeznaczyć na taki ogródek 30% terenu przyblokowego
    Jak wiesz to zacytuj przepis prawny
    Dodo: Zarządca bloku
    Co to za twór ? W tym bloku istnieje wspólnota mieszkaniowa czy spółdzielnia mieszkaniowa ?
    Dodo: nie zostawiając skrawka ziemi dla lokatorów
    A może coś zostawił dla właścicieli lokali ?
    Dodo: Ten Pan zagarnął wszystko i traktuje to jak własny folwark
    Nie panikuj, tylko spojrzyj spokojnie do swojego aktu notarialnego i sprawdź czego jesteś właścicielem.
  • Opcje
    dodododo Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Odpowiadam: Skądinąd to oznacza od Zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej, jej przewodniczącej. Jeśli chodzi o Zarządcę to może nieprecyzyjnie napisałem, jest to człowiek wybrany przez lokatorów w celu załatwiania ich spraw, no powiedzmy tak nieładnie taki dawny cieć, nikt6 go nie zatrudnia bo to jest praca społeczna na rzecz lokatorów bloku. Zatrudniony jest tylko na naszym utrzymaniu jako Wspólnoty cały Zarząd wspólnoty Mieszkaniowej, jest u nas na pensjach. O tym ile można przeznaczyć na działkę przyblokową dowiedziałem się właśnie od tej Pani ( przewodniczącej Zarządu ) z naszego Zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej. A i owszem, jestem właścicielem mieszkania razem z przynależnym terenem za który zapłaciłem 6 tysięcy złotych, a zapewne teren pod mieszkaniem nie kosztował 6 tysięcy, to to tylko 45 m kw. a pode mną są jeszcze trzy mieszkania bo mieszkam na czwartym piętrze, czyli co wszyscy pode mną łącznie ze mną za ten skrawek dali po 6 tysięcy ? W takim razie kto zapłacił za całą resztę terenu przyległego do bloku, który jest dość okazały ? No przecież że my, każdy lokator który wykupił mieszkanie. I uważam że mamy prawo zarządzać tym terenem za który zapłaciliśmy, a nie ten Pan który sobie zawłaszczył cały teren pod działkę, ustawia tam dla swojej rodziny basen, stolik z krzesłami ( który po zakończeniu jego biesiadowania zamyka na łańcuch z kłódką ). Przecież nikt mi nie wmówi że my lokatorzy wykupiliśmy mieszkania razem z przynależnym gruntem i nie mamy do niego żadnego prawa.On sadzi krzewy, kwiaty, drzewa ( a co nawet choinki które wyrosły duże jak dom ) i leje wodę jak strażak a płacimy my. kto podlewa ogród 12 listopada ? Chyba jakiś chory działkowicz. Ale licznik pracuje. w zeszłym roku wszyscy jak jeden mąż mieliśmy do dopłaty po kilkadziesiąt złotych za zużytą wodę na podlewanie jego działki, umyślnie piszę jego bo taka jest prawda. Więc jak to mamy patrzeć jak ów Pan "wydziedzicza" nas z tego za co wszyscy zapłacili ?
  • Opcje
    PosesjaPosesja Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Człowieku, przeczytaj swój akt notarialny. Tam stoi czarno na białym, co kupiłeś i co Ci się należy.
    Nie zauważyłem, żeby tu ktoś Ci coś chciał wmówić.
    Ze wspólnego gruntu każdy współwłaściciel ma prawo korzystać. Ty też możesz robić grilla i ustawiać swój basen, nikt Ci nie może zabronić, skoro takie są u Was zwyczaje.
  • Opcje
    elan124elan124 Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Dodo: On sadzi krzewy, kwiaty, drzewa (a co nawet choinki, które wyrosły duże jak dom ) i leje wodę jak strażak a płacimy my
    Jak macie pieniądze,chcecie, przyzwalacie, macie takie hobby - to cóż w tym złego !?
    Dodo: Więc jak to mamy patrzeć jak ów Pan "wydziedzicza" nas z tego za co wszyscy zapłacili ?
    Wy patrzycie, Zarząd patrzy a cieć ma przyjemność. Od was właścicieli zależy taki stan rzeczy, a nie od ciecia !
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] dodo:[/cite] Skądinąd to oznacza od Zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej, jej przewodniczącej.
    A od kiedy wspólnota ma przewodniczącego ? Jakie są jej kompetencje ?
    Jeśli chodzi o Zarządcę to może nieprecyzyjnie napisałem, jest to człowiek wybrany przez lokatorów w celu załatwiania ich spraw
    ,Od kiedu we wspólnocie lokatorzy mają cokolwiek do rządzenia a tym bardziej wybierania. Poczytaj ty sobie ustawę o właściwości lokali zanim cokolwiek napiszesz na forum.
    Przecież nikt mi nie wmówi że my lokatorzy wykupiliśmy mieszkania razem z przynależnym gruntem i nie mamy do niego żadnego prawa.
    bo ty nie jesteś lokatorem tylko współwłaścicielem nieruchomości gruntowej i właścicielem lokalu.
    umyślnie piszę jego bo taka jest prawda.
    prawda jest taka, że nie znasz swoich praw i obowiązków wynikających a faktu bycia właściciel nieruchomości lokalowej i posiadający udział w częściach wspólnych.
  • Opcje
    daarekdaarek Użytkownik
    edytowano listopada 2011
    Ależ dołujecie od razu człowieka, który grzecznie się przywitał.
    Stał się właścicielem, zauważa pewne problemy i... się pyta - gdyby wszystko wiedział nie zaglądał by tu.
    Gdy ja kupiłem mieszkanie też nie wiedziałem że jest coś takiego jak UoWL i że nie nazywam się już lokator tylko właściciel.
    Dodo - ten jak go nazywasz cieć - postępuje nieprawidłowo a pani przewodnicząca wymądrza się na tematy których nie rozumie.
    Jesteś na poczatku drogi - zacznij od dokładnego zapoznania sie z AN, czyli tak jak już Ci radzono musisz sprawdzić co kupiłeś (powinna nawet być mapka gruntu, tego niby ogródka, jeżeli należy do waszej wspólnoty). W drugiej kolejności poczytaj dokładnie ustawę o własności lokali, dział Kodeksu cywilnego o własności i współwłasności. Wiele spraw Ci się wyjaśni ale przybędzie też wiele problemów niezrozumiałych i tu forum będzie Ci napewno służyło pomocą.
    Zasada generalna jest taka, że ani ten cieć ani ta przewodnicząca nie mają "nic do gadania" - we wspólnocie najwyższą władzą są właściciele lokali i współwłaściciele nieruchomości wspólnej.
  • Opcje
    PosesjaPosesja Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] daarek:[/cite]Zasada generalna jest taka, że ani ten cieć ani ta przewodnicząca nie mają "nic do gadania" - we wspólnocie najwyższą władzą są właściciele lokali i współwłaściciele nieruchomości wspólnej.
    A jeśli "cieć" jak i Pani Przewodnicząca są właścicielami lokali? Mają coś do gadania, czy nie? Są gorsi od innych właścicieli? Należą do "najwyższej władzy" jako właściciele, czy z racji funkcji ten przywilej im nie przysługuje?
    Idealizowanie "zwykłych właścicieli" i pogardliwe traktowanie "właścicieli funkcyjnych" prowadzi do takich śmieszności.

    Czy "zwykły właściciel lokalu", jakim jest dodo, przypadkiem "nie wymądrza się na tematy których nie rozumie"? O lokatorach, "cieciu", wywłaszczeniu i tym podobnych sensacjach. (Tego nie napiszesz, bo "zwykły właściciel" jest u ciebie pod ochroną?). Jak się czegoś nie wie lub nie rozumie, to trzeba opisać sytuację i zadać pytanie.
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] daarek:[/cite]Ależ dołujecie od razu człowieka, który grzecznie się przywitał.
    ależ nie ...takie jest po prostu życie
  • Opcje
    daarekdaarek Użytkownik
    edytowano listopada 2011
    komentarz usunięto Admin
    Komentarz edytowany admin
  • Opcje
    elan124elan124 Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Dodo: w zeszłym roku wszyscy jak jeden mąż mieliśmy do dopłaty po kilkadziesiąt złotych za zużytą wodę na podlewanie jego działki
    Widać, że wspólnota jest zdyscyplinowana. Wystarczy tylko zmienić jej Zarząd aby wszystko poszło po właściwych torach.
  • Opcje
    MirekLMirekL Użytkownik
    edytowano listopada -1
    komentarz usunięto Admin
  • Opcje
    dodododo Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Przyznam że jestem trochę skołowany i zszokowany takimi poradami. Oczekiwałem pewnych wyjaśnień i pomocy co i jak zrozumieć a co można załatwić a otrzymałem niemalże reprymendę taką że szok mnie ogarnął. Jeśli na tym forum są takie komentarze i taka pomoc w trudnych sprawach to ja dziękuję za wszystko. Ot po prostu chciałem tu napisać że do naszego bloku jest przypisana ziemia w wielkości 1. 092,2 m kw. Odliczmy zatem to co jest pod blokiem a blok nie jest duży bo jedno klatkowy w kształcie kwadratu to pozostały grunt to masa ziemi, którą "zagarnął" w całości człowiek, którego na zebraniu wybraliśmy jako takiego zarządcę bloku. Nie dociera do niego żaden argument, stał się jedynym właścicielem pozostałego gruntu, on tam rządzi nawet jeśli go nikt do tego nie upoważnił. Nie pytał co tam ma być, co z tym zrobić, kupuje krzaki, kwiaty sadzi drzewa i co roku startuje w konkursie z nagrodami. Możliwe że macie rację iż mój grunt to ten który jest pod moim mieszkaniem, ale co z pozostałym hektarem ? Czy jako właściciel mieszkania już nic nie mam do powiedzenia co ma być wokół bloku ? No bo jeśli tak to mamy zwykły dyktat przez tego człowieka, on decyduje co tam ma być , co tam ma rosnąć itp. szukałem tu na forum zwykłej porady i pomocy, a zostałem prawie zbesztany, jest mi przykro na taką reakcję z Waszej strony. dzięki za wszystko, już mi "pomogliście".
  • Opcje
    PosesjaPosesja Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Możliwe że macie rację iż mój grunt to ten który jest pod moim mieszkaniem, ale co z pozostałym hektarem ?
    Nie zauważyłem, żeby ktoś tak napisał. CAŁY grunt jest również Twój, w granicach Twojego udziału. Współwłasność obejmuje całą działkę gruntową. Jeżeli nie dokonaliście umową podziału gruntu, to cały grunt, każdy jego centymetr kwadratowy jest wspólną własnością wszystkich.

    Jesteś dorosły? Bo zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko.
  • Opcje
    dodododo Użytkownik
    edytowano listopada -1
    " CAŁY grunt jest również Twój, w granicach Twojego udziału". Jasne, i o to chodziło. Tylko że u nas to tylko teoria i nie jestem rozkapryszony. Podam krótki przykład jak zachowuje się ów Pan. Ze względu na budowę Hali Widowiskowo Sportowej zlikwidowano nam parking strzeżony. mamy tyle terenu że dla pięciu samochodów znalazło by się miejsce i jeszcze na jego las i kwiaty, ale powiedział wyraźnie mając za sobą Administrację " Po moim trupie". Był mały basenik dla dzieci na lato, to zasypał go ziemią i nasadził róż nie pytając się nikogo. 12 listopada w nocy mróz -3 stopnie a on stoi i podlewa ogród, śmieszne co ? Kiedy już wszystko "śpi " przygotowane do zimy. Do miesiąca września zużył 170 m sześciennych wody na podlewanie ogrodu za nasze pieniądze, co roku jest niedopłata do jego wylewanej wody. Chciałem wam tylko dać do zrozumienia że jesteśmy bezsilni wobec niego, bo ma całą Administrację za sobą. Sam wybrał ekipę remontowa która nawet jak nic nie robi to co miesiąc ma przelewane na konto dziesiątki tysięcy złotych za konserwację, tylko jaką ? To nie ma nic wspólnego z rozkapryszeniem, to realia i nikt nie potrafi go ruszyć, dlatego szukałem porady jak to wreszcie uciąć bo na forsie nikt nie leży a jego to nie interesuje. To jest jego prywatne rancho.
  • Opcje
    koziorozkakoziorozka Użytkownik
    edytowano listopada 2011
    Zarządcę to może nieprecyzyjnie napisałem, jest to człowiek wybrany przez lokatorów w celu załatwiania ich spraw, no powiedzmy tak nieładnie taki dawny cieć, nikt6 go nie zatrudnia bo to jest praca społeczna na rzecz lokatorów bloku. Zatrudniony jest tylko na naszym utrzymaniu jako Wspólnoty cały Zarząd wspólnoty Mieszkaniowej, jest u nas na pensjach.
    Ja to rozumiem tak
    W twoim budynku jest ponad 7 lokali
    Macie zarząd właścicielski, czyli kilku członków zarządu wspólnoty, którzy nie biorą pieniędzy
    Zatrudniacie też administratora/księgową, czyli kogoś do obsługi wspólnoty
    Ten "ogrodnik" jest członkiem zarządu wspólnoty. Tak?
    Tu masz ściągawkę https://forum.zarzadca.pl/wiki/zarzad
  • Opcje
    daarekdaarek Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Dodo:
    Czy sprawdziłeś to o czym radziłem Ci wcześniej?
    Jeżeli sprawdziłeś to już wiesz, że jako właściciel lokalu w tej wspólnocie jesteś również współwłaścicielem nieruchomości wspólnej. Każdy z właścicieli we wspólnocie jest współwłaścicielem tej części wspólnej (dla uproszczenia: gruntu pod i wokół bloku oraz klatek schodowych, dachu, ogrodzenia...) w częściach ułamkowych - w AN masz napisane jaki jest Twój udział. To jest Wasza wspólna własność (niepodzielna) i nikt, powtarzam nikt nie ma prawa nią rozporządzać bez waszej zgody. Jeżeli blok to rozumiem że duża wspólnota a więc powinien być wybrany zarząd i do zarządu zgłaszaj wszelkie zastrzeżenia, domagaj się itd. Tym bardziej skoro ten zarząd jest na "pensji" jak piszesz. Zażądaj wyjaśnień dlaczego ten Pan (cieć?) tak się bezprawnie panoszy - czy on jest jednym z właścicieli? Nawet gdyby był to również nie ma prawa sam "rządzić się" na całym terenie. Czy innym właścicielom działania tego pana nie przeszkadzają? Może trzeba jakąś uchwałę podjąć i zakazać mu "grzebania" w waszej własności? Może trzeba podjąć uchwałę o obciążeniu go za zużytą wodę? Może trzeba zastosować bardziej radykalne środki jeżeli perswazje słowne nie wystarczają? Jeżeli kupisz samochód to też pozwolisz aby sąsiad czy kto inny grzebał w nim bez twojej wiedzy? Popatrz na to pod takim kątem. Nikt za Was tego problemu nie rozwiąże - wy jako właściciele decydujecie a zarząd ma wykonać waszą wolę.
  • Opcje
    dodododo Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Krótko aby nie przeciągać sprawy. daarek, już wszystko rozumiem, i o to mi chodziło. ten Pan którego wybraliśmy na zebraniu Wspólnoty jest także jednym z właścicieli mieszkania w naszym bloku, poza tym mamy Zarząd Wspólnoty składający się jak piszesz z księgowej, przewodniczącej tego Zarządu i kilku innych których teraz nie wymienię. I tym płacimy pensję. Pan który założył tu ogród działkowy nie pobiera za to grosza, przynajmniej nic o tym nie wiem. Robi to podobno z własnej woli bo to lubi, ale nie pytał się nikogo jak go zakładał czy wszyscy chcą takiego ogrodu i na 100% pozostałej ziemi. Teraz już jest tak zagospodarowane że nijak tego nikt nie ruszy. Na zebraniach jest ciągły nastrój oburzenia, ale nic jakoś z tego nie wynika, skądinąd wiem że ów Pan ma za sobą cały Zarząd który nie da mu zrobić krzywdy o czym już nie raz się przekonaliśmy, za każdym razem biorą go w obronę tak skutecznie i podjazdowo że lokatorzy kapitulują. Ciągłe są kłótnie o to kto ma płacić za wylaną przez niego wodę itp, ciągle co roku przychodzi rachunek za niedopłatę i wszyscy dopłacają, no prawie bo znalazły się osoby które powiedziały stop i nie dały ani grosza. No i mój post w głównej mierze dotyczyć miał jak z tym skończyć, jak skończyć z samowolą tego gościa. To niby wydaje się takie proste prawda ? Ale wcale takie nie jest, on powiedział ze nie odejdzie a na inne argumenty "po moim trupie". Nieraz zbierałem się do sprzedania mieszkania i wyprowadzki z tego chorego społeczeństwa, bo to może i jest wspólnota ale chyba pierwotna, nie dorośli do niej. Wykrzykują na klatce schodowej a na zebraniu jak osły prowadzone na rzeź. macie rację poczytam sobie różne sugerowane przepisy, sprawdzę co można i jak można by wreszcie skończyć z tą farsą.
  • Opcje
    koziorozkakoziorozka Użytkownik
    edytowano listopada 2011
    mamy Zarząd Wspólnoty składający się jak piszesz z księgowej, przewodniczącej tego Zarządu i kilku innych
    Coś podejrzewam, że te wymienione przez ciebie osoby to nie zarząd wspólnoty, a administracja, której pracodawcą jest wspólnota.
    Na zebraniu zaproponuj sąsiadom - właścicielom podjęcie uchwały. Jak ponad 50% (udziałami) będzie za jej treścią, to administrator nie będzie miał nic do gadania, będzie musiał wykonać.
    Co chciałbyś zaproponować? Założenie podlicznika wody dla tego ujęcia, z którego jest podlewany ogródek? Podział wspólnego terenu między właścicieli? Opracowanie jakiegoś planu jego zagospodarowania? Bo rozumiem, że obecna sytuacja cię wkurza, ale nie wiem, jaki stan w przyszłości byś chciał osiągnąć.
  • Opcje
    ZarządcaZarządca Zarzadca.pl ZARZADCA.PL
    edytowano listopada -1
    Właściciele lokali są jednocześnie współwłaścicielami nieruchomości wspólnej, m.in. gruntu, co do zasady jest tak, że każdy współwłaściciel ma prawo z tej nieruchomości wspólnej korzystać, o ile oczywiście nie narusza analogicznych uprawnień pozostałych współwłaścicieli.
    Dopuszczalna i często spotykana jest taka sytuacja, że jeden współwłaściciel faktycznie posiada całą nieruchomość stanowiącą przedmiot współwłasności, o ile nie przeszkadza to pozostałym.
    Jak rozumiem jeden z właścicieli korzysta z wyłączeniem pozostałych z terenu wspólnego (biesiaduje z rodziną), poza nim nikt nie ma do niego dostępu, jednak część właścicieli również chciałaby zostać dopuszczona do współposiadania.
    W takiej sytuacji możecie Państwo złożyć do sądu wniosek o dopuszczenie do współposiadania, legitymowany jest w sprawie każdy współwłaściciel.
    ZARZĄDCA PORTAL INFORMACYJNY II 6tfwtu9sbskv.png
  • Opcje
    koziorozkakoziorozka Użytkownik
    edytowano listopada 2011
    Ja się pytam o konkret. Jak takie współposiadanie dodo by chciał zrealizować? Wydzielić własny ogródek? Coś innego?
    Poczekajmy na odpowiedź, co by chciał osiągnąć w praktyce.
  • Opcje
    daarekdaarek Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Co, gdzie do sądu? po co wydzielanie? Od razu padnie pytanie a w czym ten jeden właściciel wam przeszkadza że nie możecie korzystać ze swojej własności, czy wykorzystaliście wszystkie możliwości itd?
    Dodo - nie załamuj się.
    "...Nieraz zbierałem się do sprzedania mieszkania i wyprowadzki z tego chorego społeczeństwa, bo to może i jest wspólnota ale chyba pierwotna..."
    Nie wiem, strzelam, ale ok 90% wspólnot mieszkaniowych to właśnie "wspólnoty pierwotne". Nie masz żadnych gwarancji, że wyprowadzając się trafisz na lepszą. Znam Twój ból, doskonale Cie rozumiem. Sam osobiście jestem zwolennikiem radykalnych działań. Większość doradców na forum poradzi ci pracę pozytywistyczną, od podstaw: szukaj zwolenników, wyjaśniaj, naprawiaj, prostuj, uzasadniaj, przekonuj, flaki wypruwaj, wejdź do zarządu.... i....zmieniajcie na lepsze miejsce w którym mieszkacie.

    Koziorożka podniosła słuszne wątpliwości w kwestii zarządu ponieważ w zarządach (nawet na pensji) nie ma księgowych, prezesów, przewodniczących itp. dyrektorów. Sprawa ta wymaga wyjaśnienia tzn. musisz ustalić "status prawny waszej wspólnoty" a dokładnie kto nią zarządza czyli jak jest określony sposób sprawowania zarządu nieruchomością wspólną.
  • Opcje
    PosesjaPosesja Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] daarek:[/cite]Większość doradców na forum poradzi ci pracę pozytywistyczną, od podstaw: szukaj zwolenników, wyjaśniaj, naprawiaj, prostuj, uzasadniaj, przekonuj, flaki wypruwaj, wejdź do zarządu.... i....zmieniajcie na lepsze miejsce w którym mieszkacie.
    Wiesz dlaczego? Właśnie dlatego, że:
    [cite] daarek:[/cite]ok 90% wspólnot mieszkaniowych to właśnie "wspólnoty pierwotne". Nie masz żadnych gwarancji, że wyprowadzając się trafisz na lepszą.
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada 2011
    [cite] Posesja:[/cite]
    Wiesz dlaczego? Właśnie dlatego, że:
    [cite] daarek:[/cite]ok 90% wspólnot mieszkaniowych to właśnie "wspólnoty pierwotne".
    Nie masz żadnych gwarancji, że wyprowadzając się trafisz na lepszą.
    :rose:
  • Opcje
    dodododo Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Koziorozka - " Macie zarząd właścicielski, czyli kilku członków zarządu wspólnoty, którzy nie biorą pieniędzy
    Zatrudniacie też administratora/księgową, czyli kogoś do obsługi wspólnoty
    Ten "ogrodnik" jest członkiem zarządu wspólnoty. Tak " ? Tak mamy Zarząd składający się z dwóch osób, poza tym Administrację składającą się z księgowej, całej przewodniczącej i dwóch czy trzech facetów których tak do końca roli nie znam. I im płacimy pensję. Ten ogrodnik jest takim samym lokatorem jak my wszyscy, ale że wybrany przez nas to się zaczął panoszyć bez naszej wiedzy i zgody. Dalej piszesz tak : " w zarządach (nawet na pensji) nie ma księgowych, prezesów, przewodniczących itp. dyrektorów ". I owszem żadnych prezesów nie ma czy dyrektorów, jest natomiast księgowa, przewodnicząca całego tego |Zarządu, jakby się nie zwał i są inni funkcyjni. Razem jest ich chyba czterech ludzi na pensji. I oni mam na myśli ten Zarząd i tego "ogrodnika" są ze sobą tak blisko że bywają u siebie w domu. Oczywiście nie będę mu wybierał znajomych, ale wiecie już co się wtedy dzieje na zebraniach, nic nie da rady załatwić. Stoją za sobą murem. I dalej " Ja się pytam o konkret. Jak takie współposiadanie dodo by chciał zrealizować? Wydzielić własny ogródek? Coś innego?
    Poczekajmy na odpowiedź, co by chciał osiągnąć w praktyce". Nie chodzi mi o rozbijanie tego co już jest, bo to byłaby strata i czasu i forsy włożonych w to co jest wokół bloku, ale jeśli mamy do tego pozostałego gruntu wszyscy takie samo prawo, to trzeba z nami to ustalać co chcemy tam zbudować , założyć postawić itp. Tak jak okiem sięgnąć wszędzie we wspólnotach potrafili się jakoś dogadać, mają i zieleń i parking dla swoich lokatorów, u nas oprócz "ogrodnika" zieleni nie ma prawa nic być, tylko to co on zasadzi, posieje. Nie narzekam jak ktoś napisał (rozkapryszony) nie o to chodzi, szukam porady jak to ukrócić, chcemy mieć prawo decydować o tym co ma być wokół naszego bloku !! Przecież tu mieszkają ludzie i nie można im wszystkim narzucać kwiatki, roślinki , krzewy bo tak się jemu podoba. Owszem ładnie, ale nic poza tym.Przykład, sam zadecydował kto i kiedy ma wyremontować klatkę schodowa. Przy okazji z każdego piętra zlikwidowali kaloryfery zostawiając jeden między parterem a pierwszym. Tylko że w mig założono tam jakąś nakładkę aby nikt go nie odkręcał, więc pytam to po co nam kaloryfer który nie ma prawa grzać ? Wątpliwa ozdoba. Zlikwidował pralnię bo mało kto pierze i zrobił z niej wózkownię gdzie stoją raptem trzy wózki, poza tym założył sedes dla sprzątających klatkę schodowa dwa razy w miesiącu, przyznam ze chyba nawet z niego nie korzystają, ale jest i to za czyje zrobiono kanalizę i sedes ? Wybaczcie to tylko takie przykłady na samowolę tego "ogrodnika". Nie pyta nikogo co mamy tam zrobić bo jakoś trzeba to wykorzystać itp itd, nic on sam to robi, a jak zrobione to nie można tego niszczyć to nasze pieniądze, więc stoi używane czy nie.Lokatorzy się "bili" o piwnice bo małe jak korytka, a Pan ma aż trzy. I takich przykładów samowoli mogę dać więcej, ale jak to jest we Wspólnotach, no może naszej, na klatce schodowej tumult i sprzeciw że lecą k.... a na zebraniu cisza jak makiem. Czy tak jest już wszędzie ?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.