Klauzula niedozwolona w akcie notarialnym
marek76
Użytkownik
Witam
Mam następujący problem z developerem, po ponad rocznym opóźnieniu zostałem poinformowany iż
lokale są gotowe do odbioru, wydano mi jeden klucz do lokalu. Przez opóźnienia i zawirowania życiowe,
okazało się iż z lokalu nie będę korzystał (mieszkał), więc chciałem go sprzedać, powiesiłem na balkonie
baner reklamowy - został ściągnięty przez developera, który telefonicznie poinformował mnie iż nie mam
do tego prawa, gdyż lokal nie należy do mnie - OK. Dwa dni później otrzymałem fakturę na niemalże 200zł,
za zarządzanie nieruchomością (lokalem) miesięcznie. W umowie przedwstępnej nie ma o tym ani słowa.
Stąd pierwsze pytanie - czy ma do tego prawo? Skoro nie mogę powiesić banera i korzystać w pełni z lokalu,
to czy mam obowiązek płacić i to niemało za korzystanie z lokalu?!
Drugi problem pojawił się dwa tygodnie później dostałem wezwanie do podpisania aktu notarialnego, jako
iż otrzymałem je dokładnie 2 dni przed podpisaniem aktu - pismo było datowane 7 dni przed i taki zapis
jest w umowie przedwstępnej ("... zostanie wezwany pisemnie 7 dni przed wyznaczoną datą podpisania
aktu notarialnego") natomiast pismo fizycznie beż żadnej awizacji poczta dostarczyła dwa dni przed
podpisaniem aktu. W związku z tym na podpisanie aktu się nie stawiłem i poprosiłem developera o
dostarczenie propozycji aktu w formie elektronicznej, abym mógł się z nim zapoznać wcześniej. Developer
przychylił się do mojej prośby i ww akt otrzymałem. W międzyczasie wyznaczył mi drugi termin podpisania
aktu, przesunięty 2 tygodnie względem otrzymania pisma, grożąc zgodnie z umową przedwstępną iż jeżeli
się nie stawię w wyznaczonym terminie zerwie umowę (wpłacone mam 100% wartości lokalu i miejsca postojowego).
Niby wszystko OK, natomiast akt aż roi się od klauzul niedozwolonych, które występują na stronie UOKiKu.
Co mogę zrobić w takiej sytuacji? Mam się stawić i odmówić podpisania aktu? Nie podpisywać? Podpisać?
W akcie występują takie kwiatki jak :
- narzucony zarządca budynku
- developer rości sobie przez najbliższe 40 lat prawo do dowolnego nieodpłatnego korzystania w celach marketingowych
z pozostałej (niezabudowanej) części działki
- developer rości sobie prawo do bezpłatnego zajęcia elewacji budynku w celach reklamowych do 2 kondygnacji
budynku przez najbliższe 50 lat
- konsument w momencie podpisania aktu zrzeka się wszelkich roszczeń do developera związanych z opóźnieniami,
z gwarancją z tytułu rękojmi etc.
W sumie byłbym gotowy na zerwanie umowy z developerem, ale ten wyznaczył sobie karę umowną na 15% i to
tylko na świadczenia zawarte w umowie, a lokal ma wykupione jakieś opcje dodatkowe (inne grzejniki, elektryka,
okna przesuwne, itp). Na stronie UOKiKu sam zapis o 15% karze jest kwestionowany, co w związku z tym?
Chciałbym tak na szybko zasięgnąć jakiejś porady, bo mój prawnik wraca dopiero we wtorek wieczorem, a termin
podpisania aktu jest wyznaczony na piątek na 13. Dzięki za wszelkie informacje.
Mam następujący problem z developerem, po ponad rocznym opóźnieniu zostałem poinformowany iż
lokale są gotowe do odbioru, wydano mi jeden klucz do lokalu. Przez opóźnienia i zawirowania życiowe,
okazało się iż z lokalu nie będę korzystał (mieszkał), więc chciałem go sprzedać, powiesiłem na balkonie
baner reklamowy - został ściągnięty przez developera, który telefonicznie poinformował mnie iż nie mam
do tego prawa, gdyż lokal nie należy do mnie - OK. Dwa dni później otrzymałem fakturę na niemalże 200zł,
za zarządzanie nieruchomością (lokalem) miesięcznie. W umowie przedwstępnej nie ma o tym ani słowa.
Stąd pierwsze pytanie - czy ma do tego prawo? Skoro nie mogę powiesić banera i korzystać w pełni z lokalu,
to czy mam obowiązek płacić i to niemało za korzystanie z lokalu?!
Drugi problem pojawił się dwa tygodnie później dostałem wezwanie do podpisania aktu notarialnego, jako
iż otrzymałem je dokładnie 2 dni przed podpisaniem aktu - pismo było datowane 7 dni przed i taki zapis
jest w umowie przedwstępnej ("... zostanie wezwany pisemnie 7 dni przed wyznaczoną datą podpisania
aktu notarialnego") natomiast pismo fizycznie beż żadnej awizacji poczta dostarczyła dwa dni przed
podpisaniem aktu. W związku z tym na podpisanie aktu się nie stawiłem i poprosiłem developera o
dostarczenie propozycji aktu w formie elektronicznej, abym mógł się z nim zapoznać wcześniej. Developer
przychylił się do mojej prośby i ww akt otrzymałem. W międzyczasie wyznaczył mi drugi termin podpisania
aktu, przesunięty 2 tygodnie względem otrzymania pisma, grożąc zgodnie z umową przedwstępną iż jeżeli
się nie stawię w wyznaczonym terminie zerwie umowę (wpłacone mam 100% wartości lokalu i miejsca postojowego).
Niby wszystko OK, natomiast akt aż roi się od klauzul niedozwolonych, które występują na stronie UOKiKu.
Co mogę zrobić w takiej sytuacji? Mam się stawić i odmówić podpisania aktu? Nie podpisywać? Podpisać?
W akcie występują takie kwiatki jak :
- narzucony zarządca budynku
- developer rości sobie przez najbliższe 40 lat prawo do dowolnego nieodpłatnego korzystania w celach marketingowych
z pozostałej (niezabudowanej) części działki
- developer rości sobie prawo do bezpłatnego zajęcia elewacji budynku w celach reklamowych do 2 kondygnacji
budynku przez najbliższe 50 lat
- konsument w momencie podpisania aktu zrzeka się wszelkich roszczeń do developera związanych z opóźnieniami,
z gwarancją z tytułu rękojmi etc.
W sumie byłbym gotowy na zerwanie umowy z developerem, ale ten wyznaczył sobie karę umowną na 15% i to
tylko na świadczenia zawarte w umowie, a lokal ma wykupione jakieś opcje dodatkowe (inne grzejniki, elektryka,
okna przesuwne, itp). Na stronie UOKiKu sam zapis o 15% karze jest kwestionowany, co w związku z tym?
Chciałbym tak na szybko zasięgnąć jakiejś porady, bo mój prawnik wraca dopiero we wtorek wieczorem, a termin
podpisania aktu jest wyznaczony na piątek na 13. Dzięki za wszelkie informacje.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Jak odebrałeś klucze do lokalu to stałeś się jego najemcą . Nie ma znaczenia czy z niego korzystasz czy nie. Nikt ci nie broni z niego korzystać.
Lokal oddany do użytku generuje za sobą koszty :
koszty dotyczące utrzymania lokalu ( u ciebie zakładam będą 0 zł) oraz
koszty utrzymania części wspólnych - te elementy budynku, które służą co najmniej dwóm właścicielom. Więcej masz napisane w ustawie o własności lokali ( link masz w mojej stopce UoWL)
niepotwierdzonej do tego notarialnie, developer nie dopuszcza możliwości zerwania umowy przez
kupującego...
Decyzja wymaga rozwagi, ale myślę, że nie jesteś perwszą osobą, która w tej wspólnocie ma podpisać akt.
Jeśli nie jest to pierwszy akt, to jego treści i tak już nie zmienisz...
Natomiast niebezpieczeństwo jest tylko chwilowe.
Ponieważ w aktach notarialnych znalazły się zapisy uwłaczające (niestety) godności notariusza, który je zaakceptował, można będzie je zmienić.
Nie polecam jednak drogi sądowej, gdyż może być długa i kosztowna. Jest szybsza, równie skuteczna droga, którą można przejść samodzielnie.
Ponieważ zapisy z Twojego aktu mogą być co najwyżej traktowane jako umowa właścicieli, to jak najszybciej (na pierwszym zebraniu wspólnoty)
powinniście wybrać nowy - własny zarząd właścicielski oraz uchlić UCHWAŁAMI wspólnoty te zapisy z umów. Na każdy zapis oddzielna uchwała, głosowanie i kolejna.
( na zebranie wejzwijcie notariusza - innego :) żeby protokołował uchwały). Wspólnota ma bowiem zdolność zmiany w formie uchwały większości właścicieli zapisów umowy właścicieli dotyczącej zarządu nieruchomością wspólna, oraz przeznaczenia części wspólnych. Nie polecam wdawać się w dewagacje (oczywiście można jak ktoś chce), czy te zapisy sa skuteczne czy nie i czy wymagaja odwołania czy po prostu nie istnieją z mocy prawa. Na drodze sądowej też można byłoby Twoje problemy z zapisami w aktach rozwiązać, ale będzie droooooooożej i dłuuuuuuuuuuuuuuużej.
Deweloper chciał zrobić "gnój" i zrobił. Napisałam (używając pewnych skrótów na potrzeby wątku) jak najszybciej w zgodzie z istniejącym prawem pozbyć się
skutecznie "deweloperskich" zapisów. Porozmawiaj z sąsiadami i działaj.
Przyda się też pomocne orzecznictwo:
Sąd Najwyższy wyrok z dnia 29 czerwca 2010 (Sygn. Akt III CSK 325/09):
„...wszyscy właściciele lokali mają prawo do nieruchomości wspólnej wyrażające się określonymi udziałami w jej współwłasności i wszyscy mogą z nieruchomości wspólnej korzystać zgodnie z jej przeznaczeniem społeczno-gospodarczym. Jeżeli zaś, jak w niniejszej sprawie, właściciele lokali określili w umowach z dotychczasowym właścicielem sposób korzystania z miejsc postojowych, to taki podział quoad usum części nieruchomości wspólnej może być w każdej chwili zmieniony uchwałą większości właścicieli lokali.”
Porozmawiaj z sąsiadami i działajcie z rozwagą...
a teraz to do kogo wnosisz pretensje żeś się wpakował w kabałę...
w Twoim organizmie jak piszesz takie górnolotnie nic nie wnoszące odpowiedzi...
Endorfiny? Adrenalina?
on nie jest jeszcze właścicielem lokalu , a kluczy nie dostał na ładne oczy ...
a no nic się nie dzieje ...ale jak się czyta twoje płaczące wpisy, to się krew burzy sama...
czemu nie pojawiłeś się na forum, gdy podpisywałeś umowę przedwstępną ... teraz to wszelkie "porady":bigsmile: , to musztarda po obiedzie...
Czasu nie wrócę, mam nauczkę - mam nadzieję, że nie bardzo drogą.
Nowy doklejony: 26.02.12 11:06
Odnośnie banneru, to powieś go w swoim oknie marku76
kodeksu cywilnego można próbować tą umowę zerwać? Czytam kolejny raz ten akt i włosy stają dęba!
W paragrafie 4 ustęp 3 doczytałem się iż nie mogę zgłaszać żadnych roszczeń finansowych, za to że
lokale usługowe "mogą korzystać z płyty balkonowej zlokalizowanej na II (drugiej) kondygnacji w celu
umieszczenia reklamy i /lub umieszczenia urządzeń klimatyzacji". Dodam, że akty podpisało już z
42 mieszkań ok 80% mieszkańców...
Podpisz i jak najszybciej zmobilizuj innych właścicieli do powołania zarządy właścicielskiego (notariusz) a potem krok po kroku uchwałami zmienicie niekorzystne dla was zapisy
Nowy doklejony: 26.02.12 14:16
Postanowienia umowy sprzedaży (aktu notarialnego), które są uznane za klauzule niedozwolone, nie rodzą żadnych skutków prawnych. Odwiedź Miejskiego lub Powiatowego Rzecznika Praw Konsumentów, pokaż mu treść tego aktu i poproś o pomoc. Czasami wystarczy pismo rzecznika, żeby deweloper zmienił umowę. Jeśli nie wystarczy, to po podpisaniu aktów i powstaniu wspólnoty możecie uchwałą zmienić nie tylko sposób zarządu (w obecności notariusza), pozbawiając dewelopera wpływu na to, kto będzie zarządzał Waszą nieruchomością wspólną, ale i przeznaczenie części wspólnych nieruchomości. Możecie też narzucić tak wysokie opłaty za korzystanie z prawa do reklamy na działce, balkonach czy elewacji, że deweloper i właściciel;e lokali użytkowych sami zrezygnują - albo zapłacą, a wspólnota będzie miała kasę na swoje potrzeby.
Zapisy o rezygnacji z roszczeń z tytułu rękojmi są nieważne - tym się nie przejmuj.
Do "Posesji": Przecież sam wlaściciel nie może "stwierdzić nieważności zapisu w akcie notarialnym" - przyjmując taką drogę należałoby jednak pofatygować się do sądu, wiem, że to "powininno być" szybkie postępowanie. Droga którą proponujesz jest jak najbardziej poprawna, ale można to zrobić szybciej i równie skutecznie - uchwałą wspólnoty.
Zapis o płycie balkonowej marku76 też można odwłać uchwałą wspólnoty. Myślę, że Twoim sąsiadom też się te zapisy nie podobają, bo w końcu płaciliście za budowę całego budynku.
Większość właścicieli po prostu nie wie, że tego typu zapisy z aktu notarialnego można skutecznie odwołać uchwałą wspólnoty (magiczne słowa "notariusz" i "akt notarialny" potrafią wywołać "paraliż" u niezorientowanych).
Radzę jak najszybciej porozumieć się jako właściciele i działać. Zwołać zebranie i uchwalić co trzeba. To najszybsza czasowo i najskuteczniejsza droga, mimo nieudolnych pojękiwań Kuby. Zgadzam się, że droga sądowa w tej sprawie jest równie poprawna lecz bardziej przewlekła i kosztowna, dlatego tylko nie polecam na nią wchodzić.
Nie proponowałem też drogi sądowej.
Uchwałą nie usuniesz postanowienia umowy o zrzeczeniu się roszczeń z tytułu rękojmi.
Warto zgłosić tę sprawę do Rzecznika Praw Konsumenta, ewentualnie do UOKiK, ponieważ w razie stwierdzenia, że rzeczywiście deweloper zawiera w umowach klauzule niedozwolone - zostanie ukarany finansowo.
Jeżeli w przyszłości dojdzie do sporu z tyt. rękojmi, to niech deweloper udowadnia swoje stanowisko i próbuje podeprzeć tym zapisem w akcie ... będzie wesoło.
Oczywiście można również i w tej sprawie od razu podjąć działania,
jednak moim zdaniem to w chwili obecnej trochę strata czasu i energii.
marek76 otrzymałeś już chyba komplet wskazówek od różnych forumowiczów. Teraz musisz tylko sam zdecydować...
z mojego aktu wszystkich punktów, które udało mi się odnaleźć na stronie UOKiKu, w międzyczasie wczoraj okazało się
iż prezes UOKiKu został o umowie przedwstępnej oraz samym akcie już poinformowany jakiś czas temu, uznał rację
konsumentów i teraz zastanawia się nad karą. Może to przemądrzałego Pana developera nauczy choć trochę pokory...
§ 1. Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nie uzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny.
§ 2. Jeżeli postanowienie umowy zgodnie z § 1 nie wiąże konsumenta, strony są związane umową w pozostałym zakresie.
§ 3. Nie uzgodnione indywidualnie są te postanowienia umowy, na których treść konsument nie miał rzeczywistego wpływu. W szczególności odnosi się to do postanowień umowy przejętych z wzorca umowy zaproponowanego konsumentowi przez kontrahenta.
§ 4. Ciężar dowodu, że postanowienie zostało uzgodnione indywidualnie, spoczywa na tym, kto się na to powołuje.
W świetle cytowanego powyżej przepisu, nawet, gdyby klauzule abuzywne umieszczono w umowie, to i tak nie wiążą nabywcy, jednak warto napisać pismo, w którym konsument zwraca się o ich usunięcie z treści umowy.
Dziękuję za pomoc w poprzednim temacie, ale pojawił mi się następny problem, a nie chciałem zakładać nowego wątku.
Developer nie podpisał mi aktu ze względu na nieuregulowane faktury - powymyślał sobie tematy jak re-aranżacja lokalu,
przeróbka instalacji grzewczych etc. W umowie przedwstępnej nie ma o tym ani słowa - jest magiczny zwrot - "instalacje
ciepłownicza, elektryczna, kanalizacyjna - do uzgodnienia". Następnie w załączniku do umowy mam podane kwoty za
dodatki do mieszkania : dodatkowe gniazdko etc, ale o przeróbkach instalacji nie ma ani słowa. Złożyłem dokumentację
w grudniu 2010, a w czerwcu 2011 dostałem pismo z fakturą za czynności, które może i zamówiłem, ale o których nikt
mnie nie poinformował, że będą płatne i to tak słono. Teraz developer postawił mnie w szachu - z jednej strony nie chce
podpisać aktu do momentu opłacenia tychże faktur - z drugiej strony w akcie jest adnotacja
"Strony oświadczają, że wykonały wobec siebie wszelkie zobowiązania, w szczególności dokonały wszelkich wzajemnych
rozliczeń oraz, że z tytułu umowy sprzedaży przedmiotowego lokalu i praw z nim związanych jak i rozliczeń finansowych,
towarzyszących sprzedaży (między innymi opłaty za media, zmiany projektowe oraz dodatkowe roboty) i nie wnoszą
i wnosić nie będą w przyszłości żadnych roszczeń, także finansowych oraz oświadczają, że powyższe ustalenia nie
naruszają praw rękojmi i gwarancji."
Mój adwokat upiera się, że ten zapis jest z natury nie ważny i developer nie będzie się mógł bronić tym zapisem,
ale po poczytaniu wykładni po internecie ja takiej pewności nie mam. Z jednej strony developer przymusza mnie
do podpisania aktu grożąc zerwaniem umowy, oraz podnosząc co miesiąc czynsz - tu także ciekawa sytuacja, w umowie
przedwstępnej nie ma ani słowa o tym, że po wydaniu lokalu, a przed podpisaniem aktu mam płacić za zarząd budynkiem, a
developer uczynił się samozwańczym zarządcą - winda nie działa, garażu nie ma, oświetlenia klatki brak itp, a koszta "zarządu"
to już według developera ponad 200zł miesięcznie, tłumaczenie? Mieszkańcy nałogowo wrzucają śmieci do śmietnika
developera, więc ten musi płacić więcej za wywóz śmieci, oraz MWiK na zlecenie developera udrożniły kanalizację ...
A z drugiej strony boję się, że jak zapłacę te sporne faktury, oraz wyimaginowane koszta zarządu nawet z adnotacją
"kwota sporna - do wyjaśnienia" to pieniądze przepadną, bo żadna kancelaria nie będzie chciała się siłować z developerem o
marne 5 000zł. Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji czy jak zawsze rację ma silniejszy?
Na dosyć obszerne pismo adwokata otrzymałem odpowiedź jednozdaniową : "Do momentu uregulowania wszystkich faktur,
nie ma możliwości podpisania aktu". :cry:
I tak
- po pierwsze nie wiem czy dobrze myślę ale jeżeli będziesz dłużej zwlekał to koszty narosną Ci jeszcze większe . Wydaje mi się że Posesja i Zarządca dobrze Ci radzą i im szybciej to zrobisz tym mniejsze koszta poniesiesz .
- po drugie przecież jak rozumiem to jest to tylko chciejstwo dewelopera aby umowa tak wyglądała Umowę podpisujesz przed notariuszem i zawsze możesz moim zdaniem wnieść jakieś zastrzeżenia , chyba że w takiej formie miałeś podpisaną już przez siebie umowę przedwstępną .
- po trzecie żeby dochodzić swoich praw /chodzi mi o zwrot gotówki od dewelopera za niesłusznie pobrane opłaty/ to najpierw musisz tych opłat dokonać .
- po czwarte moim zdaniem przytoczona przez Ciebie adnotacja dotyczy tylko i wyłącznie zakupu mieszkania a nie kosztów związanych z użytkowaniem mieszkania zresztą na potwierdzenie tych faktów możesz zażądać od dewelopera dokumentacji w której powinny się znajdować wymienione poprawki w projekcie .
- po piąte myślę że podobne problemy mają pozostali mieszkańcy tej wspólnoty i dobrze by było zasięgnąć języka czy sąsiedzi coś w tej sprawie robili i czy udało im się załatwić tą sprawę po Waszej myśli .
Podkreślam to jest moje zdanie
Ty znasz dokadnie sytuację, my wiemy tylko to, co nam napiszesz...
Myślę, że do udzielenia rady w tym "nowym temacie" nie potrzeba prawnika...
Moim zdaniem Ty musisz zadać SOBIE podstawowe pytanie: kto ma zapłacić za przeróbki i zmianę aranżacji na które to Ty nalegałeś...?
Jeżeli sobie na to pytanie odpowiesz (a jak- to już Twoja sprawa), zajęcie odpowiedniego stanowiska wobec dewelopera będzie bardzo proste...
aby mieszkania w nim nie zaczynać od rozrycia ścian, dlatego cała ta re-aranżacja to przesunięcie
grzejnika o paręnaście centymetrów, gniazdka o kilka, etc. Sam developer nie neguje tego faktu iż
miałem do tego prawo i zrobił to "za darmo" , zasłania się "zryczałtowaną opłatą, którą musi wnieść
do biura architektonicznego". Co ma piernik do wiatraka? I dla mnie ten fakt byłby do zrozumienia,
gdyby nie to, że zamawiam usługę, nie jestem informowany iż jest ona tak droga, w ogóle jest płatna,
a następnie po wykonaniu usługi dostaję fakturę. Czy to jest normalne i zgodne z prawem? Moim zdaniem
nie, ale nie jestem prawnikiem... Widocznie zdrowy rozsądek i poczucie sprawiedliwości nie ma tu
znaczenia.
Mógłbyś przecież przeróbki w lokalu wykonać sam po podpisaniu aktu, prawda? Kto by wtedy za nie zapłacił?
Zapytam dodatkowo, trochę przewrotnie: wiec kto, biuro architektoniczne?
Obojętnie którą drogę wybierzesz, to nieznajomość prawa nie uchroni Cię przed jego zastosowaniem,
a poczucie sprawiedliwości to bardzo często "osobista sprawa" i "wielu ma własne".
Wyboru musisz dokonać sam. Mam nadzieję, że chciałeś uzyskać radę, a nie POKLASK.
"zamawiam usługę, ale nie jestem poinformowany iż jest ona tak droga, w ogóle jest płatna..." - do przemyślenia dla wszystkich, a gdyby tak w miejsce "usługa" wstawić "mieszkanie"? Fajne, co?
Nowy doklejony: 04.03.12 11:16
Twoje poprzednie pytania były naprawdę "z innej bajki" marku76
Dlaczego nie zrobiłem tego po podpisaniu aktu? Między innymi po to, żeby nie ryć położonych parę tygodni wcześniej tynków.
W każdym swoim poście przywołujesz wciąż nowe szczegóły i okoliczności, o których nie pisaleś poprzednio.
Ja wyraziłam tylko SWOJE zdanie, które Ciebie nie wiąże.
Zrobisz jak uważasz - już to napisałam. Nie staram się absolutnie z Ciebie kpić.
Art. 627
Przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia.
Art. 628
§ 1. Wysokość wynagrodzenia za wykonanie dzieła można określić przez wskazanie podstaw do jego ustalenia. Jeżeli strony nie określiły wysokości wynagrodzenia ani nie wskazały podstaw do jego ustalenia, poczytuje się w razie wątpliwości, że strony miały na myśli zwykłe wynagrodzenie za dzieło tego rodzaju. Jeżeli także w ten sposób nie da się ustalić wysokości wynagrodzenia, należy się wynagrodzenie odpowiadające uzasadnionemu nakładowi pracy oraz innym nakładom przyjmującego zamówienie.
Jeżeli uważa Pan, że świadczenie jest zawyżone - może wystąpić do sądu o ustalenie tej należności, tylko że deweloper, jak rozumiem, odmówi zawarcia umowy, to proszę zapłacić, napisać pismo, że się Pan nie zgadza, ale płaci, ponieważ obawia się, że deweloper nie sprzeda lokalu, proszę dodać, że nie zgadza się Pan na zamieszczenie klauzuli o tym, że jesteście rozliczeni, jednak podpiszę ją Pan w obawie przed utratą lokalu.
Sąd może uznać, że został uzgodniony indywidualnie, dlatego, aby się zabezpieczyć, proponuję wysłać to pismo, wtedy o żadnych uzgodnieniach nie moż ebyć mowy, ponieważ klient działa pod przymusem.
Dlaczego deweloper miałby ponosić koszty za Państwa? Właśnie teraz są kolosalne, mieszkańcy podrzucają gruz zamiast zamówić własne kontenery, czerpią prąd z klatek schodowych, dewastują windy przewożąc meble i gruz (pewnie dlatego deweloper je unieruchomił).
Jeżeli je podzielił w sposób należyty, to postąpił zgodnie z prawem.
Art. 548
§ 1. Z chwilą wydania rzeczy sprzedanej przechodzą na kupującego korzyści i ciężary związane z rzeczą oraz niebezpieczeństwo przypadkowej utraty lub uszkodzenia rzeczy.
§ 2. Jeżeli strony zastrzegły inną chwilę przejścia korzyści i ciężarów, poczytuje się w razie wątpliwości, że niebezpieczeństwo przypadkowej utraty lub uszkodzenia rzeczy przechodzi na kupującego z tą samą chwilą.
Przedmiotem transakcji jest nie tylko lokal, ale również i przyszła nieruchomość wspólna.
sąd zasądzi powiedzmy 1500 - 2000 PLN zamiast 3000 PLN. Biorąc pod uwagę stracony czas, nerwy i konieczność opłacenia prawnika to nie będzie
dla marka76 zbyt dobre rozwiązanie. Dodatkowo każde postępowanie cywilne można przecież przegrać...