Zebranie z inicjatywy mieszkańców
closed2524
Użytkownik
Witam,
Od kilku miesięcy mam problem z porozumieniem się z zarządem wspólnoty. Ponieważ ani rozmowy, ani pisma niczego nie dały, uznałem, że najlepiej będzie omówić sporne sprawy na forum całej wspólnoty. 6 dni temu napisałem wniosek z zwołanie w trybie pilnym nadzwyczajnego walnego zebrania wspólnoty na mocy art. 31b) ustawy o własności lokali:
Zebrania właścicieli:
a) mogą być także, w razie potrzeby, zwoływane przez zarząd lub zarządcę, któremu zarząd nieruchomością wspólną powierzono w sposób określony w art. 18 ust. 1,
b) zwoływane są na wniosek właścicieli lokali dysponujących co najmniej 1/10 udziałów w nieruchomości wspólnej przez zarząd lub zarządcę, któremu zarząd nieruchomością wspólną powierzono w sposób określony w art. 18 ust. 1.
Pod wnioskiem podpisało się 15 właścicieli mieszkań; w budynku jest ich 40, czyli mam 37,5% poparcia (a wymagane minimum to 10%). Przy okazji wysłuchałem od sąsiadów wielu krytycznych uwag pod adresem zarządu. Obawiam się jednak, że zarząd zebrania nie zwoła (już minęło sześć dni od przekazania wniosku, a żadnej informacji nie ma). Jakie kroki podjąć w takim przypadku?
Pozdrawiam
Od kilku miesięcy mam problem z porozumieniem się z zarządem wspólnoty. Ponieważ ani rozmowy, ani pisma niczego nie dały, uznałem, że najlepiej będzie omówić sporne sprawy na forum całej wspólnoty. 6 dni temu napisałem wniosek z zwołanie w trybie pilnym nadzwyczajnego walnego zebrania wspólnoty na mocy art. 31b) ustawy o własności lokali:
Zebrania właścicieli:
a) mogą być także, w razie potrzeby, zwoływane przez zarząd lub zarządcę, któremu zarząd nieruchomością wspólną powierzono w sposób określony w art. 18 ust. 1,
b) zwoływane są na wniosek właścicieli lokali dysponujących co najmniej 1/10 udziałów w nieruchomości wspólnej przez zarząd lub zarządcę, któremu zarząd nieruchomością wspólną powierzono w sposób określony w art. 18 ust. 1.
Pod wnioskiem podpisało się 15 właścicieli mieszkań; w budynku jest ich 40, czyli mam 37,5% poparcia (a wymagane minimum to 10%). Przy okazji wysłuchałem od sąsiadów wielu krytycznych uwag pod adresem zarządu. Obawiam się jednak, że zarząd zebrania nie zwoła (już minęło sześć dni od przekazania wniosku, a żadnej informacji nie ma). Jakie kroki podjąć w takim przypadku?
Pozdrawiam
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Czy we wniosku podaliście termin na zwołanie zebrania? Jeżeli tak, to po upływie terminu możecie sami zwołać zebranie. Jeżeli nie było terminu, to odczekajcie 2-3 tygodnie i zróbcie to sami.
Przepisy o zarządzie sądowym (stosowane do zarządu przymusowego we wspólnotach) nie są precyzyjne, sady nie sprawują należytego nadzoru nad zarządcami, a właściciele są pozbawieni realnego wpływu na zarządzanie ich majątkiem. Zarządca nie jest zainteresowany "ustaniem przyczyn" jego powołania, bo wówczas zostanie przez sąd odwołany. Może być więc zainteresowany utrwalaniem stanu bezwładu czy skłócenia właścicieli. Są znane przypadki, że zarząd przymusowy trwa latami.
Sądy bronią się przed ustanawianiem ZP w dużych wspólnotach , gdyż w dużych WM są dla niego zbyt duże koszty np. korespondencji .
Zarządca Przymusowy to nie to samo co zarząd sądowy , który ma zastosowanie w małych wspólnotach.
Skoro mowa o zarządcy przymusowym przy jednoczesnym braku inicjatywy, to wygląda na to, że właściciele chcą żeby ktoś za nich pewne sprawy załatwił - najlepiej jakiś organ, ewentualnie sąd.
Nikt jednak tego nie zrobi, zarządca przymusowy w praktyce to pewna fikcja w tym sensie, że kontrola sądu jest iluzoryczna.
Chodzi o to, że nikt nie będzie porządkować tego, co obecny zarząd rozgrzebał. Niech sam naprawi swoje błędy, zostawi "stan zerowy", a wtedy znajdziemy nowych ludzi - niewykluczone, że spośród mieszkańców.
Najpierw trzeba znaleźć 2-3 osoby które to wyprostują i taki zarząd kopną w pewną cześć ciała przy aprobacie właścicieli.
Nie liczyłabym na to, że stary zarząd zechce/będzie umiał po sobie posprzątać
Raczej wątpliwe czy zostawi stan "zerowy", no chyba że uznaje swoje błędy i zechce je naprawić, ale w takiej sytuacji po co zmieniać zarząd?
Jeszcze nie ochłonąłem. Zostałem zrównany z ziemią. Zarząd wraz z kilkoma osobami zorganizował przedstawienie; cel był jeden: ukazać mnie jako pieniacza, pętaka, który na niczym się nie zna, a czepia innych itd. Kłamstwa, krzyk, powalająca arogancja. Część lokatorów poparła zarząd, część siedziała cicho, w tym również ci, którzy wcześniej podpisali wniosek o zebranie, a przy okazji mi mówili, że mnie popierają ("Dobrze, że ktoś się tym wreszcie zajął"). Szok.
Ale to nie koniec. Droga prawna nie została wyczerpana. Przygotuj się, Drogi Zarządzie.
Jako właściciel a także zarządzajacy (kiedyś) w dużej wspólnocie posłuchaj mojej rady: daj sobie spokój!Zatkaj uszy, zamknij oczy, olej to wszystko. Szkoda Twojego zdrowia i pieniędzy.
Na głupotę lekarstwa nie ma.
Jeżeli większość właścicieli chce i lubi być oszukiwana lub robiona w balona (jak wynika z Twoich wpisów) to sam nic nie zwojujesz. Na dodatek gdy zarządzający wspólnotą realizują swoje spełnione wreszcie od lat "aspiracje do rządzenia" nie wiedząc co to oznacza. Dopóki ustawodawstwo nie stworzy przepisów prawa chroniących prawa właścicieli w dużych wspólnotach będziesz bezradny w swojej bezsilności. Obecne to fikcja o czym szybko się przekonasz.
Nie licz, że jakiś sąd czy inny organ Ci pomoże. Niebawem przekonasz się że niestety wyczepana została i staniesz przed murem nie do przejścia - lub będziesz stałym gościem sal sądowych, autorem skarg i pism do najwyższych nawet urzędów które też będą cię miały w nosie, a twoje konto będzie w zastraszającym tempie maleć.
Pamiętaj, że swego czasu urzędujący minister (będący blisko koryta) stwierdził, że Polska to dziki kraj. Dzisiaj w Polsce zdziczenie jeszcze większe, pełne bezprawie i anarchia, nikt za nic nie odpowiada, każdy robi co chce, wszyscy są niezależni, samorządni i niezawiśli od rozumu też; nie masz układów, znajomości, rodziny, kumpla u żłobu, bogatych sponsorów, znajomego prokuratora czy sędziego, nie jesteś w radzie biskupiej przy kurii... to jesteś nikim, nie masz żadnych praw chociażby dany artykuł jakieś ustawy, wytłuszczonym drukiem mówił, że masz prawo.
Nie masz - wierz mi.
Za morderstwo jest paragraf - i co z tego jak prokurator jakiś stwierdzi, że nie ma morderstwa. Niemożliwe? Zapewniam cię że możliwe i realne jak najbardziej.
Nie przemawia przeze mnie jakieś rozgoryczenie bo wręcz przeciwnie, po wielu, wieloletnich trudach zbliżam się do szczęśliwego finału (chociaż i tak biorę margines na dzikość tego nieprzyjaznego obywatelowi Państwa), to jednak odradzam, bo sam również na drugi raz zamknałbym oczy zatkał uszy i nie rozpoczynał walki z głupotą niektórych ludzi.
Nie twierdzę, że wszędzie tak jest. Wierzę że są "normalne wspólnoty" jak w każdej regule. - nic nie będą się przygotowywać, oleją cię a Ty nic nie będziesz mógł zrobić, chyba że któremuś dasz w mordę.