"Dodatkowy" lokal dewelopera
mantero
Użytkownik
Witam,
Nurtuje mnie następujące pytanie - czy jeśli w akcie notarialnym zakupu mieszkania jest mowa, że nieruchomość jest zabudowana budynkiem mieszkalny, który posiada powiedzmy 58 lokali mieszkalnych, a mój lolal oznacza np. 1,5% udziału w częściach wspólnych, to czy po jakimś czasie (latach) może się okazać, że w budynku jest już 59 lokali ?? Udziały się nie zmieniły.
Konkretnie chodzi o sytuację, kiedy to deweloper, który jest jednocześnie i zarządem i zarządcą niestety (nie możemy się go pozbyć), wykombinował sobie lokal w piwnicy. Czy w ogóle pomieszczenie piwniczne (nie ma nawet 2,5m wysokości) może on sobie zostawić jako lokal w tym wypadku użytkowy?? A raczej kilka pomieszczeń piwnicznych, które on traktuje jako jedno i tak je zapisuje na listach głosowań - nr lokalu w tym wypadku 59, mimo że fizycznie taki nie istnieje.
Jeśli dobrze kojarzę, to pomieszczenia piwniczne - jest ich więcej niż lokali mieszkalnych - powinny przejść na wspólnotę jako część wspólna, a u nas jest sytuacja, że deweloper jedno z nich nam łaskawie użycza na suszarnię na podstawie uchwały, a współnota w zamian coś robi (teraz nie pamiętam co, ale dla wątku to nie istotne).
Chodzi mi o to, czy taka sytuacja jest w ogóle prawidłowa?? Skoro w akcie jest mowa o budynku mieszkalnym z określoną liczbą mieszkań, to skąd nagle dodatkowy lokal użytkowy, na dodatek w piwnicy??
Nurtuje mnie następujące pytanie - czy jeśli w akcie notarialnym zakupu mieszkania jest mowa, że nieruchomość jest zabudowana budynkiem mieszkalny, który posiada powiedzmy 58 lokali mieszkalnych, a mój lolal oznacza np. 1,5% udziału w częściach wspólnych, to czy po jakimś czasie (latach) może się okazać, że w budynku jest już 59 lokali ?? Udziały się nie zmieniły.
Konkretnie chodzi o sytuację, kiedy to deweloper, który jest jednocześnie i zarządem i zarządcą niestety (nie możemy się go pozbyć), wykombinował sobie lokal w piwnicy. Czy w ogóle pomieszczenie piwniczne (nie ma nawet 2,5m wysokości) może on sobie zostawić jako lokal w tym wypadku użytkowy?? A raczej kilka pomieszczeń piwnicznych, które on traktuje jako jedno i tak je zapisuje na listach głosowań - nr lokalu w tym wypadku 59, mimo że fizycznie taki nie istnieje.
Jeśli dobrze kojarzę, to pomieszczenia piwniczne - jest ich więcej niż lokali mieszkalnych - powinny przejść na wspólnotę jako część wspólna, a u nas jest sytuacja, że deweloper jedno z nich nam łaskawie użycza na suszarnię na podstawie uchwały, a współnota w zamian coś robi (teraz nie pamiętam co, ale dla wątku to nie istotne).
Chodzi mi o to, czy taka sytuacja jest w ogóle prawidłowa?? Skoro w akcie jest mowa o budynku mieszkalnym z określoną liczbą mieszkań, to skąd nagle dodatkowy lokal użytkowy, na dodatek w piwnicy??
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Nie ma przy tym znaczenia, że w dacie wyodrębniania lokali nie zostały uwzględnione w liczbie lokali w budynku, skoro uwzględniono powierzchnię tych pomieszczeń, być może nie spełniały jeszcze przesłanek samodzielności.
Nie ma przepisów, które nakładałyby na dewelopera obowiązek przekazania piwnic mieszkańcom, to nie są pomieszczenia konieczne do prawidłowego korzystania z odrębnych lokali (jak np. toalety na klatce schodowej, gdy brak węzła sanitarnego w mieszkaniu).
"Nawet jeżeli powstała wspólnota mieszkaniowa, dotychczasowy właściciel nieruchomości może zachować dla siebie powierzchnie pod adpatację celem dalszego ich wyodrębniania, o ile nie służą one wszystkim właścicielom lokali do prawidłowego korzystania z ich odrębnych lokali i zostały uzwględnione w powierzchni użytkowej budynku...
O tym, co wchodzi w skład nieruchomości wspólnej, decyduje własność, a decyzję o tym, jakie elementy (części budynku) nie zostaną wliczone do sumy powierzchni użytkowej wszystkich samodzielnych lokali w budynku i tym samym staną się współwłasnością właścicieli lokali (nieruchomością wspólną), podejmuje się w chwili ustanowienia odrębnej własności pierwszego lokalu w danej nieruchomości” zawyrokował Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z dnia 19 sierpnia 2010 r. I ACa 391/10."
Więcej na ten temat w artykule "Powierzchnie niesamodzielne można uwzględnić w powierzchni użytkowej budynku" na stronie czasopisma Zarządca Portal Informacyjny:
http://www.zarzadca.pl/komentarze/82-udzialy/1178-powierzchnie-niesamodzielne-mozna-uwzglednic-w-powierzchni-uzytkowej-budynku
Czy to oznacza np. posiadanie węzła sanitarnego? Bo o ile się orientuję, to jego tam nie ma.
Czytałem właśnie wcześniej podobny zapis jak Twój, i właśnie nie rozumiem do końca o co chodzi. Skoro "O tym, co wchodzi w skład nieruchomości wspólnej, decyduje własność, a decyzję o tym, jakie elementy (części budynku) nie zostaną wliczone do sumy powierzchni użytkowej wszystkich samodzielnych lokali w budynku i tym samym staną się współwłasnością właścicieli lokali (nieruchomością wspólną), podejmuje się w chwili ustanowienia odrębnej własności pierwszego lokalu w danej nieruchomości" to czy nie oznacza to, że jeśli w momencie sprzedaży mieszkania i uzyskaniu wpisu w KW jest mowa o 58 lokalach mieszkalnych, to po tym zdarzeniu deweloper sam z siebie nie powinien zmieniać ilości lokali i wyodrębniać części piwnic jako swojej własności?
Nie spełniały jeszcze przesłanek samodzielności - tzn. że deweloper nie uzyskałby zaświadczenia o samodzielności, tzn. że konieczne było jeszcze wykonanie niezbędnych prac.
Definicję lokalu samodzielnego zawiera art. 2 ust. 2 ustawy o własności lokali:
"Samodzielnym lokalem mieszkalnym, w rozumieniu ustawy, jest wydzielona trwałymi ścianami w obrębie budynku izba lub zespół izb przeznaczonych na stały pobyt ludzi, które wraz z pomieszczeniami pomocniczymi służą zaspokajaniu ich potrzeb mieszkaniowych. Przepis ten stosuje się odpowiednio również do samodzielnych lokali wykorzystywanych zgodnie z przeznaczeniem na cele inne niż mieszkalne."
Wpis do kw nie obejmuje liczby lokali.
Kiedy więc zachodzi sytuacja, o której jest mowa w cytowanym tekście, że klamka zapada i z powierzchni wspólnych deweloper sam z siebie nie może już nic wyodrębnić?
Bo skoro wspólnota zostaje zawiązana już w momencie wyodrębnienia pierwszego i skoro od początku budynek jest sprzedawany jak wyłącznie mieszkalny z określoną liczbą mieszkań, to czemu po latach może się okazać, że pomieszczeń jest więcej i są nie tylko mieszkańców. Trochę to dziki zachód
Piszesz, ze lokal piwniczny "fizycznie nie istnieje". Jednocześnie z Twojego opisu wynika, że te pomieszczenia jednak są, więc fizycznie istnieją. Chyba kwestionujesz raczej ich status prawny, a nie "fizyczne istnienie"?
Sprawdź w KW, czy udziały wszystkich lokali sumują się do jedności (100%). Jeżeli tak, to lokal piwniczny został wyodrębniony, powinien mieć własną księgę wieczystą i własny udział w nieruchomości wspólnej. Sprawdź, czy tak jest.
Jeżeli suma udziałów nie daje jedności, to lokal piwniczny ma swój udział, ale nie został wyodrębniony. Wówczas nie będzie o nim wpisu w macierzystej KW gruntu i budynku, nie będzie też miał swojej KW.
Zapytaj dewelopera o status prawny lokalu: czy jest wyodrębniony i ma swoją KW, czy ma zaświadczenie starosty (prezydenta miasta) o samodzielności. Ale uwaga: jeżeli deweloper nie zamierza tego lokalu wyodrębniać, to nie musi występować o zaświadczenie o samodzielności, a posiada związany z lokalem udział w nieruchomości wspólnej.
Chodzi mi że lokal fizycznie nie istnieje w tym sensie, że w praktyce pod tym "lokalem 59" jaki jest w uchwałach, kryje się kilka oddzielnych pomieszczeń piwnicznych, w różnych częściach budynku. Jak najbardziej chodzi mi o status prawny.
Sorry jeśli czasem mylę pojęcia, ale nie jestem obeznany w temacie.
Czyli mam sprawdzić KW dla całego budynku? Jeśli udziały liczy się jako powierzchnia mieszkania + powierzchnia przynależnej komórki piwnicznej do całej powierzchni budynku, to jeśli w budynku jest więcej piwnic niż lokali mieszkalnych to zawsze zostaną "wolne" udziały.
Deweloper faktycznie może wtedy zrobić z takimi pozostałymi piwnicami (mają poniżej 2,5m wysokości) co chce i wspólnota nie ma prawa głosu ani wpływu na to?
Jak jeden z mieszkańców chciał zamontować głupie okno dachowe musiała być uchwała, a tu sprawa dość istotna i deweloper ma wolną rękę?
Tego właśnie nie rozumiem.
Sposób obliczania udziałów reguluje art. 3 ustawy o własności lokali: http://www.lex.pl/du-akt/-/akt/dz-u-00-80-903
Czy masz w akcie notarialnym zapis, że wraz z lokalem kupujesz komórkę piwniczną? Jeżeli nie, to "Twoja" piwnica nie jest częścią Twojego lokalu - jest częścią nieruchomości wspólnej.
Może być tak, że powierzchnia piwnic dewelopera była ujęta w powierzchni użytkowej budynku, a pozostałych piwnic nie.
Udziały sprawdź w KW, a nie na listach obecności czy kartach do głosowania. KW znajdziesz tutaj: http://ekw.ms.gov.pl/pdcbdkw/pdcbdkw.html
Nowy doklejony: 25.09.12 11:32 To są różne sytuacje.
"Głupie okno" miało być montowane po powstaniu wspólnoty (po wyodrębnieniu i sprzedaży pierwszego lokalu).
Jeżeli deweloper ma udział związany z piwnicami, to nastąpiło to przed powstaniem wspólnoty.
Wspólnota nie ma prawa decydować o cudzej własności.
Niekoniecznie wcale nie musi być tak, że do każdego lokalu jest przydzielona jedna komórka piwniczna... to zależy co komu developer sprzedał.
Nieprzydzielone do lokali komórki piwniczne stanową części wspólne.
i prawidłowo, bo on ingerował w cześć wspólną, jakim jest dach, domyślam się, że wtedy zarząd nad częściami wspólnymi miała już wspólnota mieszkaniowa
Sprawdziłem za to KW na tyle na ile mogłem i jest w niej wpisane 58 lokali samodzielnych, czyli tyle ile mieszkań. Więc teraz tym bardziej nie rozumiem skąd ten dodatkowy.
No właśnie te udziały dewelopera pojawiły się dużo po zawiązaniu wspólnoty.
Czy może być więc tak, że powierzchnia użytkowa budynku (czyli jak rozumiem bez ciągów komunikacyjnych) jest większa niż łączna powierzchnia mieszkań wraz z przynależnymi do nich piwnicami, i te pozostałe piwnice on traktuje jaką swoją własność i to jest jego "lokal nr 59"?? To jest prawidłowe??
Jeżeli są samodzielnymi lokalami w udziałem w NW (np.: lokale niemieszkalne) to są własnością developera , a jeżeli nie ma z nimi związanego udziału w NW, to należą do wspólnoty , jako cześć wspólna, tak jak wózkownia , rowerownia , ect..... pomieszczenie jest, a udziału brak.
Tak może być, decydujące znaczenie ma udział.
W KW w dziale I-O w Podrubryce 1.4.2 jest mowa o Liczba samodzielnych lokali - 58, kilka punktów niżej jest Informacja o wyodrębnionych lokalach - tu też jest lokali 58, tyle że w formie listy wraz z numerem lokalu i KW. Więc jedna i druga liczba lokali się zgadza z tym, co jest w akcie notarialnym sprzedaży, czyli liczbą lokali mieszkalnych.
Domyślam się, że ten "lokal" dewelopera, jaki cały czas widnieje na listach głosowania to właśnie ta pozostałość po wszystkich wyodrębnionych lokalach, bo wielkość procentowa udziału na liście głosowania odpowiada wysokości ostatniego wpisu w KW w Dział II Podrubryka 2.2.1 Udział. Ostatni niewykreślony w niej wpis to właśnie ta część milionowa.
Czegoś tu nie rozumiem. Wg Art.3 pkt.3 UoWL udziały są liczone jako stosunek powierzchni użytkowej lokalu wraz z pomieszczeniami przynależnymi (tu piwnica) do powierzchni użytkowej wszystkich lokali wraz z pomieszczeniami do nich przynależnymi. Czyli czy po sprzedaży wszystkich 58 mieszkań (tyle w KW jest lokali samodzielnych) wraz z przynależnymi do nich piwnicami nie powinno czasem deweloperowi zostać 0 ???
Skoro "nadmiarowe" pomieszczenia piwniczne były wliczone do powierzchni użytkowej, z której liczono później udziały, to chyba powinny przynależeć do jakiegoś mieszkania. I nie powinny zostać deweloperowi po sprzedaży wszystkich lokali.
Czy dobrze myślę??
To jest na razie własność developera.
Dlaczego zakładasz, że każdy lokal powinien mieć tylko jedną piwnicę?
Budynek jest sprzed ok 7 lat, wszystkie lokale samodzielne (wg KW i aktu notarialnego w budynku jest ich 58) są wyodrębnione już dawno.
Zostało tylko kilka pomieszczeń piwnicznych, którymi szantażuje nas deweloper. To jest dłuższa historia.
Moje pytanie teraz sprowadza się więc cały czas do art.3 UoWL - skoro powierzchnia tych piwnic była wliczona do powierzchni użytkowej budynku, to powinny one przynależeć do jednego z lokali, lub same być lokalem samodzielnym (nie piszę teraz o wyodrębnieniu). A nie są ani jednym ani drugim, więc na jakiej podstawie mogły zostać wliczone?? Bo tak chciał deweloper i już?
Przynajmniej tak jako "nie znawca" rozumiem ten przepis.
A nawet jeżeli nie są samodzielne, to uważa Pan, że w postępowaniu dotyczącym wydania zaświadczenia o samodzielności powinna brać udział wspólnota mieszkaniowa,albo właściciele sąsiednich lokali?
Deweloper jest właścicielem tych powierzchni, bo ma w nich udziały. oczywiście z inną sytuacją mielibyśmy do czynienia, gdyby się okazało, że te pomieszczenia są konieczne do korzystania z lokali lub nieruchomości wspólnej - np. gdyby deweloper zostawił sobie pomieszczenie kotłowni. Ale tu z taką sytuacją do czynienia nie mamy.
Gdyby jednak okazało się, że do wydania zaświadczenia o samodzielności lokalu konieczne byłoby dokonanie przebudowy skutkujące ingerencją w nieruchomość wspólną (np. wybicie okien, czy podłączenie instalacji co jednolitego), to wówczas rzeczywiście konieczna byłaby zgoda właścicieli w formie uchwały - ale zgoda na ingerencję w nieruchomość wspólną a nie na stwierdzenie samodzielności.
Bo cały czas próbuję znaleźć podstawę, na jakiej te pomieszczenia zostały wliczone do powierzchni użytkowej budynku. Skoro w KW lokali samodzielnych jest wpisana ilość 58 (od samego początku deweloper wiedział ile lokali będzie i było to wpisane w KW) to chyba tylko tyle (z pomieszczeniami przynależnymi) powinno być wzięte do wyliczenia powierzchni a co za tym idzie udziałów.
To co? To co jest wpisane w KW, a jest to wpisane na podstawie jakiegoś dokumentu, to nie ma znaczenia w praktyce?
A co do pytania o samodzielność, to zawsze mi się wydawało, a to wynikało z praktycznego doświadczenia, że aby lokal był samodzielny (mieszkalny bądź usługowy)i można było go kupić/sprzedać, to oprócz trwałych ścian i drzwi musiał mieć też węzeł sanitarny - własny lub wspólny. Tu rozmawiamy o pomieszczeniach typu cztery ściany, okno i drzwi - coś co w cywilizowanych warunkach jest np. suszarnią lub wózkownią.
O tym jak zostanie podzielona "pula udziałów" decyduje pierwszy właściciel nieruchomości w tym przypadku developer. Nie?...
Nie musi on wyodrębniać od razu wszystkich lokali . Nie? .....
W tym przypadku pozostawił sobie pomieszczenia piwniczne, których jeszcze nie wyodrębnił. Liczył że może ktoś się skusi i kupi sobie kilka piwnic , jednak tak się nie stało. Ma ten "ogryzek" udziałów (0,00045%) którego nie udało mu się sprzedać.
Więc w czym problem , zazdrość? , że deweloper jeszcze po 7 latach jest członkiem wspólnoty?
Komentujesz samodzielność lokalu, o którym nie wiesz, czy został uznany za samodzielny.
Może deweloper nie zamierza lokalu sprzedawać, więc zaświadczenie o samodzielności wcale mu nie jest potrzebne? Już o tym pisałem, pisał też Zarządca.
Z przytoczonego przez Zarządcę orzeczenia wynika, że "dotychczasowy właściciel nieruchomości może zachować dla siebie powierzchnie pod adpatację celem dalszego ich wyodrębniania, o ile nie służą one wszystkim właścicielom lokali do prawidłowego korzystania z ich odrębnych lokali i zostały uzwględnione w powierzchni użytkowej budynku."
Skoro sam piszesz, że te powierzchnie zostały uwzględnione w pow. użytkowej budynku, posiadają swój udział w NW, to w czym problem?
O podziale decyduje pierwszy właściciel, ale sposób jego dokonania regulują chyba przepisy, a nie na zasadzie dowolności.
Ten ogryzek 0,0045% to był błąd w liczbie udziałów wpisanych w kilku lokalach. Deweloperowi w sumie zostało ok 3% w postaci piwnic.
Te 3% już nie raz okazało się języczkiem u wagi.
I żeby tu chodziło o zazdrość to pół biedy.
W skrócie ten deweloper, a raczej "deweloper", bo po postawieniu kilku naszych budynków (analoczna sytuacja w każdym z kilku budynków na osiedlu), nie prowadzi żadnych inwestycji tylko żeruje na nas i naciąga na wydatki, spore.
Jest zarówno Zarządem w każdej ze wspólnot, jak i przez swoich pracowników Zarządcą. Pomijam fakt, że w ciągu kilku lat istnienia wspólnoty Zarząd widzieliśmy na oczy może 2-3 razy. Zarząd do działania w swoim imieniu upoważnił Zarządcę, czyli swojego pracownika. W Zarządzie nie ma żadnego właściciela mieszkań.
I nie możemy tego zmienić, bo większość się wystraszyła gróźb dewelopera, że jak wyrzucimy ich ze wspólnoty to zagrodzi nam miejsca parkingowe, wjazd na tą część drogi przy budynku, co do której nie ma ustalonej służebności, a na koniec odłączy prąd, bo przez tyle lat nie chce przekazać energetyce trafostacji i prąd mamy refakturowany przez dewelopera. Próbowaliśmy się dowiedzieć na własną rękę, jak wygląda możliwość podłączenia budynku do np innej trafo, to jest to wykonalne, ale musielibyśmy wystąpić jako wspólnota do energetyki, ale wspólnotę na zewnątrz reprezentuje przecież Zarząd a nie Kowalski spod 7.
Inna sprawa, że musiałoby być w pobliżu inne trafo na całe osiedle.
Pomijam już fakt np. roszczeń gwarancyjnych, gdzie normalnie moglibyśmy wystąpić jako wspólnota wobec sprzedawcy - tu było to torpedowane w zarodku.
Dostęp do wielu dokumentów jest bardzo utrudniony, bo np. nie ma czasu, nie ma dokumentu, albo w ogóle "ja nie muszę nic panu/pani okazywać i się tłumaczyć".
Jest te generalnie temat na osobny wątek, bo tego jest dość sporo.
Jesteśmy w szachu dość mocno i szukamy drogi, aby się go pozbyć w końcu.
Stąd drążę akurat temat powierzchni.
Pomieszczenia te nie zostały więc deweloperowi dlatego że nikt ich nie chciał, tylko było to działanie celowe. Teraz on tłumaczy, że nie ma podstaw byśmy wyrzucali go z roli Zarządu i Zarządcy bo on przecież "dba o nasze interesy jak o swoje lokale". Spora część ludzi niestety to łyka, inna zwyczajnie boi się, że jak go wywalimy, to mocno uprzykrzy nam życie.
Gdyby więc chodziło tylko o fakt, że deweloper ma jakiś lokal w budynku, to nikogo by to w gruncie rzeczy nie obchodziło, puki tylko reguluje swoje opłaty regularnie.
Sorry, że tyle to wałkuję :shamed:
Czyli mam iść do dewelopera aby mi pokazał czy ma zaświadczenie o samodzielności tych piwnic i to będzie rozwiązanie?
Mantero - zakładasz, że deweloper specjalnie zostawia sobie takie ogryzki, żeby łatwiej mu było wejść do zarządu wspólnoty?
Jak tak, to może dałoby się najpierw odwołać go z zarządu i spokojnie rozejrzeć się po swoim gospodarstwie?
[cite]Art. 3.
[...]
3.Udział właściciela lokalu wyodrębnionego w nieruchomości wspólnej odpowiada stosunkowi powierzchni użytkowej lokalu wraz z powierzchnią pomieszczeń przynależnych do łącznej powierzchni użytkowej wszystkich lokali wraz z pomieszczeniami do nich przynależnymi. Udział właściciela samodzielnych lokali niewyodrębnionych w nieruchomości wspólnej odpowiada stosunkowi powierzchni użytkowej tych lokali wraz z powierzchnią pomieszczeń przynależnych do łącznej powierzchni użytkowej wszystkich lokali wraz z pomieszczeniami do nich przynależnymi.[/cite]
Co jest lokalem w sensie tego punktu.
Czy niskie pomieszczenie w piwnicy/przyziemu - np. 3*3m, okno i drzwi, jak nic suszarnia, mieszkania z tego nie będzie :cool: - jest takim lokalem? Na podstawie czego stwierdza się co może być wliczone do powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego a co nie?
Sorry, jeśli moje pytania wydają się głupie/naiwne, ale jestem laikiem więc inaczej tego sformułować nie potrafię.
A jeśli nie będę czytać i pytać, to inaczej nie zdobędę potrzebnej wiedzy.
Raczej żeby trudniej było go wyrzucić, bo wszedł na podstawie aktu notarialnego przy sprzedaży.
Jak się ma sprawa z wyrzuceniem pisałem wyżej, gdyby się tylko o to rozchodziło już dawno byśmy to zrobili. Niestety tu wszystko stoi na głowie.
Szukamy punktu zaczepienia najpierw żeby przynajmniej go utemperować na początek.
Czy ten lokal też Nie ma teraz wymogu, aby budynek posiadał pomieszczenia takie jak: rowerownie , suszarnie czy boksy piwniczne .... ma być tylko przyjazny niepełnosprawnym ...
:cool: Kupujesz to co widzisz / masz w umowie deweloperskiej/przyrzeczenia ... złóż propozycję deweloperowi, że te "ogryzki" udziałów odkupisz od niego ....
Więcej wiary ... jak wszedł, to i w ten sam sposób należy go wyrzucić zmieniając sposób zarządu nieruchomością na właścicielski ... tu na forum był wpis na ten temat
Czyli taka piwnica to lokal niemieszkalny i pozamiatane w temacie
Nie chce tych piwnic sprzedać. Mimo że kiedyś jak temat tych piwnic poruszyliśmy na którymś zebraniu rocznym, to obiecał część sprzedać wspólnocie za "symboliczną kwotę". Potem mu przeszło.
Wiemy jak zrobić to formalnie notarialnie, chodzi o konsekwencje jakimi grozi mieszkańcom deweloper jak go wyrzucimy z Zarządu i z Zarządcy.
Ludzie się tego przestraszyli niestety i nie do zebrania jest na chwilę obecną 50%
Konsekwencje ?????? to dla niego mogą byćkonsekwencje