Przeniesienie licznika energii elektrycznej oraz bezpieczników
melandri
Użytkownik
Witam.Mam pytanie.Jeden z właścicieli kupił lokal użytkowy razem ze zlokalizowanym w nim licznikiem energii elektrycznej części wspólnej oraz bezpiecznikami dla poszczególnych mieszkań we wspólnocie.Akt notarialny zastrzega konieczność udostępnienia tego pomieszczenia w razie potrzeby przez właścicieli mieszkań w budynku w razie awarii. W tej chwili podjął on decyzję o przystąpieniu do remontu tego pomieszczenia i w związku z tym zażądał od wspólnoty , której sam jest członkiem , aby zabrać z tego pomieszczenia wszystkie te rzeczy elektryczne i przenieść je z tego pomieszczenia na korytarz , w miejsce ogólnodostępne,skądinąd bardzo słusznie. Tym niemniej domaga się wykonania tych prac na koszt wspólnoty mieszkaniowej. Czy ma w tym przypadku rację , choć ten licznik dotyczy części wspólnej , to przecież nabywając ten lokal widział , co kupuje i od poprzedniego właściciela powinien domagać się sprzedaży lokalu w odpowiednim stanie. Przecież nawet w akcie ma zastrzeżone , aby udostępniać to pomieszczenie. Czy nie powinien tego przeniesienia wykonać na własny koszt? Byłbym wdzięczny za poradę.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Zapis o służebności zobowiązuje go do pewnych obowiązków ale przeniesienie licznika i skrzynki bezpiecznikowej leży w interesie całej wspólnoty, zarówno jego, jak i pozostałych członków wspólnoty. On ze swojej strony udostępni mieszkanie do przebudowy, a wspólnota pokryje koszt i będzie miała łatwy dostęp do licznika. On także będzie partycypował w kosztach jako członek wspólnoty.
Jak wam to ułatwi życie, to może część kosztu?
Nie wciskaj mi dziecka w brzuch. Często autorem "wspaniałych" pomysłów jesteś ty sam, w tym przypadku autorem pomysłu jest autor wątku.
Nowy doklejony: 15.04.13 22:42
Ty byś nie zapłaciła, inny by zapłacił, we wspólnocie różne pomysły, rozwiązania poddawane są głosowaniu i większość o tym decyduje.
Z całą pewnością można stwierdzić, że ów pomysłodawca przedsięwzięcia nie może domagać się czegokolwiek. On co najwyżej może wyjść z inicjatywą przeniesienia liczników na klatkę schodową.
Partycypacja w kosztach wynika z jego udziału i współwłasności jako członek wspólnoty. Jeśli wspólnota poniesie koszty, to i on, nie ma tutaj nic genialnego.
Każdy stan normalności we wspólnocie, a takim jest odpowiednie i wygodne umiejscowienie liczników i bezpieczników, z łatwym dostępem w każdej chwili do odczytu i do usunięcia awarii jest w interesie wspólnoty stąd mój zapis o interesie wspólnoty. Możesz uważać inaczej, twoja sprawa.
Także tak uważam.
"...§ 185. [Liczniki pomiaru zużycia] 1. Instalacja odbiorcza w budynku i w samodzielnym lokalu powinna być wyposażona w urządzenia do pomiaru zużycia energii elektrycznej, usytuowane w miejscu łatwo dostępnym i zabezpieczone przed uszkodzeniami i ingerencją osób niepowołanych.
2. W budynku wielorodzinnym liczniki pomiaru zużycia energii elektrycznej należy umieszczać poza lokalami mieszkalnymi, w zamykanych szafkach..."
Przebudowa tego lokalu niejako wymusza wszelkie prace wykonać zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami.
Czy lokal usługowy niebędący łatwo dostępny a po godzinach urzędowania wogóle niedostępny spełnia te kryteria?
Te przepisy prawa budowlanego są spójne z interesem całej wspólnoty, o którym pisałem wcześniej.
a) w miejscu łatwo dostępnym (a w każdym razie, z żadnego słowa, które zostało napisane przez autora, nie można wyprowadzić wniosku, że jest w miejscu trudno dostępnym),
b) zabezpieczone przed uszkodzeniami i ingerencją osób niepowołanych (znacznie lepiej, niż na klatce schodowej).
Nie ma zatem powodu do twierdzenia, że nie zostały spełnione wymagania przywołanego przepisu.
Rozmawiamy sobie o lokalu użytkowym, a nie o lokalach mieszkalnych, ponadto, rozmawiamy sobie o obwodzie tzw. administracyjnym, czyli zasilającym nieruchomość wspólną. Wreszcie - nie podano, od kiedy funkcjonuje taki układ, a posługujesz się obecnymi przepisami, a przecież małe dzieci wiedzą, że zgodność z przepisami należy stwierdzać w oparciu o przepisy obowiązujące w czasie wydawania pozwolenia na budowę, a nie o przepisy obowiązujące obecnie.
Tak tworzy się legenda, która następnie staje się mitem. W myśl zasady: "Jeśli rzeczywistość nie pasuje do mojej tezy, to trzeba tę rzeczywistość wykreować, albo przynajmniej podretuszować".
Jak w tym ruskim kawale: wszyscy biegną na Plac Czerwony, ktoś krzyczy, że rozdają samochody. Ale na miejscu okazuje się, że nie samochody, tylko rowery i nie rozdają, ale kradną.
Nie napisano powyżej, że w akcie notarialnym zapisano obowiązek ustanowienia dyżurnego, który będzie stał przy układzie pomiarowym przez 24 h na dobę. Jeśli wspólnota chciałaby mieć dostęp do licznika przez całą dobę (np. o 3:00 w nocy), choć nie sposób zgadnąć, w jakim celu, to chyba mielibyśmy powrót do punktu wyjścia, czyli przeniesienie układu do nieruchomości wspólnej, a wtedy:
Pozdrawiam.
Sąsiad energetyk ma rację, twierdząc, że tamten "kupując lokal zaakceptował stan w jakim on był w chwili nabycia"
(nieważne, kto mu to podpowiedział)
Wspólnota mieszkaniowa nie musi ponosić kosztów tam gdzie jej interesy są już zabezpieczone w akcie notarialnym.
Nie wiem co twój wpis czajnik5 miał wnieść do tego wątku?
Że co? że interes wspólnoty się nie liczy? że takie umiejscowienie licznika i bezpieczników jest wygodne i nikomu nie przeszkadza? że przed wojną tak zamontowano liczniki i skrzynkę bezpiecznikową i tak ma być do usranej mimo że przepis mówi o czym innym?
No można i tak tylko w jakim celu?
Po pierwsze: moim celem było zwrócenie Ci uwagi, że jeśli ktoś pisze o remoncie pomieszczenia, to nie należy zamieniać tego na przebudowę lokalu i, żeby nie angażować do tego przepisów techniczno-budowlanych, bo jeśli ktoś pisałby o rowerze, to najpewniej nie będzie miał na myśli autobusu.
Po drugie: z pierwszego wpisu wynika, że , więc wygląda na to, że nie musi czekać do poniedziałku. Inna sprawa, czy w akcie notarialnym jest zastrzeżenie, że udostępnienie pomieszczenia na żądanie ma być bezpłatne. Ja na miejscu tego właściciela przy każdym wystąpieniu awarii i konieczności przyjazdu do lokalu (a więc konieczności poniesienia kosztów) występowałbym z regresem do wspólnoty.
Po trzecie: w mojej opinii to nie jest sprawa do rozwiązania na gruncie prawa budowlanego, ale prawa cywilnego. Na miejscu tego właściciela zażądałbym tego, czego on zażądał, a w przypadku sprzeciwu wspólnoty, wymusiłbym poniesienie kosztów na drodze sądowej. W ten sposób powracamy do punktu wyjścia: Pozostałe dywagacje bez komentarza.
Pozdrawiam.
Mam wątpliwości czy interes WM jest w pełni zabezpieczony.
Co w przypadku dłuższego pobytu owego właściciela poza lokalem (urlop,choroba,delegacja itd.) ?
Kto wówczas udostępni lokal ,w razie awarii ?
Pozdrawiam.
Może to zrobić, ale za zgodą wspólnoty i swój koszt . Kupując lokal zgładził się na warunki jakie miały miejsce, nie zgłaszał zastrzeżeń co do przenosin przyłącza pomiarowego
Wspólnota nie jest zainteresowana tymi przenosinami.
Nie sądzę. To chyba nienormalne, by wspólnota była uzależniona od obecności jednego mieszkańca w dostępie do licznika i bezpieczników.Zapis w AN daje obowiązek udostępniania przez tego właściciela, ale nie zakazuje mu wyjazdu na dłuższy urlop.
To jest w jego interesie, a zarząd pójdzie mu na rękę i się zgodzi na taka przebudowę instalacji i zajęcie przez liczniki, bezpieczniki części wspólnej
To się nazywa kompromis
Naturalnie, wspólnota może stać na stanowisku, że jej interes jest zabezpieczony w AN tego pana i nie będzie za nic płacić, ale ten pan również może stanąć na stanowisku, że to jest instalacja wspólna i należy ją przenieść na koszt wspólnoty. Tłumaczenie, że ten pan widział, co kupował i teraz niech siedzi cicho, ja osobiście uważam za dziecinadę. Za chwilę wyskoczy tu taki jeden i napisze, że w myśl zasady: 'widziały gały, co brały...".
Jak dla mnie, to ten właściciel ma w razie czego sprawę wygraną, gdyby wniósł o nakaz przeniesienia tablicy do nieruchomości wspólnej. Myślę, że powinien wezwać wspólnotę do poniesienia tych kosztów, a jeśli wspólnota stanie okoniem, to powinien rozstrzygnąć spór na drodze sądowej.
Alternatywnie powinien wycenić koszt utrzymywania infrastruktury w swoim pomieszczeniu, a także koszt umożliwienia stałego, 24-godzinnego dostępu do pomieszczenia. Myślę, że wspólnota szybko zmieni zdanie. Jeszcze raz napiszę, bo może to wcześniej pominąłem: zapis o udostępnieniu w AN to jedno, a naliczanie opłat za udostępnienie i zajmowanie powierzchni, to drugie.
Może tak się nie da - nie wiem, nie jestem specjalistą od takich sporów, ale na miejscu tego pana ja poszedłbym taką drogą.
Pozdrawiam.
Nową przyłącze?
Za taką kwotę, to ja wykonałbym NOWĄ przyłącze ze złota.
A jak mama wyjedzie razem z synem?
Bez sensu są tego typu dywagacje. Chodzi o coś innego:
Otóż, określiłbym koszt składający się z dwóch składników: a) utrzymywanie gotowości lokalu do udostępnienia zainteresowanym stronom w razie konieczności, b) wynajem powierzchni zajmowanej przez urządzenia wspólnoty, a w praktyce całego pomieszczenia, bo nie chodzi jedynie o powierzchnię w rzucie, którą te urządzenia zajmują, wszak potrzebna jest przestrzeń serwisowa, dostęp w razie wymiany, naprawy, a poza tym, jeśli pomieszczenie jest z rozdzielnią en, to nie bardzo może tam być cokolwiek innego i prawdopodobnie pomieszczenie jest stracone dla właściciela.
Nie obciążałbym mamy obowiązkiem trzymania klucza. Mama służy do czego innego. Na przykład do tego, żeby ją odwiedzać, rozmawiać i dziękować za różne rzeczy. Ja wynająłbym profesjonalny podmiot, tj. agencję ochroniarską, zdeponowałbym u nich klucz i przekazał właścicielom nr telefonu awaryjnego, na który mają dzwonić poza godzinami pracy lokalu. Nie muszę dodawać, że koszt przerzuciłbym na wspólnotę.
Odnośnie drugiego składnika - wyceniłbym koszt wynajmu wg zasad rynkowych, ale nie wynajmu tego konkretnego pomieszczenia, ale mój koszt wynajmu alternatywnego pomieszczenia, które muszę wynająć z powodu braku możliwości korzystania z własnego.
Następnie czekałbym, aż właścicielom zmięknie rura. Myślę, że zmiękłaby bardzo szybko i sfrunęliby - niczym Piotruś Pan - z piedestału, na którym się okopali.
Pozdrawiam.
P.S. Padło wcześniej stwierdzenie, że interes wspólnoty jest zabezpieczony. No więc, ja się pytam, jako laik: czy może tak być, że interes jednej strony jest zabezpieczony, ale kosztem rażącego naruszenia interesów drugiej strony? Proszę tylko nie pisać, że "widziały gały, co brały...", bo nie chodzi o dziecinadę, ale o rzeczową dyskusję.
a wypowiadasz się jak socjalista wart góry złota , że o srebrnikach nie wspomnę .
Tak mogłoby być, gdybyś nie wiedział, o służebności o której w chwili zakupu lokalu wiedziałeś / zgadzałaś się .... rozstrzygniecie siłowe niczego dobrego nie wróży ....
Pozdrawiam.