Mała wspólnota mieszkaniowa, grodzenie gruntów przynależnych
ewaram.
Użytkownik
Witam serdecznie. Zwracam się z prośbą o udzielenie jakiejkolwiek porady. Otóż stosunkowo niedawno kupiłam mieszkanie. W kamienicy mieszkają 4 rodziny, 2 posiadają mieszkanie na własność (ja i pani O.) oraz 2 mieszkania lokatorskie. Z tego co już wyczytałam (jeśli się mylę proszę mnie poprawić) jest to tzw. mała wspólnota mieszkaniowa, zarządza nią ADM. Przynależy do niej działką, której znaczną część zagrodziła sobie płotkiem pani O. w czasach gdy jeszcze tutaj nie mieszkałam, teraz dołączyła sobie kolejną część, a oprócz tego postawili wiate/garaż również na terenie wspólnoty i w tym celu rozebrali kawałek muru oporowego. Jest to bardzo konfliktowa osoba, z którą w żaden sposób nie idzie się dogadać, wytyczyła mi dosłownie skrawek betonu pod komórką, że ewentualnie, jeśli chcę to tam mogę sobie np robić grila. Wystosowałam pismo do ADM, odbyło się zebranie, z udziałem przedstawiciela z UM, stwierdzono, że pani O. nielegalnie ogrodziła tak dużą część działki, na co pani O. odpowiedziała, że poda sprawę do sądu o podział gruntów, ponieważ jej się należy i koniec kropka. Tak więc przedstawiciele zarządu poinformowali mnie, że nie mogą zrobi nic, a płotki muszą zostać do czasu decyzji sądu. Nie chcę nic tylko i wyłącznie dla siebie, ale chciała bym, żeby działka wspólna, była rzeczywiście wspólną. Jest ładna pogoda, chciała bym móc wyjść z dziećmi na ogród, tymczasem nie mam gdzie bo wszędzie jest zagrodzone. Czy rzeczywiście muszę czekać na decyzję sądu (a mam podstawy żeby przypuszczać iż pani O. nawet nie założy takiej sprawy) i nie można w żaden sposób wyegzekwować od tej pani aby udostępniła zagrodzoną część? Dziękuję za każdą odpowiedź. Pozdrawiam. Ewa.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Nowy doklejony: 15.05.13 08:43
Moim zdaniem powinno być tak, że pani O. powinno się nakazać udostępnić działkę, a dochodzić swoich spraw w sądzie jeśli ma na to ochotę. Tymczasem pani O. co chwile przesuwa płotki i niedługo nie będzie nawet gdzie prania wywiesić (bo w tej chwili jedyne miejsce nie zagrodzone to sznury i kawałek betonu (ścieżka) pod komórkami, gdzie mi pani O. łaskawie wydzieliła że mogę siedzieć i co, wtedy też adm stwierdzi, że płotków rozebrać nie mogą i trzeba czekać na decyzje sądu? Niestety nie znam swoich praw i opierając się jedynie na tym co powie adm to wydaje mi się to wszystko bardzo nielogiczne.
Nowy doklejony: 15.05.13 11:38
Dodam jeszcze, że owe "ogrodzenie" jest zrobione z, że tak powiem - czegokolwiek, kawałek jakiejś płyty, deska, blacha itp Wygląda to jak zagroda dla kaczek a nie ogródek. Zupełnie nie wiem po co to ogrodzenie, bo przecież gdyby pani O. chciała sobie posadzić kwiatki, po prostu założyć ogródek, to ja jestem jak najbardziej za tym, lubię zieleń i estetykę. Tymczasem Pani O. (odnoszę takie wrażenie) zwyczajnie chce zademonstrować, że to jest jej i ona tutaj żądzi. Zresztą tylko takich argumentów używa, bo próbowałam wielokrotnie sprawę załatwić polubownie. Niestety pani O. twierdzi, że tak długo tutaj mieszka i jej się należy. / Mam jeszcze jedno pytanie, czy np mogła bym wejść na ogrodzony teren? Nie dewastując niczego, po prostu, posiedzieć, zrobić grila. Czy są jakieś przepisy które mi tego zabraniają?
Zresztą stan ten trwa od lat, nikt pewnie dotychczas się temu nie sprzeciwiał dopóki nie przyszli "nowi".
To Pani powinna, o ile ten stan nie jest pożądany, wystąpić do sądu o dopuszczenie do współposiadania i rozliczenie korzyści osiąganych przez tę właścicielkę z uwagi na wyłączne korzystanie z nieruchomości wspólnej.
Nowy doklejony: 15.05.13 12:21
* inny lokatorzy oczywiście a nie właściciele
Uważam, że nie powinniście pozwalać na ciągłe poszerzanie zagrodzonego terenu, bo jest to dla was niekorzystne pod względem prawnym. Istnieją wyroki sądowe mówiące, że jeżeli wspólnota ani żaden członek wspólnoty nie reagował na zajęcie jakiegoś fragmentu części wspólnej przez jednego z członków wspólnoty, to może to być uznane za dorozumiane zawarcie umowy quoad usum.
Jeżeli coś dzieje się na bieżąco, to należy na bieżąco ten płotek rozebrać, własnymi rękoma, w biały dzień. Pani O. nie ma żadnego prawa stawiać tam żadnych płotków. Brak reakcji działa na waszą niekorzyść. Oczywiście, nie sądzę, aby w razie sprawy sądowej o podział działki, sąd przyznał pani O. niemal całą działkę tylko dlatego, że ona sama tyle sobie wydzieliła - nie mniej trzeba pamiętać o precedensach w zakresie zawarcia umowy dorozumianej.
Na ADM bym nie liczył, chociaż uważam, że ADM ma prawo samodzielnie rozebrać, na koszt sprawcy, obiekt, który nie jest trwale związany z gruntem - jest to po prostu bezpośrednie egzekwowanie prawa do terenu należącego do wszystkich. Gorzej jest, jeżeli taka sytuacja nie ma charakteru nagłego zaboru, ale trwa od dawna - w takiej sytuacji bezprawny posiadacz może wystapić do sądu o przywrócenie posiadania i zapewne wygra. Nie mniej, nawet jeżeli wygraliby sprawę o przywrócenie posiadania, to absolutnie nie oznacza, że ten teren im się należy - ale to dalsze dywagacje. ADM ewidentnie nie chce nic zrobić, po prostu unika konfliktu.
Ale awantura będzie i być może, że bójka także.
Tak jest w małych wspólnotach, które potrafią być przekleństwem.
Albo będziesz potulna i nie będziesz reagować, albo konflikt będzie eskalować.
Jesli nie jesteś w stanie wytrzymać tego psychicznie, to zostanie Ci sprzedać mieszkanie.
Gdyby na innych trafiło, to nie zdziwiłbym się, gdyby nieznani sprawcy w nocy rozebrali całe ogrodzenie i wywieźli na złomowisko.
Tak sobie czytam powyższą dyskusję i tak na zdrowy rozsadek, to mam takie uwagi:
1. Jeżeli osoba jest konfliktowa i działa tyle czasu bezprawnie, to nie ma co liczyć na to, ze coś się zmieni na lepsze
2. Wystąpiłabym do sadu przeciwko tej pani, zebrawszy najpierw trochę materiału dowodowego (zdjęcia, zeznania świadków itd). To na prawdę nie bedzie takie drogie, jak Ci się wydaje, szczególnie jak sama napiszesz pozew i nie będziesz wynajmować prawnika do reprezentowania w sądzie
3. korzystałabym z terenu ogrodzonego, bo czy tam stoją jakieś płotki czy nie, to teren jest jak na razie tak samo Twój jak i tej pani. Jeżeli będzie protestować, nagrywać całą awanturę i wezwawszy wcześniej policję, żeby spisała protokół z całego zajścia. To też będzie dowód na Twoją korzyść w sądzie
4. napisałabym ostry w tonie list do ADM, ze nie wypełnia należycie swoich obowiązków jako zarządca, postraszenie sądem też tu dobrze zrobi
5. No i nie otwieraj w nocy podejrzanym osobom a jeszcze lepiej zainstaluj kamerkę na korytarzu. Nawet niepodłączona potrafi odstraszyć agresora
Pomyśl nad tym, co a-z napisał:
"Gdyby na innych trafiło, to nie zdziwiłbym się, gdyby nieznani sprawcy w nocy rozebrali całe ogrodzenie i wywieźli na złomowisko"
I jeszcze jeden cytat:
"Chamstwu w życiu trzeba się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom"
Prawo chroni posiadanie, nawet jeżeli posiadacz działa w złej wierze, odradzam rozbieranie płotu, no chyba, że byłoby to działanie natychmiastowe - rozebranie zaraz po postawieniu.
Pani jest współwłaścicielem tego terenu więc tytuł prawny ma. Moim zdaniem policja nic w tej sprawie nie zrobi.
Zgadzam się z tym, ale akurat w tej sprawie to dobrze dla autorki wątku, ponieważ rozważa ona wejście na teren zagrodzony przez panią O., więc policja nie pomoże pani O.
Ponadto trzeba udowodnić, że strata przekracza 250 zł, bo inaczej już na starcie policja machnie ręką.
Druga sprawa.
Interesuje mnie ten garaż wybudowany kosztem muru oporowego.
1) Ponieważ stoi na wspólnym gruncie należy się wspólnocie wynagrodzenie. Koleżanki/koledzy zaraz podpowiedzą ile lat do tyłu.
2) Dobrze by było, gdyby PINB sprawdził czy naruszenie muru nie zagraża budynkowi oraz czy w ogóle inwestor uzyskał pozwolenie na budowę garażu.
Albowiem jak przypomniała koziorozka