Sobiepaństwo zarządu i jego kolegów
closed2524
Użytkownik
Co zrobilibyście w takiej sytuacji?
Zarząd zachowuje się, jakby nieruchomość była jego własnością. Przykłady:
[ulist][li]"Szef" zarządu korzysta ze wspólnotowej kosiarki na prywatnej działce. Nawet się z tym nie kryje, przywozi ją swoim autem i odstawia do piwnicy (a kto płaci za paliwo, konserwację itd.?).[/li][li]To samo robią koledzy tego pana (członkowie wspólnoty) niebędący członkami zarządu.[/li][li]Koledzy tego pana czasami odkurzają swoje samochody. Odkurzacz podłączają do przedłużacza, a przedłużacz - do gniazdka w warsztacie mającym służyć do wykonywania prac na rzecz wspólnoty. Warsztatem zarządza mąż członkini zarządu. Prąd to tzw. "prąd dla części wspólnej", czyli płacą wszyscy członkowie wspólnoty.[/li][/ulist]
O ile się orientuję, w świetle prawa to jest kradzież?
Ten sam zarząd nie kwapi się do usuwania awarii zgłaszanych mu przez lokatorów.
[ulist][li]Przez 4 miesiące prosiłem o wezwanie hydraulika. Po odkręceniu kurka ciepłej wody bardzo długo płynęła zimna. Hydraulika nie wezwano, zarząd sam próbował to naprawić, a hydraulik był "pod telefonem". "Naprawa" zdała się na nic. Podczas zebrania wspólnoty zostałem obrugany, że wysuwam żądania. Usłyszałem: wezwiemy hydraulika, ale nie od razu i wszyscy za to zapłacą. Ostatecznie nie doczekałem się tego wezwania. Sam więc wezwałem fachowców, a oni w ciągu godziny zlokalizowali uszkodzenie. Zapłaciłem, wziąłem fakturę, a zarząd w grzecznym piśmie poprosiłem o zwrot pieniędzy. Otrzymałem je na drugi dzień, ale zagęściło to atmosferę wokół mnie.[/li][li]Do uszkodzonego domofonu fachowiec nie mógł dojechać przez dwa tygodnie. Ponoć go zawiadomiono, ale nie przyjeżdżał. Zadzwoniłem do niego sam i okazało się, że to była nieprawda. Członkini zarządu, tonem usprawiedliwienia, powiedziała: a w tamtej klatce [domofonu] nie było przez miesiąc.[/li][/ulist]
Odwołanie zarządu nie wchodzi w grę. Członkowie wspólnoty święcie wierzą w każde jego słowo, a mnie - za sprawą zarządu - uważają za dyżurnego czepialskiego.
Zarząd zachowuje się, jakby nieruchomość była jego własnością. Przykłady:
[ulist][li]"Szef" zarządu korzysta ze wspólnotowej kosiarki na prywatnej działce. Nawet się z tym nie kryje, przywozi ją swoim autem i odstawia do piwnicy (a kto płaci za paliwo, konserwację itd.?).[/li][li]To samo robią koledzy tego pana (członkowie wspólnoty) niebędący członkami zarządu.[/li][li]Koledzy tego pana czasami odkurzają swoje samochody. Odkurzacz podłączają do przedłużacza, a przedłużacz - do gniazdka w warsztacie mającym służyć do wykonywania prac na rzecz wspólnoty. Warsztatem zarządza mąż członkini zarządu. Prąd to tzw. "prąd dla części wspólnej", czyli płacą wszyscy członkowie wspólnoty.[/li][/ulist]
O ile się orientuję, w świetle prawa to jest kradzież?
Ten sam zarząd nie kwapi się do usuwania awarii zgłaszanych mu przez lokatorów.
[ulist][li]Przez 4 miesiące prosiłem o wezwanie hydraulika. Po odkręceniu kurka ciepłej wody bardzo długo płynęła zimna. Hydraulika nie wezwano, zarząd sam próbował to naprawić, a hydraulik był "pod telefonem". "Naprawa" zdała się na nic. Podczas zebrania wspólnoty zostałem obrugany, że wysuwam żądania. Usłyszałem: wezwiemy hydraulika, ale nie od razu i wszyscy za to zapłacą. Ostatecznie nie doczekałem się tego wezwania. Sam więc wezwałem fachowców, a oni w ciągu godziny zlokalizowali uszkodzenie. Zapłaciłem, wziąłem fakturę, a zarząd w grzecznym piśmie poprosiłem o zwrot pieniędzy. Otrzymałem je na drugi dzień, ale zagęściło to atmosferę wokół mnie.[/li][li]Do uszkodzonego domofonu fachowiec nie mógł dojechać przez dwa tygodnie. Ponoć go zawiadomiono, ale nie przyjeżdżał. Zadzwoniłem do niego sam i okazało się, że to była nieprawda. Członkini zarządu, tonem usprawiedliwienia, powiedziała: a w tamtej klatce [domofonu] nie było przez miesiąc.[/li][/ulist]
Odwołanie zarządu nie wchodzi w grę. Członkowie wspólnoty święcie wierzą w każde jego słowo, a mnie - za sprawą zarządu - uważają za dyżurnego czepialskiego.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Tak... Łaskawie oddał pieniądze, kiedy sam załatwiłem to, czego on nie wykonał przez 4 miesiące, a co stanowi jego obowiązek. Wyjątkowa sprawność działania.
Co do korzystania z prądu i kosiarek... Rób tak jak oni. Podstaw samochód pod blok i odkurz sobie samochód. Ciekawe jak zareagują
Bardzo proszę takich nierealnych i g..... rad nie udzielać.
Nie jest to kradzież bo ten prąd jest też jego bo jest współwłaścicielem NW z której ma prawo korzystać w sposób nieutrudniający innym.
Energia elektryczna za którą płacą właściciele zgodnie z udziałami powinna być spożytkowana między innymi na:
- oświetlenie klatek schodowych.
- oświetlenie piwnic (jeżeli piwnice nie są opomiarowane licznikami)
- oświetlenie zewnętrzne budynku.
- zasilanie urządzeń służących do prawidłowego funkcjonowania NW np. zasilanie piecy, pomp, switch-y, zbiorczej instalacji do odbioru TV satelitarnej, instalacji domofonowej, wind itp itd.
Idąc Twoim tokiem myślenia to mogę poprowadzić sobie "kabelek" z gniazda NW i zasilić sobie lodówkę, pralkę, TV. No co? Przecież za to płacę więc nie kradnę. Ha ha dobre :shocked: Nie sądzę aby prokurator się wzburzał na takie postępowanie członków zarządu jeżeli jest to nagminne a już na pewno nie postawi zarzutów temu kto słusznie upomina się o to aby należność jaką wpłaca na konto wspólnoty była wykorzystywana uczciwie i zgodnie z prawem. Znając realia stawiam na umorzenie sprawy ze względu na niską szkodliwość społeczną.
Stanisław... Kradzieżą bym tego nie nazwał ale z pewnością nadużywaniem funkcji społecznej jaką wasz zarząd pełni. Możesz udać się z tym na Policję ale wiesz co Ci powiedzą?? "Da Pan sobie spokój... Po co ma Pan nerwy i czas tracić" ale porozmawiać możesz. Czasami wystarczy niegroźna interwencja Panów w mundurkach i sytuacja staje się zupełnie odmienna.
Napisałem dość wyraźnie że nie można ukraść czegoś co jest własnością także "kradnącego".
Czym innym natomiast jest korzystanie ze wspólnej instalacji ponad standardowe potrzeby w tym min. do celów prywatnych. Należy udowodnić członkowi zarządu że wykorzystuje ponad miarę to gniazdko (ogólnodostępne).
A jeżeli on swoim prywatnym autem jeździ załatwiać sprawy wspólnoty (bank, pwik, mpec, firma sprzątająca, gmina itd) dlaczego ma odkurzać zabrudzone tymi wyjazdami auto ze swoich pieniędzy (prądu prywatnego)? Bardzo proszę powstrzymać się przed takimi insynuacjami bo nic nie upoważnia cię do odgadywania jaki jest mój tok myślenia - z wpisu(ów) mojego wynika napewno zupełnie inny.
To nie moja wina że nie zrozumiałeś pewnych rzeczy (przesłania wynikającego z moich stwierdzeń) co jednak nie upoważnia cię do snucia tego rodzaju fantasmagorii.
Ja odpowiadałem użytkownikowi radzącemu prawie natychmiastowe wewzwanie policji bo to kradzież rzekomo jest. Więc niech wezwie ale żeby potem nie miał pretensji, że nikt nie ostrzegł go przed niedorzeczną radą.
Dla mnie zagadką jest, dlaczego inni mieszkańcy korzystający z tego samego pionu narzekali "po cichu", ale nikt nie ponaglał zarządu, by się tym zajął.
Nowy doklejony: 15.06.13 15:22 Primo: zawsze można złożyć w prokuraturze zawiadomienie o PODEJRZENIU popełnienia przestępstwa. Prokurator najwyżej może odmówić wszczęcia postępowania, ale na to przysługuje skarga do właściwego sądu (która też może zostać odrzucona).
Secundo: z prądu w części wspólnej nie można korzystać dowolnie. Jeżeli podłącza się do niego nożyce do strzyżenia żywopłotu wokół posesji - to jest w porządku. Podobnie jeśli z tego prądu korzysta pan dokonujący napraw w części wspólnej, np. do zasilania wiertarki. I tyle. Auto można odkurzać, korzystając z własnego prądu.
Co ciekawe. "Szef" zarządu kiedyś ostro obrugał wszystkich uczestników zebrania właśnie za niewłaściwe korzystanie z prądu w części wspólnej. Za włączanie radia w piwnicy, za używanie elektrycznych narzędzi (kiedyś w którejś komórce usłyszał wiertarkę). Można tylko włączyć oświetlenie - grzmiał. A lokatorzy podłączali sobie dwa druciki do lampy - i już mieli przyłącze do innych urządzeń. Jak więc ten sam człowiek, który gromi wszystkich, może tolerować takie zachowania niektórych?
Nowy doklejony: 15.06.13 15:26 Auto odkurzał kolega członka zarządu, który do zarządu nie należy. Kiedy indziej - inny kolega, też spoza zarządu.
Takich wspólnot jak Twoja jest wiele. Wynika to z małej świadomości właścicieli i nieznajomości podstawowych praw i obowiązków.
Wspólnoty które powstały w wyniku wykupu lokali ze spółdzielni lub innych tworów typu agencje mieszkaniowe cechuje to że właściciele nie są świadomi tego że coś jest ich własnością i współwłasnością.
Takie kolesiostwo jak w Twojej wspólnocie trzeba tępić i niech nikt nie próbuje Ci wmówić że takie zachowanie jest dopuszczalne.
To jest kwestia do uregulowania w ramach wspólnoty przez właścicieli a nie sprawa karna.
Zasady korzystania z części wspólnych (pralnie, suszarnie wózkownie, parkingi...itd) najlepiej jest ustalić w uchwale właścicieli plus załącznik o nazwie np. regulamin wspólnoty.
Natomiast powtarzam po raz trzeci, że rada jednego z użytkowników aby Stanisław złożył zawiadomienie o kradzieży jest głupia i nie na miejscu bo to nie jest kradzież. No kochany, jeżeli ty realizację ustawy o własności lokali a zwłaszcza art. 12, 13 i 27 w swojej wspólnocie chcesz przeprowadzać za pośrednictwem prokuratury to nic tylko "pogratulować pomysłu".
Zapewniam cię, że nawet gdyby to była kradzież otrzymasz odpowiedź, że Prokuratura nie zajmuje się stosunkami międzyludzkimi we wspólnotach, od tego są sądy cywilne. Przysługuje, za pośrednictwem także tej samej prokuratury.
Nawet potem do SN a także do prokuratora generalnego ewentualnie o wznowienie zakończonego postępowania.
Może się zdarzyć że raz taki numer ci przejdzie na sucho ale będzie to ostatni - uwierz mi.
Z twoich dotychczasowych wpisów tu na forum sądziłem Stanisław, że wiesz o co walczysz.
Zaczynam mieć wątpliwości czy czasami twoi sąsiedzi zbyt łagodnie o tobie nie myślą:
Napewno Prokuratura za wspólnotę nie rozwiąże jej problemów wewnętrznych. - acha, czyli gdyby się płaciło to nie należy zawiadamiać - nie ma "kradzieży". - pisałem już dlaczego to wcale nie musi być takie oczywiste.
Ten pan jest jednym ze współwłaścicieli majątku wspólnego także części wspólnych, także prądu zużywanego na cele wszystkich właścicieli - czyn nie wyczerpuje znamion kradzieży bo brak podstawowego jej elementu.
To nie jest też majątek wspólnoty lecz wszystkich właścicieli lokali - każdy z nich ma swoją cząstkę w nim (udział).
Nie wiem ile razy jeszcze trzeba powtarzać, że nikt nie pochwala takiego postępowania (porównywanie akcji spółki to jakiś matrix) - skoro budzi to zastrzeżenia jednego z właścicieli należy uregulować taką sprawę w ramach wspólnoty. Nikt za nich tego nie zrobi a już napewno nie prokuratura.
Ktoś kto się upiera przy innym rozwiązaniu nigdy widocznie nie miał do czynienia jako właściciel we wspólnocie z urzędami administracji, urzędem prokuratury czy policji. Po to to piszę aby nie było potem rozczarowań niepotrzebnych i psioczenia na wszystkich i wszystko, łacznie z Konstytucją.
Chcecie się dalej upierać i czekać aż jakiś wyrok wam załatwi sprawę - to sorry ale ja już nie doczekam.
Jestem jak najdalej od brobnienia takich działań zwłaszcza w wykonaniu zarządzających i też uważam, że: - ale drogi "Cyrulu" - nie te "Metody".
Nikt nie popiera praktyk jakie stosują członkowie zarządu we wspólnocie Stanisława w sprawie korzystania z energii elektrycznej i sprzętu (kosiarki) do celów osobistych.
Jak najszybciej należy tą sprawę poruszyć na zebraniu wspólnoty i ustalić zdrowe zasady korzystania ze sprzętu i przyłącza energii elektrycznej przez wszystkich członków wspólnoty.
Starać się rozwiązać wewnętrzny problem we własnym gronie bez angażowania organów ścigania. Organy ścigania zaangażować tylko i wyłącznie w sytuacji kiedy pomimo jasnych ustaleń (najlepiej uchwałą) będą one notorycznie i jawnie łamane
Spokojnej nocki:bigsmile: