trudny najemca-lokator
Gizi
Użytkownik
Witam
Nie było mnie tutaj nazbyt długo ale jak to życie weryfikuje -zdarzają się sytuacje ,kiedy nie wiesz co zrobić..i zaczynasz szukać pomocy. Tak właśnie ja teraz robię.
prosze o pomoc w mojej sprawie.
Otóż , jestem członkiem współnoty m. -dużej 70lokali. 62 proc. właścicieli reszta -Gmina.Problem, który chciałabym poruszyć jest następujący.Jedna z lokatorek Gminy
jest osobą szczególnie dokuczliwą. Od 4 lat sieje zamęt , nie ma dzieci, mężą,jest samotna,zgorzkniała,-słowem trudna. Ciągle wymyśla sobie problemy, a to cieknie pion kanalizy w piwnicy, a to nie dba o lokal od 35 lat nie malując ścian i po kolei lokatorów nad nią oskarża o zalania i wyłudza pieniądze nie remontując tak do dzisiaj.
W tej chwili założyła mi sprawę karną o to,że jak twierdzi nazwałam ją wariatką- w obecności jejsąsiadki -również samotnej trunej osoby. Na szczęście gdy sprowokowała awanturę nie byłam sama. Wypowiedziałam ,że to co robią od kilku lat -jest wariactwem ...i znalazłam się w sądzie. cóż, musze to przeżyć. Sąsiedzi poszli za mną do sądu aby złożyć oświadczenia, że to ona właśnie jest trudna i przeszkadza jak tylko może. Teraz zwołaliśmy zebranie ,na którym zapadły uchwały dot. c.o., wody, dłużników i inne. Wczoraj zgłoszono do Zarządu,że ta pani biega z kartką papieru i zbiera głosy od najemców,że nie zgadza się z uchwałami i strasznie każdemu uświadamia,że zarząd a szczególnie ja- zaprowadzimy wszystkich z torbami. Straszne!!! w ciągu 3 lat wyremontowalismy cały budynke, obecnie położyliśmy kostkę brukową pod klatkami, przekopaliśmy trawniki,które 35 lat nie były w żaden sposób ratowane- w tzw,czynie społecznym. Pani ma problem bo podlewamy świeżą trawkę=gdzie założyliśmy podlicznik na wode ogrodową!!! W naszej wspólnocie naprawdę mieszkają świetni ludzie. z wyjątkiem najemców. Nie wiem czy jest jakiś spsób na pozbycie się kobiety,która wypisuje listy do stbsu z żądaniem remontu lokalu na koszt wspólnoty, chodzi i znosi autorytet prawomocnie wybranego zarządu wspólnoty, podważa uchwały, występuje z wnioskami do sądu. Co może zrobić zarząd z taką osobą? dodam,że sama jedna zajmuje lokal o pow.70m2 a wiadomym jest,że tyle ludzi oczekuje w ogromnej kolejce z dziećmi na pewno cieszyli by się gdyby mogli godnie żyć?! Nie zalega z opłatami, więc nie wiemy jakie mamy możliwości. Co robic? Byłabym wdzięczna za pomoc. pozdrawiam
Nie było mnie tutaj nazbyt długo ale jak to życie weryfikuje -zdarzają się sytuacje ,kiedy nie wiesz co zrobić..i zaczynasz szukać pomocy. Tak właśnie ja teraz robię.
prosze o pomoc w mojej sprawie.
Otóż , jestem członkiem współnoty m. -dużej 70lokali. 62 proc. właścicieli reszta -Gmina.Problem, który chciałabym poruszyć jest następujący.Jedna z lokatorek Gminy
jest osobą szczególnie dokuczliwą. Od 4 lat sieje zamęt , nie ma dzieci, mężą,jest samotna,zgorzkniała,-słowem trudna. Ciągle wymyśla sobie problemy, a to cieknie pion kanalizy w piwnicy, a to nie dba o lokal od 35 lat nie malując ścian i po kolei lokatorów nad nią oskarża o zalania i wyłudza pieniądze nie remontując tak do dzisiaj.
W tej chwili założyła mi sprawę karną o to,że jak twierdzi nazwałam ją wariatką- w obecności jejsąsiadki -również samotnej trunej osoby. Na szczęście gdy sprowokowała awanturę nie byłam sama. Wypowiedziałam ,że to co robią od kilku lat -jest wariactwem ...i znalazłam się w sądzie. cóż, musze to przeżyć. Sąsiedzi poszli za mną do sądu aby złożyć oświadczenia, że to ona właśnie jest trudna i przeszkadza jak tylko może. Teraz zwołaliśmy zebranie ,na którym zapadły uchwały dot. c.o., wody, dłużników i inne. Wczoraj zgłoszono do Zarządu,że ta pani biega z kartką papieru i zbiera głosy od najemców,że nie zgadza się z uchwałami i strasznie każdemu uświadamia,że zarząd a szczególnie ja- zaprowadzimy wszystkich z torbami. Straszne!!! w ciągu 3 lat wyremontowalismy cały budynke, obecnie położyliśmy kostkę brukową pod klatkami, przekopaliśmy trawniki,które 35 lat nie były w żaden sposób ratowane- w tzw,czynie społecznym. Pani ma problem bo podlewamy świeżą trawkę=gdzie założyliśmy podlicznik na wode ogrodową!!! W naszej wspólnocie naprawdę mieszkają świetni ludzie. z wyjątkiem najemców. Nie wiem czy jest jakiś spsób na pozbycie się kobiety,która wypisuje listy do stbsu z żądaniem remontu lokalu na koszt wspólnoty, chodzi i znosi autorytet prawomocnie wybranego zarządu wspólnoty, podważa uchwały, występuje z wnioskami do sądu. Co może zrobić zarząd z taką osobą? dodam,że sama jedna zajmuje lokal o pow.70m2 a wiadomym jest,że tyle ludzi oczekuje w ogromnej kolejce z dziećmi na pewno cieszyli by się gdyby mogli godnie żyć?! Nie zalega z opłatami, więc nie wiemy jakie mamy możliwości. Co robic? Byłabym wdzięczna za pomoc. pozdrawiam
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Najemcy nie mają "prawa głosu" w sprawach wspólnotowych
co do spraw sądowych to możesz w niej zgłosić jako świadków, którzy potwierdzą twoje zeznania jak jest / było .
Jest to sprawa z półki "słowo przeciwko słowu".
Nie róbcie tego błędu i nie dopuszczajcie najemców lokali do rządzenia we wspólnocie , Somorę - Gomorę macie pewną ..
Ja wyżej ,
odsyłać najemców do właściciela lokalu czyli Gminy, bo to Oni są zobowiązani załatwić ich problemy ,
a na rozprawie w sądzie możesz żądać skierowanie tej pani, na badania psychiatryczne przez biegłego ...
Chociaż w mojej działalności zadrzyły się 4 sprawy konfliktowe, gdzie sąsiad -sąsiadowi robił złośliwości, które narastały latami i udało mi się pogodzić każdą zwaśnioną stronę a dzisiaj są przyjaciółmi, którzy kłaniają się z szacunkiem do innych, tak ta kobieta jest dosłownie niereformowalna!!!!!
Nie wiem czy starczy mi sił przed sądem, nie wiem, jestem już zmęczona. Pracujemy społoecznie od 4 lat, wszystko co robimy zmierza w naprawdę w pozytywnym kierunku. Ta sytuacja rodzi za sobą również inny aspekt. Narasta konflikt mojej rodzinie, gdzie wszyscy próbują mnie odwieść od zamiaru trwania w członkostwie zarządu. Na zebraniu rocznym postawiłam wniosek o zwolnienie mnie z funkcji, jednak lokatorzy podnieśli wrzawę i prosili mnie o zmianę decyzji....Wiem,że w obliczu faktu,iż już mamy z "górki" , budynek ocieplony, klatki wyremontowane na ostani guzik łacznie z monitoringiem, czujkami na ruch -oświetlenie, pomalowane piwnice, kioski wyremontowane a teraz chodnik wymieniony- zdawałoby się -tylko spokojnie żyć. Jednak nie ma spokoju!!! natomiast pozostawienie tej całej ciężkiej pracy ot tak sobie.....straszne!!!! Poradźcie kochani, czy powinnam odejść..?????żal mi tego wszystkiego ,co wspólnymi siłami osiągnęliśmy jednocząc ze sobą wszystkich.
Jedyna rada - ignorować maksymalnie. Nie rozmawiać. Wiem, że to nie jest łatwe, ale masz wybór: tracić energię na jałowe spory lub skierować ją na coś konstruktywnego. Jak poćwiczysz, to uczenie się ignorowania, nie przejmowania głupotami potrwa z miesiąc - dwa a potem masz z górki
Sąsiadka ma jakieś pretensje? Niech je zgłasza właścicielowi mieszkania (gminie), dla ciebie nie jest partnerem do rozmów.
Zbiera podpisy? Niech zbiera. Olej.
Dlaczego masz rezygnować z członkostwa w zarządzie? Widzę z twojego postu, że efekt tej pracy daje ci satysfakcję. Nie daj sobie tego odebrać. Sąsiadki nie zmienisz, ale masz wpływ na swoje życie.
Głowa do góry.
Zawsze powtarzałem , że nadmiar demokracji sąsiedzkiej szkodzi wspólnocie.
Tak trzymaj , to dobra droga , droga do sukcesu dla ogółu właścicieli lokali ...
Działaj zgodnie z prawem czyli ustawą o własności lokali . Unikaj jakichkolwiek rozmów z najemcami , odsyłaj ich do Gminy - właściciela ich lokali... a w przypadku naruszenia swoich dóbr osobistych przez najemców nie bój się wejść na drogę sądową , jak raz pokażesz, że też potrafisz dbać o siebie i sprawy wspólnotowe to i trochę się uspokoi ... idź wtedy na całość ...
Jesteście wspaniali- .............potrzebowałam tzw.kopa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Oni nie są stroną dla wspólnoty do rozmów. Ich reprezentuje właściciel lokalu.
Administratorka powinna ją odesłać do gminy, bo jako najemca rozlicza się z gminą a nie ze wspólnotą.
TBS ją olewa? Nie wasz problem.
Wstyd przed administratorem? Ty zrobiłaś coś głupiego czy ona?
Gizi - masz niewłaściwie ustawione priorytety.
Widocznie za bardzo chciałam "dobrze" ,zbyt mocno zagłebiona byłam te 4 lata w sprawy wcale nie małe dot.kompleksowego remontu, gdzieś się zapędziłam wierząc w ludzi...a tu taki pasztet, sąd -zaupełnie bezpodstawnie, za dobre serce i trosk! Muszę faktycznie poukładać sobie priorytety a nią przestać się przejmować, tak jak radzicie.
Nie wypisywałabym do Was o pomoc gdyby nie sprawa sądowa, w którą kobiecina zaangażowała również mojego niewinnego zupełnie męża ale skoro dotknęła moją rodzinę- nie będę dłużej znosić jej impertynencji, za daleko się posunęła, to była jej chyba ostatnia możliwość skoro nie reagowałam od 4 lat.
Nowy doklejony: 30.06.13 17:53
:wink:
Tylko ignorowanie taki osób ... oczywiście napisać do niej pismo z pouczeniem, kto ją reprezentuje we Wspólnocie.
Załóżcie jej podzielniki wyparkowe ... a nie cyfrowe ...
PS.
Mam prośbę jak piszesz swój tekst to przedzielaj je wolnym wierszem , lepiej się czyta na smatfonach ...
Jakby ona jakieś pismo do wspólnoty złożyła, to odesłać do gminy, a jej kopię do wiadomości.
na to!? Wiem,że dużo trudniej "ogarnąć" tak dużą wspólnotę jak moja(188 osób-70lokali) niż taką malutką ,jednak sądzę,że sposób trudności zależy od stopnia poukładania sobie
zasad działania i rozgraniczenia najemców od właścicieli. Od dzisiaj,dzięki Waszej Kochani bezcennej pomocy i wskazówkach,których mi udzieliliście- zaczynam NOWE ŻYCIE !!!!!!
NOWE- OZNACZA BEZSTRESOWE ! A TO DLA MNIE BARDZOOOOO DUŻO!!! Dziękuję Kochani!!!:bigsmile: :bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile:
też dawno mnie tu nie było :-)
Mam podobny problem, tylko z właścicielem mieszkania. Owy właściciel sam kiedyś był członkiem zarządu, ale przez swoje zachowanie został odwołany. Teraz mści się na obecnych członkiniach zarządu (obecnie pełnią je same kobitki).
Chce udowodnić na siłę, że nie dajemy sobie rady, wydzwania do nas z pierdołami typu: proszę usunąć kota z klatki schodowej. Kiedyś nawet jak przy dużym oberwaniu chmury wybiło kratkę z deszczóką w piwnicy, kazał nam otwierać kanalizację przed blokiem i czyścić rury kanalizacyjne :-), argumentując to tym, że jak się podjęłyśmy, to mamy zapie....ć. Problem polega na tym, że w chwili obecnej boimy się o swoje życie i zdrowie. Koleś zdemontował na klatce schodowej włącznik światła, zabezpieczyliśmy to miejsce do momentu założenia nowego włącznika, zerwał zabezpieczenie i 2 osoby zostały "pokopne" prądem. Ponownie chciał udowodnić, że z niczym sobie nie radzimy. Po remoncie instalacji odgromowej powyrywał śruby z pionowych uziomów, twierdząc, że nie został przypilnowany wykonawca i za słabo przykręcił uziomy do elewacji. Temat rzeka. najgorsze jest to, że nic z nim nie możemy zrobić, nie mamy dowodów aby iść do sądu, chociaż wszyscy w bloku wiedzą, że jest złośliwy i robi to celowo.
Pamiętaj, że praca w zarządzie to tylko mały kawałek twojego życia, nabierz dystansu. I miejmy nadzieję, że kiedyś mu się znudzi. Głowa do góry
Jakoś wytrzymamy, mam nadzieję, że uda się zdobyć dowody, jeden mały już mamy, nagranie telefonem komórkowym awantury z groźbami.
Pozdrawiam :-)