Dodatkowy lokator w mieszkaniu komunalnym
Oxyvia
Użytkownik
Mieszkam w lokalu kwaterunkowym w bloku, którym zawiaduje wspólnota, ponieważ część mieszkań jest wykupiona przez lokatorów. Wraz ze mną mieszka dorosła córka i obie jesteśmy tam zameldowane.
Od roku pomieszkuje z nami mój partner, który jednak zameldowany jest gdzie indziej. Chciałabym go zameldować u siebie, żeby miał prawa lokatorskie na wypadek, gdyby coś mi się stało (bo nie miałby gdzie się podziać poza naszym mieszkaniem).
Bardzo proszę, napiszcie, co wiecie na temat aspektów prawnych takiej sprawy? Czy mam prawo zameldować partnera bez pytania kogokolwiek o zgodę? A jeśli muszę kogoś pytać, to kogo - administrację (spółdzielnię) czy wspólnotę? W jakim charakterze mogłabym zameldować partnera: jako sublokatora czy jako drugiego lokatora obok mnie - głównej lokatorki?
Gdzie powinnam szukać przepisów na ten temat?
Słyszałam o takiej historii, że kiedy najemca mieszkania kwaterunkowego ożenił się i zameldował w nim swoją żonę, wspólnota wystosowała do niego eksmisję pod zarzutem, że nie ma on prawa nikogo meldować w nie swoim mieszkaniu. Na szczęście sąd nie poparł tego stanowiska, orzekając, że jest to bezprawne. Jednak chciałabym uniknąć tego rodzaju atrakcji i nerwów. Będę więc wdzięczna za pomoc w sposobie przeprowadzenia zameldowania mojego (nieślubnego jeszcze) partnera.
Od roku pomieszkuje z nami mój partner, który jednak zameldowany jest gdzie indziej. Chciałabym go zameldować u siebie, żeby miał prawa lokatorskie na wypadek, gdyby coś mi się stało (bo nie miałby gdzie się podziać poza naszym mieszkaniem).
Bardzo proszę, napiszcie, co wiecie na temat aspektów prawnych takiej sprawy? Czy mam prawo zameldować partnera bez pytania kogokolwiek o zgodę? A jeśli muszę kogoś pytać, to kogo - administrację (spółdzielnię) czy wspólnotę? W jakim charakterze mogłabym zameldować partnera: jako sublokatora czy jako drugiego lokatora obok mnie - głównej lokatorki?
Gdzie powinnam szukać przepisów na ten temat?
Słyszałam o takiej historii, że kiedy najemca mieszkania kwaterunkowego ożenił się i zameldował w nim swoją żonę, wspólnota wystosowała do niego eksmisję pod zarzutem, że nie ma on prawa nikogo meldować w nie swoim mieszkaniu. Na szczęście sąd nie poparł tego stanowiska, orzekając, że jest to bezprawne. Jednak chciałabym uniknąć tego rodzaju atrakcji i nerwów. Będę więc wdzięczna za pomoc w sposobie przeprowadzenia zameldowania mojego (nieślubnego jeszcze) partnera.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Możesz poczytać sobie tu
http://forumprawne.org/prawo-administracyjne/195775-zameldowanie-w-mieszkaniu-komunalnym.html
to są bajki z mchu i potraci ... powód musiał być inny niż tylko meldunek w lokalu komunalnym ...
Po drugie: meldunek nie gwarantuje prawa do mieszkania.
Elan, Piotrek, Jansobol, a-z - dzięki, uświadomiliście mi, że wspólnota nie ma prawa się tu wtrącać - to dla mnie cenna wiadomość, bo u nas akurat zarząd wspólnoty jest tego rodzaju, że lubi się wtrącać do wszystkiego i każdemu lokatorowi szkodzić, tak dla pokazania, kto tu ma władzę.
Kuba P. - dziękuję serdecznie, poczytałam już wstępnie dyskusję z linku i sporo mi to dało, a widzę, że jest to ciekawe forum i warto je przeszukać.
Co do bajek - oczywiście masz rację: nie chodziło o meldunek w nie swoim lokalu; ktoś miał chrapkę na to mieszkanie, bo jest ładne, duże, jasne i w dobrym punkcie miasta. Próbowano wykorzystać każdy pretekst, żeby lokatorów wyrzucić z domu.
Ale dobrze, że piszesz, że widać brudną sprawę gołym okiem - to mnie pociesza i uspokaja nieco.
Zarządco, wiem, że sam meldunek nie gwarantuje prawa do zamieszkania. Ale właśnie chciałabym wiedzieć, CO daje takie prawo? Chciałabym zabezpieczyć mojego partnera przed ewentualną bezdomnością, skoro przeprowadził się do mnie, paląc za sobą wszystkie mosty i nie mając dokąd wrócić? Ile lat powinien być zameldowany lub tylko mieszkać u nas, żeby mieć jakieś prawo do tego mieszkania? Czy wiesz coś na ten temat? (A wiem, że dużo wiesz z zakresu przepisów lokalowych i budowlanych).
o tym decyduje właściciel lokalu czyli Gmina.
Jak będzie chciała spisać umowę najmu to będzie mieszkał, mieszkał i mieszkał .... ale czasy niepewne , chaos, to może być rożnie, zwłaszcza, że napisałaś a Gminy cienko przędą....to może być różnie
W razie śmierci najemcy, bo rozumiem, że o taką sytuację tutaj chodzi -kwestie te reguluje art. 691 kodeksu cywilnego, który stanowi, że w takiej sytuacji z mocy prawa w stosunek najmu wstępują: małżonek niebędący współnajemcą lokalu, dzieci najemcy i jego współmałżonka, inne osoby, wobec których najemca był obowiązany do świadczeń alimentacyjnych, oraz osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą.
Wstąpienie w stosunek najmu ma miejsce pod warunkiem, że osoby te stale zamieszkiwały z najemca lokalu do chwili jego śmierci. Gmina bada jednak możliwości finansowe, proszę mieć na uwadze, że najem zasobu komunalnego ma zaspakajać potrzeby mieszkańców, których nie stać na własne lokum.
Skoro to mieszkanie jest takie duże i ładne, to gmina może wskazać następcy mniejsze.
A nie lepiej wykupić lokal?
(Nasze mieszkanko jest raczej niewielkie, ale za to jego atrakcyjność polega na tym, że jest w samym centrum miasta).
Co do wykupu - bardzo chciałabym mieć taką możliwość. Niestety, wykup mieszkań w budynku, w którym mieszkamy, został zawieszony kilkanaście lat temu z powodu ujawnienia się rzekomego właściciela gruntu. Właściciel wygrał sprawę o prawo do gruntu, a teraz wojuje o prawo pierwokupu mieszkań w naszej kamienicy. Jeśli wygra, to sprawa nie będzie wyglądać różowo, bo wtedy podniesie nam czynsze do takiej wysokości, że wszyscy kwaterunkowi pójdziemy na zieloną trawkę, a właściciel może sobie zrobić z naszych mieszkań biura, hotel, miejsce uciech i co tam będzie chciał...
Ale póki co, chciałabym, żeby mój pan, który faktycznie ze mną mieszka, miał w razie czego prawo do tego lokalu. I rozumiem, że będzie je miał - tak wynika z Waszych wypowiedzi, zwłaszcza z rzeczowej i jak zwykle popartej przepisami porady Zarządcy.
Dziękuję serdecznie.
Kubo P., a co to jest "najem bezumowny w złej wierze"? Nie znam takiego sformułowania i nie wiem, co się pod nim kryć może. :shocked:
Masz tu wyjaśnienie