Jak tu zgodzić się na remont instalacji?
pantomasz
Użytkownik
Dzień dobry,
Mam takie pytanie: zarząd wspólnoty uznał, że konieczna jest wymiana instalacji hydraulicznych. Na zebraniu głosowana była zgoda na ten remont i na zaciągnięcie kredytu na pokrycie jego kosztów. Nie wszyscy głosowali za, ale większość tak. Z tym, że nie były omawiane żadne szczegóły, plan remontu, dokładny koszt - zarząd dopiero miał poszukiwać wykonawcy. Szczegółowy zakres robót miał być dostarczony właścicielom lokali. Jednak nie został, a w budynku z dnia na dzień pojawiła się ekipa budowlana żądając dostępu do mieszkań, kując dziury w stropach, niszcząc ściany itp. Większości lokatorów to jakoś nie przeszkadza, ponieważ mieli dawno nieremontowane mieszkania, natomiast ja robiłem kompleksowy remont w zeszłym roku (po kupieniu lokalu na wolnym rynku - wszyscy pozostali mieszkańcy swoje lokale wykupili od gminy za ułamek wartości). Dodam, że nigdy wcześniej nie było mowy, że będzie w najbliższej przyszłości konieczność wymiany tych instalacji.
Przebolałbym oczywiście konieczność remontu instalacji (lepiej je może wymienić teraz, niż potem kuć ściany w trybie usuwania awarii), ale chciałbym wcześniej wiedzieć w których konkretnie miejscach będą wykonywane jakie prace, co zostanie zniszczone, gdzie będę musiał łatać dziury, a gdzie kłaść nowe kafelki, gdzie idące wierzchem rury zniszczą mi wygląd pokoju itp. Wielokrotnie prosiłem zarząd WM o plan tego remontu, bezskutecznie (również listem poleconym). W tej chwili okazuje się nagle, że wszystkie łączniki pomiędzy pionami będą wykonane akurat w moim lokalu (chociaż moim zdaniem równie dobrze mogłyby być wykonane w piwnicy, na poddaszu lub ewentualnie w którymkolwiek innym lokalu, a nie akurat moim). Nie chciałbym wyjść na warchoła, ale mam chęć odmówić ekipie remontowej zgody na wstęp do lokalu.
Jak powinno wyglądać takie ustalenie planu remontu w dobrze zarządzanej wspólnocie? Czy mam możliwość dochodzenia jakiegoś zwrotu kosztów za zniszczone ściany? Czy jest szansa taki spór rozstrzygnąć jakąś sądownie?
Z góry dziękuję za opinie.
Mam takie pytanie: zarząd wspólnoty uznał, że konieczna jest wymiana instalacji hydraulicznych. Na zebraniu głosowana była zgoda na ten remont i na zaciągnięcie kredytu na pokrycie jego kosztów. Nie wszyscy głosowali za, ale większość tak. Z tym, że nie były omawiane żadne szczegóły, plan remontu, dokładny koszt - zarząd dopiero miał poszukiwać wykonawcy. Szczegółowy zakres robót miał być dostarczony właścicielom lokali. Jednak nie został, a w budynku z dnia na dzień pojawiła się ekipa budowlana żądając dostępu do mieszkań, kując dziury w stropach, niszcząc ściany itp. Większości lokatorów to jakoś nie przeszkadza, ponieważ mieli dawno nieremontowane mieszkania, natomiast ja robiłem kompleksowy remont w zeszłym roku (po kupieniu lokalu na wolnym rynku - wszyscy pozostali mieszkańcy swoje lokale wykupili od gminy za ułamek wartości). Dodam, że nigdy wcześniej nie było mowy, że będzie w najbliższej przyszłości konieczność wymiany tych instalacji.
Przebolałbym oczywiście konieczność remontu instalacji (lepiej je może wymienić teraz, niż potem kuć ściany w trybie usuwania awarii), ale chciałbym wcześniej wiedzieć w których konkretnie miejscach będą wykonywane jakie prace, co zostanie zniszczone, gdzie będę musiał łatać dziury, a gdzie kłaść nowe kafelki, gdzie idące wierzchem rury zniszczą mi wygląd pokoju itp. Wielokrotnie prosiłem zarząd WM o plan tego remontu, bezskutecznie (również listem poleconym). W tej chwili okazuje się nagle, że wszystkie łączniki pomiędzy pionami będą wykonane akurat w moim lokalu (chociaż moim zdaniem równie dobrze mogłyby być wykonane w piwnicy, na poddaszu lub ewentualnie w którymkolwiek innym lokalu, a nie akurat moim). Nie chciałbym wyjść na warchoła, ale mam chęć odmówić ekipie remontowej zgody na wstęp do lokalu.
Jak powinno wyglądać takie ustalenie planu remontu w dobrze zarządzanej wspólnocie? Czy mam możliwość dochodzenia jakiegoś zwrotu kosztów za zniszczone ściany? Czy jest szansa taki spór rozstrzygnąć jakąś sądownie?
Z góry dziękuję za opinie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Ja rozumiem ,że ekipa remontowa nie będzie miała na celu zdewastowania Pana mieszkania, a zakres robót ograniczy do niezbędnego minimum. Proponuję dokonać pewnego udokumentowania stanu obecnego (fotograficznie) i żądać po remoncie takiego samego. I trochę więcej zrozumiałości dla potrzeb WM.:bigsmile:
Potrzeby wspólnoty są również moimi potrzebami, ponieważ wszyscy chcą mieć działające urządzenia wod-kan. Natomiast mam obawę, niestety uzasadnioną, że potrzeba minimalizacji strat związanych z przebudową jest tylko potrzebą moją, ale nie potrzebą zarządu. Dlaczego dodatkowe instalacje mają przechodzić wyłącznie przez moje mieszkanie - skoro można je poprowadzić inaczej (a może by tak poprowadzić je przez mieszkanie prezesa?)
Co do "Alternatywy 4" - to niestety w podejściu niektórych "majstrów" niewiele się zmieniło. I moje obawy są uzasadnione.
Pisze pan "Praktyk-Realista", żeby udokumentować stan faktyczny (jest udokumentowany) i po remoncie - a potem żądać "takiego samego". Od kogo mam tego żądać? Co to znaczy "takiego samego"? Czy idące wierzchem rury przez środek łazienki to jest stan "taki sam" czy może jednak "inny"?
Chcesz powiedzieć,że właściciele zagłosowali na "tak" w ciemno ? Nie znając planu, ani kosztów remontu ? To o czym rozmawialiście na zebraniu ?
Nikogo nie interesowało ile za to zapłacą ? 10 czy 100 tys.zł ? Moim zdaniem to nie jest uchwała ,to jest gniot, który należało zaskarżyć.
Cóż, zarząd obiecywał, że plany remontu jak tylko powstaną - zostaną pokazane wszystkim właścicielom - tak się nie stało (oczywiście w uchwale nie ma o tym mowy, uchwała jest tylko o wyrażeniu zgody na remont i kredyt).
Przypuszczam, że byłem jedyny, który w ogóle o te plany dopytywał się, ponieważ pozostali właściciele to po pierwsze starsi ludzie, którzy prezesowi wspólnoty wierzą w każde słowo, po drugie - być może aż tak nie zależało im na tym jak bardzo remont im zrujnuje lokale. Te mieszkania są od dawna nieodnawiane i obecni właściciele nie mają na to pieniędzy, a wiadomo - jak kiedyś wnuki odziedziczą, to i tak wszystko przerobią po swojemu. Jeszcze po trzecie, mentalność PRL-owska: skoro "administracja" tak karze, to widocznie tak musi być (nawet jeśli administracja robi wielką dziurę w suficie).
Przyznam, że ja jednak też naiwnie wierzyłem, że plany remontu będą jakoś konsultowane, a nie że przychodzi majster i mówi "proszę wynieść wszystko z łazienki i tutaj pójdą nowe rury, więc hahaha pralki już pan tu nie wstawi".
Jednym z etapów takiego remontu jest zlecenie projektu nowego przebiegu rur. Administrator powinien ci udostępnić do wglądu.
W wielu wspólnotach członkowie zarządu są tylko figurantami. Wtedy warto kontaktować się z administratorem.
Teraz już za późno, ale może na przyszłość ci się przyda taka podpowiedź
U mnie tez głosuje się tylko jaki remont i jaka maksymalna suma. Dopiero po takiej uchwale szukamy projektantów, wykonawców i umawiamy inspektora nadzoru. Omawianie szczegółów technicznych na zebraniu to była strata czasu, więc zrezygnowaliśmy.
Jak widać zonk nastąpił później - nikt właścicielom nie pokazał tego projektu, nie skonsultował. Prosiłem o to wielokrotnie i mam nawet na to dowód na piśmie.
Czy jednak coś teraz mogę zrobić? Chyba niewiele. Co najwyżej usiąść i płakać nad zniszczonym mieszkaniem.
Części wspólne - a instalacje wod-kan - takimi są ... mają być dostępne o każdej porze "dnia i nocy" ,
nie wolno ich trwale zabudowywać , jeżeli ktoś to ma w noise, to naraża się na demolkę w lokalu .
oczywiście ...
Mieszkanie w budynku wielolokalowym niestety nie pozwala na pełną własność...
jeżeli chodzi o instalacje CO, to jest to dodatkowa powierzchnia grzewcza ...
Uważam, że trasę przebiegu instalacji należało uzgodnić na etapie projektowania .
Zaczynam wątpić czy to remont - to wygląda na modernizację zwaną przebudową całego systemu grzewczego chyba?
Utwierdza mnie w tym kolejne twoje stwierdzenie: Nie jest to najnowocześniejsze rozwiązanie a więc poniekąd trochę niezgodne z przepisami. Remont ma podnieść walory użytkowe mieszkania a nie uciążliwość w jego użytkowaniu.
Jedyną rzeczą którą możesz się podeprzeć są właśnie owe przepisy:
"...Rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji z dnia 16 sierpnia 1999 r. w sprawie warunków technicznych użytkowania budynków mieszkalnych.
§ 8. 1. Przy remontach budynku należy zapewnić:
1) realizację robót w kolejności wynikającej z opracowanego planu remontów,
2) bezpieczeństwo użytkowników i osób trzecich w trakcie prowadzenia robót,
3) stosowanie rozwiązań technicznych, materiałowych i technologicznych ograniczających uciążliwość użytkowania lokali oraz podnoszących walory użytkowe lokali.
2. Wszelkie zmiany w stosunku do istniejących rozwiązań, dokonywane w związku z wykonywaniem robót remontowych, nie powinny powodować pogorszenia stanu technicznego i właściwości użytkowych elementów budynku oraz naruszać interesów użytkowników lokali lub osób trzecich.
§ 21. 1. W robotach remontowych wykonywanych w lokalu należy stosować wyroby dopuszczone do obrotu i stosowania w budownictwie oraz zapewniać właściwe funkcjonowanie znajdujących się w nim wspólnych instalacji lub urządzeń.
2. W czasie wykonywania robót remontowych w lokalu należy:
1) zapewnić bezpieczeństwo użytkowników innych lokali i osób trzecich,
2) stosować rozwiązania eliminujące możliwość skażenia środowiska,
3) stosować rozwiązania i technologie podnoszące walory użytkowe lokalu,
4) ograniczyć do niezbędnego minimum uciążliwość związaną z realizacją robót remontowych dla użytkowników pozostałych lokali oraz dla osób trzecich..."
Wyjątkowo zgadzam się z opinią użytkownika man.
Ale jeszcze wracając do sedna - no dobrze, okazuje się, że ten konkretny remont "spowoduje pogorszenie stanu technicznego i właściwości użytkowych elementów budynku oraz narusza interesy użytkowników lokali lub osób trzecich" jak również "obniża walory użytkowe lokalu". I co mam w związku z tym zrobić?
Na etapie projektowania jest czas na wyjaśnienie , ustalanie trasy przebiegu , ect.
Bo idąc tym tokiem myślenia - gdyby projektant w pijanym zwidzie wymyślił sobie np. plątaninę rurek przez środek mojego dużego pokoju, a zarząd by to np. ze złośliwości podpisał, to w zasadzie nie miałbym już nic do powiedzenia? (poza ponarzekaniem)
Jeżeli to nie pomoże pozostaje droga sądowa w postępowaniu cywilnym - jako ostateczność, bo to niepewna rzecz nawet z dobrym prawnikiem - na bazie art. 222. § 2 K.c.
Projektant nie musiał chodzić po wszystkich lokalach - ma plany budynku i wystarczy mu obejrzenie kilku lokali w danym pionie, np. parter, najwyższe piętro i losowe.
U mnie wiele lat temu też przekładaliśmy instalację wod. kan. w inne miejsca. Projekt był wyłożony a i tak wybuchały awantury.
Albo projektant był lewy albo projekt do d... albo obydwie rzeczy na raz plus niegramotny i niemyślący zarząd.
Jeżeli taki był wymóg bo nie dało się inaczej zrobić (w co trudno aż uwierzyć bo jaki jest sens kuć dziurę gdy obok jest już stara dziura???)- dziwne, że nikt z zarządu ani kierownik robót nie potrafił wyjaśnić tego właścicielowi lokalu - w końcu płacącemu za tę robotę.
tak to jest wróżenie z fusów , każdy właściciele robi różne demolki w lokalu, których nie zgłasza do dokumentacji, choć ma taki obowiązek .
Ja takiego projektanta, który nie sprawdza stanu faktyczne choćby wybiórczo wywalam na samym starcie .
to jest właśnie życie w budynku wielolokalowym ...