Po remoncie tarasu sąsiad mnie zalewa
MałaGosia
Użytkownik
Witam,
Trochę godzin już tu spędziłam i można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy.
Mam nadzieję, że podpowiecie mi jak postępować z sąsiadem i Zarządcą Wspólnoty.
Mała wspólnota, zarządzana przez jednego z mieszkańców (z uprawnieniami).
Blok 4 piętra z balkonami, na parterze tarasy, które są częściowo dachem dla garaży i piwnic oraz klatki schodowej tj. części wspólnej. Za tarasy i balkony nie płacimy remontowego funduszu, sami je remontujemy i utrzymujemy w należytym stanie technicznym. Blok prawie 15 letni i o dziwo nie było przecieków do garażu z tarasów.
Przepraszam jeśli nie "fachowo" opiszę konstrukcję. Na stopie garażu jest izolacja i jakaś wylewka betonowa. Podobnie na balkonach. Izolacja jest ok 30 cm wywinięta na ściany budynku. Większość mieszkańców na własny koszt ułożyła na balkonach i tarasach tzw. płytki (klej i fuga). Wszystko było pięknie do te pory, duży spadek... to woda deszczowa sobie spływała.
W czerwcu mój sąsiad (działacz sportowy, który o budowlance ma zielone pojęcie) wziął sobie ekipę do remontu swojego tarasu. Zostały skute stare płytki, wylewka betonowa i usunięta stara izolacja. BŁĄD nr 1 to obcięcie izolacji po linii moich płytek. Nie ma teraz możliwości połączenia starej izolacji z nową.
"fachowcy" ułożyli papę na dachu garaży, na pewno latali z palnikami, więc coś zgrzewali. Nie wiem czy wywinęli papę na ścianę budynku. (twierdzą że tak). Dalej na jakąś zaprawę ułożyli kostkę brukową (chyba ósemkę) i zasypali piaskiem. Szparę pomiędzy moją częścią tarasu a ich kostką, która jest obecnie 3cm powyżej mojego tarasu ... zalepili zaprawą. Wygląda to jak zalepienie szpary między umywalką a glazurą w łazience :( Nie zrobili wylewki betonowej, którą przewiduje projekt budowlany dla tego budynku. I było pięknie do połowy sierpnia, bo nie było deszczu. Po pierwszym większym deszczu woda znalazła się w garażu, po śladach na suficie widać, że dostaje się pod izolację i wydostaje się w miejscach zamontowanego oświetlenia w garażu. Sąsiedzi byli wtedy na wczasach. Zostali poinformowani telefonicznie przez zarządcę (ta osoba ma również miejsce w garażu). Administarcja nie powiadomiła ich na piśmie.
We wrześniu po kilkudniowych opadach w garażu była powódź, lało się po zewnętzrnych ścianach, w miejscu łączenia ich tarasu z moim, w miejscu przylegania tarasu do ściany budynku. Administracja tylko ustnie prosiła "sprawcę", żeby coś z tym zrobił. Byłam świadkiem tej rozmowy. I doszło do tego, że woda, która wleciała pod strop garażu ( od spodu ocieplenie ze styropianu) przeciąka przez moją podłogę (moje mieszkanie częsciowo znajduje się nad garażem). Dodatkowo moje mieszkanie częściowo graniczy ścianą z ich tarasem, ta ściana również jest mokra. Mieszkanie ubezpieczone, ale PZU wyceniło szkodę na żenująco niską kwotę. Mieszkania naprawiać nie mogę, bo sprawca NIE ZAMIERZA naprawiać swojego tarasu w tym roku (deszcze i nie zdąży). Zabezpieczył to tylko folią, ale nie dokładnie.
Administracja nie naciska na sprawcę zalania na wykonanie prac jak najszybciej.
Nie chcę być pieniaczem, ale nie wyobrażam sobie mieszkania przez kolejnie 10 miesięcy w mieszkaniu z mokrymi ścianami od podłogi, zawilgoconą podłogą i w smrodzie :(
Proszę podpowiedzcie jak zmusić sąsiada do naprawy tarasu (można zrobic jakieś zadaczenie, ogrzać to co podmokło i naprawić izolację).
Druga sprawa to wylewka betonowa, którą usunął. Chyba nie miał prawa tego robić. Kompletnie nie znam się na prawie budowlanym.
Trzecia sprawa - czy na tarasie pod którym są garaże można układac kostkę brukową?
Woda spod jego kostki wpada pod izolację mojego tarasu i rozwala moją terakotę.
Jest jakiś sposób na połączenie takiego wymysłu płytka z kostką brukową???
I najważniejsze jak zmusić zarząd wspólnoty do działania - przecież przeciekająca woda niszczy strop garażu, powoduje zawilgocenie i ogólny syf w garażu. Czy jedyną drogą jest zgłoszenie tego "olewania tematu" do nadzoru budowlanego.
Będę wdzięczna jak coś podpowiecie. I jak to przeczytacie do końca :)
Trochę godzin już tu spędziłam i można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy.
Mam nadzieję, że podpowiecie mi jak postępować z sąsiadem i Zarządcą Wspólnoty.
Mała wspólnota, zarządzana przez jednego z mieszkańców (z uprawnieniami).
Blok 4 piętra z balkonami, na parterze tarasy, które są częściowo dachem dla garaży i piwnic oraz klatki schodowej tj. części wspólnej. Za tarasy i balkony nie płacimy remontowego funduszu, sami je remontujemy i utrzymujemy w należytym stanie technicznym. Blok prawie 15 letni i o dziwo nie było przecieków do garażu z tarasów.
Przepraszam jeśli nie "fachowo" opiszę konstrukcję. Na stopie garażu jest izolacja i jakaś wylewka betonowa. Podobnie na balkonach. Izolacja jest ok 30 cm wywinięta na ściany budynku. Większość mieszkańców na własny koszt ułożyła na balkonach i tarasach tzw. płytki (klej i fuga). Wszystko było pięknie do te pory, duży spadek... to woda deszczowa sobie spływała.
W czerwcu mój sąsiad (działacz sportowy, który o budowlance ma zielone pojęcie) wziął sobie ekipę do remontu swojego tarasu. Zostały skute stare płytki, wylewka betonowa i usunięta stara izolacja. BŁĄD nr 1 to obcięcie izolacji po linii moich płytek. Nie ma teraz możliwości połączenia starej izolacji z nową.
"fachowcy" ułożyli papę na dachu garaży, na pewno latali z palnikami, więc coś zgrzewali. Nie wiem czy wywinęli papę na ścianę budynku. (twierdzą że tak). Dalej na jakąś zaprawę ułożyli kostkę brukową (chyba ósemkę) i zasypali piaskiem. Szparę pomiędzy moją częścią tarasu a ich kostką, która jest obecnie 3cm powyżej mojego tarasu ... zalepili zaprawą. Wygląda to jak zalepienie szpary między umywalką a glazurą w łazience :( Nie zrobili wylewki betonowej, którą przewiduje projekt budowlany dla tego budynku. I było pięknie do połowy sierpnia, bo nie było deszczu. Po pierwszym większym deszczu woda znalazła się w garażu, po śladach na suficie widać, że dostaje się pod izolację i wydostaje się w miejscach zamontowanego oświetlenia w garażu. Sąsiedzi byli wtedy na wczasach. Zostali poinformowani telefonicznie przez zarządcę (ta osoba ma również miejsce w garażu). Administarcja nie powiadomiła ich na piśmie.
We wrześniu po kilkudniowych opadach w garażu była powódź, lało się po zewnętzrnych ścianach, w miejscu łączenia ich tarasu z moim, w miejscu przylegania tarasu do ściany budynku. Administracja tylko ustnie prosiła "sprawcę", żeby coś z tym zrobił. Byłam świadkiem tej rozmowy. I doszło do tego, że woda, która wleciała pod strop garażu ( od spodu ocieplenie ze styropianu) przeciąka przez moją podłogę (moje mieszkanie częsciowo znajduje się nad garażem). Dodatkowo moje mieszkanie częściowo graniczy ścianą z ich tarasem, ta ściana również jest mokra. Mieszkanie ubezpieczone, ale PZU wyceniło szkodę na żenująco niską kwotę. Mieszkania naprawiać nie mogę, bo sprawca NIE ZAMIERZA naprawiać swojego tarasu w tym roku (deszcze i nie zdąży). Zabezpieczył to tylko folią, ale nie dokładnie.
Administracja nie naciska na sprawcę zalania na wykonanie prac jak najszybciej.
Nie chcę być pieniaczem, ale nie wyobrażam sobie mieszkania przez kolejnie 10 miesięcy w mieszkaniu z mokrymi ścianami od podłogi, zawilgoconą podłogą i w smrodzie :(
Proszę podpowiedzcie jak zmusić sąsiada do naprawy tarasu (można zrobic jakieś zadaczenie, ogrzać to co podmokło i naprawić izolację).
Druga sprawa to wylewka betonowa, którą usunął. Chyba nie miał prawa tego robić. Kompletnie nie znam się na prawie budowlanym.
Trzecia sprawa - czy na tarasie pod którym są garaże można układac kostkę brukową?
Woda spod jego kostki wpada pod izolację mojego tarasu i rozwala moją terakotę.
Jest jakiś sposób na połączenie takiego wymysłu płytka z kostką brukową???
I najważniejsze jak zmusić zarząd wspólnoty do działania - przecież przeciekająca woda niszczy strop garażu, powoduje zawilgocenie i ogólny syf w garażu. Czy jedyną drogą jest zgłoszenie tego "olewania tematu" do nadzoru budowlanego.
Będę wdzięczna jak coś podpowiecie. I jak to przeczytacie do końca :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
. Nie może tego zrobić ale MUSI?
A na czym ta Twoja naprawa mieszkania będzie polegać? Widocznie żenująco niska jest szkoda. Praktycznie nie ma takiej możliwości, musicie się dogadać albo SĄD.
Miałam nadzieję, że jako prakryk i realista nie będziesz wypominał mi braku znajomości prawa budowalnego a udzielisz fachowowej i mądrej porady.
Niemniej jednak skoro się wypowiedziałeś, to czuje się zobowiązana do odparcia Twoich zarzutów.
Nie jestem pieniaczem. Z sąsiadami żyję w zgodzie, ale nie mogę już drugi miesiąc bezczynnie patrzeć jak jeden z mieszkańców niszczy moją własność oraz własność wspólną wpólnoty.
Owszem jestem młodszą osobą, która mogła by być córką sąsiada sprawcy i ale czy to jest powód, który pozwala mnie lekceważyć. Wiem, że niektórzy panowie tak po prostu mają.
Krytykuję to co zrobił sąsiad, bo zrobił to źle. Jakby mnie nie zalewało to miałabym w nosie co on sobie na tym tarasie ułożył. Tylko mieszkamy we wspólnocie, a nie domku jednorodzinnym. Uważam, że jak robię remont (tutaj układam kostkę brukową) to nie może to powodować szkód w mieniu współmieszkańców.
A jak już coś takiego się stało, to należy jak najszybciej usunąć problem (tutaj źle zrobiona izolacja).
Próby dogadania się z sąsiadem kończą się jego krzykami w stylu co mu tam jakaś baba będzie zwracać uwagę. On zapłacił już raz za robotę na swoim tarasie i drugi raz płacił nie będzie.
I to nie jest mój spór z sąsiadem a niszczenie mienia wspólnego, bo woda leje się do garażu uszkadzając stop.
Wg mnie wspólnota również jest stroną a NIE chce zająć stanowiska (nie chce się mieszać). Bo zarząd i sąsiad to koledzy. Naprawdę wyjątkowo dobrze nam się żyło w tej wspólnocie do momentu tego remontu.
Uważam, że usunięcie wylewki betonowej, którą przewidywał projekt budowlany to JEST błąd w sztuce budowlanej.
Jeśli nie - to proszę jako fachowca o radę - co to jest? Dewastacja?
Mieszkania nie mogę naprawiać, bo ściana jest cały czas zalewana. A sprawca nie zamierza drugi raz zapłacić za poprawne ułożenie izolacji. Dodatkowo nie ma żadnej umowy z wykonawcą tarasau (jak to w Polsce, byle po taniości)
PZU żąda ode mnie faktur za naprawę, której nie mogę zrobić. Wiadomo jak wyceniają ich rzeczoznawcy, po taniości, że wystarczy tylko na farbę i mycie :(
W takich warunkach nie da się mieszkać, śmierdzi, po ścianach cieknie woda, spod podłogi wychodzi woda.
Zadaję tytaj pytanie, bo nie chcę zaszkodzić swojej wspólnocie (pozostałym sąsiadom). Szukam rozwiązania i sposobu na zmuszenie sąsiada do naprawy tego co uszkodził.
Pozdrawiam,
Musisz mieć mocne dowody aby iść do sądu.
Zgłaszaj co miesiąc tę samą szkodę do ubezpieczyciela , aż do skutku, podając sprawcę: sąsiada- sportowca . Regres może go zmusi do działania.
Dziękuję za wypowiedzi.
Sytacja troszkę się zmieniła. Zmuszę rzeczoznawcę PZU do ponownych oględzin, bo szkoda jest większa niż zakładaliśmy na początku.
Woda dostaje się do garażu pomiędzy ścianą budynku a tarasem po remoncie, który bezpośrednio do ściany przylega. Dyskusji nie ma - izolacja została uszkodzona.
Ale woda leci przez strop garażu pod ociepleniem (styropian, klej, siatka) i podcieka pod moje mieszkanie. Może w izolacji być mała dziurka, ale obszar zalania w garażu wynosi jakieś 5m na 3 m. I jeszcze kilka innych przecieków.
Sprawa garażu wygląda tak - osobna księga wieczysta - 10 stanowisk. Nad częścią garaży są tarasy. Nad częścią są mieszkania. I moje nieszczęscie polega na tym, że część mojego mieszkania, która jest nad stropem garażu - jest zalana od podłogi. Woda, która "siedzi" w stopie garażu wsiąka przez bloczki, z którego jest zbudowane mieszkanie do góry. Po zdjęciu części paneli widać mokrą folię i nasiąknięte wodą panele. "Na oko" jest to powierzchnia ok.3,5 m na 3,5 m.
Sąsiedzi sprawcy przykryli swój taras folią budowlaną, ale niedokładnie, miejsca pomiędzy barierkami, wywinęcia na ściany są porwane, albo odlejają się.
Pod 42m2 folii jest mokra kostka brukowa, która nie schnie!!! Oni zamierzają to zostawić do wiosny/lata.
Ja po ludzku tego nie rozumiem jak można sąsiadom zgotować taki los.
I skoro moje mieszkanie zalewa dach (srtop) garażu, na którym stoi moje mieszkanie to czy to nie Zarząd wspólnoty powinien inteweniować i zrobić wszystko, żeby ta szkoda się nie powiększała? Oni metodą spychologii odsyłają mnie do sąsiada. Nie odpowiadają na pismo, ktróre napisałam. Nie chcą się mieszać w jak to określili "spór sąsiedzki"
To zagraża kontrukcji budynku. Woda zalega w stropie gartażu, styropian jest wilgotny. Jak to zamarźnie to rozwali nam srtop w garażu. Kawal sufitu w garażu może spaść na samochód, na człowieka. Sampy i inne instalacje przymontowane do sufitu w garażu również zostały zlalne.
Ręce mi opadają, będę próbowała z właścicielami stanowisk w garażu pisemnie interweniować w Zarządzie i Administracji o reakcję i zabepieczenie tego co już zostało uszkodzone. Z tego co wiem, to Zarząd nie zgłosił szkody w garażu. A pozostawienie tej uszkodzonej izolacji na zimę to wg mnie już brak odpowiedzialności zarządu.
Będę szukać jakiegoś budowlańca z uprawieniami, który mi napisze odpłatnie ekspertyzę.
Do inspektora napiszę. Stosunków sąsiedzkich to już mieć nie będę, wczoraj zostałam nawrzeszczana, że na mnie sąsiedzi wydali 300 zł na folię, która ma niby zabezpieczyć izolację :( Brak słów po prostu.
Zarządca - Po raz kolejny radzę Ci uaktywnij się na forum o polityce lub piłce nożnej, bo tu opowiadasz "bajki z mchu i paproci".
O czym chcesz powiadomić PINB, ze jeden sąsiad zalewa innego? Zarząd zajmuje się zarządzaniem częścią wspólną a nie garażem, który ma swoich właścicieli. A ty tą metodą próbujesz zmusić ich do tego , co nie jest w ich kompetencjach. Masz do tego prawo, jak dobrze zapłacisz to "fachowiec" wpisze to co będziesz chciała, ale będzie to tylko papierek bez wartości w sądzie.
Skup się bardziej na swoim ubezpieczycielu, ale z praktyki wiem ,że to droga przez mękę. Domniemywam ,że garaż nie jest ubezpieczony?
Mieszkanie jest nad stropem garażu. Garaż jest konstrukcyjnie związany z budynkiem. Część tarasów jest zadaszeniem garażu, część piwnic. Nad pozostałą częśćią garażu są mieszkania. Rury kanalizacyjne, kablówka itp jest w garażu dla całego budynku.
Garaż zalewa sąsiad. A mnie zalewa garaż.
Dochodzimy do absurdu, bo woda niszczy strop garażu na którym stoi budynek 4 kondygnacyjny. Mam czekać aż wpadnę do garażu?
Przecież to obniża wartość mieszkania nie tylko mojego. Zalana instalacja elekryczna w garażu może kogoś zabić,
Kawał odpadającego sufitu może uszkodzić samochód, spaść komuś na głowę.... Historii może być wiele.
Tym bardziej, że idzie zima, wola zamarznie i zacznie rozawalać strop.
Część osób, która ma miejsca w zalewanym garażu też nie uważa, że to ja mam problem.
Ja mam to nieszczęście, że najbardziej ucierpiało moje mieszkanie
Mieszkanie mam ubezpieczone.
Sprawca ma ubezpieczone mieszkanie, ale nie taras
Wpólnota ma polisę ubezpieczeniową na garaż, ale nie znam warunków
Czy jest tu jest jakiś haczyk?
Mam wątpliwości czy to mała wspólnota (4 piętra to przynajmniej 8 lokali).
Jeżeli nie macie zarządu tylko samego zarządcę to wystosuj pismo z żądaniem - tak z żądaniem - udzielenia pisemnych wyjaśnień w sprawie prawdopodobnego naruszenia konstrukcji budynku (stropy, ściany to element wspólny) po remoncie wykonanym na części nieruchomości wspólnej przez jednego z właścicieli. Ty nie musisz się znać na budowlanych sprawach i wiedzieć jaka była przyczyna dokonanych zniszczeń - ty stwierdzasz że zostało zniszczone twoje mieszkanie będące częścią budynku i masz prawo domagać się (na podstawie art. 13 ust. 3 oraz art. 27 UoWL) usunięcia przyczyn i skutków. Gdyby zarządca umywał ręce (prawdopodobnie), niestety (dlatego niestety, że należy dość specyficznie sformułować pismo aby inspektor ruszył pewną cześć ciała i przybył na miejsce) napisać pismo do PINB. Jest to droga przez mękę, bo i tak dalej PINB nie będzie chciał cię informować o zaleceniach z kontroli (no niestety mają takie głupie zalecenia jeszcze z poprzedniej epoki). Musisz żądać takich informacji a przede wszystkim działań od zarządcy, który jest odpowiedzialny za prawidłową eksploatację obiektu(na porady forumowych zarządców musisz patrzeć przez pewien pryzmat swoistej "solidarności zawodowej"). Droga sądowa na wyegzekwowanie to ostateczność - należy przekalkulować wszystkie aspekty problemu aby nie ponieść jeszcze większych strat.
Natomiast zupełnie czym innym jest dochodzenie swoich roszczeń na drodze cywilnej. Gdy sprawca "zamieszania" czyli konkretny sąsiad nie przejawia poczucia swojej winy nie ma innej drogi jak pozew na podstawie art. 209 oraz art. 222 § 2 K.c. W pozwie poprosisz też Sąd o wyznaczenie eksperta do dokonania oceny zniszczeń i ich wpływu na konstrukcję budynku oraz poniesione twoje straty i szkody na koszt oczywiście przegrywającego proces.
Ale nie martw się kielonek ma receptę na twoje problemy i nie musisz już szukać budowlańca Widzisz i ekspert sądowy będzie dyskutował z ekspertem PZU czy szkoda jest w wysokości 48,50 zł czy może nawet 78,30 zł. I tu możesz pisać historię o możliwym porażeniu prądem , o możliwości odpadnięcia tynku w garażu np. na grupę przechodzących przedszkolaków.
Twoje pismo wyląduje w koszu bez dalszego czytania. PINB tym się nie zajmuje.
Jedynym rozsądnym stanowiskiem jest to o "nękaniu PZU" ale skoro uważasz ,że to bez sensu to podyskutuj dalej z kielonek i elan124.
Zgłoszenie które opiszesz dokładnie możesz jeszcze poprzeć zdjęciami. Z uwagi na zagrożenie konstrukcji budynku PINB dokona ustalenia przyczyn i nakaże dokonać ekspertyzy wspólnocie mieszkaniowej.
Twoje pisanie na forum jest bezskuteczne, a więc jedyna rada to tylko zgłoszenie do PINB-u. Podobną sprawę miałem sam i zgłosiłem PINB nakazała dokonać ekspertyzę i wykonanie remontu wspólnocie mieszkaniowej, która wykonała remont i sprawa została załatwiona. Natomiast sposób o odszkodowanie należ do ubezpieczyciela - przecież masz ubezpieczone mieszkanie - winny zostanie ustalony.Pozdrawiam.