problemy z prądem po zalaniu rozdzielnicy - postawa zarządcy i sąsiada

niezarządcaniezarządca Użytkownik
edytowano października 2013 w Wolne tematy
Witam!
Jestem mieszkańcem dość nowego bloku, jest wspólnota, która ma zarząd, umowę na zarządzanie/administrowanie nieruchomością podpisano z firmą zajmującą się tym zawodowo. Jeszcze około miesiąc temu miałem o niej świetne zdanie i każdemu bym ją polecił. Ale....

Opis mojej sprawy:
1. W dniu N (pierwszy dzień szkody) okazało się, że zalało u mnie lekko rozdzielnicę z bezpiecznikami od prądu, woda na 99% pewni pochodziła od jednego z dwóch mieszkań nade mną. Uszkodzone niektóre bezpieczniki, zabezpieczenie różnicowo prądowe, nie wiadomo jaki stan kabli.
2. Poinformowałem sąsiadów o sprawie oraz zarządcę nieruchomości, w obu mieszkaniach była możliwośc po 2 dniach odcięcia dopływów wody na krótki czas, w dniu N+4 woda przestała ciec w rozdzielnicy.
3. U żadnego z sąsiadów nie było żadnych widocznych oznak wycieku, sąsiad S1 chętnie współpracował, sprawdził czy pod wanną nic się nie dzieje(skuł płytkę), do mieszkania sąsiada S2 nie było łatwego dostępu bo nie mieszka w tym mieszkaniu tylko wynajmuje je jako apartament na dni. Przejął się, ale nie podjął żadnych kroków czekając na rozwój sytuacji. Po wizycie elektryka w dniu N mam odcięty prąd, nie działa zabezpieczenie różnicowe, ale naprawa nie ma sensu dopóki nie zostanie zlikwidowana przyczyna. Był przedstawiciel zarządcy, ale po oględzinach zewnętrznych nie był w stanie nic wykryć. Ustaliliśmy, zę będziemy w 2-3 dniowych odstępach włączali wodę aby sprawdzić dopływy.
4. Przez okres N+21 dni woda ponownie już się nie pojawiła. Dopływy w obu mieszkaniach już dawno były włączone więc uznaliśmyy, że problem musi dotyczyć odpływów. Sąsiad S1 użytkował swoje mieszkanie normalnie jak dotychczas więc uznaliśmy, że wyciek od niego jest mało prawdopodobny. Mieszkanie Sasiada S2 było wynajmowane przez kilka dni io przez kilka innych dni stało puste. Nadal nie mam prądu.
5. W dniu N+21 a więc po 17 dniach przerwy znów pojawiła się woda - naciek w innym miejscu mojego mieszkania, w salonie pod sufitem, niewielki (plama 20 cm), ścianę tę łączy z rozdzielnicą kabel w osłonie, który biegnie w suficie i ścianie. Ściana u góry graniczy z łazienką sąsiada S2 (sąsiad S2 nie ma mieszkania bezpośrednio nade mną tylko sąsiaduje z sąsiadem S1 - tym nade mną).
6. Skoro woda znów się pojawiła, to proszę bardziej stanowczo zarządcę o pomoc w znalezieniu źródła przecieku. Nadal nie mam przecież prądu - czekam na możliwość naprawy rozdzielnicy. W dniu N+22 znów przestało ciec, zaraz akurat był weekend, umówiliśmy się w dniu N+25 z przedstawicielem technicznym zarządcy i właścicielem mieszkania - Sąsiadem S2. Ale Sąsiad S2 odmawia wejścia do swojego mieszkania - bo ma tam najemców. Przedstawiciel zarządcy potwierdza po oględzinach w moim mieszkaniu, że najbardziej prawdopodobne źródło przecieku to w mieszkaniu należącym do S2. woda zresztą pjawia się znó w bardzo niewielkiej ilosći w tamtym dniu. Nie sprawdzamy w ogóle S1.
7. Przez kilka dni musimy (???) czekać na zakończenie najmu mieszkania S2. Informuję zarządcę, że to oczekiwanie jest irytujące, zarządca obiecuje mi, że jeśli pojawi się u mnie znów woda, to odetnie dopływ do mieszkania S2. Ale pojawiła się dopiero ostatniego dnia najmu - w dniu N+31 (mija pełny miesiąc bez prądu!). ZNów bardzo niewielka ilość wody, mniejsza niż w dniu N - cieknie tylko kilka godzin i przestaje.
8. W dniu N+32 przedstawiciel zarządcy dokonuje oględzin w mieszkaniu S2. Wylewana jest niewielka ilość wody do umywalki i brodzika. Zalecenia dla S2: uszczelnienie fug w brodziku (jest przerwa) i sprawdzenie rury pod umywalka (co wymaga wyciecia w płycie k-g). Pierwsze zostało po kilku dniach zrealizowane, drugie - nie wiem, chyba nie. Wydaje się, że S2 z jednej strony wie, że przeciek jest prawdopodobnie u niego, a z drugiej strony nie wierzy w żadne możliwe źródło przecieku (wyklucza wszystkie odpływy w swojej łazience).
9. Nie jestem zadowolony z ustaleń - od samego początku informuję i piszę, że przeciek jest bardzo mały, dla mnie było pewne, że wylanie 50 litrów wody niczego nie pozwoli stwierdzić, bo sądzę, że do mnie dociera kilka promili tej wody i to tylko wtedy gdy ona się gdzieś zbierze i "wypełni" swoją niszę, zdecydowana większość wody idzie we właściwy odpływ. Nie wiem też dlaczego odrzucono odpływy od prysznica albo odłożono sprawdzenie go na inny termin? Ja potrzebuję testów i końcowej deklaracji: "wyciek został zlikwidowany" albo: "wyciek nie pochodzi z tego lokalu, szukajmy gdzie indziej". Nie mam na to szans, poszukując wycieku metodami przyjętymi przez S2 i zarządcę oraz uwzględniając często powtarzające się najmy lokalu S2 myślę, że będziemy szukali do Wielkanocy 2014.
10. Minęło kilka nastęnych dni. Nadal nie naprawiłem rozdzielnicy, ale dziś jest N+42. Wyciek nie wrócił od 9 dni mimo, że w mieszkaniu S2 są znów najemcy. Może źródło szkody zostało już usunięte? Nie wiem.

Dodatkowe tło sprawy, być może bez znaczenia, ale nigdy nie wiadomo, być może stawia to zarządcę nieruchomości w jakiejś tam niezręcznej sytuacji: otóż sąsiad S2 jest w prezesem naszej wspólnoty. I na codzień zawodowo zajmuje się zarządzaniem spółdzielnią mieszkaniową w innej części miasta. To nie ma żadnego związku ze sprawą, ale jest to osoba zajmująca się zawodowo zarządzaniem nieruchomościami.

Nie mam papierów na zarządzanie nieruchomoscią, ale mam duże zastrzeżenia do "pomocy", którą otrzymałem.
Mam następujące pytania:
1. Czy tak powolne i nieskuteczne poszukiwanie wycieku jest normalną praktyką w obszarze zarządzania nieruchomoscią? Rozumiem, że kucie kafli moze nie być od początku wskazane, ale przecież można wylać sporą ilość wody, aby skutrecznie ujawnić źródło przecieku. Nie zrobiono tego, mimo moich sugestii.
2. Czy radzenie poszkodowanemu lokatorowi, aby poczekał jeszcze dwa tygodnie z przywróćeniem elektryki w sytuacji jeśli od 40 dni nie ma on prądu jest normalne?
3. Zgłosiłem szkodę ze swojego ubezpieczenia, bo moja polisa to obejmuje. Ale TU na pewno wystąpi z regresem do spracy. Co będzie jeśli potencjalny sprawca (S2) zasłoni się brakiem dowodów, że wyciek był u niego? Ubezpieczyciel wystąpi z regresem do ubezpieczenia wspólnoty? A może wspólnota będzie musiała pokryć te koszty z funduszu remontowego?
4. Kto będzie odpowiadał za ewentualny pożar jeśli ja naprawię rozdzielnicę i przywrócę prąd w mieszkaniu a za jakiś czas woda znów wycieknie i przypuścmy dojdzie do zwarcia (zabezpieczenia nie zadziałają)? Nie otrzymałem od S2 ani od zarządcy zapewnienia, że przyczyna szkody została usunięta. Ale wydaje mi się, że popełniany jest dość ciężki grzech zaniechania konkretnych działań.

Nikt mi nie może uwierzyć, że sprawa ciągnie się tak długo. Celowo nie wyjaśniam w tej historii mojej sytuacji rodzinnej aby nie zamydlać istoty sprawy.
Ja osobiście dopatruję się w tej sprawie jeszcze drugiego dna, ale chciałbym najpierw uzyskać opinię na temat "standardów".

Komentarze

  • Opcje
    ZarządcaZarządca Zarzadca.pl ZARZADCA.PL
    edytowano listopada -1
    Jakie są ustalenia w tej sprawie, stwierdzono ten wyciek u sąsiada czy nie? Sprawa przecieku z cudzego lokalu to przede wszystkim sprawa właścicieli, choć zarządcy powinno zależeć na stanie technicznym stropów, które wskutek przecieku ulegają uszkodzeniom.

    Moim zdaniem był Pan zbyt cierpliwy, proszę napisać pismo do zarządcy, zapytać co było przyczyną i czy została ona usunięta.
    ZARZĄDCA PORTAL INFORMACYJNY II 6tfwtu9sbskv.png
  • Opcje
    niezarządcaniezarządca Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Nie stwierdzono jednoznacznie wycieku u sąsiada, bo ani sąsiad sam z siebie, ani przy współudziale zarządcy nie przetestował dokładnie skąd mogła wycieknąć woda. Stwierdzono, że najprawdopodobniej tam.
    Na poczatku podejrzane były oba mieszkania u góry, z czasem gdy woda wyszła u mnie w drugim miejscu uznano najbardziej prawdopodobnym, że wyciek był od sąsiada, którego oznaczyłem jako S2.
    Na pewno nie był to wyciek z dachu budynku (mieszkam na przedostatniej kondygnacji), bo wycieki w żaden sposób nie były skorelowane z opadami deszczu.
    Paradoksalnie problemem jest to, że wyciek jest bardzo mały (do mnie potrafiło do rozdzielnicy dotrzeć kilkadziesiąt kropel i przeschnąć), no i że przez większość czasu woda nie cieknie. Trudno się udowadnia wyciek, gdy w danym momencie jest sucho.

    Moim zdaniem jednak można było podjąć konkretniejsze działania, nawet tolerując fakt pobytu najemców do jakiegoś tam dnia. Ja naprawdę nie wiem czy mogę naprawić rozdzielnicę, włączyć prąd i potem zostawić mieszkanie na cały dzien puste z włączonym prądem. Takie pytanie też zresztą zadam zarządcy pisemnie.
  • Opcje
    Praktyk-realistaPraktyk-realista Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Doprawdy nie rozumiem dlaczego administrator (którego Pan nazywa zarządcą) jest stroną w tej sprawie? Zarząd powinien zwrócić mu uwagę ,że zajmuje się tym czym nie powinien.
    Czy tak powolne i nieskuteczne poszukiwanie wycieku jest normalną praktyką w obszarze zarządzania nieruchomością?
    WM zajmują się zarządzaniem nieruchomością wspólną a nie prywatnymi lokalami.
    Czy radzenie poszkodowanemu lokatorowi, aby poczekał jeszcze dwa tygodnie z przywróćeniem elektryki w sytuacji jeśli od 40 dni nie ma on prądu jest normalne?
    Jest to nienormalne, ale bardziej nienormalne jest to ,że Pan tego słucha.
    Zgłosiłem szkodę ze swojego ubezpieczenia, bo moja polisa to obejmuje. Ale TU na pewno wystąpi z regresem do spracy. Co będzie jeśli potencjalny sprawca (S2) zasłoni się brakiem dowodów, że wyciek był u niego? Ubezpieczyciel wystąpi z regresem do ubezpieczenia wspólnoty? A może wspólnota będzie musiała pokryć te koszty z funduszu remontowego?
    Ubezpieczyciel może dużo, ale zdziwi się Pan jaką szkodę Panu wyliczy
    Paradoksalnie problemem jest to, że wyciek jest bardzo mały (do mnie potrafiło do rozdzielnicy dotrzeć kilkadziesiąt kropel i przeschnąć), no i że przez większość czasu woda nie cieknie
    przypuszczam ,że będzie to kilkadziesiąt złoty odszkodowania , o ile w dniu wyceny będzie dostrzegalna jakaś plama. A jakim prawem będzie roszczenie do WM?
    Sprawa jest typowa i bardzo trudna, zwłaszcza w sytuacji gdy strony nie chcą ze sobą współpracować. Ale to jest sprawa międzysąsiedzka a nie problem WM. Zarząd może jedynie podjąć mediacje.
  • Opcje
    niezarządcaniezarządca Użytkownik
    edytowano października 2013
    Dziękuję za ostatnie informacje, też są dla mnie bardzo przydatne, bo być może uznałem, że rola zarządcy/administratora nieruchomości może być większa, przynajmniej do czasu upewnienia się, ze woda wycieka z konkretnego lokalu. Nie mam co do tego 100 procentowej pewności, bo brak bardziiej szczegółowych "testów" nie pozwolił na stwierdzenie tego w 100 proc. Ale administrator wskazał ubezpieczycielowi pisemnie najbardziej prawdopodobne źródło przecieku.
    Ubezpieczyciel przyjął kosztorys przygotowany przez elektryka na moje zlecenie i w żaden sposób się do niego nie odniósł - ani poprzez własny kosztorys ani poprzez korektę tego, który dostał ode mnie. Nie jest to kilka złotych.

    Skoro to sprawa międzysąsiedzka, to co Państwo radzicie? Pisemne wezwanie właściciela lokalu - sąsiada S2 do potwierdzania, że w jego lokalu nie ma wycieku wody i mogę bezpiecznie naprawić rozdzielnicę i włączyć u siebie prąd?

    Nowy doklejony: 04.10.13 16:53
    I jeszcze jedno - jeśli ja naprawię i włączę prąd a woda pojawi się w mojej rozdzielnicy w momencie gdy nie będzie mnie w domu i zabezpieczenia nie zadziałają to może dojść do zwarcia, które wywoła pożar.
    Czy w obliczu takiego zagrożenia jest to jednak również sprawa administratora części wspólnych nieruchomości czy (dopóki nie ma pożaru) to nie?
    Komentarz edytowany niezarządca
  • Opcje
    koziorozkakoziorozka Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Czy w obliczu takiego zagrożenia jest to jednak również sprawa administratora
    Współczuję ci, ale niestety Praktyk-realista ma rację.
    Administrator jest pracownikiem wynajętym przez twoją wspólnotę do zajmowania się częścią wspólną. W zasadzie do spraw w lokalach nie powinien się wtrącać.
    Jednak dobrze, że ci pomaga, bo może się okazać, że to awaria na styku pionu z rurą odpływową z lokalu, więc w części wspólnej.
    co Państwo radzicie? Pisemne wezwanie właściciela lokalu - sąsiada S2 do potwierdzania, że w jego lokalu nie ma wycieku
    A jak nie potwierdzi, co mu zrobisz? Pogrozisz paluszkiem?
    Wezwanie do usunięcia awarii w jego lokalu, która spowodowała dwa zalania w twoim lokalu: instalacji elektrycznej -data - oraz pokój zaciek data.
    Termin usunięcia awarii
    I uprzedzasz, że po tym terminie włączasz u siebie prąd, którego z jego winy byłeś pozbawiony przez x dni.
  • Opcje
    niezarządcaniezarządca Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Dziękuję za wszystkie rady, generalnie być może za dużą rolę przypisałem administratorowi. Ale to dlatego, że ja do dziś nie mam 100 proc. pewności, czy woda ciekła z tego lokalu, z którego wszystkim (łącznie z administratorem) wydawało się, że ciekła (od sąsiada S2). Ani sam właściciel tego lokalu ani przy współudziale zarządcy nie przeprowadzili na tyle dokładnych testów aby jednoznacznie to stwierdzuić lub wykuczyć. Uważam, że dopóki nie wiadomo skąd cieknie woda to jest to jednak w równej mierze sprawa administratora (bo może ciec z dachu lub - tak jak w poście powyżej - z pionu).

    Drugie dno jakiego doszukiwałem się w tej sprawie to sprawa ubezpieczenia. Nie wiem czy sąsiad S2 ma odpowiednie ubezpieczenie (OC w życiu prywatnym). Dlatego ponawiam pytanie jak zachowa się mój ubezpieczyciel gdy wystąpi z regresem do potencjalnego sprawcy, a sprawca powie: "nie wiadomo, czy woda ciekła u mnie, nie udało się tego wykazać, nie przejmuję odpowiedzialności" ?
  • Opcje
    kielonekkielonek Użytkownik
    edytowano listopada -1
    nie rozumiem dlaczego administrator (którego Pan nazywa zarządcą) jest stroną w tej sprawie? Zarząd powinien
    Praktyk? na dodatek realista - i nie rozumie???
    Przecież to standard w 90% wspólnot (poza jedną w Szczecinie), że zarządca/administrator "rządzi" we wspólnocie
    WM zajmują się zarządzaniem nieruchomością wspólną a nie prywatnymi lokalami.
    Należy rozumieć co się komentuje bo tenże prywatny lokal nie znajduje się sam na pustyni ale jest elementem części wspólnych NW, całego budynku.
    zarządcy powinno zależeć na stanie technicznym stropów, które wskutek przecieku ulegają uszkodzeniom.
    Jak widać nie wszystkim zarządcom zależy.
    Zarządca: Moim zdaniem był Pan zbyt cierpliwy, proszę napisać pismo do zarządcy, zapytać co było przyczyną i czy została ona usunięta
    Tak należy zrobić z małą poprawką - pismo do zarządu wspólnoty (zakładam że jesteś właścicielem lokalu). Nie jest twoją rolą szukanie przyczyny, że twój lokal jest zalewany i to jak się okazuje w dwóch całkowicie odległych miejscach. Zarząd jest odpowiedzialny za prawidłową eksploatację budynku i "eksploatacja budynku jest przyczyną" zalewania twojego lokalu. Rolą zarządu jest ustalenie czy przyczyna jest na części wspólnej instalacji czy poza zaworem odcinającym - w lokalu właściciela jakiegoś. Tylko zarząd ma upoważnienie prawne (art. 13 ust. 2 UoWL) do sprawdzenia i usunięcia awarii. Ciebie interesuje informacja od zarządu o przyczynach awarii (ewentualne odszkodowanie) czyli niszczenia stropów i ścian a także uniemożliwianie ci normalnego korzystania z lokalu (brak prądu, który masz mieć zapewniony) i czy została już usunięta a jeżeli nie to kiedy będzie usunięta. Nie jest rolą właściciela zalewanego lokalu bieganie po innych lokalach i zaglądanie pod wanny itp. miejsca. Rolą właściciela jest wyegzekwowanie wykonywania obowiązków przez zarząd wspólnoty. Nie chce opisywać dalszych kroków w razie marazmu zarządu bo to są już poważne kroki i konsekwencje.
    Bajdurzenia malkontenta tego forum proszę brać z przymrużeniem oka bo on nie lubi jak w zarządzanej wspólnocie są właściciele plątający się pod nogami.
  • Opcje
    Praktyk-realistaPraktyk-realista Użytkownik
    edytowano listopada -1
    niezarządca - widzisz , ja nie muszę się nikomu "podlizywać" , a moje rady wynikają z mojego doświadczenia, a nie jak u kielonka z gogle.
    Oczywiście masz prawo wysłać list do Zarządu, najlepiej z potwierdzeniem odbioru. Zarząd to przyjmie i może nawet odpisze, ja bym tak zrobił, bo jestem dobrze wychowany. W odpowiedzi - " G....o nas to obchodzi, ale ładniej zredagowane, uprzejmie informujemy ,że przekracza to zakres naszych kompetencji. Z wyrazami szacunku, życzymy dużo zdrowia ......itp.
    My jako społeczeństwo nie dorośliśmy do nowych czasów, kiedy staliśmy się właścicielami . Istnieją ci dobrzy - właściciele , i Ci źli, czyli władza. Teraz ta władza to Zarząd, która winna "służyć" właścicielom. A właściciele mają tylko PRAWA, OBOWIĄZKI są dobrowolne. Mówię to jako jeden z właścicieli, który zadeklarował się "wyręczyć" właścicieli w ich obowiązkach. U mnie też są takie przypadki, że jeden zalewa drugiego. I mnie to g.... obchodzi, chociaż woda od jednego sąsiada "uporczywie" niszczy strop, a właściwie rdzeń stropu pomiędzy podłogą "sprawcy" a sufitem "ofiary" , co przy długotrwałym procesie (około 20 lat) może doprowadzić do zawalenia stropu, a w skrajnych przypadkach do zawalenia całego budynku, za co oczywiście będzie odpowiadał członek Zarządu, a może nawet cały zarząd, ale to wyjaśni Prokuratura. Dlatego u mnie nie ma takich problemów, ponieważ właściciele są prawidłowo poinformowani, co mają zrobić. A jak nie znają adresu sądów, to nawet ich o tym informuję, tak z prostej, sąsiedzkiej życzliwości.:bigsmile:
  • Opcje
    ZarządcaZarządca Zarzadca.pl ZARZADCA.PL
    edytowano listopada -1
    Jeżeli woda przecieka, to penetruje również strop - dochodzi do jego uszkodzenia - zatem jest to sprawa wspólnoty mieszkaniowej.
    ZARZĄDCA PORTAL INFORMACYJNY II 6tfwtu9sbskv.png
  • Opcje
    niezarządcaniezarządca Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Chyba zacznę się dokształcać w tym zakresie, bo temat poza trudnym jest bardzo ciekawy :)

    W kontekście tego co piszecie bardzo jestem ciekawy jak zachowa się ubezpieczyciel, czyli ten który ma wydać kasę. Czy wiążąca będzie dla niego informacja od aministratora, że prawdopodobnym sprawcą szkody jest S2, czy też będzie miał jakieś inne narzędzia po ewentualnym niepotwierdzeniu "sprawstwa" przez S2.

    W odniesieniu do art. 13 UoWL
    1. Właściciel (..) jest obowiązany (...) współdziałać z nimi w ochronie wspólnego dobra.
    2. Na żądanie zarządu właściciel lokalu jest obowiązany zezwalać na wstęp do lokalu, ilekroć jest to niezbędne do przeprowadzenia konserwacji, remontu albo usunięcia awarii w nieruchomości wspólnej, a także w celu wyposażenia budynku, jego części lub innych lokali w dodatkowe instalacje.

    Jaka jest praktyka, jeśli "zarząd wspólnoty" podpisał umowę z administratorem, to żądanie może wystosować administrator, prawda?
    Ale ten zapis nadal dotyczy usunięcia awarii w nieruchomości wspólnej podczas gdy mówimy o awarii w lokalu.

    Czyli bazując na "dobru wspólnym" => dobru całej nieruchomości i wszystkich właścicieli lokali, mogę żądać od administratora działań argumentując, że dalsze niszczenie stropu stanowi teoretycznie zagrożenie dla całej nieruchomości?

    S2 to prezes zarządu wspólnoty :)
  • Opcje
    kielonekkielonek Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Powtórzę za Praktykiem-realistą:
    Doprawdy nie rozumiem dlaczego administrator (którego Pan nazywa zarządcą) jest stroną w tej sprawie?
    Dla ubezpieczyciela również administrator nie będzie stroną.
    Za takie sprawy odpowiada i reguluje je zarząd wspólnoty (art. 21 UoWL) i też nie żaden prezes bo taka nazwa źle się kojarzy i nie występuje we wspólnocie.
  • Opcje
    niezarządcaniezarządca Użytkownik
    edytowano listopada -1
    OK, przyjmuję do wiadomości i stosowania, bo się na tym nie znam, dotąd sądziłem, że zarząd wspólnoty (nie pobierający w dodatku wynagrodzenia) bardziej reprezentuje wspólnotę na zewnątrz w sprawach na które wspólnota podjęła uchwały na swoich zebraniach, natomiast w momencie zawarcia umowy z zarządcą/administratorem zewnętrznym to on przejmuje odpowiedzialność za sprawy związane z administrowaniem nieruchomością wspólną i on jest stroną.

    W tej sytuacji szkoda, że administrator/zarządca nie poinformował mnie, że w 1 kolejności warto było napisać pismo do zarządu wspólnoty (wysyłałem wprawdzie e-maile do wiadomości zarówno zarzadcy, jak i członków zarządu, ale to teoretycznie nie to samo co pismo zaadresowane wprost do zarządu).

    Wkrótce ciąg dalszy tej sprawy.
  • Opcje
    elan124elan124 Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Niezarządca:Jaka jest praktyka, jeśli "zarząd wspólnoty" podpisał umowę z administratorem, to żądanie może wystosować administrator, prawda ?
    Administrator nie jest pełnomocnikiem Zarządu WM. Kontaktuj się tylko i wyłącznie z Zarządem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.