Prośba do zarządu
dorota8383
Użytkownik
Jestem właścicielką mieszkania znajdującego się w 4- klatkowym bloku stanowiącym Wspólnotę Mieszkaniową.Przed laty przy każdej z klatek postawione zostały ławki by każdy mógł odpocząć. Niestety te ławki stały się przystanią okolicznej młodzieży. Wyniku czego narażeni jesteśmy na głośne uniemożliwiające sen zachowania , wulgaryzmy, zaśmiecanie dojścia do klatki. Niszczenie domofonów, nowych drzwi itp. Wszyscy mieszkańcy tej klatki zwróciliśmy się z prośbą do zarządu o zlikwidowanie ławek przy naszej klatce. Zarząd wśród którego nie ma mieszkańca naszej klatki odmówił nam i wydał zakaz likwidacji. Czy zarząd miał prawo wydania takiego zakazu jeśli wszyscy mieszkańcy tej klatki poparli ten wniosek i podpisali się pod nim. Bardzo proszę o odpowiedź.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Ale to niedobrze, że zarząd nie wsłuchuje się w oczekiwania właścicieli. Przecież to nie była "zachcianka" jednej osoby, lecz grupy właścicieli. Może są jakieś racjonalne powody takiej postawy zarządu? Może opinie wśród właścicieli są podzielone? A może ławki nie stoją na Waszej działce i nie możecie o nich decydować?
Uwaga ogólna:
sprawy kontrowersyjne najlepiej rozstrzygać na zebraniach: można naświetlić problem z różnych stron i po dyskusji podjąć decyzję w formie uchwały.
W dużych wspólnotach za uchwałą musi wypowiedzieć się większość właścicieli (co najmniej 50,01%). Glosy za można zbierać na zebraniu i w drodze indywidualnego zbierania głosów, ale uwaga: czynność zbierania głosów pod treścią uchwały jest zastrzeżona dla zarządu wspólnoty
Niestety rozmowy z zarządem nic nam nie pomogły. Kategorycznie nam odmawiają usunięcia tych ławek. W śród tej młodzieży jest też syn jednego z członków zarządu. Nie ma żadnych innych przeszkód. ławki znajdują się na naszym terenie tuż przy wejściu do klatki. Siedząca na nich młodzież wręcz wymusza na wchodzących slalom po między wyciągniętymi nogami siedzących na tych ławkach. Często też złośliwie plują w prost pod nogi. My właściciele często prosimy o pomoc straż miejską i policję , ale to nic nie pomaga. Dla mnie osobiście jest to bardzo krępujące kiedy muszę wejść do swojego mieszkania i słyszę za plecami wulgaryzmy i wielką radość z tego że za chwilę chwycę za klamkę którą właśnie ktoś opluł.
Następne moje pytanie brzmi: Czy ta odmowna decyzja zarządu skutkuje w sensie prawnym obowiązku podjęcia przez zarząd innych działań w kierunku zapewnienia spokoju mieszkańcom.
z góry dziękuję za pomoc.
Po drugie to nie jest decyzja zarządu tylko walnego zebrania i należy zrobić to co mówi Kuba...
Zarząd już pokazał swoje nastawienie do tematu, zatem nie oczekuj od niego niczego...
A "zakaz likwidacji" ze strony zarządu to... żart.