Uciążliwy sąsiedzi
Mieszkaniec666
Użytkownik
Witam ponownie. Mieszkam w szeregowcu. Niestety przed klatkami (w częściach wspólnych) odbywają się wieczorne spotkania, trwające czasami do późna, także z alkoholem. Początkowo sam zwracałem uczestnikom spotkań uwagę, ale bez skutku. Prosiłem zarząd i administracje o interwencje. Odpowiedź: nie ingerują w stosunki sąsiedzkie. Rada:poinformować odpowiednie służby (jak rozumiem Policję). Czy zarząd i administracja faktycznie nie mogą nic zrobić czy po prostu zostałem zbyty.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
To straż miejska przyjeżdża na konkretne wezwanie np. o zakłócaniu ciszy nocnej, głośne wulgaryzmy itp.
Jedynym narzędziem jakim dysponuje w takich sprawach zarząd/administrator, jest wystąpienie do wspólnoty z wnioskiem o podjęcie uchwały o licytacji lokalu uciążliwych mieszkańców, na podstawie art. 16 ust. 1. Ale jest to instrument zbyt gruby na takie wykroczenia jak picie piwa pod blokiem i głośne przeklinanie - żaden sąd nie zatwierdzi takiego wniosku. Niektórzy administratorzy robią takie przysługi, że dzwonią po policję, ale nie muszą (nie mają obowiązku).
Powinien być we wspólnocie regulamin porządku domowego.
I zarządca/administrator ma obowiązek reagować na jego łamanie.
Na Twoje żądanie (najlepiej poparte większą ilością podpisów) powinien wystosować pismo przypominające o regulaminie i zakazie jego łamania.
Oczywiście jeśli będziesz jedynym któremu to przeszkadza, to zarządca/administrator nie będzie się zbytnio angażował.
Jemu nie zależy na wkurzaniu ludzi, bo jeszcze go odwołają...
Dlatego musisz mieć poparcie w działaniach.
Najlepiej, jakby to was była większość, bo wtedy to was się będzie bardziej bał.
Docelowo za łamanie regulaminu można sądownie wymusić sprzedaż lokalu (te same konsekwencje co przy nie płaceniu).
Natomiast we wszystkich działaniach musi być umiar, bo pamiętaj że tam mieszkasz. Zatem przemyśl każdy swój krok.
Jak się nie przejmujesz albo jesteś już zdesperowany, to idź na wojnę. Możesz dzwonić na policję. Możesz wylewać przez okno zawartość nocnika. Możesz poczekać jak wrócą do domu i dopiero wtedy zacząć wiercić udarem w ścianie. Możesz jeszcze wiele innych rzeczy robić. Ale pamiętaj, że każda akcja powoduje reakcję...
Jak administrator ma zawiadamiać policję? Stać pod budynkiem i wzywać w razie potrzeby? Wzywać, gdy jest cicho i mówić, że ja nic nie słyszałem, ale podobno...?
Bym raczej z dzielnicowym pogadała, najlepiej w towarzystwie kilku innych sąsiadów, którym też przeszkadza. Ale podstawa to wzywanie patrolu na interwencję.
Bardzo często jednak wspólnoty korzystają z takiego narzędzia.
Jakkolwiek Mieszkaniec666 nie zareaguje, będzie to odebrane konfliktogennie.
Policja to też mnożenie konfliktów.
Ja jako właściciele mam mieć zapewniony mir domowy, chyba to jasne ?
Naruszenie miru domowego - art. 193 k.k.
Jeżeli takie libacje przed klatkami odbywają się codziennie (co noc) to rzeczywiście jest problem.
Natomiast jeżeli sporadycznie to jest to kwestia kultury zachowań sąsiedzkich - pozostaje perswazja.
Środki radykalne czyli ewentualnie kodeks wykroczeń (art.51) czyli wzywanie straży to może być problem jeżeli robią to właściciele tego miejsca prywatnego i nie zakłócają porządku publicznego. Pomijam fakt, że w ten sposób rozpoczyna się wojna już wtedy "na noże" z "donosicielem".
Tak ale nie chcą mieć przypiętej łatki "donosiciela". Choć chyba dwa razy ktoś wezwał patrol Policji. Poza tym jak to we wspólnocie nikt nie chce narażać się na złośliwości innych. Co do perswazji to słaba rada. Próbowałem, kontrargumenty: komuna, mamy takie prawo, itp. Myślę, że jeśli ktoś miał do czynienia z takim problemem wie co mam na myśli.
Poza tym gadaj z sąsiadami. Pojedynczo czujecie się słabi, ale jak zobaczycie, że jest was 3-5 to poczujecie się silniejsi. Przestaniecie myśleć o "donosicielu" a poczujecie się jak normalni ludzie, którzy dbają o swoje otoczenie.
Od 1 stycznia 2010 roku Sądy Grodzkie zostały zlikwidowane a ich kompetencje przejęły wydziały cywilne i karne sądów rejonowych.