Duża wspólnota, duży kłopot...
Buntownik
Użytkownik
Cześć wszystkim!
Mieszkam we wspólnocie mieszkaniowej, która składa się z 15 mieszkań. Mamy 2 członków zarządu. Zarządca prowadzi to od jakichś 17 lat(jest osobą fizyczną). Mamy bardzo poważne podejrzenia, że dysponuje sobie naszymi pieniędzmi jak chce. Wystawia sobie umowy zlecenia na różne prace(głównie niepotrzebne) na kwoty rzędu 500 zł i podobnych, że w rok stan konta zwiększa się jedynie o jakieś 2000zł, a średni miesięczny czynsz na mieszkanie to 200. Dodatkowym smaczkiem jest też to, że prace te wykonywał razem z 1 członkiem Zarządu, a drugiemu wykonywali co mu było potrzebne w obrębie jego mieszkania/piwnicy itp.
Ostatnio odbyło się zebranie, na którym doszli do wniosku, że powoła się nowego zarządcę, a tego się rozliczy. Niedawno powstała lista i tu pojawia się nagle szkopuł - ludzie się wykruszają! Podejrzewam, że obecny sieje propagandę jak to będzie źle bez niego.
Moje pytania do Was:
1. Czy właściciel, który ma zadłużenie na kwotę 4000 zł wobec wspólnoty ma prawo głosu w uchwałach jakie się podejmuje? Nie mogę tego nigdzie znaleźć.
2. 2 właścicieli nie mieszka tutaj i ogólnie nie są zbytnio zainteresowani tym co się tu dzieje. Jak ich liczyć przy ustalania większości? Zastanawiam się ile głosów trzeba by obalić ten "reżim".
3. Jak to w końcu jest ze zwoływaniem zebrań przez członka wspólnoty w przypadku, gdy zarząd po otrzymaniu wniosku od 1/10 nie zwołał zebrania?
Na razie to tyle.
Mieszkam we wspólnocie mieszkaniowej, która składa się z 15 mieszkań. Mamy 2 członków zarządu. Zarządca prowadzi to od jakichś 17 lat(jest osobą fizyczną). Mamy bardzo poważne podejrzenia, że dysponuje sobie naszymi pieniędzmi jak chce. Wystawia sobie umowy zlecenia na różne prace(głównie niepotrzebne) na kwoty rzędu 500 zł i podobnych, że w rok stan konta zwiększa się jedynie o jakieś 2000zł, a średni miesięczny czynsz na mieszkanie to 200. Dodatkowym smaczkiem jest też to, że prace te wykonywał razem z 1 członkiem Zarządu, a drugiemu wykonywali co mu było potrzebne w obrębie jego mieszkania/piwnicy itp.
Ostatnio odbyło się zebranie, na którym doszli do wniosku, że powoła się nowego zarządcę, a tego się rozliczy. Niedawno powstała lista i tu pojawia się nagle szkopuł - ludzie się wykruszają! Podejrzewam, że obecny sieje propagandę jak to będzie źle bez niego.
Moje pytania do Was:
1. Czy właściciel, który ma zadłużenie na kwotę 4000 zł wobec wspólnoty ma prawo głosu w uchwałach jakie się podejmuje? Nie mogę tego nigdzie znaleźć.
2. 2 właścicieli nie mieszka tutaj i ogólnie nie są zbytnio zainteresowani tym co się tu dzieje. Jak ich liczyć przy ustalania większości? Zastanawiam się ile głosów trzeba by obalić ten "reżim".
3. Jak to w końcu jest ze zwoływaniem zebrań przez członka wspólnoty w przypadku, gdy zarząd po otrzymaniu wniosku od 1/10 nie zwołał zebrania?
Na razie to tyle.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
2. nie ma znaczeni, gdzie mieszka. Większość z a w s z e ustala się udziałami
3. sam możesz zwołać zebranie
Z tego co piszesz, to problemem nie jest administrator, tylko członkowie zarządu. Pogadaj z sąsiadami, zgłoś swoją kandydaturę
Ad. 3 No tak, ale nadal trzeba mieć większość by odwołać zarządcę i powołać nowy zarząd. Tu też mam pewne wątpliwości czy znowu nie narobi fermentu, że to zebranie jest nieważne i ludzie nie przyjdą
A jeszcze pytanie odnośnie samego zakończenia pracy zarządcy. Do kogo się zgłosić by go skontrolować? Biegli rewidenci sporo biorą. Wiem, że każdy właściciel może go skontrolować, ale nikt się tutaj na tym nie zna, a mamy sporo zastrzeżeń.
Tak, zarząd jest tutaj problemem, bo istnieje właściwie na papierze i podpisuje tylko to co wyjdzie na ich korzyść. Zarządzający tak naprawdę nimi dyryguje i czuje się panem.
Ten "zarządca" to zwykły administrator zatrudniony przez zarząd a więc należy w pierwszej kolejności wybrać nowy zarząd a następnie ten zarząd zwolni tego administratora.
Jeśli nie znajdziesz wiekszości aby zmienić zarząd to oznacza że taki układ jaki macie w tej chwili właścicielom odpowiada.
Skoro jesteś taki pewny swoich racji to przekonaj pozostałych właścicieli i tak jak pisała koziorozka weź sprawy w swoje ręce i wejdź do nowego zarządu.
Jeśli chcesz żeby coś zostało zrobione, zrób to sam.
Zacznij od powołania nowego zarządu. Może się okazać, że administrator wcale nie jest taki zły i da się z nim współpracować na nowych zasadach.
Tak czy owak ewentualna zmiana administratora to dalszy krok. Pierwszy niezbędny to wejście do zarządu.
Z tym człowiekiem nie dojdziemy do ładu, bo to on tak naprawdę stworzył tę chorą sytuację i wszyscy się boją wejść do zarządu jak ognia - brak zaufania. Przy takim zew administratorze to przecież niewielka niedogodność. Ja osobiście nie mogę, ale namawiam ojca. Na razie nie daje się przekonać.
Nie nazywaj go zarządcą bo on nim nie jest.
Jeśli macie zarząd właścicielski to nie możecie mieć zarządcy.
Skąd jest ten "zarządca"=administrator skoro ten nowy ma być z zewnątrz?
Czyżby to jeden z właścicieli/mieszkańców zatrudnił się na administratora?
A może to jest jeden z członków Waszego zarządu i tak naprawde nie macie administratora tylko administujecie się sami.
Jeżeli ten administrator nie założył wam konta w banku to w jaki sposób płacicie za media i utrzymanie nieruchomości?
Jeśli liczysz na to że administrator z zewnątrz bedzie lepszy to powiem Ci że ten administrator będzie taki na co mu Wasz zarzad pozwoli.
Jeśli zarząd nie będzie go pilnował to skończy sie na powtórce z rozrywki i za kilka lat będziecie w punkie wyjścia.
Właściciele mogą zwołać zebranie sami. Odnośnie kontroli finansów, to nie jest to takie znowu skomplikowane, choć brak rachunku bankowego stanowi znaczne utrudnienie, ponieważ nie wiadomo jak przepływały pieniądze.
W pierwszej kolejności należałoby przeanalizować wszystkie obciążenie - faktury, rachunki, sprawdzić ich zasadność, zsumować i porównać te kwoty z sumami, które wykazano w sprawozdaniach finansowych.
Czyli bez porządnego zarządu ciężko będzie o zmiany... Hmm no tak, racja. Przy tak małej wspólnocie wiele tego nie ma. Niegospodarności to tutaj sporo - począwszy od błahych spraw typu kilka razy w roku regeneruje toner i kupuje papier, a kończąc na umowach zleceniach, za które firmy pewnie wzięłyby podobne sumki. Wykonywali je tak jak wcześniej pisałem administrator z członkiem zarządu, więc nawet gwarancji brak! Wyobraźcie sobie, że pomalowali dach i od tamtego czasu prawie co miesiąc jest jakaś pozycja o uszczelnianiu go :shocked: Nie wspomnę, że tak go pomalowali, iż za bardzo tego nie widać... Tutaj też by się przydało znać na wycenach za prace budowlane, bo oni wiecznie coś grzebali byle grzebać i kasę ciągnąć.
Na tym zebraniu ma do wykonania kilka czynnosci obowiazkowych.
Są to między innymi:
1. przedstawienie i przegłosowanie planu remontów i wydatków na utrzymanie nieruchomości wspólnej
2. Przedstawienie i przegłosowanie sprawozdania finansowego wspólnoty.
3. Rozliczenie wydatków na media (woda, prąd, ogrzewanie, śmieci)
Z tych dokumentów członkowie wspólnoty dowiaduja się o planowanych i poniesionych wydatkach.
Jeśli w planie wydatków nie było jakiegoś przesięwzięcia to zarząd nie może go później wykonać bo nie będzie miał na to zatwierdzonych uchwałą pieniędzy.
Inną zasadą wynikającą wprost z UoWL jest obowiązek uzyskania podpisów przynajmniej 2 członków zarządu pod wszystkimi decyzjami zarzadu.
Warto więc sprawdzić czy te obowiazki są/były spełnione.
W zeszłym roku w ogóle nie było zebrania. Wiem, PARANOJA!
Podejrzewam, że akurat podpisy miał, bo to właściwie koledzy, ale nikt nie pyta pozostałych właścicieli - w większości staruszki.
Sytuacja jest trudna bo na początek 20% właścicieli masz z definicji przeciwko sobie.
Masz teraz trzy możliwości.
1. zrezygnować z walki i pogodzić się z sytuacją i mieszkać dalej albo się wyprowadzić
2. podwoić swoje wysiłki i cierpliwie przekonywać do swoich racji (finanse są najlepszym argumentem)
3. wystąpić do sądu o zarządcę przymusowego ale nie wróżę tej opcji szansy bo jeśli nie ma większości to sąd za was tego nie zrobi. Dodatkowo jest to bardzo drogie rozwiązanie i czasochłonne.
Wydaje mi się, że z malowaniem dachu było tak:
wywiesił kartkę, że proponuje się malowanie itp. podał stawkę za m2 i jak komuś nie pasuje to ma do niego przyjść to zgłosić. Czy taka uchwała jest w ogóle zgodna z prawem?
Nie wspomnę, że do dziś nie wiadomo ile sobie wzięli. Z resztą przy każdej robocie tak jest.
Z pewnością taka forma "głosowania" jest niedopuszczalna.
Tak jak napisałem najlepszym argumentem jest argument finansowy ale nie może to być bez dowodów.
Jeżeli uważasz że jakaś robota była za droga to jedynie przez przedstawienie tańszych ofert od innego wykonawcy możesz to udowodnić.
Czy Wy macie fundusz remontowy na który zbieracie pieniadze na przyszłe remonty czy za każdym razem zarząd robi ściepę?
Mamy fundusz remontowy, ale nie ma on osobnego konta.
Może to być uchwała podjęta na zebraniu rocznym albo w ciągu roku ale bezwarunkowo musi to być uchwała.
Niektóre wydatki mogą podpadać pod eksploatację a wiec będą wydatkowane z innego konta bez konieczności podejmowania uchwały jednak te wydatki nie powinny przekroczyć budżetu ustalonego (uchwałą) na ten cel na zebraniu rocznym.
We wspólnocie s a m o się nic nie zrobi.
Nie oglądasz dokumentów (ile co kosztuje), nie wiesz czy coś uchwalono (pod uchwałą muszą być podpisy i głosy liczone udziałami).
Nie zwalnia się administratora, jak się nie ma domówionego nowego. To tak, jakbyś wymontował z mieszkania okno a dopiero potem leciał do sklepu po nowe. A cały personel sklepu może być właśnie na urlopie.
Bez dobrego zarządu zmiany mogą wam wyjść na gorsze.
Nowy administrator już właściwie jest. Można powiedzieć, że z polecenia innej wspólnoty, gdzie są z nich zadowoleni. Byli swego czasu z ofertą.
Niestety masz rację koziorozko, że tutaj są sami krytykanci, a jak przyjdzie co do czego to udają Greka. Przecież nie jesteśmy w Grecji
Nowy doklejony: 03.07.14 20:57
Nie jest źle - znalazła się większość! Do nowego zarządu chyba też się ktoś znajdzie.
Teraz pozostanie rozliczyć "administratora".
Nowy doklejony: 03.07.14 20:58
I oczywiście zwołać zebranie!
sam możesz kandydować na członka Zarządu WM
Nawet jak pomieszkasz pół roku, to przez ten czas masz szansę na wprowadzenie zmian. Poznasz ludzi, zarazisz ich pozytywna energią, większa grupa pozna zasady i potem samo się potoczy z górki. Zostawisz po sobie coś dobrego.
Więcej lepiej nie piszę, bo może i nawet to czyta (pozdrawiam).
W innym wątku na tym forum wyczytałem, że po wyznaczonym terminie można wzywać Policję, albo od razu do Prokuratury. Nie wiem czego on oczekuje po swoich zagrywkach. Ludzie są coraz bardziej rozdrażnieni. Z dnia na dzień ma coraz więcej wrogów. Teraz widać, że się boi, ale kto potem ma się nad nim choć trochę ulitować po jego różnych chamskich docinkach i gierkach?
Niepoważny człowiek z tak poważna funkcją. Paranoja
Nowy doklejony: 23.07.14 10:43
Wyobraźcie sobie, że nagle znalazł tańszą ofertę na zarządcę i każdemu to do skrzynki wrzucił. Tylko gdzie był przez ponad miesiąc? Nikomu się nie chciało nic wcześniej zaoferować, a teraz tylko ferment chcą siać. Na zebraniu też padło pytanie o inne oferty i nastała grobowa cisza.
Nie wspominając, że mu nie ufamy i to może być jakiś jego znajomy
Nowy doklejony: 14.11.14 16:54
Trochę zeszło z tym wszystkim. Mamy nowego zarządcę(firma zew). Takie wałki wychodzą teraz, że masakra. Większość umów zleceń jest na admina. Podpisywali mu to członkowie zarządu. Teraz zastanawiają się co z tym gagatkiem robić. Odgromienie zrobili, które okazuje się niesprawne!
Nawet kupił sobie komputer i drukarkę z pieniędzy wspólnoty.
Bajzel do wiosny wyczyścicie. Grunt, że teraz już z górki.
I nauczka na przyszłość, że swojego dobytku trzeba samemu pilnować.
Bajzel tak, ale co z delikwentem zrobić to już nie będzie takie proste. Sprawdzili nam kilka lat i już są kwoty sporne po kilka tysięcy rocznie...
Wszystko tak pomajstrował, że nawet jak jest ta umowa zlecenie to nie ma tam żadnego kosztorysu, żadnych informacji o co dokładnie chodzi. No nic właściwie nie ma..poza kwota oczywiście
Np. "malowanie ściany na klatce schodowej" i.... wsio.
Uważaj, bo za bobowatą się obrażę.
Oj wybacz za pomyłkę
Zarządcy są z polecenia i jak na razie okazują się przyzwoitymi ludźmi. Tak, chce się im przyjeżdżać.
Zarząd myśli o sądzie, przecież zarządcom na tym nie zależy by się włóczyć po sądach.
Pozostałe komentarze to z sufitu chyba wzięte. Gość poczuł, że ma władzę nad staruszkami i doił z nich kasę. Co tu więcej pisać?
Sam sobie zlecał, sam wykonywał, sam wyceniał, sam przyjmował, sam sobie wypłacał. Człowiek orkiestra!
Najlepsze też to, że na każdej pracy tak naprawdę się nie znał - uczył się jak już to robił lub ktoś mu podpowiedział.
Nowy doklejony: 15.11.14 12:57
Jest jeden zarządca oczywiście. Tak piszę w liczbie mnogiej, bo to nie jest jednoosobowa firma. Po prostu
Pozytywne oceny od: KubaP
Poradźcie jak to teraz z odzyskaniem tych pieniędzy będzie? Koziorozki zdanie już znam.
Nowy doklejony: 16.11.14 20:10
PS Wybaczcie, że trochę pokasowałem postów, ale syf tu się straszny zrobił. Teraz może będzie przejrzyściej
Czy właściciele zatwierdzali sprawozdania finansowe? Jeżeli tak, to widocznie odpowiadał im taki stan, że członek zarządu sam sobie zleca, nadzoruje i wypłaca.
Jeżeli kwoty wykazane w sprawozdaniach zgodne są z kwotami, które zostały pobrane, to trudno cokolwiek wskórać.
Należałoby, p. udowodnić, że były fikcyjne, ale to chyba raczej będzie trudne.
Jakie konkretnie pieniądze miałby być odzyskane?