Wyrok SN przeciwko wspólnotom (i zdrowemu rozsądkowi)
MarcoPolo
Użytkownik
No i niestety stało się - zwlekanie przez posłów z nowelizacją ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych ma koszmarnie niesprawiedliwy finał w Sadzie Najwyższym:
http://www.zarzadca.pl/komentarze/2381-fundusz-remontowy-spoldzielni-nie-jest-sprawa-wspolnoty-mieszkaniowej
http://www.zarzadca.pl/orzecznictwo-sadowe/2374-iv-csk-47013-zdolnosc-sadowa-wspolnoty-mieszkaniowej
Wspólnota wyodrębniona z zasobów spółdzielni mieszkaniowej występowała w sądach wszystkich instancji z powództwem przeciwko spółdzielni o zwrot niewykorzystanych środków z funduszu remontowego sprzed przejścia na zarząd właścicielski. Chociaż sądy niższych instancji przyznawały rację wspólnocie, sąd najwyższy orzekł, że powództwo jest niedopuszczalne, bo "Wspólnota nie ma bowiem zdolności sądowej do dochodzenia należności z tego tytułu, gdyż roszczenie dotyczy okresu przed jej powstaniem"
„Wspólnota mieszkaniowa nie powinna występować w innej roli, niż została przewidziana dla niej w ustawie ustrojowej. Ma ona zatem zdolność prawną tylko w granicach celów wspólnoty mieszkaniowej. Takim celem jej działania nie jest uzyskanie na swoją rzecz składnika majątkowego, związanego z gospodarowaniem między innymi tymi lokalami przez osobę prawną, jaką jest spółdzielnia mieszkaniowa” – wyjaśnił uzasadniając orzeczenie.
Jest to orzeczenie rodem z zapadłego komunizmu i to na Kubie - dla sędziego bez merytorycznej wiedzy i wyobraźni z faktu, że spółdzielnia jako zarząd powierzony zarządzała majątkiem właścicieli lokali i pieniędzmi wpłacanymi na fundusz remontowy budynku nie wynika, że musi się z tego rozliczać w sytuacji, gdy właściciele zmienili sposób zarządu.
Ciekawe jak ten [...] sędzia wyobraża sobie rozwój sytuacji, w której wszyscy właściciele lokali w budynku mają odrębną własność lokali i wspólnota powstaje z mocy prawa? Też się spółdzielnia nie musi rozliczać??? A jak tak będzie w sytuacji 9 budynków spośród 10 budynków w spółdzielni? Cały niewykorzystany fundusz przechodzi na ten ostatni, dziesiąty budynek, w którym (całkiem przypadkowo) mieszka prezes spółdzielni?
Taki bzdurny wyrok jest otwarciem na oścież bramy do bezkarnego rolowania wybranej "na odstrzał" grupy właścicieli lokali w spółdzielniach: prezes typuje sobie jakiś jeden czy dwa budynki w spółdzielni i nie robi w nim NIC. Ludzie po kilku latach maja do wyboru:
1. dalej płacić koszmarnie wysokie kwoty na fundusz remontowy i nic z tego nie mieć
2. zmienić zarząd na właścicielski i wyjść "goło i wesoło" ze spółdzielni
Obie możliwości są beznadziejne dla właścicieli lokali. I niech nikt mi nie opowiada, że rada nadzorcza czuwa, jest możliwość zaskarżenia i tym podobne banialuki. Niestety dobrze wiem jak działają rady nadzorcze, walne zgromadzenia, jaka jest rola Krajowej Rady Spółdzielczości, tych wszystkich rewidentów i lustratorów.
Ta cała uchwała SN nadaje sie do zaskarżenia do Trybunału w Strasburgu
Nowy doklejony: 23.08.14 20:36
Oczywiście nie uchwała SN, tylko orzeczenie SN
http://www.zarzadca.pl/komentarze/2381-fundusz-remontowy-spoldzielni-nie-jest-sprawa-wspolnoty-mieszkaniowej
http://www.zarzadca.pl/orzecznictwo-sadowe/2374-iv-csk-47013-zdolnosc-sadowa-wspolnoty-mieszkaniowej
Wspólnota wyodrębniona z zasobów spółdzielni mieszkaniowej występowała w sądach wszystkich instancji z powództwem przeciwko spółdzielni o zwrot niewykorzystanych środków z funduszu remontowego sprzed przejścia na zarząd właścicielski. Chociaż sądy niższych instancji przyznawały rację wspólnocie, sąd najwyższy orzekł, że powództwo jest niedopuszczalne, bo "Wspólnota nie ma bowiem zdolności sądowej do dochodzenia należności z tego tytułu, gdyż roszczenie dotyczy okresu przed jej powstaniem"
„Wspólnota mieszkaniowa nie powinna występować w innej roli, niż została przewidziana dla niej w ustawie ustrojowej. Ma ona zatem zdolność prawną tylko w granicach celów wspólnoty mieszkaniowej. Takim celem jej działania nie jest uzyskanie na swoją rzecz składnika majątkowego, związanego z gospodarowaniem między innymi tymi lokalami przez osobę prawną, jaką jest spółdzielnia mieszkaniowa” – wyjaśnił uzasadniając orzeczenie.
Jest to orzeczenie rodem z zapadłego komunizmu i to na Kubie - dla sędziego bez merytorycznej wiedzy i wyobraźni z faktu, że spółdzielnia jako zarząd powierzony zarządzała majątkiem właścicieli lokali i pieniędzmi wpłacanymi na fundusz remontowy budynku nie wynika, że musi się z tego rozliczać w sytuacji, gdy właściciele zmienili sposób zarządu.
Ciekawe jak ten [...] sędzia wyobraża sobie rozwój sytuacji, w której wszyscy właściciele lokali w budynku mają odrębną własność lokali i wspólnota powstaje z mocy prawa? Też się spółdzielnia nie musi rozliczać??? A jak tak będzie w sytuacji 9 budynków spośród 10 budynków w spółdzielni? Cały niewykorzystany fundusz przechodzi na ten ostatni, dziesiąty budynek, w którym (całkiem przypadkowo) mieszka prezes spółdzielni?
Taki bzdurny wyrok jest otwarciem na oścież bramy do bezkarnego rolowania wybranej "na odstrzał" grupy właścicieli lokali w spółdzielniach: prezes typuje sobie jakiś jeden czy dwa budynki w spółdzielni i nie robi w nim NIC. Ludzie po kilku latach maja do wyboru:
1. dalej płacić koszmarnie wysokie kwoty na fundusz remontowy i nic z tego nie mieć
2. zmienić zarząd na właścicielski i wyjść "goło i wesoło" ze spółdzielni
Obie możliwości są beznadziejne dla właścicieli lokali. I niech nikt mi nie opowiada, że rada nadzorcza czuwa, jest możliwość zaskarżenia i tym podobne banialuki. Niestety dobrze wiem jak działają rady nadzorcze, walne zgromadzenia, jaka jest rola Krajowej Rady Spółdzielczości, tych wszystkich rewidentów i lustratorów.
Ta cała uchwała SN nadaje sie do zaskarżenia do Trybunału w Strasburgu
Nowy doklejony: 23.08.14 20:36
Oczywiście nie uchwała SN, tylko orzeczenie SN
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
SN wydał jedynie orzeczenie o niewłaściwości wspólnoty mieszkaniowej jako powoda w tej konkretnej sytuacji, z przyczyn formalnych:
Logicznym wydaje się uznanie, że wspólnota nie może ubiegać się o coś, co powstało, gdy wspólnota jeszcze nie istniała, w sytuacji gdy wspólnota nie jest ani następcą prawnym spółdzielni, ani jej byłych członków (którzy utworzyli wspólnotę). SN wskazuje jednocześnie kierunek prawidłowego działania:
To właściciele lokali powinni wystąpić z pozwem przeciwko spółdzielni mieszkaniowej, a nie wspólnota - właścicielom lokali na pewno nikt nie zarzuci braku zdolności sądowej dla tego rodzaju roszczenia. Każdy z właścicieli może wytoczyć spółdzielni osobne powództwo w swoim zakresie, lub jeszcze lepiej, wszyscy razem, na podstawie art. 72 § 1 pkt. 2 kodeksu postępowania cywilnego:
Oczywiście ewentualnie wygrany zwrot składek nastąpi na rzecz właścicieli lokali, a nie wspólnoty, ale podjęcie odpowiedniej uchwały w sprawie zasilenia funduszu remontowego i wpłata tych środków na rzecz wspólnoty, nie będzie problemem.
.
Spółdzielnie to niereformowalne twory, bo w interesie tych wszystkich prezesów, lustratorów i innych pracowników tzw spółdzielczości mieszkaniowej jest, bycie ponad prawem i poza wszelka kontrolą.
Zgodnie z art. 4(1) UoSM:
Zarząd spółdzielni prowadzi odrębnie dla każdej nieruchomości:
1) ewidencję i rozliczenie przychodów i kosztów, o których mowa w ust. 1-2 i 4,
2) ewidencję wpływów i wydatków funduszu remontowego zgodnie z art. 6 ust. 3; ewidencja wpływów i wydatków funduszu remontowego na poszcze-
gólne nieruchomości powinna uwzględniać wszystkie wpływy i wydatki funduszu remontowego tych nieruchomości.
Po to jest ten przepis, by właśnie móc przeprowadzić rozliczenie przy zmianie zarządu. Niestety praktyka jest taka, że spółdzielnie bezwzględnie egzekwują należność na swoją korzyść, gdy saldo funduszu remontowego budynku jest ujemne (tzn. spółdzielnia zrobiła remonty za większą kwotę, niż była zebrana na funduszu remontowym) a nie chcą zwracać gdy saldo jest dodatnie, czyli są niewykorzystane środki wynikające ze składek właścicieli na ten fundusz. Skutek jest taki jak pisałem w poprzednim poście - mogą bezkarnie "doić" właścicieli lokali na dowolne kwoty.
Dlatego więc fundusz remontowy jest przypisany do nieruchomości i powinien być dla tej nieruchomości rozliczany.
Nowy doklejony: 23.08.14 23:06
Egzo zmiłuj się , no co Ty wypisujesz??? jak to nie była to zmiana zarządu???!!!
Art. 24(1) UoSM.
1. Większość właścicieli lokali w budynku lub budynkach położonych w obrębie danej nieruchomości, obliczana według wielkości udziałów w nieruchomości wspólnej, może podjąć uchwałę, że w zakresie ich praw i obowiązków oraz zarządu nieruchomością wspólną będą miały zastosowanie przepisy ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali. Do podjęcia uchwały stosuje się odpowiednio przepisy art. 30 ust. 1a, art. 31 i 32 ustawy o własności lokali.
Przecież uchwałą właściciele zgodnie z tym artykułem zmienili zarząd i "powstała" wspólnota!!! Tak to właśnie się odbywa
I chociaz z tego powodu nie mozna mówić o zmianie sposobu zarzadu nieruchomościa wspólną. Jesli wspolnota powstala w 2008 roku to roszczenia od 2003 sa bezpodstawne.
Właśnie tak się odbywa powstawanie wspólnot z zasobów spółdzielni: pierwszą uchwałą, którą podejmują właściciele lokali, jest zmiana sposobu zarządu tą NIERUCHOMOŚCIĄ WSPÓLNĄ. Od czasu podjęcia tej uchwały przestaje obowiązywać w tej nieruchomości UoSM a zaczyna obowiązywać UoWL.
Ludzie - to jest abecadło prawa dotyczącego wspólnot
Jeżeli utworzenie wspólnoty ze spółdzielni, nazwać "zmianą sposobu zarządu", to czym jest to:
Gdyby trzymać się interpretacji, że wydzielenie wspólnoty ze spółdzielni jest zmianą sposobu zarządu, to wychodzi na to, że po zmianie sposobu zarządu, czasami trzeba jeszcze dokonać zmiany sposobu zarządu.
.
Bo nie ma :surprised::surprised:
Ten art 24.1 wcale nie mówi o NW którą do tej pory zarządzała spółdzielnia. Żle czytasz.
Zgadzam się z każdym słowem tekstu, który przytoczyłeś. Wynika z tego całkowicie poprawny wniosek, że jest bardzo wskazane, by notariusz był na zebraniu, na którym właściciele lokali podejmują uchwałę zmieniającą sposób zarządu swoja nieruchomościa, czyli rezygnują z zarządu sprawowanego przez spółdzielnie i wprowadzają zarząd właścicielski
Art 24.1 to nic innego jak podstawa prawna do zamiany własności spółdzielczej ( w której jest TYLKO własność spółdzielcza) we własność prywatną , w której MUSI istnieć NIERUCHOMOŚĆ WSPOLNA.
Ciężko zrozumieć , co ???
Tak jest, wszystko się zgadza (jak na razie)
No i tutaj już się przestało zgadzać - jest mnóstwo własności prywatnych bez nieruchomości wspólnej (chociażby prywatny dom moich rodziców na ich prywatnej działce budowlanej)
Żeby wszyscy zrozumieli, spróbuję wytłumaczyć:
1. Weźmy jako punkt wyjścia budynek w spółdzielni mieszkaniowej, w której jest 60 takich samych lokali ze statusem lokali spółdzielczych własnościowych. Całym budynkiem, a więc lokalami i wszystkim innym, a więc piwnicami, ścianami budynku, dachem, klatkami schodowymi, pomieszczeniami gospodarczymi itd zarządza spółdzielnia. Zarząd spółdzielni ma obowiązek podjęcia uchwały, określającej odrębną własność lokali w budynku i związany z nimi udział w nieruchomości wspólnej (którą stanowi własność działki, na której postawiony jest budynek oraz w części budynku i urządzenia, które nie służą wyłącznie do użytku właścicieli poszczególnych lokali, czyli te piwnice, dach, ściany itd). Przypominam - budynkiem cały czas zarządza spółdzielnia.
2. Mijają 2 lata i właściciel lok. nr1 podpisuje AN dla swojego lokalu, czyli jego lokal ma teraz status odrębnej własności. W tym akcie notarialnym jest opisany nie tylko jego lokal ale także działka, na której jest postawiony budynek, udział właściciela lokalu w tym gruncie oraz udział lokalu w nieruchomości wspólnej. Dla właściciela lokalu nr1 nic się właściwie nie zmienia (oprócz tego, że sam płaci należny podatek gruntowy) - budynkiem cały czas zarządza spółdzielnia. Właściciel lokalu nr1 płaci do spółdzielni taki sam czynsz, jak właściciele pozostałych 59 lokali. Oprócz zaliczek na wodę, CO, elektryczność, koszty administrowania, sprzątania itd wszyscy właściciele lokali wpłacają wyznaczone kwoty na fundusz remontowy, którego rozliczenie zarząd spółdzielni ma ustawowy obowiązek prowadzić dla każdego swojego budynku osobno
3. Mija kolejny rok, w czasie którego następni właściciele 45 lokali podpisują akty notarialne dla swoich lokali. Dla właścicieli tych 45+1 lokali nic się właściwie nie zmienia (oprócz tego, że sami płacą należny podatek gruntowy) - budynkiem cały czas zarządza spółdzielnia. Właściciele 46 lokali płacą do spółdzielni taki sam czynsz, jak właściciele pozostałych 14 lokali, w tym wyznaczone kwoty na fundusz remontowy
4. Mijają kolejne dwa lata, w czasie których nic się nie zmienia, oprócz tego że budynek popada w ruinę gdyż spółdzielnia nie robi żadnych remontów w budynku, chociaż cały czas wszyscy płacą wyznaczone kwoty na fundusz remontowy, którego saldo dla budynku wynosi już 300 000zł.
5. Ktoś przeczytał ze zrozumieniem UoSM, w tym art. 24(1), i mówi: nie podoba nam się zarządzanie budynkiem przez spółdzielnię, zwołajmy więc zebranie właścicieli. Mamy udział 76.66% w nieruchomości wspólnej, więc możemy ten zarząd zmienić na właścicielski. Jak powiedzieli, tak zrobili. Zwołali zebranie, zaprosili notariusza, który to zebranie protokółował iw jego obecności podjęli większością głosów 76.66% uchwałę zmieniającą sposób zarządu nieruchomością.
6. I żyli długo i szczęśliwie jako wspólnota mieszkaniowa, nareszcie uwolnieni od marnotrawienia ich pieniędzy przez spółdzielnię. Niestety ich szczęście mąci fakt, że spółdzielnia nie chce rozliczyć się z pieniędzy wpłacanych na fundusz remontowy, które jej powierzyli w ciągu tych kilku lat właściciele lokali, z przeznaczeniem na potrzeby remontowe budynku.
Mam pytanie: w którym momencie w tym budynku powstała wspólnota mieszkaniowa?
Z decyzji sądu wynikałoby, że w momencie podjęcia uchwały o zmianie sposobu zarządu NW - czy tak?
Dlaczego mówimy o obecności notariusza chociaż Ustawa o spółdzielniach (art. 24 ) nic na ten temat nie mówi?
Takie jest moje zdanie. A możesz wyjaśnić, jaka jest wg Ciebie "różnica pomiędzy aktem kreacji wspólnoty mieszkaniowej a zmianą sposobu zarządu"?
Po prostu byli właścicielami wyodrębnionych lokali i udziału w budynku spółdzielni - mając mieszkanie w zasobach spółdzielni, nie ma przymusu bycia członkiem spółdzielni.
2. Wg mnie z treści orzeczenia sądu wynika, że w tym budynku wspólnota mieszkaniowa powstała w momencie podjęcia uchwały o zmianie sposobu zarządu NW
3. Notariusz jest bardzo często zapraszany na zebrania, na których właściciele lokali podejmują tę swoją pierwszą uchwałę, w której rezygnują z zarządzania nieruchomością przez spółdzielnię, chociaż nie ma takiej konieczności. Taką uchwałę protokołowana przez notariusza jest dużo trudniej zaskarżyć, a spółdzielnie robia wszystko by utrudnic powstawanie wspólnot i czepiają się każdego błędnie postawionego przecinka
Wyrok SN z dnia 19 października 2012 r V CSK 459/11 powołanie wspólnoty mieszkaniowej z zasobów spółdzielni
Tak sie składa że ja jestem przykładem pierwszego wyodrebnienia lokalu z nieruchomości spółdzielni.
W moim akcie notarialnym jest nastepujący zapis.
7. Zarzad nieruchomościa wspólna sprawowany bedzie przez T.... spółódzielnie mieszkaniowa w T... zgodnie z art 27 ust2 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych,o ile taki sposób zarzadu nie zostanie zmieniony uchwałą wspolnoty mieszkaniowej w trybie art24.1
Ja to rozumie tak. Ja i spółdzielnia ustalilismy na podstawie art18.1 UoWL sposób zarzadzania NW na podstawie rozwiązań prawnych ujętych w art 27.2 ustawy o spółdzielniach. Powierzylismy zarzadzanie Spółdzielni jako osobie prawnej.
Dyskusyjne jest czy zmiana sposobu zarządu ma być podjęta w trybie art18.2a UoWL czy na podstawie art24.1 ustawy o spółdzielniach.
Moim zdaniem podstawą prawną jest art18.2a, ponieważ wspólnota powstała ( powstaje) przy pierwszym wyodrebnieniu lokalu, a nie przy zmianie sposobu zarzadu NW. Ale jesli w umowie został okreslony sposób zmiany zarzadu to może art24.1 być podstawa prawna
Poza tym z zapisu tego wynika że wspólnota powstała przy wyodrębnieniu mojego lokalu
Dzieki za nauke
Kuż..a A ja myślałem że wspólnota pwstaje na mocy prawa w wyniku wyodrebnienia pierwszego lokalu, a nie na podstwaie uchwały. Ale jestem głupi.
Ustawa o spółdzielniach: Pomocny link: http://www.swiadomy-obywatel.pl/index.php?id=287
http://www.infor.pl/prawo/gmina/nieruchomosci/311094,Przeksztalcenie-spoldzielni-mieszkaniowej-we-wspolnote-mieszkaniowa.html
Już wiem na kogo głosować.
Jeszcze raz powtarzam: wszyscy właściciele lokali w spółdzielni, niezależnie od statusu prawnego swojego lokalu, wpłacają składkę na fundusz remontowy budynku, którego wpływy i koszty, zgodnie z ustawą, MUSZĄ być ewidencjonowany na tym właśnie budynku. Ten przepis jest w ustawie po to, by w przypadku zmiany zarządu nieruchomością, mozna go było z tym nowym zarządem rozliczyć FR: jeżeli jego saldo jest ujemne w momencie zmiany zarządu, wspólnota oddaje spółdzielni należną kwotę (i to jest bezwzględnie egzekwowane prze spółdzielnie), natomiast przy saldzie dodatnim to spółdzielnia powinna zwrócić pieniądze. A tym ostatnim wyrokiem SN spółdzielnie zostały zwolnione w majestacie prawa z tego obowiązku.
Czyli tak jak napisałem na początku: spółdzielnia może w dowolny sposób zaniedbywać potrzeby remontowe budynku, od właścicieli lokali ciągnąć kasę, z której się nie muszą rozliczać, i jest do wyboru:
1. dalej płacić koszmarnie wysokie kwoty na fundusz remontowy i nic z tego nie mieć
2. zmienić zarząd na właścicielski i wyjść "goło i wesoło" ze spółdzielni
Oczywiście z orzeczenia SN wynika, że każdy właściciel ma prawo do takiego rozliczenia, ale właściciele lokali odzyskają pieniądze, jak każdy indywidualnie złoży pozew, bo spółdzielnia dobrowolnie nie odda pieniędzy. Najpierw (też przez złożenie indywidualnego pozwu) właściciel lokalu bedzie musiał zmusić spółdzielnię, by wyliczyła ile tego niewykorzystanego FR przypada na dany lokal. I zawsze spółdzielnia będzie finansowo w tej sprawie do przodu, co jest równoznaczne z tym, że jakaś grupa właścicieli będzie do tyłu.
Bo po pierwsze z pewnością nie wszyscy właściciele złożą pozew, po drugie nie wszyscy będą mieli prawo do złożenia pozwu (nie będa go mogli złożyć właściciele lokali spółdzielczych własnościowych, których właścicielem tak naprawdę pozostaje spółdzielnia). I na pewno na tym straci budynek, bo latami zbierany fundusz remontowy budynku (w dodatku niecały) rozmyje się po indywidualnych właścicielach lokali z odrębna własnością (cesja odzyskanych pieniędzy na wspólnotę jest raczej mało prawdopodobna)
Przywołany wyrok Sądu Najwyższego wyklucza taką możliwość: skoro wspólnota mieszkaniowa nie ma zdolności sądowej w sprawie roszczeń za okresy, gdy wspólnota nie istniała, to działa to w obie strony, wspólnota nie może w tej kwestii pozywać, ale też nie może być pozywana.
Niewątpliwie prawo jest ułomne w tej kwestii i twórcy zarówno UoSM jak i UoWL nawet nie mogli przewidzieć, w jaka stronę rozwinie się sytuacja w kraju i że wspólnoty będa coraz powszechniejszą forma zarządzania nieruchomościami, a spółdzielnie są pokracznym reliktem dawnego systemu i z czasem (mam nadzieję) wymrą.
Przepisy prawa rzeczywiście nie mówią wprost, jak należy postąpić z funduszem remontowym po wydzieleniu się wspólnoty z zasobów spółdzielni. Nie ma zarówno przepisu wprost, ze spółdzielnia ma zwrócić niewykorzystane środki z FR budynku, ale nie ma tez przepisu wprost, że spółdzielnia ma te pieniądze zatrzymać. Istnieją jednak takie pojęcia, które sady uwzględniają w swoich orzeczeniach: sprawiedliwość społeczna i analogia. W przywołanym na początku wątku orzeczeniu sad poszedł na łatwiznę i nie zastosował ani pierwszego terminu (te pieniądze jednak wpłacali właściciele lokalu w konkretnym budynku na potrzeby remontowe tego właśnie budynku, a spółdzielnia przejęła pieniądze na potrzeby innych budynków w zasobach spółdzielni, bo przecież tym budynkiem już przestała zarządzać). Sad nie zastosował też analogii do wydzielania się wspólnot z zasobów gminnych, bo w tym przypadku gminy zwracają niewykorzystane środki z FR budynku, i to bez procesów.
Dodatkowo Art 1, p.1(1) UoSM mówi, że Spółdzielnia mieszkaniowa nie może odnosić korzyści majątkowych kosztem swoich członków, w szczególności z tytułu przekształceń praw do lokali. W tym przypadku doszło niewątpliwie do naruszenia tego przepisu - spółdzielnia przejęła pieniądze, które były wpłacane na fundusz celowy, czyli fundusz remontowy swojego budynku
Nowy doklejony: 25.08.14 10:08
No i tu jest ta cała niesprawiedliwość - moja wspólnota tez wyszła ze spółdzielni, ale z ujemnym saldem FR. Spółdzielnia pozwała wspólnotę do spłaty i zawarliśmy ugodę ze spółdzielnią na spłatę zadłużenia
Byłoby to rozwiązaniem, gdyby wszystkie lokale miały status odrębnej własności. W przypadku gdy ten status ma np 55% lokali a pozostałe 45% to lokale własnościowe spółdzielcze, to cesję może zrobić tylko te 55% (oczywiście te procenty dotyczą powierzchni). Właścicielem 45% jest spółdzielnia i ona na pewno nie zrobi cesji. Efekt jest taki że prawie połowę pieniędzy przeznaczonych na cele remontowe budynku zgarnie bezpodstawnie spółdzielnia, która po uchwale właścicieli przestała zarządzać budynkiem.
Jak widać jedyną możliwością uporządkowania tej chorej sytuacji jest nowelizacja UoSM, z która nasi dzielni posłowie sie juz tyle lat "wożą".
Gdyby nowelizacja przeszła nie byłoby dyskutowanych tutaj problemów także z FR. - http://wyborcza.pl/1,76842,13178956,Wspolnota_w_spoldzielnie.html
i to wszystko nie z jakiś tam pieniędzy, tylko z pieniędzy członków spółdzielni. I ludzie jak te owce płacą i w dodatku uważają to za normalne.
Z moim budynkiem (oczywiście wspólnota) sąsiaduje dokładnie taki sam budynek spółdzielczy, w tym samym czasie termomodernizowany. Mamy wszystkie opłaty niższe, w tym np opłaty za CO o 1.10zł/m2 niższe niż tamten budynek. I tak jest ze wszystkim, nie mówiąc o tym że te budynki spółdzielniane wyglądają przy naszym jak popgeerowskie baraki.
Te argumenty "miłośników" spółdzielni z artykułu, który zacytowałeś są po prostu żenująco durne.