Zarządca wspólnoty wypowiedział mi umowę
aneia
Użytkownik
Należę do wspólnoty mieszkaniowej składającej się z dwóch lokali mieszkalnych - jestem właścicielką swojego mieszkania, natomiast drugie mieszkanie, sąsiadki, należy do gminy.
Zarządca wypowiedział mi umowę (ponieważ nie zgodziłam się na wg mnie nieuczciwą zmianę warunków płatności czynszu)
"[Zarządca] na podstawie paragrafu 12 pkt. 2 umowy o sprawowanie zarządzania nieruchomością wspólną zawartej w dniu 19/10/2004* informuje, że z dniem 31/12/2014 w trybie trzymiesięcznym (...) wypowiada się ww umowę. Rozwiązanie umowy nastąpi ze skutkiem na dzień 31/03/2015.
W przypadku nieustanowienia nowego zarządcy - nieruchomość z dniem 01/04/2015 zostanie przekazania do dyspozycji Gminy [Miasta] tj. [Miejskiego]Zarządu Nieruchomości Komunalnych SZB."
W związku z tym pytania:
1) Czy ja sama mogę z moim własnym mieszkaniem nie należeć do żadnej wspólnoty i nie być zarządzana przez żadnego zarządcę?
2) W takim razie - przekazanie mojego mieszkania do dyspozycji gminy miasta oznacza po prostu tyle, że zamiast płacić czynsz zarządcy, będę musiała go płacić gminie (miastu)? Czy nastąpi to automatycznie 1/04/2015 czy muszę udać się do odpowiedniego urzędu i podpisać jakąś stosowną umowę?
3) Jeżeli chodzi o umowy na wywóz śmieci i z wodociągami (opłaty za wodę i wywóz śmieci dotychczas płaciłam zarządcy w czynszu) to rozumiem, że muszę podpisać je wcześniej indywidualnie?
Chciałam upewnić się czy dobrze to wszystko rozumiem, bo "przekazanie do dyspozycji gminy" w pierwszym momencie zabrzmiało jak groźba
*Dodam jeszcze, że ja właścicielką mieszkania jestem od 2010 roku i nigdy nie podpisywałam z Zarządcą żadnej umowy (umowę prawdopodobnie podpisywał w 2004 poprzedni właściciel) - czy umowa ta jest tak samo ważna, jak gdyby była podpisana przeze mnie? (mimo, że nigdy niczego nie podpisałam)?
W poprzednim piśmie od Zarządcy widnieje sformuowanie "Na podstawie umowy zawartej w dniu 19/10/2004 między (...) zwanym dalej Zarządcą", a mną. A ja nigdy nie zawierałam żadnej umowy, zwłaszcza w 2004 i już powyższe stwierdzenie nie jest zgodne z prawdą.
Proszę o pomoc!
Zarządca wypowiedział mi umowę (ponieważ nie zgodziłam się na wg mnie nieuczciwą zmianę warunków płatności czynszu)
"[Zarządca] na podstawie paragrafu 12 pkt. 2 umowy o sprawowanie zarządzania nieruchomością wspólną zawartej w dniu 19/10/2004* informuje, że z dniem 31/12/2014 w trybie trzymiesięcznym (...) wypowiada się ww umowę. Rozwiązanie umowy nastąpi ze skutkiem na dzień 31/03/2015.
W przypadku nieustanowienia nowego zarządcy - nieruchomość z dniem 01/04/2015 zostanie przekazania do dyspozycji Gminy [Miasta] tj. [Miejskiego]Zarządu Nieruchomości Komunalnych SZB."
W związku z tym pytania:
1) Czy ja sama mogę z moim własnym mieszkaniem nie należeć do żadnej wspólnoty i nie być zarządzana przez żadnego zarządcę?
2) W takim razie - przekazanie mojego mieszkania do dyspozycji gminy miasta oznacza po prostu tyle, że zamiast płacić czynsz zarządcy, będę musiała go płacić gminie (miastu)? Czy nastąpi to automatycznie 1/04/2015 czy muszę udać się do odpowiedniego urzędu i podpisać jakąś stosowną umowę?
3) Jeżeli chodzi o umowy na wywóz śmieci i z wodociągami (opłaty za wodę i wywóz śmieci dotychczas płaciłam zarządcy w czynszu) to rozumiem, że muszę podpisać je wcześniej indywidualnie?
Chciałam upewnić się czy dobrze to wszystko rozumiem, bo "przekazanie do dyspozycji gminy" w pierwszym momencie zabrzmiało jak groźba
*Dodam jeszcze, że ja właścicielką mieszkania jestem od 2010 roku i nigdy nie podpisywałam z Zarządcą żadnej umowy (umowę prawdopodobnie podpisywał w 2004 poprzedni właściciel) - czy umowa ta jest tak samo ważna, jak gdyby była podpisana przeze mnie? (mimo, że nigdy niczego nie podpisałam)?
W poprzednim piśmie od Zarządcy widnieje sformuowanie "Na podstawie umowy zawartej w dniu 19/10/2004 między (...) zwanym dalej Zarządcą", a mną. A ja nigdy nie zawierałam żadnej umowy, zwłaszcza w 2004 i już powyższe stwierdzenie nie jest zgodne z prawdą.
Proszę o pomoc!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Zapoznaj sie z iej treścią.
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19640160093
A propos - przyjacielu Kowal, nie wydaje mi się, żeby moja teza była bardziej błyskotliwa, niż powoływanie przepisów uowl w stosunku do nieruchomości z dwoma lokalami, a jakoś nie zauważyłem rzędu buziek pod wpisem użytkownika cdn i zapytań o poczucie wstydu. : )
To, że ja jestem miły i przyjaźnie nastawiony do świata nie znaczy, że można się tak śmiać pod moim wpisem i to jeszcze tyloma buźkami.
:cool:
O nie, chyba to nie byłby dobry pomysł zostania Zarządcą mieszkania swojego i ... sąsiadki z dołu, nie jestem pewna czy nie wdałabym się w jakieś kłopoty. Oczywiście pani za nic nie płaci i reprezentuje ją gmina.
Umowę na wodę i wywóz śmieci ma ten zarządca wspólnoty.
Mieszkanie znajduje się w budynku, który składa się z 4 mieszkań (dwóch na piętrze i dwóch na parterze) - i są 2 oddzielne wejścia (dwie rodziny góra i dół po jednej stronie mają swoje wejście, no i ja i sąsiadka z dołu mamy swoje). I co dziwne - 2 mieszkania tworzą jedną wspólnotę, a ja i sąsiadka w tym mieszkaniu od gminy - drugą. Wiem, że "ktoś musi" "opiekować się i zarządzać" wspólną częścią (korytarz, elewacja budynku, komin itd.), ale i tak bardzo nie podoba mi się idea wspólnoty, na której to ja tracę.
Po rozwiązaniu umowy, nie wiem też, jak zostanie właśnie rozwiązana kwestia wody i śmieci, bo najlepiej chciałabym podpisać sama umowy, ale - no właśnie, śmietnik jest wspólny (no trudno), ale co gorsza, nie wiem jak sprawa miałaby się z wodą. Najlepiej by było płacić za swoje zużycie i tyle.
W każdym razie dziękuję za odpowiedzi, chyba po prostu będę musiała się przejść do tego Zarządu Nieruchomości Komunalnych i tam się wszystkiego dowiadywać.
------------
[edytowane]
tzn. czynszem nazywam właśnie te kwoty administrowania czyli tzw. płacenie-za-nic, które były wysokie (a miały być jeszcze wyższe, na co się nie zgodziłam).
Konto bankowe należało do wspólnoty (eksploatacyjne i to od funduszu remontowego).
Dlatego, że nie jest możliwe aby zarządca wypowiadał właścicielowi lokalu umowę, to raz.
Dwa - właścicielka lokalu w rzekomo dwulokalowej wspólnocie nie płaci żadnego czynszu, bo niby komu?
p.s. teraz okazuje się że czterolokalowy jest budynek i rzekomo dwie wspólnoty w nim są???
2. Nie płacisz czynszu. Za utrzymanie, remonty, naprawy części wspólnych budynku (dach, klatka schodowa) oraz wspólne "usługi" (wywóz śmieci, woda, oświetlenie części wspólnych) płacisz ty oraz drugi właściciel, czyli gmina. Może część z tego nie musi wspólna i możesz mieć za wodę czy śmieci indywidualną umowę?
Płacicie zaliczkowo, proporcjonalnie do udziału (masz go w akcie notarialnym) i raz w roku się rozliczacie - ile wydaliście, ile zostało z zaliczek na przyszły rok.
Tego nie powinno być dużo, więc płacenie komuś za administrowanie tak małym budynkiem to przesada.
Zorientuj się, ile macie faktur miesięcznie.
I dowiedz się, do kogo należy konto bankowe, na które wpłacasz. Do gminy czy tylko do waszej małej (dwu lokalowej) wspólnoty?
Automatycznie, w sensie, skoro umowa z obecnym zarządcą kończy się 31/03, a z dniem 1/04 jak to zostało dziwnie określone - zostanę "przekazana do dyspozycji gminy". Wiem, że umowy na wywóz śmieci i wodę automatycznie się nie podpiszą.
Dokładnie! Dokładnie tak!! Ja sama tego zupełnie nie rozumiem ale jest jak piszę. Jest to okolica ceglanych jednopiętrowych domów, w każdym z nich - cztery mieszkania, każde dwa z oddzielnym wejściem i jak się okazało - moje i mojej sąsiadki należą do jednej wspólnoty. (pozostałe dwa w budynku - nie mam pojęcia, nie interesowałam się, być może też są od gminy).
Lokal, czy jakiś udział też czy jakiś grunt, działkę? Masz założoną KW swojego lokalu? Sąsiadka też ma?
Czasy niewolnictwa i pańszczyzny już minęły. Nikt nie może właściciela nikomu przekazać bo właściciel lokalu to nie jest czyjaś rzecz.
Odpowiada za to gmina, która wyłania w przetargu firmę i zawiera z nią umowę.
Nie musisz zawierać żadnej umowy na wywóz śmieci, skoro jest konto wspólnoty i na nie wpłacałaś "opłatę śmieciową", to nadal tak będziesz robić.
Zastanów się:
- zarządcy zewnętrznego nie chcesz - i słusznie, bo to malutka wspólnota
- gminy jako zarządcy nie chcesz
- sama zarządzać też nie chcesz.
Kto więc będzie załatwiał obligatoryjne przeglądy, prowadził ewidencję finansową, wyłaniał wykonawców i nadzorował remonty? To nie jest trudne, ale samo się nie zrobi.
No bardzo śmieszne, dziękuję za oświecenie, ale to nie ja używam takich określeń, zacytowałam treść pisma od Zarządcy. Nie mój problem, że tak pisze, a przez to ja jeszcze bardziej się gubię. I bardzo proszę bez złośliwości. Nie każdy musi na wszystkim się znać, jestem osobą młodą, aktu notarialnego nie mam przy sobie (bezpieczniej jest go przechowywać w moim rodzinnym mieście), ale orientuję się, że zostałam właścicielką lokalu. Pewnie jest też tam napisane o piwnicy i podwórku, jako o częściach wspólnych. I, jak ktoś napisał, powinien być też tam wymieniony... Zarządca wspólnoty? Ale przecież zarządcę mogę zmieniać na innego, więc miałby być wymieniony konkretny w akcie notarialnym?
(przepraszam za ignorancję)
Nowy doklejony: 08.01.15 20:03
[quote][cite] cdn:[/cite]
Zastanów się:
- zarządcy zewnętrznego nie chcesz - i słusznie, bo to malutka wspólnota
- gminy jako zarządcy nie chcesz
- sama zarządzać też nie chcesz.[/quote]
Chciałabym jednak tę gminę jako zarządcę :) nie ma innej opcji. Ja zarządcą chciałabym być, ale tylko swojego mieszkania, a tak się nie da. Od razu w pakiecie jak zarządca, to wspólnota, a za to dziękuję.
To ważne aby udzielić ci rzeczowej rady a jak to zrobić jak nie wiadomo nawet czy mieszkasz we wspólnocie? Raczej nie spotyka się (to jest praktycznie niemożliwe) żeby w jednej kamienicy 4-lokalowej były dwie wspólnoty coś mi tu nie gra, dlatego tak ważne są ustalenia stanu faktycznego.
Również mnie to zastanawia, ale - należę do dwurodzinnej wspólnoty (też wydawało mi się to dziwne!), tego dowiedziałam się u Zarządcy, który zarządza kilkoma wspólnotami (właśnie chyba takimi małymi, ale interesowałam się tylko swoją). I ja jestem właścicielem swojego mieszkania, a sąsiadka ze wspólnoty jest reprezentowana przez gminę. Okolica nie jest zbyt ciekawa i wydaje mi się, że sąsiedzi z budynku, ale nie z mojej wspólnoty też reprezentowani są przez gminę.
Dziękuję za wszelkie porady, chyba faktycznie po prostu muszę iść do tego Zarządu Nieruchomościami i tyle.
Zastanawia mnie jednak czy będę mogła samodzielnie podpisać umowę na wodę mieszkając w takim budynku.
Dziękuję.
Są liczne przypadki "wspólnot klatkowych" w starszym budownictwie: gmina dzieliła nieruchomość gruntową na małe działki, a budynek wieloklatkowy w pionie, od fundamentów po dach. Jedyny warunek to "nieprzenikanie" lokali między granicami nieruchomości gruntowych. W jednym budynku powstać mogło kilka takich wspólnot: w każdej klatce schodowej osobna. Nawet wtedy, gdy nie było oddzielnych przyłączy wodociągowych i kanalizacyjnych. To zupełnie nieracjonalne, ale takie sytuacje mają miejsce. Zresztą, nie tylko w starym budownictwie.
Czy podpiszesz indywidualną umowę na dostawy wody, to nie zależy tylko od Ciebie. Zapytaj w wodociągach, czy się na to zgodzą, bo często przedsiębiorstwa wod-kan nie są chętne do takich umów - wolą umowę ze wspólnotą.
1. Gmina nie może wami zarządzać bez twojej zgody (ile masz udziału? 50% ?).
2. Zarządzanie wspólnotą nie oznacza zarządzania mieszkaniami.
3. Umowa o zarządzanie z zarządcą obowiązywała również ciebie, ponieważ nabywając lokal wstąpiłaś w prawa i obowiązki poprzedniego właściciela, od dnia nabycia. Zatem wypowiedzenie umowy o zarządzanie skierowane do ciebie jest jak najbardziej prawidłowe. Identyczne wypowiedzenie powinna dostać gmina, jako właścicielka lokalu na dole.
4. We wspólnocie nie płacisz czynszu. Członkowie wspólnoty sami ustalają za co płacą i w jakiej wysokości, np. czy chcą mieć fundusz remontowy, czy chcą płacić na koszty zarządu nieruchomością wspólną, itp. Nikt tego nie ustala oprócz was samych, oczywiście z wyjątkiem opłat, które są niezależne od was np. za wodę.
5. Wątpię, aby umowę na wodę "miał zarządca", ponieważ zawiera on umowy w imieniu wspólnoty a nie swoim. Nie ma więc potrzeby podpisywania niczego od nowa, chyba, że wasz zarządca preferował jakieś feudalne zwyczaje.
6. Sąsiadka z dołu nie jest "reprezentowana przez gminę", tylko gmina, jako właściciel lokalu reprezentuje samą siebie. Sąsiadka z dołu jest jedynie najemcą, więc nie ma nic do gadania w sprawach wspólnoty mieszkaniowej.
- obowiązkowych przeglądów (kominiarskiego, gazowego, budowlanego - co roku, a elektrycznego co 5 lat),
- ubezpieczenia wspólnego mienia (nie jest obowiązkowe, ale przyda się na wypadek zerwania dachu przez huragan lub pożaru),
- ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej wspólnoty (jak ktoś złamie nogę na chodniku, przylegającym do działki wspólnoty, albo spadnie mu dachówka na samochód),
- remontów dachu, klatki schodowej, pionów instalacji gazowej, wodnej czy kanalizacyjnej itp.
Zresztą, to tylko słowa. Charakter opłaty jest podobny. Właściciel odrębnego lokalu nie płaci za używanie lokalu, ale ponosi wszystkie koszty utrzymania swojego lokalu (część tych kosztów rozliczana jest za pośrednictwem wspólnoty mieszkaniowej, np. woda i ścieki, opłata śmieciowa, energia cieplna, a czasami nawet gaz, zużywany w mieszkaniach) oraz uczestniczy w kosztach zarządu nieruchomości wspólnej. Nawet zawodowi sędziowie używają określenia "opłaty czynszowe" w odniesieniu do wspólnot mieszkaniowych. Zatem nie jest to jakąś zbrodnią - zwłaszcza, jeżeli pisze niezorientowany w sprawach wspólnot właściciel mieszkania. Zwłaszcza umowy o wywóz śmieci, bo od półtora roku takich umów wspólnoty (i zarządcy w imieniu wspólnot) nie zawierają.