Gdy sąsiad zajmie część wspólną
Gość Zarzadca.pl
Użytkownik
Czyli jak mój sąsiad 20 lat temu zajął cześć wspólną, a śp. Babcia się temu nie przeciwstawiła / bo bidulka nie miała siły / , to ja teraz, jako nowy właściciel muszę się z tym bezprawiem pogodzić?<br />O kant d. rozbić takie chore prawo!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
20 lat to chyba wystarczająco dużo czasu, żeby zorientować się w stanie prawnym tego pomieszczenia i podjąć odpowiednie kroki? Narzekać i obwiniać wszystko i wszystkich dookoła - zwłaszcza po upływie wszelkich terminów - jakie to swojskie. Ile lat potrzebujesz do namysłu, czy warto ruszyć 4 litery i bronić swojej współwłasności, czy odpuścić? W jakim jesteś wieku, że nie rozumiesz, że znaczenie mają nie tylko działania, ale i zaniechania? Jeśli przez niezaradność lub lenistwo nie wpłyniesz na okoliczności, kształtujące Twoje życie, inni zrobią to za Ciebie.
Czy babcia bidulka była jedyną właścicielką lokalu, oprócz rzeczonego sąsiada?
Czy sąsiad wystąpił do sądu o zasiedzenie?
Nawiasem mówiąc, byłoby to posiadanie w złej wierze (posiadacz dobrze wiedział, że użytkuje nie swoje pomieszczenie), a w takim przypadku do uznania przez sąd zasiedzenia własności trzeba upływu 30 lat, a nie 20.
Jeśli nie ma pisemnej zgody na użytkowanie na wyłączność części wspólnej należy- złożyć do zarządcy albo do sądu " wypowiedzenie dorozumianej umowy guoa usum ze wszystkich części wspólnej" i następne pismo o dopuszczeniu do solidarnego współkorzystania i wspólposiadania części wspólnej.
Jeśli ma to byc w formie uchwały to jeśli mała wspólnota ( do 7 lokali ) to zgoda wszystkich , jak jej nie ma próbować semu składać wniosek do sądu.
Trzeba próbować zmienić zarząd skoro z takiego głupstwa jak kłódka robi kłopot właścicielom.
Jeżeli wszystkim to przeszkadza to nie powinno być żadnym problemem.
Przecież żaden sędzia za Was tego nie zrobi ani nikt inny. Nie ma innego wyjścia - musicie "siąść wszyscy do stołu" i....znaleźć kompromis, inaczej się pozabijacie prędzej czy później i... problem wtedy sam się rozwiąże.
Tym bardziej nie powinien być to problem, gorzej gdyby część miała ogródki a część nie miała.
Ja radzę - dogadać się między sobą.
Zobaczymy - może ktoś coś lepszego doradzi.
Tą sama drogą a więc uchwałą odwołuje się zarząd lub jego członków a nie wypowiedzeniem.
Kto niby komu ma wysłać takie pismo?
Dobre sobie.
Kto na jakiej podstawie, w czyim imieniu i przeciwko komu ma złożyć ten pozew do sądu?
Nie znamy dokładnie gdzie ta brama się znajduje, na czyim terenie i czyją jest własnością. Z opisu wynika tylko że jest to jakaś rezerwowa brama.
Gdzie ma to sprawdzić jak zarząd okopał się w twierdzy i skoro kluczy nie chce dać to tym bardziej dokumentów, uchwał - nie pokaże.
Sorry za te pytania naiwne ale ciekawi mnie jak Ty sobie z tym radzisz w praktyce bo widzę z Twoich opisów, że to w sumie pestka teoretycznie a z mojego doświadczenia wiem, że tego rodzaju podobne sytuacje mają miejsce w wielu wspólnotach, trwają latami i nie jest tak prosto je rozwiązać (tu pójść, tam sprawdzić, wysłać, sąd...) i już wszystko będzie dobrze - dopiero wtedy się zaczyna wojna na całego.
Ale mam cos przeczucie że skoro trzy osobowy zarząd to musi to byc duza wspólnota i sami ich wybrali. A żeby to odkręcić , no i tu trzeba niestety wykazac sie sprytem.
Jedno jest pewne ta osoba ma prawo wglądu w dokumenty wspólnoty, tam sa wszystkie umowy pisma, jeżeli dochodzi do sytuacji ze nie daja wglądu to znaczy że faktycznie idzie bardzo duży wałek a ten klucz to tylko kropla w morzu i czy brama zapasowa czy nie jeśli jest częścią wspólną to to wystarczy by żądać dostępu. Ale jednej osobie będzie ciężko coś zdziałać musiało by kilka osób sie skrzyknąć - a tu zazwyczaj jest problem, bo naj zwyczajniej w świecie ludziom sie nie chce albo sie boją. Faktycznie szczegółów podano skąpo, a ja odpisuje w skrócie.
I tak to się odbywa już od jakiegoś czasu ....pomija się w głosowaniu,a potem po fakcie powiadamia na piśmie,ze coś już obowiązuje.
Dalej Do zarządu zwykłego i zatrudnionego administratora wysyłamy pisma,zapytania ,prośby -bez skutku.Próbujemy nawiązać jakiś normalny zdrowy kontakt ,ale faktycznie nie wszyscy chcą wiecznie walczyć. Nie jest to walka dosłowna,ale ograniczanie naszych praw nadanych przez ustawodawcę powoli jest męczące.
Sprawa bramy jest faktycznie jedną z wielu i małą kroplą, Brama jest jedyną bramą wjazdową na teren wspolnoty / współwłasność / zbudowana na podstawie uchwały-planu gospodarczego , zatwiwerdzona, rozliczona , bez zastrzezeń. Ale korzystanie z niej jest niemożliwe , bo nikt nie ma klucza. Klucz mają tylko członkowie zarządu i wydają zgodnie z humorem i tylko tzw " zasłużonym i zaprzyjaznionym "...Do tego uchwalono / oczywiście pomojajac niewygodnych wl / punky regulaminu ,ze zabrania się tam parkowania czym kolwiek . Nikt nie zamierza tam parkować samochodów ,tylko np wjechać aby ustawić nowozakupione meble ogrodowe ......Jest to bbecnie teren zielony ,o który wszyscy dbamy ,ale wcześniej w planach i zezwoleniach wydano zgodę na wykonanie parkingu samochodowego . Nie planuje tam robić parkingu , ale chcemy mieć dostęp do tego terenu w dowolny sposób.
Do strażu Miejskiej i Straży Pożarnej ja pisałam , ponieważ sa przecież przepisy prawne / nawet MSWiA / regulujące sprawy bezpieczeństwa .....i tylko dlatego ,ze wydawał mi się to ostatni sposób wpływu na zarząd / może jakiś mandat byłby przekonujący / ......To naprawdę nie jest takie proste jak nam się to czasami wydaje .....No brakuje nam kilka udziałów, no to jest może nawet niezrozumiałe...ale też nie wszyscy faktycznie maja czas na jakieś narady ,spotkania ......jedyna nadzieja jak już pisałam w tym ,ze nowy lokator bedzie chciał egzekwować przynależne mu prawa we wspólnocie .
Reasumując wszystkie prawa sa nam ograniczane , interes zarządu i ich kumpli jest ok. Mamy też poważniejsze problemy jak finansowanie części prywatnych przynależnych do lokali z funduszy remontowego tylko sobie i kumplom......To przecież rozumiecie to popieranie się w tak drobnej sprawie jak jakiś klucz do bramy .....Nie , bo nie. To my to rządzimy ...robimy co chcemu, na listy nie odpisujemy, na pytania nie odpowiadamy , nawet dzień dobry nie mówimy....bo kto nam podskoczy ?...Tak to wyglada
I bardzo proszę nie myśleć, że my jesteśmy jacyś zlośliwi.....no chcemy tylko to co in ni mają jako normę.
Nowy doklejony: 17.04.16 10:36
A jescze dopiszę kilka słów o dokumentach......Moze zapomnieć kazdy ,kto chce coś się dowiedzieć.....u poprzedniego administratora jeszcze można było coś się dowiedzieć,teraz od lutego , po zmianie admi nistratora - to twierdza- i zakaz na wyrazne polecenie zarzadu okazywania dokumentów. WL wysyłali już zapytania do zarzadu w formnie listownej ....dalej cisza, brak reakcji i odpowiedzi . Swietny ubaw z tego maja, ze my coś chcemy . ...Dokumentów nikt nie zobaczy, Odpowiedzi na listy nikt nie otrzymuje. .....Zarząd jak w swoim prywatnym folwarku sobie żyje całkiem dobrze . Przecież zostali wybrani przez WL. Ależ ta nasza ustawa jest nie słaba , a my bezradni.
To że nie odpisuje zarząd to znaczy że się boją i myślą że nie macie wiedzy i planów jak to ukrócić. Piszesz administrator, a nie zarządca? Wiesz wybiera sie zarząd wśród lokatorów , czy to oznaca że nie macie zarządcy? Administrator to trochę inna osoba niz zarządca. Mój administrator był wybrany przez 4 właścicieli z 5. Nie było piątego podpisu. Tamci go wybrali bo robił co to co mu kazali. Żadna uchwała nie była ważna jak sie okazało. Dopiero jak sie wprowadziłam i zrobiłam rozpieduche tak szybko wypowiedzial umowę, tylko że ja poszłam na grubo. Prokurator , policja i sąd. Tak jak nie chchiał dać mi wglądu tak szybko miałam ksero wszystkich dokumentów i się zaczęło wyszły wszystkie samowole. Okazało sie że zarzadca zatwierdzając uchwałę która miała poparcie 63% uznał ze uchwała jest prawomocna i pani kurator i jej mąż posłuzyli sie nia w urzedzie miasta i ten wydał im zgode na budowę- przenieśli na strych wspólnoty instalację swoja gazowa piec gazowy i ogromny zasobnik na wodę. Potem wyminili zamki i nie wpuścili nikogo do strychu. Złożyli pismo do administratora że zawłaszczaja strych bo zrobili tam remont i maja tam swoja instalację gazową ii inni moga go zniszczyć. Co zrobiłam- była długa droga, ale się zawziełam. Jeden z lokatorów nie zgadzał sie z tą uchwałą ( administraotr- olał go) i on mógł wszcząć postępowanie administracyjne ( bardzo mu pomogłam) wpierw do nadzoru budowlanego on stwierdził że jest ok, maja zgodę więc oni nic nie zrobią. Potem pismo do prezydenta miasta bo to on wydaje zgodę - on oczywiście że wszystko jest ok i on nie jest od sparwdzania wiarygodności dokumentów ( uchwał) no to potem następny szczebel to wojewoda on również odpisał że prezydent miasta wszystko zrobił należycie. Następnym krokiem jest juz pozew do sądu administracyjenego i tu sąd nakazał cofnąć zgode na budowę prezydentowi miasta uzasadniając że ingerencja w części wspólne w małej wspólnocie które przekraczaja zwykły zarząc wymagane jest 100 % głosów.Udało sie . ale to jeszcze nie koniec. Ale co do Ciebie. obawiam sie ze jedyna droga pozostaje skierować sie do prawnika albo samemu napisac pozew do sądu cywilnego przeciwko tym osobom z imienia i nazwiska o uniemożliwienie wglądu w dokumentacje wspólnoty. Wpierw napisać do nich pismo przed sądowe popierając je ustawa o własności lokalów - duża wspólnota i tu poczytać. Może sa jakieś wyroki w tej wsprawie . Ewidentnie oszukuja was i ciągną z was kasę . Gdy mnie próbowano zmusić do zapłacenia prywatnych remontów grożąc sądem- odpisałam ze więc spotkamy sie w sądzie. Odpuścili i uciekli.
Nowy doklejony: 17.04.16 13:15
Finezja zacznij od sprawdzenia ksiąg wieczystych: budynku - tam są wszystkie inne numery ksiąg wieczystych lokatorów ( można sprawdzic co im sie należy co nie, czy maja wpisanę w księgi piwnice czy nie) i innych nieruchomości stojących na gruncie wspólnoty. Każdy ma wgląd w elektroniczne księgi wieczyste. Będziesz wiedziała co jest wspólne a co prywatne , piszę o nieruchomościach ( nie o bramach :-) ).
Co Ci to da? to że będziesz miała większą wiedzę a jesli zdąbędziesz sie na walkę to sąd bierze to, pod uwagę w pierwrszej kolejności.
Nr księgi wieczystej budynku masz w akcie notarialnym swoim. Jeszcze jedno akt notarialny to tylko oświadczenie woli tu można wpisać wszystko - ważne są księgi wieczyste co w nich jest.
Ale to ten tzw administrator odmawia udzielenia jakich odpowiedzi na pytania i odpowiedzi na pisemne wezwania i zapytania . Zarząd oczywiście milczy i też nic nie reaguje . Tak więc nie ma możliwości się nic dowiedzieć. .....Pismo przedsądowe nie wiem jakie ma skutki prawne ?....Ja już podpirałam się ustawą o WL nie raz .
U mnie jest inna sytuacja , w uchwale zatwierdzającej sprawozdanie finansowe był remont wszystkich przewodów i kominów dymowych. i przewodów i kominów wentylacyjnych. Tylko,ze przewody i kominy dymowe przynależne są wyłącznie do mieszkań poddaszowych i były budowane na zlecenie WL . Zwbranie uznało ,ze kominy prywatne -te dymowe zapłacą własciciele , a pozostałe te wentylacyjne zapłacone będą z funduszu remontowego. Koszt wyszedł duży to się trochę buntowali . Ale juz po zebraniu , dosłownie 4 dni członkowie zarządu podjęli decyzję o tym ,że wszystkie będą zapłacone z funfuszu remontowego zmieniajć uchwalę wspólnoty z zebtrania .....Dalej to już tylko sensacja bowiem 2 właśccieli tej prywatnej inwestycji to właśnie czlonkowie zarządu. Nie wszyscy się dają w dyskusje , bo maja różne interesy do zalatwienia......No tym sposobem płasimy wszyscy za kilka prywatnych kominów ......I takich przykladów jest wiecej. ...i Głową muru nie przebijesz .....chyba,ze oddam do prokuratury.......
Do prokuratora tylko o fałszowanie dokmentacji i podac jakąś kąkretna sytuację- owszem pewnie umorzą. Ale jak dasz to wpierw na policje będziesz miała wgląd w akta i zobaczysz co zeznali , policja powinna to prowadzić pod nadzorem prokuratora ( przstępstwo gospodarcze) . 36 lokali każdy ma jakiś interes - wiem wiem.
NIe jest możliwe zasiedzenie części wspólnej, ponieważ zasiedzieć można albo nieruchomość, albo rzecz ruchomą (co do zasady), natomiast część wspólna, to część nieruchomości, o zasiedzeniu nie może być w takiej sytuacji mowy.