Parkowanie na chodniku
bali
Użytkownik
Jesteśmy mała wspólnotą, ale mamy wielki problem z właścicielką lokalu, która codziennie od kilku lat parkuje swoje auto ( czasem 2) na wąskim chodniku. Utrudnia w ten sposób poruszanie się pozostałym mieszkańcom a szczególnie matkom z wózkami i osobom starszym, którzy muszą schodzić z chodnika , aby ominąć auto. Wywieszane były ogłoszenia, indywidualne prośby zarządu, a ostatnio wysłaliśmy pismo z podpisami mieszkańców. Nic to nie pomaga, wręcz zrobiła awanturę zarządowi za otrzymane pismo. Nadal parkuje ...Czy w tej sytuacji zostało nam tylko prosić o pomoc policję ? Może ktoś ma inne pomysły.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
- albo chodnik musi być miejski i obowiązują wymogi kodeksowe (krótki wyciąg jest np tutaj: http://www.word.siedlce.pl/artykuly/parkowanie-na-chodniku,2,2,869,739,869)
- jeżeli teren jest prywatny, to musi być zatwierdzona, zgłoszona na policję, organizacja ruchu.
Jeżeli nie jest spełniony któryś z tych warunków, policja nawet nie będzie chciała przyjechać (i na pewno nie będzie interweniować) niezależnie od tego, ile tabliczek "zakaz parkowania", "zakaz postoju" lub "droga przeciwpożarowa" ustawicie. Sam to przerabiałem w przypadku ciągu pieszo-jezdnego, który przylega do mojej wspólnoty, a który należy do sąsiadującej z nami spółdzielni mieszkaniowej. Spółdzielnia nie chce zorganizować strefy ruchu i zgłoszenia na policję NIC nie dają.
Nie trzeba zgłaszać ani zatwierdzać organizacji ruchu.
Wystarczy na terenie wspólnoty postawić znak "strefa zamieszkania" i egzekwować poprzez straż miejską prawa, że w strefie zamieszkania parkowanie jest możliwe tylko w wyznaczonych miejscach.
Kilka wątków o strefie zamieszkania:
https://forum.zarzadca.pl/discussion/3075/strefa-ruchu-juz-obowiazuje--od-14-maja-2011/#Item_3
https://forum.zarzadca.pl/dyskusja/3521/#Item_3
https://forum.zarzadca.pl/dyskusja/5070/wprowadzenie-strefy-ruchu-lub-strefy-zamieszkania/#Item_5
- w mieście nie ma straży miejskiej
- policja nie chce przyjeżdżać, bo uważa, że to teren prywatny i im nic do tego
- ciąg pieszo-jezdny wzdłuż budynku należy do sąsiadującej z nami spółdzielni, która jest nieprzemakalna na prośby o unormowanie sprawy
Miarodajne informacje na ten temat są np tutaj:
http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/114B2E22
Wniosek z powyższego jest taki:
Oznakowanie wyznaczające strefę zamieszkania musi być zawarte w projekcie organizacji ruchu. Projekt organizacji ruchu powinien spełniać wymagania rozporządzenia ministra infrastruktury z dnia 23 września 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków zarządzania ruchem na drogach oraz wykonywania nadzoru nad tym zarządzaniem (Dz. U. Nr 177, poz. 1729). Przedmiotowe oznakowanie musi odpowiadać wymogom określonym w rozporządzeniu ministra infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach (Dz. U. Nr 220, poz. 2181, z późn. zm.). Zgodnie z wymogami rozporządzenia z dnia 23 września 2003 r. organizację ruchu zatwierdza - na podstawie projektu organizacji ruchu - właściwy organ zarządzający ruchem na drogach (§ 4 ust. 1).
Zwracać się do Policji
Policja ma obowiązek interweniować na terenie gdzie postawiony jest znak "strefa zamieszkania", właśnie w tym celu wymyślono ten znak, by unormować zasady ruchu na terenach prywatnych.
Tutaj nic nie zrobisz.To właściciel terenu decyduje o tym jak zorganizować zasady ruchu na jego terenie.
Na naszym wspólnotowym terenie właściwym organem zarządzającym ruchem na naszej drodze jest zarząd wspólnoty i to on zdecydował o umieszczeniu znaku "Strefa Zamieszkania" na terenie naszej wspólnoty. Nie wykonywaliśmy żadnych projektów organizacji ruchu. Znak "strefa zamieszkania" stoi nadal i "działa".
Nowy doklejony: 25.03.15 22:19
Pozostaje jeszcze Sąd Cywilny.
Od razu zaznaczam, że odzywki typu obrońca uciśnionych itp. b_dety sfrustrowanych licencjonowanych mnie nie interesują.
Teren wspólnoty to najczęściej teren prywatny czyli wykupione lokale wraz z gruntem.
Na ten "swój kawałek podłogi" każdy w jakiś tam sposób zapracował, został właścicielem co prawda jeszcze nie domu jednorodzinnego z ogródkiem ale lokalu w domu wielorodzinnym ze wspólnym ogródkiem.
Niektórzy nawet poogradzali sobie te wspólne ogródki czy cały teren wspólnoty.
To moje, to nasze i wszystkim wara od tego. Bo to nasz teren wewnętrzny, prywatny.
Więc dlaczego godzimy się bez szemrania na oznakowanie tego naszego prywatnego terenu do publicznego użytkowania dla każdego bo do tego w sumie sprowadza się oznakowanie terenu wewnętrznego, "drogi wewnętrznej" znakiem "strefa ruchu" czy "strefa zamieszkania" bo od tej pory na tym naszym prywatnym podwórku czy ogrodzie i kawałku drogi wewnętrznej nagle obowiązuje kodeks drogowy tak jak na drogach publicznych?
Przecież to tak samo jakby właściciel domku jednorodzinnego otworzył bramę, postawił przy wjeździe znak "strefa ruchu: i hulaj dusza. Syn czy sąsiad mu źle zaparkował - wzywa granatowego czy niebieskiego - powiecie pewnie bez sensu? No właśnie - bez sensu. Więc dlaczego taka durnota na prywatnym terenie kilku właścicieli ma mieć sens?
Dlaczego na to się godzimy?
Bo nie można się dogadać w sprawie zaparkowania samochodu? B_dura - nie wierzę w to.
Jeżeli tak by miało być to co stoi na przeszkodzie i dlaczego tego nie robimy aby oznakować każdy lokal, że to nie prywatny tylko też publiczny a przynajmniej że jest częścią wspólną i dawaj wzywać policję i granatowych do każdego głośniejszego pierdnięcia sąsiada czy obsikania okolic sedesu?
Od tego już tylko krok do kolejnych zakazów: deptania trawników, rozmów na ławkach, jedzenia lodów przez dzieci, czy strzelania bez ostrzeżenia dla zataczających się właścicieli wracających z pracy czy działki.
Czy jest na takie zachowanie właścicieli jakieś wytłumaczenie racjonalne?
Żadnych chociażby refleksji nie macie? Tylko wzywać, zakazywać,... strzelać?!
My nie mamy takich "tradycji" jak Niemcy, że porządek liczy się a nie człowiek, i wcale nie jestem pewien czy w tym naszym krótkim życiu akurat w tej dziedzinie musi być taki porządek.
Zadbajmy najpierw o zasadnicze sprawy, które leżą już ponad 20 lat i wyjdą nam wszystkim bokiem już niebawem, no bo ile można kraść. Skarb Państwa to nie worek bez dna.
Sorry za ten kawałek polityki ale pokazuje on tylko śmieszność problemu z parkowaniem na prywatnym, wewnętrznym terenie kilku właścicieli.
jak go odpowiednio oznakujesz np "strefa ruchu " D-52 , policja nie ma wyboru , musi podjąć interwencję.
Warunek: chodnik jest położony na terenie nieruchomości wspólnej wspólnoty, bo jeśli jest częścią pasa drogowego drogi publicznej lub jest częścią innej nieruchomości, to wspólnota nic tam nie ma do roboty.
Jak jest szeroki, to komu to przeszkadza, że parkują ci co go dzierżawią?.
Pierwszy raz słyszę, aby chodnik , i to w centrum miasta, leżał na działce gruntowej WM ?
Zazwyczaj ciągi komunikacyjne piesze przy ulicy należą do Gminy, choć są utrzymywane przez Wspólnoty.
Nowy doklejony: 13.08.18 19:20
"- policja nie chce przyjeżdżać, bo uważa, że to teren prywatny i im nic do tego " Ja też jestem osobą prywatną, tak jak Pan i policja MA OBOWIĄZEK NAS CHRONIĆ, BRONIĆ, także przed takim bandziorstwem ulicznym i drogowym, BEZ WZGLĘDU NA TO GDZIE TO BANDZIORSTWO GRASUJE!
Nowy doklejony: 13.08.18 19:24
"a jakiż to wielki problem byłby przez te kilka lat mordęgi wstawić (zabetonować) 2-3 słupki" To jeszcze przez taką chamkę mamy MY ponosić koszty?! Prościej i taniej PRZERŻNĄĆ OPONY TAKIEJ ....!