Długi lokatorów wspólnoty
Alek2015
Użytkownik
Witam,
Chciałbym się dowiedzieć kto jest odpowiedzialny za dług w mojej wspólnocie mieszkaniowej.
Sprawa wygląda tak, że podczas zarządzania naszą wspólnotą przez „zarządcę numer 1” jeden z lokatorów(Pan X) przysporzył dużych zaległości w czynszu. W między czasie zmianie uległ zarządca naszej wspólnoty („zarządca numer2”). Zlicytowano lokal na licytacji komorniczej i po opłaceniu zaległych alimentów oraz kosztów postępowania przekazano „zarządcy numer 2” niewielkie pieniądze wynoszące kilkaset złotych przy długu kilkunastu tysięcy. I w tym momencie zaczynają się nasze „problemy finansowe”, gdyż w rozliczeniu naszych długów dalej widnieje Pan X, który już nie mieszka w naszej wspólnocie a odsetki od zaległości wciąż rosną.
Chciałbym się dowiedzieć kto powinien uregulować owe zadłużenie?? Lokatorzy wspólnoty?? Nowy właściciel mieszkania?? Czy jest to problem „zarządcy numer2”???
Kolejny z lokatorów również dąży do zadłużenia swojego mieszkania i w tym przypadku pytanie brzmi czy są jakieś przepisy regulujące po jakim czasie „zarządca numer2” powinien zareagować na narastające zadłużenie? Czy jest to jakaś kwota graniczna?
Z góry dziękuję za udzielone porady i odpowiedzi
Chciałbym się dowiedzieć kto jest odpowiedzialny za dług w mojej wspólnocie mieszkaniowej.
Sprawa wygląda tak, że podczas zarządzania naszą wspólnotą przez „zarządcę numer 1” jeden z lokatorów(Pan X) przysporzył dużych zaległości w czynszu. W między czasie zmianie uległ zarządca naszej wspólnoty („zarządca numer2”). Zlicytowano lokal na licytacji komorniczej i po opłaceniu zaległych alimentów oraz kosztów postępowania przekazano „zarządcy numer 2” niewielkie pieniądze wynoszące kilkaset złotych przy długu kilkunastu tysięcy. I w tym momencie zaczynają się nasze „problemy finansowe”, gdyż w rozliczeniu naszych długów dalej widnieje Pan X, który już nie mieszka w naszej wspólnocie a odsetki od zaległości wciąż rosną.
Chciałbym się dowiedzieć kto powinien uregulować owe zadłużenie?? Lokatorzy wspólnoty?? Nowy właściciel mieszkania?? Czy jest to problem „zarządcy numer2”???
Kolejny z lokatorów również dąży do zadłużenia swojego mieszkania i w tym przypadku pytanie brzmi czy są jakieś przepisy regulujące po jakim czasie „zarządca numer2” powinien zareagować na narastające zadłużenie? Czy jest to jakaś kwota graniczna?
Z góry dziękuję za udzielone porady i odpowiedzi
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Czy macie zarząd właścicielski? Jeżeli tak, dlaczego on nie reaguje?
Nie ma przepisów, kiedy wierzyciel musi dochodzić swoich należności od dłużników - nie musi wcale ich dochodzić, kto bogatemu zabroni? Jeśli dba o własne interesy, to reaguje natychmiast, wysyłając monit, podejmując próbę ugody, wreszcie wysyłając wezwanie do zapłaty, a następnie pozew do sądu.
Dłużnik.... czyli kolejnym krokiem powinno być "odnalezienie" Pana X przez spółdzielnie która administruje naszą wspólnotą??? To jest raczej chyba niemożliwe, bo wątpię aby spółdzielnia fatygowała się z Panem X, gdyż zapewne Pan X dalej ma długi.
Jest jakaś podstawa prawna którą można się zasłonić aby nie płacić za długi innych?
Lokatorzy, czynsze ... - ty na pewno mieszkasz we wspólnocie???
Ci zadłużeni lokatorzy mieszkają w lokalach będących własnością spółdzielni czy są (byli) właścicielami lokali?
No to jako właściciele we wspólnocie wyodrębnionej jak rozumiem ze spółdzielni byliście "samobójcami" - więc nie dziw się, że dzieje się tak jak się dzieje.
Jeżeli zadłużenie dotyczy opłat za lokal to oczywiście właściciel lokalu a jeżeli dotyczy opłat na koszty zarządu NW to cała wspólnota czyli solidarnie wszyscy właściciele - mówi o tym art 17 UoWL.
Kto tak zadecydował? Czy była w tej sprawie uchwała właścicieli?
Dlaczego z "Waszych pieniędzy" opłacono prywatne alimenty lokatora (właściciela)?
Czemu jako wspólnota (właściciele ) nie zabezpieczyliście swoich interesów?
Czy tym numerowanymi zarządcami były kolejne spółdzielnie którym powierzaliście zarząd?
Opłaty są w postaci czynszu w który wchodzi fundusz remontowy, zaliczka na C.O, wynagrodzenie za zarządzanie, zaliczka na wodę.... to opłaty za lokal? W jaki sposób to rozgraniczyć
Wiem, że pytania mogą się wydać banalne czy dziwne ale staram się aby coś zrobić aby było lepiej i nie płacić za kogoś:|
Nie będę go powtarzał bo też się pewnie obrazisz.
Kupiłeś mieszkanie za ciężkie pieniądze i nie masz pojęcia co kupiłeś ani co płacisz i jakie są twoje prawa i jakie obowiązki?
We wspólnocie nie płaci się czynszu! To drobiazg ale ważny.
Każdy właściciel płaci zaliczki na koszty zarządu NW oraz zaliczki na opłaty za lokal. To do tej pory na bieżąco nie są zaliczki rozgraniczane?
Ech..... zebrać się jako właściciele, wywalić tę spółdzielnię, wybrać zarząd i zacząć zarządzać się sami. Poczytać dokładnie UoWL i zacząć myśleć i dbać o swój majątek a nie powierzać go spółdzielni.
za długi związane z utrzymaniem NW odpowiadają właściciele lokali do wysokości posiadanego udziału
powtórzę za premierem C. ...należy się ubezpieczyć
we wspólnocie nie płaci się czynszu, chyba, że się coś wynajmuje. We wspólnocie obowiązują zaliczki tak wynika UoWL .
Przykładowe naliczenie zaliczki masz tu https://forum.zarzadca.pl/wiki/wzor_-_zaliczka
na początek edukacja.... lektura ustawy o własności lokali (UoWL)
Czyli podsumowując:
1. - Za Wodę (każdy posiada licznik i płaci według zużycia do spółdzielni "zaliczki"),
- Zaliczkę na C.O w lokalu (ewentualna nadpłata lub zaległość),
- Wywóz nieczystości
Są to opłaty związane z utrzymaniem lokalu i czy prezes spółdzielni może obciążyć tymi kosztami wspólnotę?
2. Fundusz remontowy, eksploatacyjny wynagrodzenie za zarządzanie to są koszty utrzymania nieruchomości i za to odpowiada wspólnota bez ograniczeń?
W przypadku ogrzewania wiadomo raczej że każdy mieszkaniec płaci za ogrzewanie mieszkania oraz za ogrzewanie klatki schodowej (część wspólna) i w przypadku zaległości za ogrzewanie można koszty rozdzielić na własne (ogrzanie mieszkania) i wspólne (klatka schodowa). Jeśli jednak musielibyśmy płacić za cudze ogrzewanie to można domagać się abyśmy tylko zapłacili za ogrzewanie części wspólnej?
jest to niepoprawna forma opłat we wspólnocie mieszkaniowej. W ustawowej dzielności WM nie wystaję słowo "CZYNSZ" w opłatach właścicieli za własny lokal.
W zaliczce na pokrycie kosztów utrzymania nieruchomości można wyodrębnić takie grupy zaliczek.
1. zaliczka na pokrycie kosztów utrzymania lokalu
2. zaliczka na pokrycie kosztów utrzymania nieruchomości wspólnej
3. Fundusz remontowy NW , modernizacyjny
4 . Pozostałe (np. podatki, fundusze celowe )
Przykładowe naliczenie zaliczki masz tu https://forum.zarzadca.pl/wiki/wzor_-_zaliczka
:cool: TAK.
Gdyby nie było spółdzielni i zarządzalibyście się sami, to kto by zapłacił za dłużnika?
Jak przychodzi faktura za ciepło czy wodę to dostawcy nie interesuje, czy ciepło jest zużywane w lokalach, czy w nieruchomości wspólnej; czy wszyscy właściciele płacą na bieżąco, czy nie. Odbiorcą jest wspólnota i to ona ma zapłacić fakturę, a potem niech sobie dochodzi zwrotu od dłużników.
Dotyczy to również opłaty śmieciowej - po nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, deklarację śmieciową składa wspólnota, ona też wnosi opłatę za wszystkich właścicieli.
gecon: Może dlatego, że był wyrok sądowy w tej sprawie?
To są pieniądze właściciela lokalu, a nie właścicieli innych lokali.
O kolejności zaspokajania należności z egzekucji: LINK Należności alimentacyjne są umieszczone wysoko na tej liście.
Właściciele powierzyli zarządzanie s-ni mieszkaniowej. Ten zarządca powinien pilnować waszych interesów, np. tego, żeby wszyscy płacili, a jak nie płacą, to szybko windykować, nie dopuszczać do narastania długu. Wasz zarządca tego nie robi.
Właściciele mają dwa wyjścia:
1. nic nie robić, niech się toczy, tak jak jest
2. zebrać większość udziałów (dogadać się z sąsiadami) i zmienić zarządcę. Nie jest to proste, ale możliwe. Jeżeli zbierzesz chętnych sąsiadów, to na tym forum na pewno podpowiemy wam co trzeba zrobić - krok po kroku. To nie będzie łatwe i szybkie załatwienie sprawy, ale warte (w konkretnych pieniądzach, oszczędnościach) załatwienia.
Masz w swoim akcie notarialnym nr swojej księgi wieczystej. Wejdź do Ksiąg (link w prawym menu), znajdź księgę wieczystą całego budynku (macierzystą) i zobacz ile kto ma udziałów. Żeby cokolwiek zrobić musicie mieć ponad 50%
Im mniej mieszkań w nieruchomości, tym powinno być łatwiej pozbyć się spółdzielni jako zarządcy.
Koszty utrzymania nieruchomości, lokalu, remonty itp. nie mają teraz znaczenia. Nic nie zmienisz, póki masz za zarządcę spółdzielnię. szkoda czasu i nerwów.
Zacznij od podstaw albo wyluzuj i odpuść.
Prosiłbym o poradę jak wybrnąć z sytuacji długów, aby ewentualnie zapłacić jak najmniej z tych długów byłego sąsiada.
Z drugiej strony jak do dłużnika dotrzeć skoro nie znamy jego aktualnego adresu...
nie koniecznie nic nie możesz ,bo w art.27 UoWL jest taki zapis Idziesz do Zarządcy i pytasz, co w sprawie byłego dłużnika zrobił!!!!.
Ty i ja tego nie umiemy, ale prawnicy już widzą jak go znaleźć . Wystarczy mieć jego PESEL. A skoro był już wyrok, to i pewnie PESEL dłużnika się znajduje w aktach
Jak znam życie, to długu nie odzyskacie, zapłacicie za dotychczasową niefrasobliwość. Niestety, budzicie się z ręką w nocniku.
Możecie potraktować to jako lekcję i wziąć się do roboty i świadomie "rządzić" wspólną własnością, jaką jest wasz budynek.
A możecie pogadać, ponarzekać, pisać na forum, do s-ni i nic nie robić. Wasz wybór.
Oczywiście, możesz pytać zarządcę "co w sprawie byłego dłużnika zrobił!". Tylko po co?
- Nic nie zrobiłem
- Stawałem na głowie, wysyłałem wezwania, wszystko co możliwe w granicach prawa oraz straszyłem po nocach.
Co zrobisz, jak zużytkujesz zdobytą wiedzę?
Po co chcesz znaleźć dłużnika? Co konkretnie chcesz zrobić?
Szukanie jest bardzo trudne, nawet sądy mają z tym kłopot. Prywatnie też bardzo trudno. Ile kobiet latami nie może znaleźć ukrywającego się alimenciarza?
Ilu sąsiadów ci potrzeba do grupy, żeby mieć ponad 50% udziałów?
Niech pokaże dokumenty, że stawał "na głowie" i nic mu nie wyszło ?
czy zabezpieczył hipotekę tego lokalu w trakcie procesu?
Wreszcie, aby się dowiedzieć, co jest prawdą , a co plotką rozsiewaną latami ...
Dłużnik przecie ma jakiś inny majątek , na bruk go nie wywalili, gdzieś mieszka
Można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że gdyby właściciele lokali podjęli wcześniej odpowiednią uchwałę o windykacji sądowej interesy wspólnoty byłyby zabezpieczone w pierwszej kolejności bo sprawa alimentów nie występowałaby w niej jako rzecz prywatna dłużnika.
Nie jest prawdą, że "gdyby właściciele lokali podjęli wcześniej odpowiednią uchwałę o windykacji sądowej", to należności wspólnoty byłyby zabezpieczone "w pierwszej kolejności". Jeśli nawet byłaby ustanowiona hipoteka przymusowa (wspólnota nic więcej nie może zrobić), to należności alimentacyjne mają wyższy priorytet i byłyby zaspokajane przed należnościami wspólnoty. I tak się stało w tym przypadku.
Nawiasem mówiąc - do złożenia pozwu o nakaz zapłaty przeciwko właścicielowi lokalu, który jest dłużnikiem wspólnoty, nie jest potrzebna "uchwała o windykacji sądowej", bo dochodzenie należności jest czynnością zwykłego zarządu.
Sama uchwała też niczego nie "zabezpiecza" - trzeba mieć sądowy nakaz zapłaty i wpis w KW o ustanowieniu hipoteki przymusowej. A i wtedy wyrok alimentacyjny ma pierwszeństwo.
To nie powinno mieć miejsca we wspólnotach wśród właścicieli.
Chociaż są wątpliwości czy zaległości za opłaty za lokal nie będące przecież w gestii wspólnoty lecz prywatnej właściciela - zarządca może wrzucać do jednego wora i windykować jak koszty zarządu NW. http://otodom.pl/wiadomosci/prawo/wspolnota-mieszkaniowa-moze-sprzedac-nasze-mieszkanie-id3467.html#
http://www.lemmonhouse.pl/poradnik/artykuly/czytaj/article/powodztwo-o-przymusowa-sprzedaz-lokalu-w-drodze-licytacji.html?tx_ttnews[backPid]=54&cHash=599d26adc2
Gdyby ta cała windykacja była robiona za wiedzą właścicieli, dzisiaj żaden właściciel nie pytałby się gdzie są pieniądze, co zarządca (administrator) zrobił z długiem, dlaczego taki wielki jest itd.
Niezależnie od tego, kto doprowadził do licytacji lokalu (nie wiemy, czy to była wspólnota, czy osoby uprawnione do świadczeń alimentacyjnych, czy inni jeszcze wierzyciele), to jeśli był wcześniejszy wyrok alimentacyjny, wspólnota nie mogła być zaspokojona przed należnościami alimentacyjnymi. Ten kto zażądał licytacji lokalu, uruchomił lawinę zdarzeń, której wynik był z góry przesądzony, bo kolejność egzekucji jest określona przepisami prawa.
Alek2015 - czy to wspólnota wnioskowała o licytację tego lokalu?
Gdyby każdy właściciel od początku wiedział co mu "grozi" za nic nie robienie w sprawie długów jednego z nich, za brak odpowiednich działań, za niezabezpieczenie interesów wspólnoty bo z każdą zwłoką zapłacą wszyscy coraz więcej - założę się, że właściciele nie siedzieliby z założonymi rękami kilka lat i czekali jak im suma do zapłaty rośnie.
Ale nieszczęsne polskie prawo podobno zezwala na to bo to czynność zwykła (sprzedaż lokalu - sic!)i właścicielom innym (chociaż odpowiadają za to ) - nic do tego bo to zarząd (zarządca) sobie windykuje (cz. zwykłe) albo nie.
Dlatego ten przepis uważam za szkodliwy i we wspólnotach winien być stosowany ten z art. 16:
- gdzie iść, pisać
- czego i od kogo żądać,
- ile to będzie kosztowało,
- jak długo trwało
- jakie są szanse wyegzekwowania należności
do tego podmiotu, co reprezentował WM w Sądzie , to on powinien mieć największą widzę.
jakie zabezpieczenie zostało zrobione np hipoteczne , taki wniosek może powód złożyć
tyle co taksa sądowa
tego nikt ci nie powie , wszytko zależy od machiny urzędniczej i operatywności prawnika , komornika
50 / 50
Oddawanie zarządzanie swoją własnością w ręce spółdzielni nie prowadzi do niczego dobrego, a marnotrawienie Waszych pieniędzy jest i będzie smutną rzeczywistością. Dług jaki narobiła spółdzielnia zarządzając Waszą własnością jest bardzo trudny (a nawet mam wątpliwości, czy w ogóle) do odzyskania i skupić się należy na tym, by ten dług nie narastał.
Nad tym, co sie dzieje w spółdzielni, nie ma praktycznie żadnego nadzoru (tak, tak, wiem, można wystosować pozew, ale to jest jak kopanie sie z koniem, bo masz przeciwko sobie prawnika spółdzielnianego, z praktycznie nieograniczonymi pieniędzmi na procesowanie się).
Tak jak napisano wyżej: rozmowa z prezesem spółdzielni (jako jej reprezentantem zarządu) raczej nie przyniesie żadnych rezultatów. Wszystko jedno, czy odpowie w stylu:
1. Nie mam ochoty z panem rozmawiać i nie pokażę żadnych dokumentów
2. Nie zrobiłem nic, by odzyskać dług
3. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy by odzyskać dług, proszę oto dokumenty (wersja najmniej prawdopodobna)
Jego odpowiedź ma raczej małe znaczenie dla Waszej wspólnoty. Po usłyszeniu odpowiedzi 1 lub 2 możesz:
A. dać mu w pysk i liczyć na to, że jesteś silniejszy
B. zacząć pisać do rady nadzorczej, Krajowej rady Spółdzielczej, Związku Rewizyjnego, Rzecznika Praw Obywatelskich, proboszcza i dzielnicowego, no i oczywiście złożyć pozew przeciwko spółdzielni o zwrot przypadającej na Twój lokal części długu. Oczywiście opcja ta wymaga od Ciebie, byś udowodnił zarówno wysokość roszczenia, jak i to że dług powstał na skutek zaniechania spółdzielni. Trochę czasu Ci to zajmie i osobiście nie wróżę sukcesu
W przypadku odpowiedzi 3. możesz powiedzieć "aha" i podziękować.
Powiedzcie co dalej z tym zrobić? Nachodzić administratora aby męczył dłużnika i puścił za nim komornika czy zacisnąć zęby i spłacać dług?
Nie macie dylematu "czy spłacać dług" czy "puścić komornika". Oczywiście idealnie byłoby, gdyby wasi wierzyciele zechcieli poczekać, aż odzyskacie dług od waszego byłego mieszkańca, ale jeżeli nie będą tak mili, to dług musicie spłacić, nie ma metody, aby on zniknął. Jeżeli spłacicie dług (wierzyciele nie zgodzą się na prolongatę), to nie znaczy, że wasze roszczenie wobec byłego mieszkańca wygasa, wręcz przeciwnie, wciąż rosną mu odsetki. Dłużnik nadal będzie wam winien te pieniądze i powinniście ścigać go tak długo, aż ściągniecie z niego wszystko co do grosza włącznie z odsetkami (gdy są należne).
Komornik ma szerokie możliwości poszukiwania dłużnika i jego dochodów. Komornicy mają dostęp do elektronicznych systemów zapytań do baz danych MSW (ustalanie aktualnego adresu dłużnika), do ZUS (ustalanie miejsca zatrudnienia), mogą kierować zapytania do systemu CEPIK (poszukiwanie pojazdów dłużnika), do wydziałów katastrów miejskich (poszukiwanie nieruchomości), do banków w systemie Ognivo (ustalenie rachunków bankowych dłużnika), itd. Wy, jako wspólnota nie macie takich możliwości. Jak sobie wyobrażacie odszukanie dłużnika i ustalenie jego dochodów/majątku bez zlecenia egzekucji komornikowi?
Chłopie weź się w garść i zacznij działać !!!!
Tak jak już ci pisałam - zrobisz, co zechcesz. Nikt w tym cię nie wyręczy.
Twoje przekonanie jest mocne, ale naiwne, jak dziecko we mgle.
Znam przypadek, kiedy właściciele od wielu lat doskonale wiedzą o długu, wspólnota nie ma żadnego zarządcy czy administratora (zarządza samodzielnie zarząd właścicielski), zarząd ma stertę wyroków i nakazów zapłaty, ale sprawa jest trochę zbyt skomplikowana, jak na forumowe standardy, więc powiem tylko tyle: nawet licytacja jest nierealna, bo współwłaścicielami jest małżeństwo po rozwodzie, a nie ma chętnych do kupowania na licytacji ułamkowego udziału w lokalu. W dodatku są inne okoliczności, które skutecznie zniechęcają potencjalnych nabywców (duży problem prawny z pozbyciem się byłych właścicieli po ewentualnej zwycięskiej licytacji ze względu na ochronę, przysługującym takim elementom).
citizen: Gwoli sprawiedliwości:
Alek2015: Spółdzielnia jest "zarządcą nr 2". Alek2015 nie chce nam zdradzić, kto wnioskował o licytację lokalu: zarządca nr 1, zarządca nr 2, czy w ogóle inny wierzyciel (nie reprezentujący wspólnoty). Jednak sformułowanie "w między czasie" sugeruje, że długi właściciela zlicytowanego lokalu nie pochodzą z okresu zarządcy nr 2, czyli spółdzielni.
Ja też nie lubię spółdzielni jako zjawiska przyrodniczego w formie, która została ukształtowana w Polsce, ale apeluję o trochę przyzwoitości! Stare długi nie powstały za czasów "zarządcy nr 2", czyli spółdzielni mieszkaniowej. Niezależnie od tego, kto wtedy był zarządcą, nie jest jego winą, że właściciel zlicytowanego lokalu miał też inne długi (poza wspólnotą, np. alimentacyjne), które były prawie równe wartości rynkowej mieszkania, pomniejszonej o koszty egzekucyjne.
To ja też gwoli sprawiedliwości: wnioskuje z wpisu Alek2015, że spółdzielnia cały czas sprawuje zarząd w tej wspólnocie, a nazywanie przez niego "zarządcą nr 1" i "zarządcą nr 2", to chyba kolejni administratorzy (a może prezesi) ze spółdzielni. A więc to spółdzielnia zarządzająca budynkiem dopuściła, ze dług właściciela lokalu narósł do wysokiej wartości (oczywiście dług zrobił właściciel lokalu, nie płacąc przez długi okres czasu) i nie reagowała wcześniej odpowiednio skutecznie. Dodatkowo (wg słów Alka2015) dług ciągle narasta. Czyżby nowy właściciel lokalu tez nie płacił? Tak więc myślę, że nieco przesadzasz zarzucając mi "nieprzyzwoitość", gdy mówię, że spółdzielnia ma swój udział w istniejącym długu
Nie każdy posiada tyle czasu aby siedzieć na necie. Chodzę również do normalnej pracy więc nie rozumiem skąd u niektórych takie ciśnienie.
cdn Nie, nie pochodzą z czasu "zarządcy2" jednakże "zarządca2" nie podejmuje żadnych działań aby zlikwidować dług a odsetki rosną. Mieszkanie zakupiłem rok temu i dopiero teraz dowiedziałem się o długu, gdyż wcześniej nikt ze starych mieszkańców się tym nie interesował.
cdn Jeżeli wszystkich forumowiczów tak oceniacie to "fajne" macie podejście do ludzi.
Jak wspomniałem nie wiem za ile poszło mieszkanie bo nie widziałem żadnych dokumentów a mieszkanie to była mała kawalerka do 30m2. Nie lamentuję tylko probuję coś się dowiedzieć.
Proponuje wydać odpowiednią kwotę na dobrego prawnika bo ja osobiście nie rozumiem tego dlaczego ty jako nowy (rok temu) właściciel we wspólnocie masz odpowiadać za długi wspólnoty powstałe zanim stałeś się jej członkiem (właścicielem).
Z twoich wpisów nie wynika też abyś to ty nabył to zadłużone mieszkanie, więc radzę skonsultować tę sprawę z prawnikiem - gdy dług powstawał a ty nie miałeś na niego wpływu bo nie byłeś jeszcze członkiem wspólnoty.
Ciężko będzie wspólnocie jako całości (był swego czasu wyrok sądu w podobnej sytuacji) i sąd "nakazał" zaliczyć całość długu (kosztów ogrzewania) do kosztów zarządu NW i rozliczyć wg udziałów.
Zmobilizować innych właścicieli bo to właściciele decydują jakie opłaty i jak rozliczane mają być.
Wiem, że to się łatwo mówi - trudniej zrealizować bo jak widać właściciele mają to w nosie, bo mimo nauczki (kolejny właściciel zalega z opłatami) nadal sponsorują dłużników.
Na głupotę nie wynaleziono jeszcze lekarstwa.
W znanej mi blisko wspólnocie właściciele mimo poinformowania ich, że są "okradani jedni kosztem drugich" na skutek nieprawidłowych rozliczeń zaliczek - wzruszają tylko ramionami twierdząc, że tak widocznie musi być.
Niemożliwe - możliwe, mimo że jest wybrany zarząd i zatrudniony administrator, a ci właściciele to nie jacyś menele.
Dlatego o tym piszę abyś wiedział, że we wspólnotach dzieją się różne rzeczy o jakich nikomu nawet się nie śniło i kto nigdy nie mieszkał w takiej "toksycznej" wspólnocie nie uwierzy.
Może i masz rację, dając taka radę, ale zanim zatrudni się dobrego prawnika do odzyskania dlugu (w przypadającej na Alek2015 części, zgodnie z udziałami) dobrze by było przeliczyć opłacalność.
Alek2015 pisze o kilkunastu tysiącach długu; powiedzmy że jest to 15 tys zł. Jeśli we wspólnocie jest 30 lokali, to z grubsza biorąc na lokal przypada 500zl. Wątpię, czy taka kwota zadowoli "dobrego prawnika", więc nawet po wygraniu procesu można wyjść na minus.
Myślę, że jednak tu chodzi o większą kwotę.
My nie znamy wszystkich realiów - Ty musisz zadecydować.
Wszystkie koszty, zarówno dotyczące nieruchomości wspólnej (sprzątanie klatek schodowych i terenu zewnętrznego, usługi kominiarskie, przeglądy gazowe i budowlane, zaliczka na fundusz remontowy i naprawy bieżące, opłaty bankowe, ubezpieczenie budynku, oświetlenie klatki schodowej i terenu zewnętrznego itp.), jak i dotyczące lokali (dostawa wody i odbiór ścieków, energia cieplna, opłata śmieciowa) musi pokryć wspólnota mieszkaniowa, bo to ona zamawia dostawy wody, ciepła i innych towarów, zamawia usługi - a później obciąża wszystkich właścicieli lokali zgodnie z ich udziałami w nieruchomości wspólnej (koszty nieruchomości wspólnej) albo według zużycia mediów (koszty świadczeń na rzecz lokali).
Jestem przekonany, nie nie znasz ustawy o własności lokali, ale zapoznaj się przynajmniej z art. 17 LINK, (...). Jeśli nawet wspólnota nie ma w ogóle żadnych pieniędzy (co jest raczej niemożliwe), to komornik sięgnie do kieszeni właścicieli lokali, którzy jako współwłaściciele nieruchomości wspólnej odpowiadają za zobowiązania wspólnoty do wysokości swojego udziału.
Oczywiście, długi trzeba windykować, ale jak sam widzisz, czasami jest to proces trudny i długotrwały. Jeśli kiedyś odzyskacie swoje pieniądze, to dobrze. Jeśli nie, to Wasza strata. Ale najpierw trzeba zapłacić rachunki dostawcom towarów i usług, bo jak nie, to Was (jako wspólnotę) pozwą do sądu i wygrają, zapłacicie dodatkowo odsetki i koszty procesu, a być może jeszcze koszty egzekucji komorniczej, jeśli nie zapłacicie na czas i sprawa trafi do komornika sądowego.
Jeśli chcesz wiedzieć, czy obecny zarządca może za to odpowiedzieć, to zapoznaj się z umową o zarządzanie / administrowanie. Zwłaszcza, czy zarządca odpowiada za długi właścicieli. I czy w umowie jest zapis, że odpowiada za zaniechania w egzekwowaniu zaległych opłat.
Jak jest uregulowana we wspólnocie sprawa windykacji długów? Czy jest jakiś termin, kiedy zarządca ma obowiązek podjąć działania, np. kiedy zaległość wynosi 3 miesiące? Jeśli nie ma takich regulacji (uchwał), to możecie w kółko zmieniać zarządców, a także zarządy, jeśli już je sobie zafundujecie - i niczego to nie zmieni. Nie da się długów właścicieli pokryć z portfela zarządcy, bo to nie są jego długi. Zarządca może odpowiadać tylko za realne straty, które wspólnota z tego tytułu poniosła - ale wymaga to przeprowadzenia procesu sądowego.
Długi w Waszej wspólnocie nie są jeszcze stracone - tylko trzeba się za nie zabrać od właściwej strony.
Nie chodzi w sumie o to, żebym kosztem innych lokatorów "wyszedł z tego" bo to nie tędy droga do życia w wspólnocie. Z drugiej strony zależy mi na tym aby widzieć jakie kroki możemy my jako mieszkańcy wspólnoty podjąć aby w przyszłości nie mieć powtórki.