dwie wspólnoty na jednej nieruchomości
cichy27
Użytkownik
witam serdecznie
jak w temacie: czy moją istnieć dwie wspólnoty. Na to pytanie sąd w Łodzi odpowiedział że tak
Na jednej nieruchomości ( jedna księga wieczysta) znajdują się dwa budynki w kształcie L chociaż w/g inwentaryzacji jest to jeden budynek)o dwóch adresach
na jednym budynku jest jedna wspólnota i analogicznie na drugim druga . Obie mają NIP i regon
Przy sprzedaży lokali zarządca zawsze podaje tylko udziały wyliczone z jednego budynku więc suma ich wynosi w każdej wspólnocie 1000/1000 ale ponieważ jest jedna księga wieczysta, więc w księdze suma udziałów wynosi 1800/1000+udziały gminy=2000/1000
Wspólnota pozwała o zapłatę
pozwany wskazał istnienie dwóch wspólnot na jednej nieruchomości, co jest sprzeczne z UWL, a więc wszelkie czynności nieważne na podstawie art 58KC. Wyliczył również, że przedstawione przez wspólnotę uchwały nie posiadają większości wszystkich właścicieli dwóch budynków zgodnie z UWL, Tam samym brak legitymacji czynnej powoda.
Wspólnota wskazała, że na nieruchomości są dwa budynki a tym samym dwie wspólnoty, dalej zamiast budynek używa nieruchomość.
Sąd w uzasadnieniu stwierdził,że pozwany nie zaskarżył uchwał w określonym czasie. Sąd nie odniósł się do istnienia dwóch wspólnot i legitymacji powoda czy nie istnienia uchwał
jestem ciekawy Państwa opinii
pozdrawiam
jak w temacie: czy moją istnieć dwie wspólnoty. Na to pytanie sąd w Łodzi odpowiedział że tak
Na jednej nieruchomości ( jedna księga wieczysta) znajdują się dwa budynki w kształcie L chociaż w/g inwentaryzacji jest to jeden budynek)o dwóch adresach
na jednym budynku jest jedna wspólnota i analogicznie na drugim druga . Obie mają NIP i regon
Przy sprzedaży lokali zarządca zawsze podaje tylko udziały wyliczone z jednego budynku więc suma ich wynosi w każdej wspólnocie 1000/1000 ale ponieważ jest jedna księga wieczysta, więc w księdze suma udziałów wynosi 1800/1000+udziały gminy=2000/1000
Wspólnota pozwała o zapłatę
pozwany wskazał istnienie dwóch wspólnot na jednej nieruchomości, co jest sprzeczne z UWL, a więc wszelkie czynności nieważne na podstawie art 58KC. Wyliczył również, że przedstawione przez wspólnotę uchwały nie posiadają większości wszystkich właścicieli dwóch budynków zgodnie z UWL, Tam samym brak legitymacji czynnej powoda.
Wspólnota wskazała, że na nieruchomości są dwa budynki a tym samym dwie wspólnoty, dalej zamiast budynek używa nieruchomość.
Sąd w uzasadnieniu stwierdził,że pozwany nie zaskarżył uchwał w określonym czasie. Sąd nie odniósł się do istnienia dwóch wspólnot i legitymacji powoda czy nie istnienia uchwał
jestem ciekawy Państwa opinii
pozdrawiam
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Z UoWL:
jest zły podział udziałów . Te dwa budynki powinny dać 100 % ( jedność) lub
działka gruntowa powinna być podzielona i to na koszt pierwszego właściciela czyli gminy.
"Zauważyć w tym miejscu trzeba,choć uchwała nie była skarżona ot oczywistym jest, że jeżeli jest ona sprzeczna z bezwzględnie obowiązującymi przepisami ustawy o własności lokali jest nieważna w oparciu o art 58§1 KC por Wyrok SN z 10 lipca 2009 II CSK 83/09Lex nr 578827 W orzecznictwie podkreśla się, że przyjęcie odmiennego poglądu prowadziłoby do przyznania właścicielom lokali tworzącym wspólnotę uprawnienia do zmiany treści ustawy w drodze podjętej przez nich uchwały, czego jak podkreślił sąd najwyższy nie można zaakceptować"
Uchwały były podejmowane kolędując a wspólnota nie poinformowała pozwanego o dacie ich podjęcia. Dowiedział się o ich podjęciu po otrzymaniu pozwu. Brak dat podjęcia, brak na kartach do glosowania jakiej uchwały dotyczy, brak listy obecności lokatorów na zebraniu i co ciekawe złożone pismo procesowe wspólnoty, że podjęła uchwałę aby uzupełnić te wszystkie braki - 2 lata później.
Mam orzeczenie sądu oddalające pozew o (albo o ustalenie nieważności uchwały albo o stwierdzenie nieistnienia )właśnie ze względu na toczące się postępowanie o zapłatę, w którym sąd wskazał iż w postępowaniu o zapłatę sąd bada z urzędu czy uchwała jest podjęta
Pozwany był w zarządzie i jak bardziej drążył temat to administrator zaczął mu utrudniać dostęp do dokumentacji, aż do momentu, gdzie nie odpisywał na żadne pisma i praktycznie nie udostępniał żadnej dokumentacji. Postanowił zmienić administratora i ten mu uświadomił jaki jest stan prawny i wskazał istnienie UWL. To pozwany przedstawił na zebraniu, ( wcześniej odbył spotkania z drugim zarządem, który nie chciał słyszeć o jednej wspólnocie) i wskazał, że taki stan jest niezgodny z prawem. Na zebraniu administrator przyznał, że faktycznie jest to niezgodne z UWL, ale obie wspólnoty mają nipy i regony i generalnie niech tak zostanie. pozwany zaproponował, że trzeba wystąpić o zarząd sądowy. Administrator powiedział, że to nic nie da bo i tak będą dwie wspólnoty a wszyscy będą dużo więcej płacić. Więc miał przeciwko sobie praktycznie większość sąsiadów,administratora i gminę. Oczywiście inny administrator nie chciał przejąć tej wspólnoty. Zadał sobie pytanie czy w przypadku kiedy dojdzie do wybuchu gazu czy ubezpieczenie zadziała. Odpuścił zarząd sądowy po protestach sąsiadów. Uznał, że jak sąd odrzuci wniosek o zapłatę to tym udowodni sąsiadom, że ubezpieczenie nie działa i należy podjąć odpowiednie kroki... sprzedaje gmina był operat i w nim jest udział tylko z jednego budynku. Ma też pismo z gminy, że zawsze udział przy sprzedaży lokalu podaje zarządca czyli administrator. A administrator to praktycznie były ADM zgadza się. Ha Ha pomimo posiadania udziałów przez gminę była robiona inwentaryzacja i też wspólnota za to płaciła
Nie można było dokonać podziału gruntu bo z inwentaryzacji wynikało, że jest to jeden budynek i przy podziale część mieszkania była by w drugiej wspólnocie
On (Zarządca - ADM) jest tylko wykonawcą w imieniu Gminy, a nie sam z siebie wylicza udziały.
no to was oskalpowali
czyli na styku budynków lokale mieszkalne się przenikają nawzajem, Operat był/ jest źle wykonany, Gmina musi to wyprostować
Udział 100% powinien być podzielony na dwa budynki wg zasady
jedna ze wspólnot powinna być zlikwidowana
Macie zagmatwaną sytuację. To jakiś potworek, który wynika z szeregu błędów wielu urzędników oraz notariusza i sądu.
Liczba wspólnot musi się zgadzać z liczbą ksiąg wieczystych. Trzeba zmienić albo jedno, albo drugie.
Są dwa wyjścia:
1) podział nieruchomości gruntowej i prawne usankcjonowanie istnienia dwóch wspólnot mieszkaniowych, każdej z własną KW dla nieruchomości gruntowej; udziały - jeśli arytmetycznie zostały wyliczone poprawnie - zostaną bez zmian; jest to dostosowanie liczby nieruchomości i ksiąg wieczystych do istniejącej liczby wspólnot;
2) zlikwidować fikcję prawną istnienia dwóch wspólnot na jednej nieruchomości gruntowej, objętej jedną księgą wieczystą przez naprawienie błędów przy wyliczaniu udziałów: udziały trzeba wyliczyć od nowa, tym razem zgodnie z ustawą o własności lokali, czyli każdy właściciel lokalu musi mieć udział w obu budynkach mieszkalnych oraz w całym gruncie; jeśli powierzchnie użytkowe obu budynków są mniej więcej takie same, to udział każdego właściciela lokalu spadnie mniej więcej o połowę; jest to dostosowanie liczby wspólnot do istniejącej liczby nieruchomości i liczby KW.
Powinniście poradzić się prawnika i podjąć decyzję, która z metod jest dla Was lepsza. Wydaje się, że drugie wyjście będzie droższe, bo wymaga zmian w zapisach KW wszystkich lokali.
Jedno jest pewne - utrzymanie obecnego stanu rzeczy na dłuższą metę sprowadzi na Was poważne kłopoty. Są podstawy do podważenia (uznania za nieistniejące) wszystkich uchwał, a więc i działań zarządów obu wspólnot: zawartych umów (w tym umów ubezpieczenia mienia i OC wspólnoty / wspólnot), wysokości opłat, pełnomocnictw udzielonych przez zarządy itp. Windykacja w takiej sytuacji również jest bez szans.
Pozwany jest tylko zwykłym inżynierem wydziału mechanicznego. Ma świadomość, że to co opisał CDN jest prawdą. W związku z tym na zebraniu wspólnoty poinformował i o tym zebranych że nie mają praktycznie ubezpieczenia budynku i w razie wybuchu gazu to... ale administrator powiedział "za domofon wam zwrócili więc macie" -to było chyba 200zł przy składce4000zł. W bloku większość stanowią osoby starsze, które co powie administrator to święte i wynajmujący studentom, którzy się sprawą nie interesują. Pozwany postanowił nie płacić zaliczek. Uznał, że jak sąd oddali sprawę to poinformuje właścicieli o tym i otworzy im tym samym oczy. Chciał ich przekonać tym do siebie. Niestety nie doczytał, że można wystąpić o nieistnienie uchwał.
Teraz jest wyrok nieprawomocny, że musi zapłacić pełną kwotę.
Pozwany w sądzie wskazał istnienie dwóch wspólnot poparł dowodami w postaci nipów i regonów, pisma z gminy że winna być jedna wspólnota i dwoma uchwałami o wyborze dwóch zarządów. Suma wszystkich właścicieli (lokali) na tych dwóch kartach do głosowania równa się ilości właścicieli (lokali) w księdze wieczystej. Powód jako odpowiedź wskazał wewnętrzny dokument gdzie gmina przekazuje wszystkie swoje nieruchomości w zarząd ADM i są tam dwie nieruchomości o tych samych adresach co blok (czy bloki) ale jedna z tych nieruchomość posiada inny nr działki-są to garaże wewnątrz podwórka, posiadające ten sam adres co blok. Przypuszczam, że na te garaże została zarejestrowana jedna wspólnota a druga prawidłowo na nr działki pod blokiem.
[cite] cdn:[/cite]
Sąd w uzasadnieniu napisał tylko, że mogłem uchwały zaskarżyć, a teraz już czas na zaskarżenie minął. W uzasadnieniu nie odniósł się do istnienia dwóch wspólnot, do nieistniejących uchwał
Pozwany obliczył zgodnie z UWL i załączył jako dowód, że licząc źle wyliczonymi udziałami czy prawidłowo to uchwały wskazane przez wspólnotę jako dowód na istnienie zaległości nie mają większości.
Pozwany wskazał też że skoro uchwały niepodjęte to nie istnieją w obrocie prawnym,tym samym nie ma zarządu a tylko on może reprezentować wspólnotę.
Byłem u prawników ale na na temat funkcjonowania wspólnot mieszkaniowych odniosłem wrażenie, że mam większą wiedzę. Tylko jeden miał wiedzę ale stwierdził, że z takim przypadkiem spotyka się pierwszy raz. Powiedział, że uzasadnienie jest ubogie, sprawa może się ciągnąć a kwota sporu za mała.
jeżeli możecie Państwo a w szczególności cdn pomóc to uprzejmie o taką pomoc proszę
Jeżeli pozwany przegra to administrator będzie triumfował i prawdopodobnie stan taki będzie istniał dalej, zostanie pozwanemu odebrany ostatni argument.
Jest jeszcze kilka dni na złożenie apelacji. Czy jest sens ją składać i jednocześnie wystąpić o nieistnienie uchwał. (Mam orzeczenie, które oddala pozew o nieistnienie po rozpoczęciu procesu o zapłatę, bo sąd na każdym etapie postępowania bada czy uchwały istnieją.) Wszystkie uchwały "zapadły" metodą kolędowania, a pozwany nie został skutecznie poinformowany o dacie ich podjęcia. Dowiedział się o nich z procesu.
Jeżeli ktoś z Państwa ma obiekcje co do powodu takiego działania pozwanego, to dysponuje on legalnym nagraniem zebrania wspólnoty w czasie gdy był w zarządzie. Można z niego usłyszeć jak pozwany informuje zebranych o nieprawidłowościach, jak jest atakowany przez administratora, ale i jak administrator potwierdza że taki stan jest niezgodny z UWL, jak informuje, że te dwie wspólnoty dostał od gminy i ktoś tam zawalił, ale skoro mają nipy i regony to jest to zgodne z prawem i tyle lat tak jest to niech tak zostanie, jak odradza o wystąpienie o zarząd sądowy bo spowoduje, to tylko wyższe koszty dla właścicieli a i tak będą dalej funkcjonowały dwie wspólnoty, jak sugeruje, aby zostawić taki stan jak jest. Dodam że jest to administrator licencjonowany
Należy zwolnić i przyjąć takiego administratora co będzie znał swoje obowiązki i wiedział gdzie jest jego miejsce we wspólnocie.
Kolejna przyczyna nieporozumień to udział właśnie administratorów w zebraniach właścicieli - jeżeli już muszą być to po informacji o rozliczeniach i pracach konserwacyjnych powinni zostać wyproszeni z zebrania. Od zarządu dostaną ewentualne polecenia z ustaleń właścicieli po zebraniu.
Dokładnie tak - więc zapytaj siebie dlaczego Ty masz być "zbawcą tego wspólnotowego świata"?
Odpowiadam ci kategorycznie -w tej sytuacji, nie ma sensu!
Sędziowie (większość) nie znają zasad na jakich funkcjonują wspólnoty, nie odróżniają zarządu od zarządcy a tym bardziej administratora i nawet taką głupotę potrafią napisać, że zatrudniony przez zarząd administrator sprawuje zarząd i reprezentuje wspólnotę, czy też że "uchwała" niebędąca uchwałą (nie mająca większości) jest też uchwałą bo nie została zaskarżona - sprawdzone, przećwiczone a dowody takich b_dur mam na piśmie.
Sam nic nie zrobisz - jesteś przeciwko innym właścicielom - bo jak widać im ten bajzel odpowiada, administratorowi, Gminie, sędziom - bo żądasz jakiegoś przestrzegania prawa.
Złożysz apelację i sędzia który ją otrzyma (pozostali to tylko do dekoracji są) nie będzie się wgłębiał w te wszystkie problemy.
Jemu się nie będzie chciało wszystkiego rozplątywać. Pójdzie po najmniejszej linii oporu bo jest bezkarny i może orzec co mu się podoba (dowolnie i swobodnie) - bo wie, że nikt tego nie skontroluje ani mu nikt nic nie zrobi nawet jak największą głupotę orzeknie - sprawdzone, przećwiczone.
To nie ma żadnego znaczenia bo w procesach cywilnych nie liczą się fakty tylko kto lepiej je zinterpretuje czyli kto bardziej przekonywująco potrafi oszukiwać.
Ty już wygrałeś - olej to, chodź z podniesioną głową, nie kop się z koniem tzn. z administratorem bo to nie jest partner dla właściciela do jego prawa własności i współwłasności.
Niestety muszą inni właściciele zmądrzeć i pójść po rozum do głowy to wtedy dopiero możecie coś wspólnymi siłami uporządkować - na tę chwilę szkoda twojego zdrowia, bo na głupotę nie wynaleziono jeszcze lekarstwa.
Jeżeli chcesz, aby ktoś zdążył pomóc ci jeszcze przed upływem terminu apelacji, to nie każ forumowiczom rozszyfrowywać twoich tekstów, tylko opisz zwięźle wydarzenia, bez swoich własnych interpetacji, wykładni prawa i pobocznych wątków, podaj daty wydarzeń (bo to ważne), zachowaj chronologię (najlepiej ująć temat w punktach). Nie pisz w trzeciej osobie, jeżeli chodzi bezpośrednio o ciebie, bo to znowu myli, nie wiadomo czy piszesz o sobie, czy ktoś jeszcze wystąpił z podobnym pozwem (może zachodzi współuczestnictwo konieczne?), czy to tylko taka pisarska maniera.
Przytaczasz wyrok Sądu Najwyższego (wyrok z 10 lipca 2009 II CSK 83/09 Lex nr 578827), ale nie ma on zastosowania w twojej sprawie, ponieważ wyrok ten dotyczy nieważności uchwały z powodu jej treści, a nie nieistnienia uchwały z powodu niewystarczającej ilości głosów (nie bada się treści uchwały). Stwierdzenie nieważności uchwały a stwierdzenie jej nieistnienia to dwie różne rzeczy, opierające się innych przepisach prawa.
Twój problem polega na tym, że dostałeś sądowy nakaz zapłaty, bo nie płaciłeś zaliczek - i to jest właściwa oś dyskusji.
W procesie o zapłatę roztrząsanie ile jest wspólnot zarejestrowanych na nieruchomości i czy mają Nipy i Regony, zajmowanie się pismami od gminy, jest bezprzedmiotowe - to nie ten proces, nie ten etap. Oczywiście sytuacja z dwiema wspólnotami na jednej nieruchomości jest kuriozalna i niezgodna z prawem, ale w procesie o zapłatę masz udowodnić, że roszczenie nie istnieje, albo jest nienależne, albo nie ma podstaw prawnych.
Otóż to! To jest teraz twój główny problem.
Sąd ma rację, a nawet gdybyś wykazał, że termin nie minął, to nie ma żadnego znaczenia w procesie o zapłatę.
Zacytuj konkretne fragmenty uzasadnienia wyroku odnoszące się do tego zagadnienia, a jeszcze lepiej umieść skan w internecie, abyśmy mogli coś poradzić do apelacji. Oczywiście dane osobowe, adresy, możesz zamazać.
Orzeczenie w ramach tego samego procesu? Wydane przed zakończeniem procesu?
Z wpisów wynika, że pozwany celowo - po bezskutecznych próbach naprawienia bałaganu - zaprzestał płacić aby "wstrząsnąć wszystkimi" bo przecież w razie czego w sądzie łatwo udowodni, że ma rację, że zaliczki są źle policzone a uchwały nie są uchwałami. Niestety - stało się to już pisałem wyżej, sędzia poszedł po najmniejszej linii oporu i skoro był pozew o zapłatę to nie rozpatrywał powodów nie płacenia lecz sam fakt, że właściciel powinien a nie chce płacić.
Na pocieszenie - dla użytkownika cichy27 - gdybyś chciał mimo wszystko dalej walczyć, przytaczam fragmenty poniższych orzeczeń z których wynikają następujące ważne rzeczy:
1) wspólnota aby domagać się zapłaty zaległości w zaliczkach musi udowodnić wysokość tych zaliczek
2) Wspólnota musi przedstawić uchwałę właścicieli (art. 22 ust. 3 ppkt 3 UoWL) o ustalonych wysokościach tych opłat (zaliczek), rzadko która wspólnota podejmuje takie uchwały - tutaj nie wystarczy samo zawiadomienie czy rozliczenie lokalu
3) Przy głosowaniu uchwał tzw. obiegiem - wszyscy właściciele winni być zawiadomieni że takie głosowanie (taka uchwała) będzie i nie wystarczy powiadomienie o podjęciu takiej uchwały po fakcie.
niestety muszę wyjść ale wieczorem uzupełnię
wklejam tylko link do uzasadnienia
http://www.fotosik.pl/u/cichy27/album/2243554
Jeżeli tylko na tym opieraliście swoje żądanie (a tak wynika z uzasadnienia wyroku), to musieliście przegrać.
Ciąg dalszy uzasadnienia:
Nic dodać, nic ująć. Przepisy u.o.w.l. stanowią lex specialis w stosunku do kodeksu cywilnego, zatem sprawę ewentualnej nieważności uchwał należało wcześniej rozstrzygnąć na gruncie u.w.o.l., a nie czekać na pozew o zapłatę. Postanowiliście nie płacić zaliczek, w jakimś tam wyższym celu, ale wybraliście złą taktykę, i byliście fatalnie przygotowani do tego pod względem prawnym - stąd taki efekt.
Ponieważ jedynym waszym argumentem jest nieważność uchwał, który to argument jest niedopuszczalny w procesie o zapłatę, to wasza sytuacja procesowa jest prawie beznadziejna. Jedyne co można teraz doradzić, to próbować podnosić w apelacji, że uchwały stanowiące podstawę naliczeń zaliczek, nie istnieją (a nie, że są nieważne), a co za tym idzie wymiar zaliczek jest bezpodstawny. Nieistnienie uchwał wynikać będzie z braku odpowiedniej ilości udziałów popierających uchwałę - co należy wykazać na podstawie dokumentacji pokazującej z ilu lokali składa się nieruchomość, ilości udziałów na podstawie ksiąg wieczystych, itd. - bez wnikania w istnienie innej wspólnoty. Waszym celem jest tylko wykazanie, że ilość udziałów w nieruchomości = X, a głosy poparcia za uchwałami wynoszą Y, oraz że Y <= 0,5 * X.
Problem polega na tym, że taka argumentacja stanowi rozszerzenie podstaw na jakich podważacie roszczenie wspólnoty, co w zasadzie jest niedopuszczalne w apelacji (w przeciwnym przypadku procesy nie miałby końca, strony zawsze coś by nowego wnosiły).
Dlaczego więc o tym piszę? Ponieważ możecie próbować powoływać się na fakt, że od początku procesu chodziło wam o to, że uchwały nie istnieją (co można ustalić na bazie kodeksu cywilnego), a nie że uchwały są nieważne, a sformułowanie o "nieważności uchwał" wynikało jedynie z faktu, iż nie jesteście profesjonalistami w dziedzinie zarządzania nieruchomościami, ani nie byliście reprezentowani przez profesjonalnego pełnomocnika, i w związku z tym działaliście pod wpływem błędu. Taka argumentacja mogłaby wyglądać na wykręcanie kota ogonem, ale może się obronić jeżeli z przebiegu procesu (protokół z procesu - warto go przeczytać), będzie wynikało, że wasza argumentacja podczas procesu faktycznie zmierzała do udowodnienia nieistnienia uchwał, a nie ich nieważności. Sąd powinien bardziej kierować się faktyczną treścią waszych czynności procesowych i zgłaszanych dowodów, a nie jedynie tym, jak wy to nazwaliście (błędnie). O ile dobrze zrozumiałem, przed sądem próbowaliście udowadniać, że uchwały nie mają wystarczającej ilości głosów, z powodu dziwacznej sytuacji istnienia dwóch wspólnot? Jeżeli tak to przedstawialiście w sądzie (patrz protokół), to są jakieś szanse, że sąd apelacyjny to uwzględni.
Trzeba jednak pamiętać, że patrząc z czysto formalnego punktu widzenia, sąd apelacyjny nie ma obowiązku zaakceptowania takiej zmiany frontu na tym etapie postępowania - może, ale nie musi.
Pozostaje pytanie, czy to wam się opłaca? Jeżeli SA to odrzuci, to zapłacicie kolejne koszty, a jeżeli wygracie, to będzie to pyrrusowe zwycięstwo, bo przecież niezapłacone zaliczki i tak kiedyś będziecie musieli uiścić - one nie przepadają. No chyba, że liczycie na przedawnienie roszczeń, ale to byłoby żerowanie na innych członkach wspólnoty.
Moja wypowiedź brzmi inaczej:
Sąd ma rację, ponieważ stwierdza, że powoływanie się na nieważność uchwał w procesie o zapłatę jest niedopuszczalne.
Ustawa o własności lokali, art. 25 Poza tym:
1. zebranie wspólnoty marzec 2012- jako zarząd informujemy zebranych, że zgodnie z UWL nie jesteśmy zarządem, o bezprawnym działaniu dwóch wspólnot nieważności uchwał
2. na zebraniu wybranie nowego zarządu i dalsze działanie wspólnoty
3. od dnia zebrania brak wpłat zaliczek
4. 2 wezwania przedsądowe
5. 4 luty. 2014 nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym
6. odpowiedź na nakaz (streszczenie) obowiązuje mnie bezwzględnie UWL. "Na nieruchomości funkcjonują 2 wspólnoty załączam nipy regony. stwierdzam, że istnienie dwóch wspólnot jest sprzeczne z bezwzględnie obowiązującymi przepisami UWL wszelkie czynności nieważne na podstawie art 58 KC. >Wszystkie uchwały są nieważne, w tym o wyborze zarządu- brak legitymacji procesowej powoda".
pod tym piszę
"Stan ten skutkuje brakiem legitymacji czynnej powoda, w związku z czym wnoszę o oddalenie powództwa w całości"
następnie piszę
"powód jako dowód istnienia podał uchwały..... Z treści nie wynika fakt ich podjęcia, brak jest właścicieli w drugiego bloku), opisuję jak powinny wyglądać udziały, stwierdzam brak większości czyli uchwały niepodjęte -nie istnieją w obrocie prawnym."
Wskazuję, brak daty podjęcia, podpisu zarządu, oznaczenia jakiej uchwały dotyczy karta do głosowania, oraz stwierdzam,że na karcie do glosowania na koszty zarządu za 2012 rok przy podpisie kilku właścicieli jest data 3 stycznia 2013.
pod tym stwierdzam "należy stwierdzić brak formalnego udowodnienia roszczenia w związku z czym wnoszę o oddalenie powództwa w całości"
7. odpowiedź wspólnoty "Na nieruchomości znajdują się dwa budynki jeden pod adresem....drugi... a tym samym dwie wspólnoty mieszkaniowe. gmina dokonując sprzedaży sprzedawała i sprzedaje te lokale traktując działki w obrysie każdego budynku osobno..., tak więc każdy z właścicieli nabył udział w częściach wspólnych tylko tego budynku e którym ma lokal. Każdy właściciel ponosi koszty zgodnie z udziałem w swoim budynku. Bezspornym jest więc formalnie i prawnie funkcjonują dwie wspólnoty.... Co do podejmowanych uchwał na zebraniach w latach 2012-2013 podejmowane one były w trybie mieszanym."
dodam, że nie otrzymałem żadnej informacji o tym kiedy i jakie zostały pojęte uchwały.
8. na rozprawie wspólnota składa pismo które jest uchwałą z dnia 27. 05. 2014 roku Uzupełnienie braków zapisów w uchwałach z roku 2011 2012 2013. "uzupełnić uchwałę.. o datę jej podjęcia 25 luty 2011(data zebrania pomimo, że w odpowiedzi na mój sprzeciw wspólnota twierdziła, że uchwały podejmowane były w trybie mieszanym mój komentarz), uzupełnić listę do głosowania nad uchwałą o nr1/2012....." i tak wszystkie uchwały załączone do pozwu
9. moja odpowiedź na pismo powyżej, że nie można podjąć uchwały o dacie podjęcia innej uchwały. Uchwała zostaje podjęta po przekroczeniu 50%. Wyliczam szczegółowo
na podstawie uchwały o wyborze zarządu, że uchwała nie ma większości, czyli nie istnieje. Dla wszystkich uchwał podaję w tabeli zestawienie, że żadna uchwała nie została podjęta. Czy to udziałami z księgi wieczystej czy udziałami wyliczonymi zgodnie z UWL
10 . Sąd wzywa wspólnotę do szczegółowego wyliczenia należności wraz z odsetkami
11. w odpowiedzi na powyższe pismo na rozprawie dają sądowi przykładowe rozliczenie za wodę między wspólnotami i ustnie stwierdzam, że wspólnota nie załączyła umowy z wodociągami (umowę ma druga wspólnota a u nas jest przyłącze mój komentarz)
12. w dniu 9 lipca wyrok zasądza wnioskowaną kwotą w raz z odsetkami i koszty procesu
13. wnioskuję o uzasadnienie wyroku
14. otrzymuję awizo z datą 7 września 2015
15. w dniu 21 września udaję się do sklepu spożywczego celem odebrania przesyłki, a pani stwierdza, że w dniu 18 września oddała przesyłkę
16. jadę do sądu w celu zrobienia fotki uzasadnienia.
gecon ma 100% rację To jest blok z 1965 roku większość właścicieli to osoby już na emeryturze, albo po dziatkach, rodzicach wynajmują mieszkania studiującym,
więc albo nie interesują się sprawami wspólnoty albo nie wierzą mi, bo pani administrator ma rację, bo się zna. poza tym ja tam mieszkam od urodzenia, znają mnie, moją rodzinę. W moim przypadku chyba nie ma zastosowania ze względu na pkt 10 mojego opisu
Widzę, że była dyskusja przed moim postem więc chciałbym zwrócić uwagę szanownym przedmówcom, w pismach pisałem o niepodjętych uchwałach.
Cdn dopytywałeś o jakie orzeczenie chodzi (nie mogę cytować) ale chodzi mi o sygn. akt II Ca 301/13
Zarząd sądowy to wg. mnie też nie był dobry pomysł.
Podpisuję się pod wszystkim, co napisał tu Egzo + sąd zajmuje się konkretną sprawą a nie uzdrawianiem stosunków we wspólnocie.
W wawie na Dolnym Mokotowie jest wspólnota, której zarząd 5 lat temu zgłosił podobną (na pewno mniej skomplikowaną, bo "druga wspólnota" to jeden lokal użytkowy należący do gminy) sprawę do mokotowskiego wydziału geodezji. Co się zmieniło? Nic. Urząd ma czas.
Sąsiadami nie wstrząśniesz. Odpuść. Walcz, jeżeli masz w tym interes finansowy. Dla idei szkoda czasu i nerwów.
Ale to twój czas, twoje nerwy, twoja decyzja.
1. faktem jest istnienie (niezgodne z prawem) dwóch wspólnot zamiast jednej (a w konsekwencji niezgodne z prawem istnienie dwóch zarządów i błędne uchwały, a dodatkowo najważniejszą władzą w tym bałaganie jest całkowicie niekompetentny, acz licencjonowany, administrator)
2. faktem jest, że jest właściciel lokalu, który ma taki pomysł, by przez 3 lata nie płacić opłat wynikających z tego, że jest właścicielem lokalu (czyli ktoś za niego te opłaty ponosił), bo uważa że nie będzie płacił do czasu prawnego wyprostowania sprawy 1.
Niezależnie od tego, czy jest jedna, czy dwie wspólnoty, koszty były i wszyscy właściciele powinni je pokrywać stosownie do udziałów. Sprawa 1. powinna być wyprostowywana niezależnie od tego.
A ja tak przekornie zapytowywuję się.
Dlaczego zawsze wymagamy aby to tylko właściciel przestrzegał prawa (płacił) a ci którym powierzył swój majątek nie muszą, chociaż niektórzy mają nawet płacone za to żeby przestrzegali prawa.
Jeżeli mówimy, że właściciel ma obowiązek płacić - ponosić koszty zgodnie z art. 13 ust.1 UoWL - to dlaczego nie wymagamy aby np. zarząd wywiązywał się z obowiązków art. 21?
Dlaczego nie egzekwujemy od zarządu realizacji obowiązków wynikających z art. 22?
Dlaczego bezkarnym pozostaje błędne podejmowanie uchwał niezgodne z art. 23?
Dlaczego bezkarnie pozwalamy aby zarząd (zarządca) łamał art. 29 ust. 1a
Dlaczego z równą gorliwością nie jest egzekwowany ustawowy obowiązek zarządu (zarządcy) określony art. 30 czy 31?
Dlaczego bez żadnych konsekwencji dla zarządu (zarządcy) pozostaje olewanie art. 32?
Dlaczego.....?
Dlaczego także dla sędziów łamanie prawa poprzez nieprzestrzeganie tych wszystkich zapisów ustawowych przez zarząd (zarządcę) to są nieistotne błędy tylko formalne a jeden artykuł (13 UoWL) takim błędem formalnym nie jest - chociaż najczęściej tenże właściciel nie wie ile ma płacić, dlaczego musi tyle, na co poszły jego pieniądze itd. itp. - ot płaci, bo dostał kartkę od administratora (którego nawet ustawa nie przewiduje), a jak usiłuje się cokolwiek dowiedzieć to jest traktowany jak intruz, pieniacz, wywrotowiec, czarna owca wspólnoty?
Paranoja czy normalka!? Tak ma być?
Zarząd (zarządca) już nie musi mieć takie poczucia?
A co takiego zwalnia, bez żadnych konsekwencji, zarządzających wspólnotą że mogą mieć właściciela w d...?
Z praktyki wynika (także wymiaru niesprawiedliwości), że są przepisy ważniejsze i mniej ważne - więc pytanie dlaczego ta paranoja trwa i staje się normą?
Wszyscy powinni przestrzegać prawa (a oprócz tego powinni być uprzejmi, nie cudzołożyć, myć zęby i kochać przyrodę).
Współwłaściciel nie przestaje być współwłaścicielem z tego powodu że ktoś źle przeprowadził sprawę powstawania wspólnoty. Współwłasność nieruchomości pociąga za sobą konieczność utrzymywania tej nieruchomości. To, że zarząd i administrator złamał pod jakimś względem prawo nie oznacza, że właściciel można swoje obowiązki w płaceniu zrzucać na innych wg własnego widzimisię. Jak cichy27 ma większą od swoich sąsiadów świadomość funkcjonowania wspólnoty mieszkaniowej niech walczy o doprowadzenie do właściwego stanu prawnego, a w międzyczasie płaci swoje należności, a potem wyliczy swoje ewentualne straty i dochodzi ich w prawny sposób.
Przypuśćmy, że sąd by uznał, że uchwały wspólnoty były nieważne i ten właściciel nie musi oddać długu. To w takim razie wszyscy ci, co płacili , też płacili niepotrzebnie i teraz mogą domagać się zwrotu wpłat. Pytanie tylko, kto im miałby oddać te pieniądze?
Jeżeli prawo ma być jednakowe dla wszystkich i wszyscy mają być równi wobec prawa.
Czyli zarządzający wspólnotą - członkowie zarządu lub zarządca ze swoich prywatnych pieniędzy (lub ubezpieczenia) - w zakresie swojej odpowiedzialności.
Gdyby było to zastosowane, większości problemów by nie było a tu na tym forum byłyby dyskusje o gatunkach kwiatków jakie posadzić na rabatach przed blokiem a nie o bezprawiu wspólnotowym jakie się dzieje.
Zawiniła gmina. Jeśli ma jeszcze udziały (związane z niewyodrębnionymi lokalami), należy żądać, żeby to ona na własny koszt wyprostowała dokumentację nieruchomości. Trzeba na nowo wyliczyć udziały (zgodnie z ustawą o własności lokali, w stosunku do powierzchni użytkowej we wszystkich budynkach), zmienić wpisy w KW lokali, zlikwidować NIP-y i Regony i uzyskać nowe dla jednej wspólnoty.
Wtedy będzie jedna wspólnota, zgodnie ze stanem prawnym nieruchomości.
Należy wybrać zarząd i podjąć niezbędne uchwały.
Znów się napisałem i wszystko poszło, bo mnie wylogowało ech.
więc jeszcze raz, w skrócie. zgadza się Dochodzę powoli do tego samego wniosku. Ale nie moglem patrzyć jak administrator karmił kłamstwami sąsiadów i udawać. że nic nie widzę. Fakt obrałem złą drogę.
proszę o odpowiedź
czy jest sens apelacji
sąd nie ustosunkował się do powyższego, a czy powinien. nawet a podstawie sygn. akt II Ca 301/13 uważam, że sąd powinien "na każdym etapie zbadać" czy uchwały zostały podjęte. Sąd widzi tylko 541/1000, ale to nie większość.
Rozumiem, że nie bada nieważności bo na to jest 6 tygodni.
do tego dochodzą źle wyliczone odsetki, bo o uchwałach dowiedziałem się na sprawie, ale tego nie kwestionowałem, bo kwestionowałem brak wszystkich uchwał,czyli brak podstawy naliczania odsetek.
czy czasem sąd "niedoczytał", że oprócz nieważności zakwestionowałem podjęcie uchwał. I to może być podstawą do apelacji o co najmniej o ponowne rozpatrzenie
Możesz wnieść do sądu okręgowego powództwo o ustalenie nieistnienia uchwał na podstawie 189 kpc.
Ze skutkiem niepewnym, bo tu sędzia na prawdę może dać ciała. Musiałbyś go poprowadzić za rękę.
Do sądu nie idzie się po sprawiedliwość powinieneś wiedzieć.
Nie wiedząc jaki sędzia będzie to rozpatrywał, nie mając dojścia, w tak prostej (dla sądu) sprawie będzie wg oklepanego schematu.
Sędzia w apelacyjnym rzuci okiem na wyrok, acha - miał płacić, nie chce płacić chociaż wszyscy płacą i wymyśla jakieś karkołomne usprawiedliwienie niemające wpływu na sedno sprawy.
Sędzia nie będzie się zagłębiał we wszystkie zawiłości. Sąd oddali lub odrzuci apelację uzasadniając wklejonym fragmentem z laptopa cytując kilka artykułów z UoWL, że właściciel ponosi dwa rodzaje wydatków.... i jest zobowiązany itd itp. i ustalenia sądu pierwszej instancji są prawidłowe, przyjmuje je za własne.
Finito. Też odradzam, to są sporadyczne i jednostkowe sytuacje z uchwałami (z art. 189).
Skutek raczej na pewno wiadomy - sąd odrzuci pozew uzasadniając, że powód miał do dyspozycji art. 25 i nie skorzystał z niego.
kasa przelana, co prawda z zastrzeżeniem co do możliwości zwrotu na podstawie art 410KC ale odpuszczam tą sprawę.
Wyrok dotyczy za okres do połowy 2014 roku
Dzisiaj umawiam się ma możliwość sfotografowania wszystkich uchwał, zaskarżam i występuję o nieistnienie.
Mam nadzieję, że to będzie słuszna droga
Będę informował na bieżąco
Skup się tylko na nieistnieniu uchwał.
Nie wiem tylko czy przed pozwem nie należałoby, formalnie przy najmniej, wystąpić do gminy o ustalanie prawidłowych udziałów w jednej nieruchomości.
Odpuściłem sobie całkowicie temat (a raczej tak mi się wydawało).
Przelałem pełną kwotę zadłużenia wliczając w to koszty procesu jak i odsetki we wrześniu 2015 roku zgodnie z wyrokiem
Po przelaniu pytam w administracji jaki jest stan mojego konta I tu niespodzianka? Dostaję odpowiedź, że mam nadpłatę :shocked:
nie wierze, jakim cudem, to niemożliwe, a odsetki, koszty procesu. Usłyszałem, że tak jest, czyli odpuszczają mi koszty procesu i odsetki.Myślę super. Dlaczego uwierzyłem, że tak jest, bo wiem, że jest kilka osób które mają lub mieli spore zadłużenie i przez kilka lat stopniowo spłacali bez odsetek(myślę sobie zachowali się honorowo)
Skoro mam nadpłatę to nie płacę zaliczek do 04/2016. Od tego okresu płacę regularnie zaliczki. Ze względu na zdrowie mojego trzylatka byłem zmuszony zrezygnować z pracy i zająć się moim synem. Moja sytuacja finansowa się pogorszyła. W listopadzie 2016 roku wystąpiłem o dofinansowanie do "czynszu". Oczywiście administrator bez problemów podpisał odpowiedni dokument o braku zaległości, dopłatę otrzymałem do końca maja. Kilka dni temu zadzwoniłem i pytam czy nie mam jakiejś drobnej zaległości, abym bez problemu otrzymał znów dofinansowanie i uwaga
Zaległość na koniec kwietnia 4400zł:shocked:
... doliczyliśmy odsetki i koszty procesu a pan nie płacił przez kilka miesięcy... no ale jak miałem płacić skoro była nadpłata. Otrzymałem karty właściciela z których jasno wynika,że w 09/2015 pojawia się nadpłata 3360zł i sukcesywnie maleje. Od 04/2016 płacę regularnie zaliczki do dzisiaj. W kartach od 2013 do 2016 są pozycje: koszty zarządu, woda domofon itd...brak jest kolumny koszty sądowe i kolumny odsetki. W karcie za 2017 rok pojawiają się te kolumny i za 01/2017 i 02/2017 jest 0zl, natomiast w 03/2017 pojawia się koszty sądowe i odsetki razem 4208zł. Na dzień dzisiejszy jest to trudny temat do uregulowania od razu, a bez tego nie dostanę dofinansowania, a teraz kasa potrzebna
Dlaczego tak postąpiono? Nie rozumiem tej sytuacji chcieli mnie zdenerwować coś pokazać lub udowodnić, czy może się zabawić? Szkoda, że rykoszetem dostają niewinni
W związku z powyższym proszę o odpowiedź czy to jest normalna praktyka, ze koszty i odsetki dolicza się po 1.5 roku, bo domyślam się, że nie mówi się, odpuściliśmy Panu tak jak i innym a po 1.5 roku jednak nie Panu nie odpuścimy, bo Pan chciał zniszczyć układ
Wczoraj trochę emocjonalnie podszedłem do tematu. Dzisiaj rozmawiałem z osobą, która ma pojęcie o wyliczeniach, które dostałem i wytłumaczyła mi sposób w jaki to zostało wyliczone. Muszę zwrócić również honor, bo osoba z administracji, która mi powiedziała, że nie mam doliczonych odsetek mówiła prawdę, (prawdopodobnie nawet nie wiedziała o wyroku). Natomiast dopiero teraz wspólnota wystąpiła o zwrot kosztów i odsetek ale tylko z nakazu zapłaty. Rozmawiałem również dzisiaj z księgową z administracji, że dopiero teraz dostali wyrok od prawnika i z tego powodu nie obciążali mnie wcześniej. Rozłożą dług na raty, więc będzie ok.
Trzymam kciuki, by twoja sytuacja wyklarowała się finansowo jak najszybciej
Odsetki od sumy zasądzonej wyrokiem, naliczane już po wydaniu orzeczenia przedawniają się po upływie 3 lat.
Mówi o tym art. 12 ust. 2 UoWL.
Odsetki wygrane w sądzie to to są te "inne przychody", o których jest tam mowa.