Niepełny tekst projektu uchwały

dropsdrops Użytkownik
Mam pytanie, co zrobić gdy wystąpiła następująca sytuacja: otrzymaliśmy dzisiaj materiały na zebranie, w tym projekty uchwał. Jedna z uchwał dotycząca planowanych remontów w par. 1 wymienia planowane prace, w par. 2 pisze się, że w momencie przekroczenia kwot wymienionych w par. 1 o 10 % wymagana jest zgoda członków wspólnoty. Jednak w par. 1 nie podano żadnych kwot planowanych remontów. Zadzwoniłam do zarządu i poinformowałam ich o powyższym, ale pan prezes stwierdził, że to nic nie szkodzi i kwoty poda na zebraniu. Czy tak można, czy też tekst pełnej, całkowitej uchwały powinien być przedstawiony w projekcie.

Komentarze

  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] drops:[/cite]. Zadzwoniłam do zarządu i poinformowałam ich o powyższym, ale pan prezes stwierdził, że to nic nie szkodzi i kwoty poda na zebraniu.
    Czy tak można, czy też tekst pełnej, całkowitej uchwały powinien być przedstawiony w projekcie.
    projekt uchwał jest tylko projektem, a może Ty byś przegotował swój projekt tak, jak widzisz i zgłosił, jak kontr uchwałę zaproponowaną przez prezesa (tylko nie wiem czego ...) :bigsmile:
  • Opcje
    gecongecon Użytkownik
    edytowano listopada -1
    drops: Czy tak można, czy też tekst pełnej, całkowitej uchwały powinien być przedstawiony w projekcie.
    Oczywiście, można - ostateczna treść uchwały i tak jest ustalana (powinna być) przed rozpoczęciem głosowania na zebraniu.
  • Opcje
    dropsdrops Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Ja nie znam kosztów planowanych robót. Oczekuję tego od Zarządu Wspólnoty.
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano listopada -1
    To poczekaj do zebrania.
  • Opcje
    elan124elan124 Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Drops: Ja nie znam kosztów planowanych robót
    Jak będą znane koszty to i będzie projekt uchwały.
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano kwietnia 2016
    [cite] elan124:[/cite]
    Drops: Ja nie znam kosztów planowanych robót
    Jak będą znane koszty to i będzie projekt uchwały.
    Drogi dropsie,

    Wybacz moją szczerość, ale... Jeśli naprawdę nie musisz, nic nie rób. Bo tylko się napracujesz, nadenerwujesz i zostaniesz wspólnotową czarną owcą. Tak jak ja. Obyś nie zapłacił również zdrowiem - tak jak ja.

    Przed rokiem moja wspólnota podjęła uchwałę o przekazaniu księgowości do biura rachunkowego. W uchwale nie określono ani jakie to będzie biuro, ani jakie będą koszty obsługi. Nie określono również, jak będą zbierane oferty biur i jak będą oceniane w celu wybrania tego, z którym podpisze się umowę. Uchwałę zaskarżyłem. Powołałem się na regulacje kodeksu cywilnego, przywołałem również kilka wyroków mówiących o niedopuszczalności podejmowania tzw. "uchwał blankietowych" - czyli bez określonych podstawowych elementów. Przegrałem.

    W tym roku znów zaskarżyłem uchwały, bo znów podjęto je z pogwałceniem UoWL, poza tym zawierają szereg wad. Podczas przesłuchania zarządu padły m.in. pytania dot. tej zeszłorocznej uchwały ws. biura rachunkowego. Okazało się, że księgowość jest już obsługiwana przez biuro. Członkowie zarządu nie potrafili jednak podać ani jego nazwy, ani adresu. Nie wiedzieli również, kto konkretnie (który pracownik biura) jest odpowiedzialny za sprawy wspólnoty. Znali tylko nazwę ulicy, przy której mieści się biuro. Zapytani, jak owe biuro wybrali, odpowiedzieli, że "wybrali najbliższe, żeby nie chodzić daleko z fakturami". Ile biur brali pod uwagę podczas wyboru? Oczywiście tylko to jedno. Twierdzili ponadto, że dzięki biuru koszty obsługi spadły. Pokazałem im - na podstawie sprawozdań finansowych - że to nieprawda. Reakcja? Wzruszenie ramion.

    Inny przykład. Podjęto uchwałę ws. wymiany rur kanalizacyjnych - że rury zostaną wymienione. I tyle - żadnych szczegółów. Uchwałę zaskarżyłem. W sądzie zarząd twierdził, że zna koszty wymiany. Skąd? Bo "pan z firmy po sąsiedzku" przyjechał, obejrzał i wycenił. Czy była to jedyna wycena? Tak. Jak nazywa się ten pan? Zarząd nie wie. Jak nazywa się jego firma? Zarząd nie wie. Co więc wie? "Ten pan przyjechał takim żółtym samochodem". Przywołałem w sądzie przykład prac budowlanych, które onegdaj zarząd zlecił firmie innego pana, po czym zapłacił mu więcej niż przewidywała umowa (mam dokumenty). Dowodziłem, że zarząd nie dba o dobro wspólnoty, marnotrawi jej pieniądze. Że uchwały muszą być konkretne, zorientowane na dobro wspólne. Czy więc zdaniem sądu jest podstawa do uchylenia uchwały "w sprawie rur"? Nie, nie ma żadnej.

    I co? I nic - nikomu we wspólnocie to nie przeszkadza. A ja jestem tym, co "wszystkich ciąga po sądach".

    Szkoda Ciebie. Obyś nie musiał sam sobie zadać pytania: I co z tego, że miałem rację? Tak jak ja...
    Komentarz edytowany i-co-ty-na-to
  • Opcje
    dropsdrops Użytkownik
    edytowano listopada -1
    elan 124 - dziękuję za wpis. Drogę którą opisałeś przeszłam już parę lat temu. Teraz czasami zapominam się i zadaję "głupie" pytania. Mam podobny zarząd, z tym, że dodatkowo czerpiący korzyści z robót zlecanych obcym firmom, zwyczajowe parę procent od wartości robót. Stąd wartość prac zlecanych znanym sobie firmom jest zazwyczaj zawyżana. Przykład - prace remontowe chodnika -przełożenie płyt, planowany koszt ok. 30 tys., kosztowały 70 tys zł. Dlaczego tak dużo i bez zgody właścicieli, bo tak wyszło, a co mi pani zrobi. Reszta właścicieli siedzi cicho i tylko z sąsiadami narzeka. I niech mi nikt tu nie pisze, że piszę bzdury, podejrzewam, że w większości wspólnot jest podobnie.
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada -1
    I niech mi nikt tu nie pisze, że piszę bz^dury, podejrzewam, że w większości wspólnot jest podobnie.
    i tak i nie ...wszystko zależy od tego na ile mi pozwolą właściciele lokali i tylko do nich możną mieć pretensje
  • Opcje
    cdncdn Użytkownik
    edytowano listopada -1
    podejrzewam, że w większości wspólnot jest podobnie
    Zapewne w większości tak dupowatych wspólnot, jak Twoja, jest podobnie. Ale na pewno nie w większości wszystkich wspólnot. Tak bezmyślnych i bezwolnych "właścicieli" jest coraz mniej.

    To nie mieści się w głowie, że głosujecie za uchwałą w sprawie remontu bez dopuszczalnej górnej kwoty kosztów. Przekroczenia się zdarzają, ale nie ponad 100-procentowe!
  • Opcje
    elan124elan124 Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Drops: podejrzewam, że w większości wspólnot jest podobnie.
    Tak długo w waszej WM będą takie sytuacje, dopóki finansowo nie odczujecie skutków waszej niefrasobliwości.
  • Opcje
    gecongecon Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Tak bezmyślnych i bezwolnych "właścicieli" jest coraz mniej.
    To nie mieści się w głowie, że głosujecie za uchwałą w sprawie remontu bez dopuszczalnej górnej kwoty kosztów.
    Niestety jest bardzo dużo a czy mniej - wątpię, bo wspólnot przybywa.
    Niestety w mojej wspólnocie, swego czasu - wydawałoby się wcale nie takiej durnowatej właściciele głosowali uchwałę w sprawie dużego remontu nie określając w ogóle nawet kosztów, więc administrator (przy całkowitej bierności zarządu) wybrał wariant prawie najdroższy inkasując odpowiednią prowizję a tumaństwo płaci do tej pory raty.
    Na nic zdał się jeden głos "wołającego na puszczy" o opamiętanie.
    Czyli można wnioskować, że nawet jak odczuwają właściciele skutki finansowe swojej niefrasobliwości to i tak nie rozumieją dlaczego. Taka niestety jest specyfika społeczności wspólnotowych.
  • Opcje
    dropsdrops Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Moim zdaniem pokutuje w dużej mierze mentalność rodem z PRL-u, bo jak się sprzeciwię to sobie zaszkodzę, bo potem nic nie załatwię. Ludzie nie rozumieją, że wspólnota jest ich i od nich zależy jak będzie pracować.
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] drops:[/cite]Moim zdaniem pokutuje w dużej mierze mentalność rodem z PRL-u, bo jak się sprzeciwię to sobie zaszkodzę, bo potem nic nie załatwię. Ludzie nie rozumieją, że wspólnota jest ich i od nich zależy jak będzie pracować.
    uważam, ze brak podstawowej wiedzy , bo jak PRL istniał nie było Wspólnot Mieszkaniowych... natomiast "Komunalka" czy "Spółdzielczość mieszkaniowa" kwitła i rozwijała się nie zawsze w dobrym kierunku .

    Piętno wyniesione z tych metod zarządzania nieruchomościami pokutuje we wspólnotach .

    Bo jak można mówić, że mieszka się w spółdzielni zamiast wspólnocie ,

    jak można twierdzić, że to Zarząd czy Administratora/Zarządca ma mu w lokalu, na koszt wspólnoty, zrobić usługę , (bo właściciele lokalu ma takie "życzenie "- fanaberie np. czyszczenie sitek przy wylewkach) i żąda natychmiast przysłania hydraulika ,

    bo jak zrozumieć fakt odmowy przez właściciela lokalu udziału w podejmowaniu uchwał i notorycznie wnoszenie krytykanckich uwag pod adresom Zarządu czy Administratora.

    jak zrozumieć fakt niezgłaszania zauważonych awarii czy usterek na częściach wspólnych, co niejednokrotnie powiększa koszty osunięcia tych awarii.,

    jak zrozumieć fakt opróżnia podawania stanów liczników zainstalowanych w lokalu do okresowego rozliczenia lub notorycznie niewpuszczani do lokalu w celu dokonania odczytów, ect
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.