Ścięcie drzewa przez administrację bez zgody wspólnoty
wsp
Użytkownik
Witam wszystkich!
Na początek mam dość nieprzyjemną sprawę.
Mamy wspólnotę mieszkaniową i administrację, której zlecamy różne prace.
W ramach umówionych prac z administratorem miały być podcięte gałęzie drzew.
Administracja nie odróżnia gałęzi od pnia i ścięła na wysokości 2/3 drzewa pień.
Dzięki temu zaoszczędzili sobie czasu z podcinaniem gałęzi.
Drzewo wygląda teraz tragicznie, bez korony. Nie urośnie, najwyżej będzie wegetować jako kikut.
Co można zrobić w takiej sytuacji?
W jaki sposób można i należy wyciągnąć konsekwencje w stosunku do administracji.
Proszę o radę w tej sprawie i dziękuję.
Na początek mam dość nieprzyjemną sprawę.
Mamy wspólnotę mieszkaniową i administrację, której zlecamy różne prace.
W ramach umówionych prac z administratorem miały być podcięte gałęzie drzew.
Administracja nie odróżnia gałęzi od pnia i ścięła na wysokości 2/3 drzewa pień.
Dzięki temu zaoszczędzili sobie czasu z podcinaniem gałęzi.
Drzewo wygląda teraz tragicznie, bez korony. Nie urośnie, najwyżej będzie wegetować jako kikut.
Co można zrobić w takiej sytuacji?
W jaki sposób można i należy wyciągnąć konsekwencje w stosunku do administracji.
Proszę o radę w tej sprawie i dziękuję.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Drzewa się nie "odbuduje", ale muszą istnieć inne sposoby. I o te sposoby pytam w poście.
Szczególnie interesują mnie aspekty prawne.
Pomocne orzecznictwo:
z uzasadnienia wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach z dnia17 czerwca 2010 r., sygn. akt: II SA/Ke 268/10
"... usuniecie drzew jest czynnością przekraczającą zakres zwykłego zarządu w rozumieniu art.199 Kodeks cywilnego. W konsekwencji brak wyrażenia zgody przez któregokolwiek ze współwłaścicieli skutkować będzie odmową wydania przez organ zezwolenia na usunięcie drzew. Powyższe stanowisko znajduje odzwierciedlenie w orzecznictwie sądów administracyjnych (por. wyrok WSA w Warszawie z dnia 16.10.2009r., sygn. akt: VIII SA/Wa 371/09, wyrok WSA w Gliwicach z dnia 9.01.2009r., sygn. akt: II SA/Gl 824/07, wyrok WSA w Poznaniu z dnia 19.03.2010r., sygn. akt: II SA/Po 816/09). Wymaga także podkreślenia, iż nie można przy tym w żadnym wypadku domniemywać zgody na usunięcie drzewa z terenu cudzej nieruchomości."
Zarządca odpowiada zatem za szkodę na zasadach wynikających z przepisów regulujących odpowiedzialność deliktową - art. 415 kodeksu cywilnego:
"Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia."
Zatem wspólnocie przysługuje roszczenie o zapłatę - trzeba wycenić wartość tego drzewa. Inną kwestią jest jeszcze sprawa zezwolenia odpowiednich władz, jeżeli nie zostało to dopilnowane - wspólnota może być obciążona karami.
Jaki drzewo zostało wycięte?
Teraz wystarcza wniosek zarządu bo po nowelizacji ustawy zarząd wspólnoty został potraktowany tak samo jak zarząd spółdzielni i właściciele w dużej wspólnocie nie mają nic do gadania w sprawie swojego majątku, mogą tylko zgłosić sprzeciw do 30 dni od powiadomienia bez dalszych konsekwencji. Paranoja ale prawo.
Oto fragment tego kretyńskiego przepisu: Prawnie nic nie można zrobić jeżeli drzewo nie zostało ścięte (na wys. 5 cm od gruntu - kiedyś było 130 cm) a tylko bezmyślnie ogołocone. A nawet jakby było ścięte to nic nie znaczy bo urzędasy i tak nie odróżniają administratora od zarządu.
Przeczytałem uważnie.
Widzę, że są dwa aspekty sprawy.
Pierwsze to bezprawne ścięcie drzewa w świetle prawa.
Czytałem o tym. W naszym przypadku widzę niepokojącą rzecz: drzewo ma mniej niż 10 lat. Podobno ścięcie drzewa jest bez konsekwencji prawnych. Czy to prawda?
Jeśli jednak byłyby konsekwencje to z odpowiedzi Państwa wysnuwa się jedna konkluzja:
Urząd nie będzie wnikał kto ściął, ale obarczy kosztami Wspólnotę. Czy to prawda? Jeśli tak to czy można te koszty przerzucić na Administrację i jak to ewentualnie wykonać.
Drugi aspekt to zwyczajne uszkodzenie, zniszczenie własności Wspólnoty bez jej zgody.
Nawet przecież gdyby wycięli krzaki, zaorali trawę to nie może być tak, że Administracja robi co chce.
W jaki sposób zażądać odszkodowania lub przywrócenia stanu wcześniejszego?
Czy mamy iść od razu na policję, do sądu czy najpierw wystosować jakieś ostre pismo? W jakiej formie to zrobić? Czy może też sporządzić protokół ze szkód i kazać im to podpisać? Generalnie jak podejść do tematu w sposób efektywny. Nie chcemy się mścić. Po prostu chcemy, by przywrócili poprzedni stan. Jeśli mają kupić drzewo i je zasadzić to niech to zrobią.
Odnośnie co to za drzewo to głupia sprawa, ale nie wiem. Liściaste.
Tutaj link do zdjęć liści:
https://s32.postimg.org/6es6ip4ut/DSCN0415.jpg
https://s32.postimg.org/nro9wfmet/DSCN0419.jpg
https://s32.postimg.org/q2yb6zfmt/DSCN0420.jpg
Jak się dowiem to napiszę. Miało mniej niż 10 lat, a wysokość to ponad 9 metrów.
ponad 9 mb to prawie 4 piętro... musiała być jakaś przyczyna jego skrócenia , może zasłaniał światło dzienne do lokali,
za dwa - trzy lata będzie niski z duża ilością rozłożystych gałęzi
Żeby żądać od kogoś pokrycia kosztów należy wykazać konkretnej osobie winę czy też przyczynienie się do jakieś szkody.
We wspólnocie rządzi zarząd a do pomocy może mieć ewentualnie administratora (nawet z licencją), który prawnie odpowiada za to co ma napisane w umowie o administrowanie. No pewnie że nie może. Kto to są ci "my"?
Do kogo pismo"?
Administrator nie jest od przyjmowania pism i nie ma żadnego obowiązku na nie odpowiadać.
Za działalność zatrudnionego administratora odpowiada zarząd wspólnoty i jako właściciele ("My") macie prawo od zarządu domagać się, żądać albo wymienić skład zarządu. Komu chcecie dać do podpisania to? A jak nie podpisze ten ktoś to co? A jak was wyśmieje? Kto to są ci "Oni" co mają przywrócić poprzedni stan i tak bez waszej - właścicieli wiedzy rządzą się na waszej własności?
Przecież za utrzymanie NW, jej bieżącą konserwację (w tym pielęgnację drzew) odpowiada przed właścicielami zarząd wspólnoty a przed organami zewnętrznymi wszyscy właściciele jako wspólnota. Tu nie ma miejsca na "Onych".
Zarząd zlecił podcięcie gałęzi. Administracja (firma administrująca) przyjęła zlecenie. Przyjechał od niej mężczyzna i wykonał ścięcia drzewa.
Moim zdaniem, jeśli administracja (firma administrująca) nie dopilnowała zlecenia, ktoś od nich źle przekazał, nie nadzorował to firma ponosi odpowiedzialność.
Nie będziemy teraz dochodzić, kto u nich wewnętrznie dał ciała.
Rozumiem, że pomysł zaproponowany przeze mnie nie jest dobry (sporządzenie protokołu szkody), bo nic nim nie zyskamy.
Nie chcę toczyć dyskusji, kto to jest "oni", "my", nie chcę się kłócić z Tobą. Zadałem pytanie, bo sytuacja jest trudna i wymaga dobrej reakcji ze strony Wspólnoty oraz Zarządu, który ją reprezentuje. Jeśli uważasz, że wspólnota powinna pociągnąć do odpowiedzialności Zarząd to napisz to wprost, bo nie do końca rozumiem Twojego posta.
Jeśli uważasz, że Zarząd powinien wyciągnąć konsekwencje od firmy administrującej to napisz to wprost, bo nie rozumiem do końca Twojego posta.
Wiem, że Zarząd można odwołać, firmę zmienić, ale to nie rozwiąże tego problemu. Ja szukam rozwiązania problemu, może źle mnie zrozumiałeś. Nie chodzi o to kogo ukarać, ale kto i jak ma naprawić szkodę.
Gecon, zaproponuj proszę jakieś rozwiązanie. Będę bardzo wdzięczny.
KubaP,
dziękuję za rozszyfrowanie drzewa.
Nie wiem co dla Ciebie to badziew. Dla nas to nie był badziew, więc proszę daruj sobie tego typu odpowiedzi, bo przykro czytać. Dla nas to było ważne drzewo.
Przyczyna była taka, że mieli podciąć inne drzewo obok, a tego nie ruszać. Nie zasłaniało, nikt się nie skarżył. Totalna samowola.
Co ciekawe tamtego nie ruszyli. 9 metrów to 9 metrów, w każdym budynku inna jest wysokość pięter. U nas jest mniej niż napisałeś.
I jeszcze jedno. Twoje ostatnie zdanie i uśmieszek na końcu to bardzo słaby żart. Nam nie jest do śmiechu. Mogłeś sobie darować.
Właśnie z tym najważniejszym: kto jest "My" a kto "Oni".
We wspólnocie nie ma tego typu podziałów, jeśli są to to jest chore i jest jedną z przyczyn.
Po drugie: sytuacja jest prosta jak drut a nie trudna. W waszej wspólnocie "ogon merda psem", czyli rządzi jakaś mityczna ADMINISTRACJA - to paranoja.
To trzeba natychmiast uzdrowić tak jak nakazuje UoWL bo inaczej będzie tylko gorzej. Na logikę tak ale jedynem wyjściem na krnąbrną administrację - niesłuchającą zarządu a tym bardziej właścicieli - jest zwolnienie ich z roboty.
Jak są hobbyści wśród zarządu to mogą na drodze sądowej bawić się w dochodzenie odszkodowań za wyrządzone szkody, ale odradzam bo to bez sensu.
To drzewo nie warte świeczki - zostawcie sobie zdrowie na poważne problemy z jakimi niewątpliwie będziecie musieli się jeszcze nie raz zmierzyć.
Ale zostawmy to.
Nie rządzi administracja i nie jest mityczna. Napisałem to wprost w poście: "firma administrująca przyjęła zlecenie "
Ale zostawmy i to również.
Zwolnienie firmy to jakiś pomysł, ale nie załatwi sprawy. Nagle po zwolnieniu drzewo nie odrośnie, prawda? Nie pojawią się dzięki temu żadne pieniądze na koncie wspólnoty, prawda? Nic się nie stanie, co mogłoby naprawić sprawę.
Nie rozumiem tego:
"Jak są hobbyści wśród zarządu ... "
Po co od razu obrażać ludzi?
Zostawmy to. Skoncentrujmy się na meritum.
Sugerujesz, że jedyne co można zrobić to droga sądowa, ale i to odradzasz, bo "to drzewo nie warte świeczki"
Oczywiście taki argument jest nielogiczny, bo skąd wiesz co dla nas jest "warte świeczki"?
A może jednak to jest poważny problem, bo na przykład na posesji wycięto jedno drzewo, ale były w sumie tylko dwa, więc...?
I o co chodzi z tym: "poważne problemy z jakimi niewątpliwie będziecie musieli się jeszcze nie raz zmierzyć."?
Jak Ci ukradną rower to olejesz i nie pójdziesz na policję, bo szkoda zachodu? Lepiej to zostawić na okazję jak Cię napadną albo spalą Ci dom?
Sorry, ale argumentacja bez sensu.
P o d s u m o w u j ą c....
Bardzo dziękuję Ci za poświęcony czas, ale, błagam, już więcej nie udzielaj się w tym wątku, bo nic nowego nie wnosisz do niego.
Przykro mi to stwierdzić, ale jedyna rada płynąca od Ciebie to: nic nie róbcie (Wspólnota, Zarząd, whatever...).
Zastanawiam się, jaki sens jest prowadzenia w ten sposób dyskusji.
-------------------------------------------------------cut-----------------------------------------------
Dlatego zwracam się do kogoś innego, kto może pomóc:
W jaki sposób Wspólnota może domagać się naprawienia szkody lub w jaki sposób otrzymać zadośćuczynienie?
Kto w takiej sytuacji jest winny zdarzenia (Zarząd, bo nie dopilnował firmy, firma, bo nie dopilnowała kolejnej firmy, czy tylko pan z nożycami i piłą?)
Kogo Wspólnota może pociągnąć do odpowiedzialności?
Jak czegoś nie rozumiesz to pytaj... nie oceniaj
Nam czyli komu ? Ilu właścicielom z twojej WM "nie jest do śmiechu".
Zamieść zdjęcie tego "kikuta" na tle nieruchomości ... wiem, że to potrafisz zrobić...
Wobec takiej Twojej "agresji" wobec adwersarzy, nie wiem, czy ktoś się znajdzie, aby z Tobą podyskutować - "pomóc"
To analogiczna sytuacja do takiej, gdy np. zatrudnisz malarza do pomalowania łazienki a on zbije starą umywalkę albo lustro. Sam musisz wiedzieć, czy chcesz kasę (ile?), czy nową umywalkę czy tamta była stara i szkoda niewielka, wystarczy że malarz - w ramach rekompensaty - podłączy nową i sam kupi nowy syfon.
Jak już wiesz, czego chcesz, negocjujesz. Uda się lub nie. Jak się nie uda, to sąd. Ja zawsze wolę się dogadać.
Administracja to "człowiek" wynajęty do pracy. Rozliczasz go co roku - dajesz podwyżkę lub nie (planując wydatki).
Kolejność jest taka: najpierw sam musisz wiedzieć czego chcesz. Dopiero potem zastanawiasz się, od kogo to uzyskać, kto zawinił.
Zdanie o hobbystach w przetłumaczeniu na "nasze" oznacza, że jako wspólnota nie macie żadnych szans na drodze sądowej dochodzić w tej sprawie jakiegokolwiek odszkodowania za wyrządzoną szkodę.
Składając pozew należałoby najpierw udowodnić powstanie szkody, następnie wskazać winnego i udowodnić mu winę.
W najlepszym wypadku po około 3 latach posiedzeń, ekspertyz itp. sąd wydałby wyrok dla wspólnoty niekorzystny co wiązałoby się również z kosztami jakie właściciele musieliby ponieść, co przekraczałoby zapewne koszty usuniętego drzewa.
To z opisu zdarzeń jest oczywiste a więc tylko wyjątkowy miłośnik sal sądowych, utarczek, pomówień, pyskówek, oskarżeń itp. (czytaj: hobbysta) - może rozpocząć taką niestety bezsensowną walkę.
Natomiast jeżeli nie zadowala Cię jedyna rozsądna rada to musisz pójść do jakiegoś adwokata - on Cię podniesie na duchu i z chęcią przyjmie sprawę, do wygrania wg. jego zapewnień.
Tyle w tym temacie.
nie ma sensu odpowiadać na Twoje zaczepki, bo sobie robisz jaja z poważnej dyskusji. Prośba, byś się wyłączył z wątku. Dziękuję z góry.
koziorozka,
dziękuję za radę, ale...
Administrator to profesjonalista w swoim fachu. Nie ciąży na nim ( jako kimś, kto ma pewne uprawnienia) jakiś obowiązek? Nie jest to człowiek z ulicy, musiał przecież uzyskać odpowiednie uprawnienia Zarządcy, prawda?
Nie chodzi mi o radę ogólną jak się postępuje, bo to ja wiem. Zadałem pytanie na konkretnym forum. Szukam odpowiedzi kogoś, kto wie jak działa Wspólnota, co można zrobić. I przy okazji zna się trochę na prawie wycinki/podcinki drzew.
No właśnie.
Co można zrobić? Czy trzeba wynająć rzeczoznawcę, by ocenił szkody? Co z taką ekspertyzą zrobić?
Czy jeśli nas obowiązuje umowa to można ją jedynie wypowiedzieć, czy też uwzględniać straty przy fakturowaniu administracji?
To nie jakiś malarz pokojowy, ale firma z którą współpracujemy od dawna. Tutaj obowiązują inne zasady.
To nie kwestia czego chcę, ale co należy zrobić w takim wypadku, by skutek był jak najbardziej dla Wspólnoty satysfakcjonujący.
Nie sztuką wymyślić sobie coś i targować się. A jak się nie uda to trudno. Taka rada jest dla mnie mało przydatna, bo jest zbyt ogólna i polega na zasadzie "uda się lub się nie uda - zobaczymy". Wolałbym, żeby za tym szły jakieś merytoryczne argumenty.
gecon,
nic nowego nie wniosłeś. Cały czas piszesz o drodze sądowej, po to tylko, by za chwilę napisać, że to jest droga donikąd. Co ma wnosić taki post jak twój powyżej? Jeśli chcesz się kłócić to sobie znajdź kogoś innego. Mnie to bardzo męczy. Nie po to założyłem ten temat, by dowiadywać się o hobbystach i tak dalej. Dziękuję za czas, ale nie rozumiem, po co piszesz to samo w kółko. Masz jakąś radę czy nie masz?
Wydaje mi się, że pomyliłeś Forum.
prosiłem o coś..