Meble w wiatrołapie
servicecard
Użytkownik
Witam
Mam takie pytanie w kwestii formalno-prawnej. Otóż stała w wiatrołapie w naszym bloku, który jest jedną małą wspólnotą mieszkaniową (czyli blok prywatny) wersalka. Nikomu z nas ona nie wadziła, bo można było sobie przysiąść, pogadać, wypić piwko z sąsiadami i było git... Niestety, ale mamy strasznie zgorzkniałego babsztyla w zarządzie wspólnoty, który patrzeć na nas nie może i robi wszystko by nam uprzykrzyć życie. Babsztyl zaczął pisac jakieś dziwne donosy do gminy, zaczął nasyłać na nas policję i straż gminną. Mało tego - nasłał również sołtyskę, która zaczęła się wpierniczać w nasze sprawy i w to co stoi w wiatropłapie. Zagrozili sąsiadowi, do którego należała wersalna, że jak jej nie sprzątnie to dostanie mandat. Ja się tu chcę zapytać - jak to jest że sołtyska czy też jakiś inny urzędnik wpierdziela się w to co stoi na terenie wspólnoty. Pytanie jest proste - czy ma do tego jakiekolwiek prawo, skoro to nie jest blok należący do gminy? Czy Strażnik Gminny ma cokolwiek do roboty na terenie prywatnym? Czy Policja ma prawo do wtrącania się w takie sprawy? Wydaje mi się że absolutnie nie mają do takiego czeghoś prawa, bo na logikę to wygląda tak, jakby komuś wpierniczali się co ma na swoim podwórku lub we własnym domu czy mieszkaniu. Jeśli ktoś zna podobny temat to bardzo proszę o wskazówki co z tym można zrobić i w jaki sposób tego babsztyla sprowadzić na ziemię. Interesuje mnie również to, dlaczego sołtyska nie zajmie się swoją robotą tylko wtrąca się tam gdzie nie powinna? Ja rozumiem że skoro gmina nie ma nic do pryatnego bloku to też i reszta urzedników powinna być z dala i nie wtrącać się, prawda? Podejrzewamy że są tu jakieś dziwne układy kolesiowskie wykorzystywane, ponieważ sołtyska jest sąsiadką żony przewodniczacego zarządu. Czy na działania sołtyski można złożyć zażalenie do jej zwierzchników by ten proceder ukrócić na drodze formalnej?
Mam takie pytanie w kwestii formalno-prawnej. Otóż stała w wiatrołapie w naszym bloku, który jest jedną małą wspólnotą mieszkaniową (czyli blok prywatny) wersalka. Nikomu z nas ona nie wadziła, bo można było sobie przysiąść, pogadać, wypić piwko z sąsiadami i było git... Niestety, ale mamy strasznie zgorzkniałego babsztyla w zarządzie wspólnoty, który patrzeć na nas nie może i robi wszystko by nam uprzykrzyć życie. Babsztyl zaczął pisac jakieś dziwne donosy do gminy, zaczął nasyłać na nas policję i straż gminną. Mało tego - nasłał również sołtyskę, która zaczęła się wpierniczać w nasze sprawy i w to co stoi w wiatropłapie. Zagrozili sąsiadowi, do którego należała wersalna, że jak jej nie sprzątnie to dostanie mandat. Ja się tu chcę zapytać - jak to jest że sołtyska czy też jakiś inny urzędnik wpierdziela się w to co stoi na terenie wspólnoty. Pytanie jest proste - czy ma do tego jakiekolwiek prawo, skoro to nie jest blok należący do gminy? Czy Strażnik Gminny ma cokolwiek do roboty na terenie prywatnym? Czy Policja ma prawo do wtrącania się w takie sprawy? Wydaje mi się że absolutnie nie mają do takiego czeghoś prawa, bo na logikę to wygląda tak, jakby komuś wpierniczali się co ma na swoim podwórku lub we własnym domu czy mieszkaniu. Jeśli ktoś zna podobny temat to bardzo proszę o wskazówki co z tym można zrobić i w jaki sposób tego babsztyla sprowadzić na ziemię. Interesuje mnie również to, dlaczego sołtyska nie zajmie się swoją robotą tylko wtrąca się tam gdzie nie powinna? Ja rozumiem że skoro gmina nie ma nic do pryatnego bloku to też i reszta urzedników powinna być z dala i nie wtrącać się, prawda? Podejrzewamy że są tu jakieś dziwne układy kolesiowskie wykorzystywane, ponieważ sołtyska jest sąsiadką żony przewodniczacego zarządu. Czy na działania sołtyski można złożyć zażalenie do jej zwierzchników by ten proceder ukrócić na drodze formalnej?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Bo w takim razie po co zarząd i nawet przewodniczący zarządu w małej wspólnocie?
A już sołtyskę to trzeba pogonić z terenu prywatnego tak jak kiedyś gospodarze intruzów traktowali odpowiednim narzędziem o trzech ostrzach.
Podstawowym przepisem dla Was jest ustawa o własności lokali.
Proszę się z nią zapoznać dokładnie i ją zacząć stosować aby byle jakaś sołtyska przestała z Was - właścicieli lokali robić "swoich poddanych".
To Wy - właściciele jesteście najważniejsi i to Wy jesteście "panami na swoich włościach" bo to Wasze, prywatne.
Należy podjąć natychmiastowe działania (art. 20 ust. 2 UoWL) i (...) z zarządu.
Postraszyć, (art. 66 § 1 Kodeksu wykroczeń), że jeżeli dalej będzie działać na szkodę wspólnoty i łamać prawo zawiadomicie prokuratora.
Rozumiem, że możemy mieć w poważaniu co sobie to babsko myśli? A jeszcze interesuje mnie kwestia taka - czy Policja lub Straż Gminna ma cokolwiek do gadania w kwestii tego co my mamy w naszym wiatrołapie? Wydaje mi się że również możem,y mieć to w poważaniu - czy dobrze kombinuję?