Kogo pozwać do Sądu
dankox
Użytkownik
W mojej wspólnocie dokonano podziału części wspólnej polegające na oddzieleniu jej części szlabanem do którego piloty otrzymali tylko właściciele miejsc postojowych za nim się znajdujących. Za szlabanem znajduje się również część wspólna która nie jest przeznaczona do wyłącznego użytkowania z której mam prawo korzystać bez ograniczeń. Z uwagi, że w powyższej sprawie ustawienia jaki podziału terenu nie było głosowania UCHWAŁĄ zachodzi pytanie kogo pozwać za dokonanie niezgodnie z prawem tej czynności.
Brak uchwały wskazuje na pozwanie osób które to uczyniły, natomiast pozwanie Wspólnoty wyklucza brak uchwały ?
Jeżeli do tej czynności doprowadził Zarząd to znaczy, że przekroczył czynności Zwykłego Zarządu i w tym wypadku mogą zostać pozwani jako osoby prywatne ?
Brak uchwały wskazuje na pozwanie osób które to uczyniły, natomiast pozwanie Wspólnoty wyklucza brak uchwały ?
Jeżeli do tej czynności doprowadził Zarząd to znaczy, że przekroczył czynności Zwykłego Zarządu i w tym wypadku mogą zostać pozwani jako osoby prywatne ?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Za prawidłową eksploatację także części wspólnych odpowiada wspólnota i to wspólnotę należy pozwać określając reprezentanta strony pozwanej w osobach członków zarządu.
Uchwała czy jej brak niczego nie wyklucza - niech się wspólnota wytłumaczy przed sądem dlaczego i na jakiej podstawie prawnej uniemożliwia czy też utrudnia niektórym współwłaścicielom NW korzystanie ze swojego prawa.
Z tym, że ja bym radził nie zaczynać od sądu a od pisma do zarządu czy też normalnych rozmów z żądaniem wyjaśnień.
Nowy doklejony: 07.04.17 23:55 Zarządu wspólnoty nigdy nie pozywasz jako osób prywatnych, ponieważ zarząd jest organem wspólnoty, który, między innymi, reprezentuje ją na zewnątrz, czyli... np. przed sądem.
Czy na tych miejscach "rozładunkowych " jest oznakowanie dla osób niepełnosprawnych ?
jak to nie!!!!! , jak działają na moją szkodę (malwersacja środków finansowych) jak najbardziej.
Czy uważasz że notoryczne wypożyczanie pilota jest przyjemnością ? Z drugiej strony jest to część wspólna dlaczego dajmy nato właściciel dużego metrażowo mieszkania ma ponosić koszty utrzymania według udziału największe i do tego płacić z własnej kieszeni za pilota skoro posiadacze miejsc postojowych otrzymali je za free ? Żaden z członków zarządu nie zapytał jakiegokolwiek członka wspólnoty gdzie postawić szlaban, kto będzie miał dostęp do tej części wspólnej gdyż wszyscy członkowie zarządu (tak się złożyło) mają tam swoje miejsca postojowe, a inne osoby tylko z uwagi na swoje miejsca postojowe otrzymali piloty.
Czy na tych miejscach "rozładunkowych " jest oznakowanie dla osób niepełnosprawnych ?
akurat tak się składa że oznakowań dla niepełnosprawnych nie ma, ale to jest jedyne miejsce z którego może skorzystać osoba niepełnosprawna o czym jak to wspomniałem mówi sama infrastruktura (obniżone krawężniki z kosztów wspólnoty, podjazd dla wózków inwalidzkich, poręcze itp.)
Skontaktuj się z Zarządem i tam zapytaj jak się dobrać do miejsca parkingowego przy stanowisku do rozładunku- dla niepełnosprawnych
Na miejscu do rozładunku nie wolno parkować długotrwale, po rozładunku / załadunku należy je opuścić.
dankox krótko i na temat masz chrapkę na miejsce parkingowe za szlabanem i nie wiesz, jak się do tego dobrać .
Skontaktuj się z Zarządem i tam zapytaj jak się dobrać do miejsca parkingowego przy stanowisku do rozładunku- dla niepełnosprawnych
Na miejscu do rozładunku nie wolno parkować długotrwale, po rozładunku / załadunku należy je opuścić.[/quote]
Widzę że Twój tok myślenia poszedł nie w tym kierunku co trzeba, gdyby mi zależało na miejscu postojowym to bym sobie je wykupił.
Kwestia która poruszam była już maglowana z Zarządem i nawet oni nie potrafią przedstawić żadnych logicznych argumentów i przepisów prawnych co do podjętych przez nich czynności. Ponadto we wspólnocie są lokale usługowe które również nie mogą korzystać z miejsc rozładunkowych i dlatego jest moje pytanie kogo w tej sprawie pozwać.
Brak uchwały nie pozwala na pozwanie wspólnoty ?????
PS. Przykro mi, że wrzucasz mnie do worka osób które chcą uzyskać korzyści dla siebie a nie rozpatrujesz tego pod względem prawnym.
Uważam że Twoje komentarze są nie grzeczne i nie udzielają wskazówek jak mogę wyegzekwować prawnie moje prawo do korzystania z części wspólnej do którego mam prawo gdyż wszelkie negocjacje tak jak wspomniałem z Zarządem zostały wyczerpane.
Dzień temu otrzymałeś odpowiedź;
Pozew ewentualnie opierasz na zasadach ogólnych, czyli wg kc.
Czyli musisz wykazać, że jakiś podmiot prawa cywilnego poprzez wydzielenie placu szlabanem wyrządził ci osobiście szkodę (szkodę majątkową). Dostałeś po kieszeni lub naruszono twój ważny interes prawny lub faktyczny, bo postawili szlaban.
Jeśli wspólnota mieszkaniowa, jako całość, nie ma z tym nic do czynienia (a chyba nie ma, bo nie ma nawet uchwały), to tym podmiotem będą zapewne osoby fizyczne odpowiedzialne bezpośrednio za postawienie szlabanu, konkretnie pewnie członkowie zarządu lub inni właściciele.
Wskazani z imienia i nazwiska (szkoda wiąże się z odpowiedzialnością odszkodowawczą której wspólnocie mieszkaniowej jako całości trudno przypisać).
Przypisanie szkody do konkretnych osób, przypisanie im winy, mogłoby skończyć się np. zniesieniem szlabanu. Czyli przywróceniem parkingu do stanu pierwotnego.
Czyli w sądzie jest to trudne do przeprowadzenia. Osobiście odradzam.
Nie pisz, że "dokonano podziału części wspólnej", bo tego nie dokonano.
Albo jest już quod usum w aktach, albo podzielono cześć wspólną pod względem jej użytkowania.
Jeśli chciałbyś jednak złożyć pozew przeciwko wspólnocie jako całości (odradzam), to ustawa o własności lokali pomaga tutaj w niewielkim zakresie:
art. 25 - odpada - nie ma uchwały
art. 22,2 - tylko posiłkowo - bo nie ma uchwały
art. 27 - posiłkowo w uzasadnieniu samego złożenia pozwu
art. 22, 3 ust. 4) - można posiłkowo ale to już lekko naciągane
Oprócz ustawy wpierw doczytaj akt notarialny. Na tym parkingu może być ustanowione na jego części wyłączne użytkowanie na rzecz kilku osób.
A jeśli tego nie ma w aktach, to sam podział nw do wyłącznego użytkowania bez uchwały w zasadzie nie jest nielegalny. Na rympał można i tak.
Miałbyś jednak duuuuuuże kłopoty w sądzie w wykazaniu, że złamano prawo. Duże ryzyko biegania po trzech instancjach o kawałek szlabanu, bo przypadek takiego podziału przez sądy we wspólnotach jest bardzo słabo rozpoznany.
Najpierw sprawdź treść aktu.
Jak to: "nie ma"?! :shocked: Ma! To jest teren nieruchomości wspólnej. W tej wspólnocie jest zarząd i to on ma obowiązek wyjaśnienia tej sytuacji współwłaścicielowi. Nie należy od razu biegać do sądu. Trzeba żądać wyjaśnień od zarządu wspólnoty (pismami, za potwierdzeniem odbioru) wraz z żądaniem do przywrócenia tego terenu do użytkowania wspólnego.
Nie. Nie tak całkowicie odpada. Co prawda uchwały nie ma, ale wiele wskazuje na to, że naruszone zostały zasady prawidłowego zarządzania nw i prawo do korzystania z tej części nw przez pozostałych współwłaścicieli, a więc tym samym naruszone zostały ich interesy.
Na art. 25 tutaj nie ma podstawy. Żeby go uruchomić jest niezbędna. Pozostają zasady ogólne.
No właśnie, właśnie... Ustawa o własności lokali nie stoi w sprzeczności z przepisami kodeksu cywilnego, a wręcz przeciwnie. Nie ma uchwały - to nie ma. W ogóle nie ma co się tym przejmować. Natomiast jest naruszenie korzystania ze współwłasności i brak równego traktowania współwłaścicieli.
Art. 206 kc jest wystarczający do ruszenia tego problemu, gdyby jednak trzeba było wędrować do sądu.
Kubuś, przypominam: I co Ty teraz na to, w kwestii "wykupienia" i innych ?
Jeśli coś posiadam, to moim prawem jest również korzystanie z tego czegoś - ten fakt mieści się w istocie posiadania.
"Jeśli wspólnota mieszkaniowa, jako całość, nie ma z tym nic do czynienia"
Może nie mieć i pewnie nie ma żadnego znaczenia.
Przeszliśmy do kodeksowych zasad ogólnych.
Tutaj wg opisu zarząd, lub ktoś trzeci, wykonał czynność ewidentnie przekraczającą zakres czynności zwykłego zarządu. Czyli wyręczył wspólnotę w działaniu. Wspólnota nie dała zgody na szlaban, została całkowicie pominięta i powód też pomija wspólnotę w pozwie. Tak samo jak ci co, co postawili szlaban.
Fakt że szlaban akurat stoi na gruncie wspólnym nie ma tu znaczenia, bo nie badamy kto jest właścicielem gruntu (i szlabanu), ale kto zadziałał samowolnie i naruszył interes prawny powoda.
Ważne żeby nie przeciwko wspólnocie, jeśli nie ma śladu że działała wspólnota.
Pozwem przeciwko wspólnocie (w tej sytuacji konkretnie) powód sam schowa zarząd, czy inne osoby za wspólnotą. Strzał w stopę, zero szans na wygraną.
Zasadny byłby w takiej sytuacji pozew o dopuszczenie do współposiadania. W opisanej sprawie doszło do zmiany sposobu korzystania ze wspólnej nieruchomości mimo braku uchwały właścicieli lokali.
Gdyby uchwała istniała - wtedy droga prawna byłaby inna - przez powództwo o uchylenie uchwały.
To ostateczność i ryzyko. Praktyka sądowa pokazuje, że sędziom takie sprawy zbyt często wymykają się z rąk.
I w praktyce to i tak byłaby sprawa przeciwko ludziom odpowiedzialnym za szlaban, teraz tylko schowanym za wspólnotą.
Odpicują uchwałę o szlabanie i sprawa w jednej chwili zrobi się bezprzedmiotowa.
Poza tym to jest pozywanie samego siebie.
Znany był przypadek, że nie dość że właściciel to jeszcze członek zarządu pozwał wspólnotę - czyli można powiedzieć skrajny masochizm - bo mu gałąź czy dachówka uszkodziła samochód.
I co? - wygrał, dostał odszkodowanie od wspólnoty (czyli od siebie też). Chociaż zarząd nie dopilnował, był głównym winowajcą.
1. konkretne osoby,
2. albo wspólnota
3. albo krasnoludki
Krasnoludki i zarząd wspólnoty nie mają zdolności sądowej, więc zostają opcje 1. 2.
Adresat pozwu będzie wtedy zależał od kilku okoliczności. W tym od rodzaju naruszonego interesu prawnego (majątkowego?), od rodzaju naruszenia tego interesu, ewentualnie od rozmiaru poniesionej szkody. Przy szkodzie jest kwestia winy i potem, osobno, odpowiedzialności.
Do tego dochodzi ryzyko związane z tym, że sędziowie nie radzą sobie generalnie z roszczeniami przeciwko wspólnotom. Proste konflikty sąsiedzkie zbyt często kończą się bezsensownym bieganiem po 3 instancjach.
O okolicznościach wiemy dość mało. Nie wiemy wiąż, czy autor pytania doczytał swój akt notarialny. Miał doczytać.
Z kolei właściciel pozbawiony swego prawa występuje do sądu o dopuszczenie do współposiadania.
Oczywiście w pierwszej kolejności należy ustalić stan prawny nieruchomości, sprawdzić nr działki gruntu stanowiącego nieruchomość wspólną (akt notarialny) i następnie ustalić granice własności (kataster).