Problem z sąsiadem - brak zgody na wymiane rury odpływowej
beatisecundo
Użytkownik
Witam, mam problem z sąsiadami, którzy nie chcą wyrazić zgody na wymianę kawłka rury, który tkwi w ich suficie a mnie zatruwa życie - czyli jest to rura, która odprowadza wodę z mojej wanny a od 9 miesięcy uparcIe mi ją dostarcza z powrotem... Jestem właścicielem mieszkania, sąsiad również posiada mieszkanie własnościowe. W naszym budownictwie komunistycznym tak budowano bloki, że rura z mojej łazienki wchodzi w sufit łazienki sąsiada - zaznaczam, że jest to rura odpływowa z wanny, która łączy się z pionem poniżej sufitu sąsiada. Żeby sąsiada nie zalać 9 miesięcy temu zerwałem kafelki - i przez ten okres deptałem do ADMu żeby przyszli wymienić rury... Wreszcie coś drgnęło, zacząłem remont łazienki i stanęliśmy bo sąsiadka nie chce zgodzić się na wymianę tego kawłka rury. Od dzisiaj jestem bez możliwości kąpieli ponieważ nie mogę założyć kabiny gdyż nawet kropla wody wraca do mojej łazienki... Mam 3 dzieci w tym 9-miesięczne dziecko i 4 dziecko jakim jest moja 83 letnia mama... Dopóki nie wymienię tej spornej rury jestem pozbawiony kąpieli.
Moje pytanie:
Jak uzyskać zgodę sąsiadki, jak ją wymusić... czy jak wymienić tę rurę
Drugie: czy to moja sprawa czy powinien zrobić to zarządca?
Moje pytanie:
Jak uzyskać zgodę sąsiadki, jak ją wymusić... czy jak wymienić tę rurę
Drugie: czy to moja sprawa czy powinien zrobić to zarządca?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
ja zrobiłabym tak, napisała pismo do Inspektora Nadzoru Budowlanego z prośba o szybką interwencję, ponieważ zagraża to zdrowiu mieszkańców danego lokalu.
Może wart by powiadomić media, przecież to nienormalne.
Napisz może, jaka jest odległość od odpływu z wanny do pionu i ile zmian kierunku (wzdłuż rury, którą należałoby ułożyć; rury prowadzimy po ścianach, albo w wylewce. zatem, w przypadku prowadzenia po ścianach ważna jest odległość wzdłuż osi przewodu i ile załamań, w przypadku puszczenia w wylewce odległość w linii prostej, bez załamań).
Pozdrawiam.
Tak jak napisałam najlepiej i najszybciej będzie napisać do INB, znieść osobiście i zapytać jak sobie z tym poradzić.
Co do wydłużenia czasu, to nie uważam, żebyś miała rację. Ja proponuję błyskawiczne rozwiązanie problemu, coś na kształt "blietzkrieg". Ty chcesz się bawić w analizę prawną. Oczywiście, można zażądać udostępnienia lokalu, ale - jak znam życie - trochę to potrwa, a na końcu i tak trzeba będzie zastosować rozwiązanie siłowe, o ile bestia nie zmięknie. A chyba zgodzisz się ze mną, że umyć się gdzieś trzeba. Nie można przecież iść do pracy, czy szkoły i śmierdzieć. :).
Zauważ jeszcze jedno - po wykonaniu proponowanego przeze mnie numeru system przynajmniej w tym fragmencie będzie wyglądał po ludzku. Wracając do meritum, Beatisecundo, nie zaszkodzi chyba, jeśli podasz, w jakiej odległości jest Twoja wanna od pionu, o ile to nie są jakieś wrażliwe dane :) i nie zależnie od tego, czy ktoś widzi powód, czy nie.
a może jednak zalać ? wówczas ta Pani z dołu sama pójdzie do ADM-u aby jak najszybciej usunęli awarie a ADM wymieni zapchaną rurę :) . czasami działaja tylko takie rozwiązania .
czajnik5 może masz rację, a na pewno masz, bo ja powiem szczerze takiego rozwiązania nie brałam pod uwagę, bo się po prostu na tym nie znam
oby beatisecundo mógł skorzystać z naszych rad. Pozdrawiam.
Na żądanie zarządu właściciel lokalu jest obowiązany zezwalać na wstęp do lokalu, ilekroć jest to niezbędne do przeprowadzenia konserwacji, remontu albo usunięcia awarii w nieruchomości wspólnej, a także w celu wyposażenia budynku, jego części lub innych lokali w dodatkowe instalacje.
wezwą ADM którego fachowcy powiedzą że załatwią problem wymieniając całą rurę , bo inaczej sie nie da.
Mieszkam na parterze (mieszkanie własnościowe), nade mną mieszka sąsiad (mieszkanie spółdzielcze) i jego odpływ mam w suficie - (charakterystyczny cyc plus kawałek rury schodzącej do ściany) i w tym miejscu leje mi się woda na piecyk gazowy, cały sufit wokół jest pokryty grzybem i wilgotny, a rura czarna od rdzy. Sąsiad przychodzi, ogląda i mówi, że to nie jego problem bo rura jest u mnie.
Spółdzielnia jest malutka - Zarząd to dobrzy znajomi sąsiada z góry. Oględziny u sąsiada wyglądają tak: wchodzą do łazienki i patrzą, że sucho więc ok. Sąsiad ma zabudowaną wannę i nie chce odkuwać kafelków by zajrzeć pod wannę.
Co w takiej sytuacji? Czy Inspekcja Nadzoru Budowlanego to jedyne wyjście czy jest jeszcze jakaś inna droga?
No i kto pokrywa w takiej sytuacji koszty remontu?
Będę wdzięczna za odpowiedzi.
Ależ mnóż, mnóż.:bigsmile:
Dla mnie obydwa przypadki dotyczą części wspólnej i zarządzajacy częścią wspólną ma obowiązek problem usunąć.
Masz też prawo do odszkodowania (koszt odnowienia łazienki, wymiany zniszczonej rury od piecyka itp.). Jeśli masz ubezpieczone mieszkanie, sprawa jest bardzo prosta: zgłaszasz szkodę, a resztą zajmie się Twoja firma ubezpieczeniowa - łącznie z regresem od sąsiada.
Zacznij od poruszania tym syfonem, niech mu trochę farby, tynku z sufitu spadnie gdy ty starałeś się przepchać syfon.
Po 2-3 próbach i braku reakcji "niechcący" go zalewać - niestety.
Lakoniczna definicja nieruchomości wspólnej zawarta jest w art. 3 ust. 2 uwl ("Nieruchomość wspólną stanowi grunt oraz części budynku i urządzenia, które nie służą wyłącznie do użytku właścicieli lokali.") na potrzeby rozwiązania tego problemu jest wystarczająca.
Proszę wezwać sąsiada do usunięcia szkody i w razie braku reakcji wystąpić z powództwem na drogę postępowania sądowego.
Tak na marginesie - sąsiad powinien podziękować, że tolerujecie Państwo jego odpływy w swoim lokalu, przecież tak naprawdę mamy tu do czynienia ze służebnością.
Spółdzielnia w związku z tym napisałą pismo do sąsiadów z góry o naprawienie usterki i niekorzystanie z wanny do czasu jej usunięcia.
Sąsiedzi odpisali, że oni chętnie będą współpracować, ale nikt jednoznacznie nie stwierdził, że rura odpływowa w moim suficie należy do nich, więc to nie ich sprawa.
Co dalej?
Kto może orzec jednoznacznie, że ten cholerny cyc z sufitu jest ich?
Dzięki za poprawę humoru :)
Przyznam, młoda jestem, niedoświadczona i po prostu dopiero uczę się obchodzić z chamami,dużo mnie to kosztuje nerwów :/
Musisz mieć człowieka z krwi i kości do podpisania takiej opinii. Ja jestem tylko wirtualnym tworem złożonym z siedmiu liter i jednej cyfry. W świecie rzeczywistym nikt nie będzie honorował pisma z podpisem czajnika5. Raczej wyśmialiby Cię, a tego bym sobie nie życzył.
Pozdrawiam.
Twój - demontujesz go i po kłopocie
Sąsiada - ma naprawić, bo robi szkody.
Po logice psychologia:
Jak taka logika do niego nie przemówi, to uprzedź, że chcesz się dogadać po dobroci, ale jak się nie da, to będziesz zmuszona wysłać mu przedsądowe wezwanie do zapłaty za wyrządzone ci szkody. Słowa "zmuszona" i "przedsądowe" mów powoli i wyraźnie, powinno pomóc. Powodzenia!
Po demontażu syfonu podstropowego, ścieki sąsiada z góry będą się wylewać swobodnie na łazienkę kiwi...
Wyjściem jest zablokowanie go (odcięcie odpływu) przez kiwi.
Założę się, że jak tylko ścieki sąsiada zaczną mu "wracać" do mieszkania, uzna on syfon w łazience kiwi za swoją własność i wyrazi zainteresowanie problemem.
Wtedy Ty możesz go zwodzić przez 9 miesięcy...
A czy po odcięciu mozna by go zaczopować? Wtedy zapchałoby się błyskawicznie.
Już o tym pisałem: https://forum.zarzadca.pl/discussion/777/problem-z-sasiadem-brak-zgody-na-wymiane-rury-odplywowej/#Item_16
Temat stary jak swiat, ale wciaz aktualny. Wprowadza ludzi w błąd - wiec sie wypowiem. Tym bardziej, ze mnie w tej chwili dotyczy.
Kupilam 3 lata temu mieszkanie nieswiadomie do glowy mi nie przyszlo, ze moja rura moze byc u sasiada. Dopki nic sie nie dzial nie byla wlascicieka zadnej rury.
Nikt mnie o tym nie poinformowal ze to moja rura i moge zrobic z nia co chce, decydowac czy ma byc zamurowana, pomalowana i konserwowana jak pijawil sie problem bo sasiadce zaczela woda ze sciany wyplywac to rura nagla tylko moja.
U mnie bylo sucho nie poczuwalam sie do odpowiedzilnosci. Kazalam jej zglosic do zarzadcy. Przyszli rozwalili jej scine i okazalo sie ze pod plyta gisowo kartonowa jest moja rura w oplakanym stanie cala zgnila, bo nie konserwowana latami. Teraz Zarzadca twierdzi, ze rura moja. Zmusil mnie do podpisania ze naprawie inaczej odetna mi doplyw knalizacyjny. Zastraszona i w niewiedzy podpisalam. Nie mial takie prawa. I nie ma prawa mi nic odciac tylko wodociagi mogą.
Zadzwonilam do hydraulika, zeby porozmawiac o ewentualnej naprawie spornej rury. Numer dostalam od sasiadki, A on do mnie ale przeciez juz u Pani bylem mówile. Ja mu ze nie byl u sasiadki, a to niby ja ja zalewam i mam naprawic. A on w smiech Pani to rura to czesc wspolna prosze poprosc zarzadce zeby dal Pani na pismie, podstawe prawna do naprawienia rury przez Pania od razu wymieknie. Mowilem Pani sasiadce, ze ma jej to naprawic Zarzadca.
Zadzwonilam do siostry tez ma mieszkanie we Wspolnocie w innym miescie i oczywiscie u niej tez ta rura jest wspolna.
Nawet patrzac z logicznego punktu rura nie moze byc tylko moja jesli latami nie ma do niej dostepu, nie ja decyduje o jej konserwacji. Nie ja doprowadzilam ja do stanu w jakim jest. Nie moge rozporzadzac swoja wlasnoscia zgodni z prawem o wlasnosci. Nie moge wykonywac swoich obowiazkow zwiaznych z jej konserwacja. Wlascicielowi owszem rura sluzy do odprowadzania sciekow do czego sluzy temu u ktorego w mieszkaniu sie znajduje nie wiadomo. Moze do uprawiania na niej cwiczen gimastycznych i dlatego uszkodzona, a moze uszkodzona bo zabudowana.
Ponadto istnieja Orzeczenia Sądów ktore Twierdza, ze Takie rury powinny byc zaliczne do czesci wspolnych. I na zarzadcy ma ciezyc odpowiedzilnosc za to.
Wielu zarzadcw tego przestrzega. Malo tego ze tego przestrzega wymienia cale piony kanalizacyjne wraz z przylaczami na koszt calej wspolnoty. Bo przeciez skoro stary budynek to dzis 1 rura jutro inna. Zarzadca nie jest tylko od brania kasy z mojego czynszu, ale pracuje dla mnie dla czlonka Wspolnoty i ma dzialac na moja korzysc. Inaczej moze zostac wymieniony na innego. Ja o swoja rure bede walczyc. Mieszkanie udostepniam, nie ma problemu ze znizcza mi kafelki, niech przychodzi Zarzadca i wymienia kiedy chce, ale na koszt Wspolnoty, nie moj.
Mi jak chce niech udowodni wine i ze rura jest moja w sadzie i pozniej dochodzi ode mnie kasy. Sąsiadka tez. Wg artykulu 415 kc ma mi udowodnic wine jesli chce odszkodowania za lazienke. To ze rura odprowadza moje scieki nie znaczy, ze wina moja. Ona te rure doprowadzila do takiego stanu w jakim jest. Nie ja rure budowalam, nie ja wymyslilam taki sposob bodownictwa. Kupowala mieszkanie z rura wiedziala ze tam jest. Ja nie wiedzialam ze u niej jest moja rura, bo nade mna nikt nie mieszka i nie mam takie samej, a wczesniej mieszkalam w nowszych budownictwach i sie z czyms takim nie spotkalam. Ona sama zapomniala ze zabudowala te rure i moze jej gnic przylazila do mnie w nocy, ze ja zalewam. Robila mi awantury, a u mnie sucho. Woda nie wyplywala z sufitu tylko z polowy sciany u niej. Tlumaczylam ze to jakias rura w scianie, a nie ja specjalnie ja zalewam. Ale dopiero jak przyszedl Zarzadca i jej sciane rozwalil okazalo sie ze tam jest rura. Bez zgody zarzadcy ani mojej jesli ta rura niby moja nie mila prawa jej zabbudowac. Jeszcze sobie prad przy roze pociagnela i traz placze ze jej na kable z pradem woda leci, bo chciala miec ladne halogenki. Nie prowadzi sie elekryki przy rurach.
A moze uszkodzia rure jak wiercila tam i zakladala te elekryke. Ja nie czuje sie odpowiedzila za straty w jej mieszkaniu.
Nizej opinia prawnika i Orzeczenia sadów w podobnych sprawach. Sa bardzo pomocne poniewaz ustawa owl to bubel nie przewidziala tego ze jest budownictwa lat 50-60. I nie wie co to prawa wlasnosci, ze wlascicel do swojej wlasnosci powinien miec swobodny dostep zeby wypeniac obowiazki zwiazne z jej konserwacja. Jesli nie ma tego dostepu to rura nie powinna byc tylko jego wlasnoscia.
Z uwagi na fakt, że żadne akty prawne nie regulują w sposób jednoznaczny przedmiotowej tematyki, (przebiegu granic instalacji w budynkach mieszkalnych, w których powstała z mocy prawa wspólnota mieszkaniowa) trudno jest jednoznacznie zdefiniować punkty graniczne, oddzielające części wspólne od części indywidualnych, w odniesieniu do przebiegu instalacji technicznych. Niejednokrotnie granice te nachodzą na siebie, stwarzając trudności w definiowaniu i identyfikowaniu punktów rozdziału. A jedynymi źródłami informacji oraz wykładni prawnej, pozwalającymi na określenie granic odpowiedzialności za instalacje w budynku są wydane dotychczas: orzeczenia sądowe,uchwały sądu najwyższego czy interpretacje wydane przez organy budowlane pomocne we właściwej interpretacji będzie przytoczone orzecznictwo.
Ponadto w przypadku jakichkolwiek wątpliwości wspólnota mieszkaniowa winna interpretować przepisy z uwzględnieniem interesu jej członków, przy poszanowaniu zasad współżycia społecznego, prawa sąsiedzkiego, przyjętych standardów i zwyczajów, a także obowiązujących zasad i reguł bezpiecznej eksploatacji budynku.
z orzeczenia Sądu Apelacyjnego z 2014r który stwierdził następująco:
”Odnosząc się do argumentów stron dotyczących tego, na kim spoczywała odpowiedzialność za zapewnienie należytego stanu „poziomów” należy stwierdzić, że „na gruncie art. 3 ust. 2 u.w.l. „poziomy” zasadniczo stanowią element wyłącznej własności właściciela lokalu, z którego odprowadzają ścieki, jednakże wobec braku w ustawie uregulowania analogicznego do ,art. 49 § 1 k.c. przy odpowiednim stosowaniu zasady superficies solo cedit należy przyjmować, iż podłączenia lokali w części znajdującej się poza tymi lokalami, w szczególności odcinki odpływów kanalizacyjnych przebiegające w obrębie lokalu położonego na niższej kondygnacji, stanowią element nieruchomości wspólnej. Jedynie więc ten odcinek „poziomu”, który znajduje się w obrębie lokalu pozwanych i do którego powinni mieć oni swobodny dostęp, jest przedmiotem ich odrębnej własności.”
Zasada superficies solo cedit to rzymska zasada prawna "To co jest na powierzchni przypada gruntowi"
Czyli co moim lokalu moje to co nizej u sasiada wspolne.
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 13 marca 2013 r.
Sąd Apelacyjny w Szczecinie
„Ustawa nie precyzuje granic nieruchomości wspólnej, jednakże w praktyce przyjmuje się, że do nieruchomości wspólnej powinna być zaliczana instalacja wodociągowa od pierwszego zaworu za wodomierzem głównym w budynku do indywidualnego wodomierza służącego do pomiaru zużytej wody w lokalu a instalacja kanalizacyjna do pierwszej studzienki rewizyjnej w tym piony a także instalacja w pomieszczeniach wspólnych, podłączenia lokali w części znajdującej się poza tymi lokalami i syfony stropowe, lecz z wyłączeniem odcinków służących poszczególnym lokalom i znajdujących się w obrębie tych lokali a także zewnętrzne i wewnętrzne rury spustowe. Postuluje się też aby do nieruchomości wspólnej zaliczać także odcinki odpływów kanalizacyjnych znajdujące się poza obsługiwanymi lokalami, tj. w lokalu na niższej kondygnacji, podobnie jak i syfony stropowe gdyż elementy te nie mogą być wymieniane przez tego właściciela, który z nich korzysta bez konieczności uzgadniania z mieszkańcem niższej kondygnacji. „
Poza tym wszyscy pisza o poziomach. Pion do wspolnoty poziom Moj. Jakim poziomem jest rura schodaca pionowo w dol do sasiada ja sie pytam?
I w dodatku przez strop ktory jest czescia oddzielajaca - wspolna. Skoro rura przekracza czesc wspolna to jest do cholery wspolna.
I tyle w temacie. Te sporne rury powinny byc wspolne i Zarzadca ma za nie odpowidac i zajmowac sie ich naprawą na koszt calej Wspolnoty. Do czasu kiedy Wspolnota nie wymieni pionow i urzadzen na nowe, takie zeby nie bylo rur u sasiada, zeby kazdy odpowidal za swoja, a nie ja za rury u sasiada a on za rure u sasiada nizej. Zyjemy w 21 wieku.
Nie powiedziałbym, że wszyscy żyjemy w 21 wieku. W niektórych budynkach czas jakby się zatrzymał. Może to jest jakoś powiązane z teorią względności i dylatacją czasu. Pozdr.
Skąd kase? Z czynszu. Zatrwierdzic uchwala wiekszosci wspolnoty, ze trzeba wymienic piony i przylacza. Podniesć trochę czynsz - fundusz remontowy. Zbierac przez rok czy ile trzeba i wymienic. Wszystkim na raz w pionie. Nie trzeba wszystkich pionow od razu. Mozna etapami jesli pionow jest kilka we wspolnoscie chocby 1 na rok.
Przeciez jesli budynk stary to kazdego dnia kazdemu moze zaczac wyciekac z takiej rury i wtedy dopiero problem i koszty. Do tego kłotnie czyja rura, bo Zarzadca kase za zarzadzanie bierze, ale obowiazków chciałby miec jak najmniej i wszystko co sie da probuje scedowac do czlonków Wspolnoty.
Na wymiane domofonów sprawnych na nowe na kody jest kasa. Na wymiane sprawnych licznikow na radarowe bo tym od Zarzadcy nie chce sie lazic i spisywac jest kasa.
To na tak wazne rzeczy jak piony knalizacyjne i inne przylącza tez powinna byc kasa.
Zarzadca za nic z własnej kieszeni nie paci. To my lokatorzy placimy za wszystko z z finduszu remontowego. Do tego Zarzadcy placimy pensje. Pracuje dla nas i ma madrze gospodarowac.
Z zarowkami masz racje. Nie ma nie tylko zarówki ale nawet lampy przy zadnej klatce. Mam 2 wejscia. Od ulicy jak cie moge swieca latarnie uliczne to jakos po omacku drzwi otworze, ale od podwrorka jest ciemno jak u murzyna w 4 lierach za przeproszeniem. Nie ma szans zeby wyrzucic smieci wieczorem, kluczem do zamka nie trafisz bez latarki.
Ale na bzdety w postaci licznikow radarowych czy nowych domofonow kasa jest. Przepraszm odkad mam nowy domofon tam gdzie sa latarnie uliczne klucz niepotrzebny, kodem moge sobie otworzyc o ile go nie zapomne. Moze dlatego Zarzadca uwaza, ze swiatlo przy drzwiach do klatki mi niepotrzebne hehe :devil:
Ale zplacze cienkim glosem ten Moj Zarzadca jak mnie ktos przy tych cimnych drzwiac bez oswietlenia napadnie bo niezdąże otworzyc po ciemku i wejsc. Oj wtedy zaplacze. Bede ciągala po sadach do konca zycia.
A zatem - waż słowa i licz się ze słowami.
słowo ma drugorzędne znaczenie. ... je się dobiera w zależności od zachowania adwersarza.
Pozytywne oceny od: kl^aki nie będzie ... taka jest praktyka "życiowa"