Nielegalne słupki parkingowe na osiedlu
uxs
Użytkownik
Chciałbym się dowiedzieć jak wygląda sprawa zamkniętych osiedli oraz miejsc parkingowych anektowanych przez mieszkańców bez zgody wspólnoty/administratora?
Obecnie mam taką sytuację, że wszystkie miejsca na osiedlu są "ołańcuszkowane" lub stoją na nich słupki pomimo iż teren jest wspólny i nie ma wydzielonych miejsc, które były z możliwością wykupienia czy wynajmowania. Mówiąc krótko mieszkańcy nielegalnie sobie zajęli swoje miejsca ponieważ mieszkają tam dłużej ode mnie...
Niestety firma zarządzająca nieruchomością ignoruje moje wiadomości e-mailowe, nie potrafi nic zrobić z nielegalnymi słupkami, jedyne co zrobiła to podniosła opłaty za grunt pod budynkiem w ramach wyrównania.
Proszę o pomoc zanim zacznę chodzić z pilnikiem lub superglue do kłódek. ;)
Obecnie mam taką sytuację, że wszystkie miejsca na osiedlu są "ołańcuszkowane" lub stoją na nich słupki pomimo iż teren jest wspólny i nie ma wydzielonych miejsc, które były z możliwością wykupienia czy wynajmowania. Mówiąc krótko mieszkańcy nielegalnie sobie zajęli swoje miejsca ponieważ mieszkają tam dłużej ode mnie...
Niestety firma zarządzająca nieruchomością ignoruje moje wiadomości e-mailowe, nie potrafi nic zrobić z nielegalnymi słupkami, jedyne co zrobiła to podniosła opłaty za grunt pod budynkiem w ramach wyrównania.
Proszę o pomoc zanim zacznę chodzić z pilnikiem lub superglue do kłódek. ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
"jedyne co zrobiła to podniosła opłaty za grunt pod budynkiem w ramach wyrównania"
co to za opłaty za grunt pod budynkiem?
jakiego wyrównania?
A przedmiotem wyrównania dotyczyły kwoty podatku od nieruchomości? Zaległych lub bieżącej za rok 2018.
Co do pytania: osiedla zamknięte to z reguły osiedla nowe. Kwestia miejsc parkingowych z reguły jest na nich uporządkowana od początku istnienia osiedla, bo uporządkowane są sprawy gruntowe. Bardzo często wykorzystuje się instytucję quod usum w aktach notarialnych (której ludzie nie rozumieją, chociaż generalnie działa i sprawdza się znakomicie).
Na starych osiedlach często jest to samo: słupki, łańcuszki, anektowanie. Quod usum dorozumiane. Nikt nie pójdzie z pilnikiem, żeby samemu nie oberwać.
Tutaj pomimo iż osiedle zamknięte kwestia miejsc nigdy nie była uregulowana i panowała zasada kto pierwszy ten lepszy czyli właściwie kto dłużej mieszka ten ma większe prawo.
Niestety nie jestem aż tak wyrachowany, by zająć sobie bezprawnie miejsce ale jak ostatnio kolejny nowy kolator zajął już ostatnie wolne to stwierdziłem, że miarka się przebrała.
Jestem właśnie bliski tego by iść z nożycami lub zakleić im superglue kłódki skoro administrator nie chce zrobić z tym porządku, a policja/straż miejska jest bezradna w takich sytuacjach. Zastanawiałem się też w jaki sposób można wpłynąć na decyzje administratora skoro de facto nie wywiązuje się ze swoich zadań czyli między innymi zarządzaniem częścią wspólna wszystkich lokatorów. Wszystkie wiadomości e-mail są właściwie ignorowane. Z tego co czytałem podobno nie ma organu nadrzędnego, który mógłbym zająć się jakoś tym tematem.
Jak połowa anektuje i brakuje miejsc dla drugiej połowy, to warto pomyśleć o wprowadzeniu opłat za korzystanie z części wspólnej osiedla. Ryczałtowych, po równo od miejsca. Nie zawyżonych za bardzo, żeby ci pierwsi nie płakali na każdym zebraniu że za drogo. Ale nie za niskich, żeby ci drudzy też nie płakali, że sąsiedzi parkują za pół darmo.
Jeśli miejsca nie są wytyczone i ponumerowane - opłata od auta, nie od miejsca. Jak ma ktoś dwa auta, opłata od dwóch.
Niestety administracja i z tym już zwleka pół roku... :angry:
zewidencjonować pojazdy
ustalić podmiot, który uzyska przychód z opłat (czyli na czyje konto idą opłaty)
ustalić wspólny cel, na który mają być przeznaczane opłaty, lub podział przychodu z opłat pomiędzy poszczególne podmioty na osiedlu
jak jest kilku administratorów, to który ma się tym zająć?
jak jest wiele pomysłów na cel, to jak wybrać jakiś jeden?, referendum rozpiszecie?
Myślę, że największym problemem jest elastyczne i sprawne zarządzanie administratora (jednego) gdyż tematu dłużą się miesiącami, a niektóre zwyczajnie są delegowane firmom które często nie wywiązują się w 100% ze swoich zadań albo robią to "na pół gwizdka" - jak naprawa bramy wjazdowej która psuje się raz w miesiącu czy naprawa zepsutych drzwi.
Grunt pomiędzy budynkami należy do kilku wspólnot.
A fundusze remontowe wspólnoty maja odrębne.
Widzisz różnicę pomiędzy tym, co wspólne i tym co odrębne.
Fundusz remontowy jest tylko twojej wspólnoty. Potrzeby remontowe twojego budynku zaspokajane są (lepiej lub gorzej) z funduszu remontowego twojego budynku.
Z pieniędzy Wspólnoty. Potrzeby remontowe jednego budynku nie są potrzebami osiedla.
Musisz to rozdzielać. Mieszanie spraw budynku jednej wspólnoty do spraw całego osiedla jest nie na temat.
W tych samych kategoriach myślą twoi szanowni sąsiedzi którzy pozakładali te łańcuchy. Oni też tego nie rozdzielają, a różnica jest tylko taka, że oni mają w nosie konsekwencje.