problem z miejscem parkingowym
codematik
Użytkownik
Witam,
Mam dziwny problem i chciałbym poradzić się na tym forum, może Państwo pomogą.
Kupiłem mieszkanie od developera w stanie developerskim parę lat po wybudowaniu budynku, w związku z tym funkcjonuje w nim aktywnie Wspólnota Mieszkaniowa. Mieszkanie było jednym z ostatnich i w tej chwili developer nie posiada już żadnych udziałów we wspólnocie.
W ramach transakcji kupiłem również miejsce parkingowe w garażu podziemnym, jako udział 1/x w wyodrębnionym lokalu niemieszkalnym. Do aktu notarialnego dołączona była mapka wraz z oznaczonym miejscem.
Miejsce miało wadę o czym w trakcie zakupu wiedziałem - ale developer zapewnił mnid, że to nie problem i rozwiąże temat: mianowicie na ścianie, do której miejsce przylega, zlokalizowany jest hydrant oraz szyb wentylacyjny. Z hydrantu da się korzystać nawet jeśli postawiony jest samochód chociaż jest to utrudnione - developer zapewnił, że przeniesie hydrant / wentylację na własny koszt.
Mniej więcej po miesiącu od zakupu dostałem pismo od Zarządu WM, która oświadczyła, że miejsce jest niewyznaczone, a korzystanie z niego zagraża bezpieczeństwu pożarowemu budynku, więc nie mogę tam parkować.
No i tak od 1.5 roku trwa moja męka i walka z tym Zarządem, który na wszelkie sposoby próbuje mnie zmusić abym przestał tam parkować, jednocześnie blokując wszelkie działania, które mogły by rozwiązać problem tj. przestawić ten hydrant. Developer rozkłada ręce bo mówi, że potrzebuje zgody Wspólnoty na zmianę instalacji ppoż. Wspólnota twierdzi, że wymiary miejsca nie są zgodne z odpowiednim rozporządzeniem (za małe) w związku z tym oni nie zgodzą się na wykonanie prac. Jakiś czas temu twierdzili, że się zgodzą ale tylko pod warunkiem, że opłacę wszelkie koszty, uzyskam sam (sic!) "wszystkie niezbędne zezwolenia od odpowiednich instytucji" oraz poniosę "koszt wyznaczenia miejsca" zgodnie z obowiązującym prawem.
Zmieniają zresztą często zdanie, nie da się z nimi nic wynegocjować - wygląda na to, że jedyna możliwa dla nich opcja to złożenie przeze mnie broni i uznanie, że nabyłem miejsce, z którego nie da się korzystać.
Zarząd - rękami Administratora - smaruje najróżniejsze pisma do różnych instytucji - do PINB, do Urzędu Miasta, do Straży Pożarnej, zazwyczaj stawiające tezę, że miejsca nie powinno być i co dana instytucja może w tym przypadku zrobić. Ostatnio donieśli na mnie na policję, która odesłała ich z kwitkiem, teraz domagają się interwencji u dzielnicowego. Sprawdziłem i miejsce jest w zatwierdzonym projekcie budowlanym na podstawie którego wydana była zgoda na użytkowanie. Oczywiście nikt nie potrafi mi wytłumaczyć łącznie z developerem czemu znalazł się tam ten nieszczęsny hydrant. Za każdym razem Administrator jak próbuję z nim rozmawiać robi smutną minę i twierdzi, że on tylko wykonuje polecenia Zarządu. Dopiero długo po fakcie dowiedziałem się, że obecny Zarząd jest w stanie permanentnego konfliktu z developerem (nie tylko o to), kiedy ten próbował wyznaczyć miejsce, oni zlecali zamalowanie go żółtą linią, podobnie blokowali kolejne projekty zmian.
Niedawna odsłona aktu tej tragikomedii wygląda w ten sposób, że Zarząd przykleił na podłodze nalepkę (oczywiście bez mojej zgody) na moim miejscu oznaczającą hydrant oraz domalował dookoła ciągłe pasy - te znaki poziome mają mieć na celu uniemożliwienie mi parkowania. Zamówił też opinię u biegłego (ktoś z uprawnieniami budowlanymi) który stwierdził, że miejsce nie jest zgodne z rozporządzeniem a korzystanie z niego stwarza zagrożenie ppoż. Oczywiście teraz Zarząd powołuje się w kolejnych pismach na te znaki.
Co z tym zrobić? Czy Wspólnota nie powinna być odpowiedzialna za ewentualne usuwanie takich usterek powodujących niezgodność budynku z przepisami ppoż? Czy słuszne jest zmuszanie mnie jako właściciela jednego z lokali abym sam organizował jakieś zgody albo występował do jakichś instytucji (nie dając mi jednocześnie żadnych pełnomocnictw) dotyczące działań na części wspólnej? No i przede wszystkim czy oni mogą zakazać mi parkować na miejscu, które legalnie nabyłem i zapłaciłem?
Co z tym zrobić?
Mam dziwny problem i chciałbym poradzić się na tym forum, może Państwo pomogą.
Kupiłem mieszkanie od developera w stanie developerskim parę lat po wybudowaniu budynku, w związku z tym funkcjonuje w nim aktywnie Wspólnota Mieszkaniowa. Mieszkanie było jednym z ostatnich i w tej chwili developer nie posiada już żadnych udziałów we wspólnocie.
W ramach transakcji kupiłem również miejsce parkingowe w garażu podziemnym, jako udział 1/x w wyodrębnionym lokalu niemieszkalnym. Do aktu notarialnego dołączona była mapka wraz z oznaczonym miejscem.
Miejsce miało wadę o czym w trakcie zakupu wiedziałem - ale developer zapewnił mnid, że to nie problem i rozwiąże temat: mianowicie na ścianie, do której miejsce przylega, zlokalizowany jest hydrant oraz szyb wentylacyjny. Z hydrantu da się korzystać nawet jeśli postawiony jest samochód chociaż jest to utrudnione - developer zapewnił, że przeniesie hydrant / wentylację na własny koszt.
Mniej więcej po miesiącu od zakupu dostałem pismo od Zarządu WM, która oświadczyła, że miejsce jest niewyznaczone, a korzystanie z niego zagraża bezpieczeństwu pożarowemu budynku, więc nie mogę tam parkować.
No i tak od 1.5 roku trwa moja męka i walka z tym Zarządem, który na wszelkie sposoby próbuje mnie zmusić abym przestał tam parkować, jednocześnie blokując wszelkie działania, które mogły by rozwiązać problem tj. przestawić ten hydrant. Developer rozkłada ręce bo mówi, że potrzebuje zgody Wspólnoty na zmianę instalacji ppoż. Wspólnota twierdzi, że wymiary miejsca nie są zgodne z odpowiednim rozporządzeniem (za małe) w związku z tym oni nie zgodzą się na wykonanie prac. Jakiś czas temu twierdzili, że się zgodzą ale tylko pod warunkiem, że opłacę wszelkie koszty, uzyskam sam (sic!) "wszystkie niezbędne zezwolenia od odpowiednich instytucji" oraz poniosę "koszt wyznaczenia miejsca" zgodnie z obowiązującym prawem.
Zmieniają zresztą często zdanie, nie da się z nimi nic wynegocjować - wygląda na to, że jedyna możliwa dla nich opcja to złożenie przeze mnie broni i uznanie, że nabyłem miejsce, z którego nie da się korzystać.
Zarząd - rękami Administratora - smaruje najróżniejsze pisma do różnych instytucji - do PINB, do Urzędu Miasta, do Straży Pożarnej, zazwyczaj stawiające tezę, że miejsca nie powinno być i co dana instytucja może w tym przypadku zrobić. Ostatnio donieśli na mnie na policję, która odesłała ich z kwitkiem, teraz domagają się interwencji u dzielnicowego. Sprawdziłem i miejsce jest w zatwierdzonym projekcie budowlanym na podstawie którego wydana była zgoda na użytkowanie. Oczywiście nikt nie potrafi mi wytłumaczyć łącznie z developerem czemu znalazł się tam ten nieszczęsny hydrant. Za każdym razem Administrator jak próbuję z nim rozmawiać robi smutną minę i twierdzi, że on tylko wykonuje polecenia Zarządu. Dopiero długo po fakcie dowiedziałem się, że obecny Zarząd jest w stanie permanentnego konfliktu z developerem (nie tylko o to), kiedy ten próbował wyznaczyć miejsce, oni zlecali zamalowanie go żółtą linią, podobnie blokowali kolejne projekty zmian.
Niedawna odsłona aktu tej tragikomedii wygląda w ten sposób, że Zarząd przykleił na podłodze nalepkę (oczywiście bez mojej zgody) na moim miejscu oznaczającą hydrant oraz domalował dookoła ciągłe pasy - te znaki poziome mają mieć na celu uniemożliwienie mi parkowania. Zamówił też opinię u biegłego (ktoś z uprawnieniami budowlanymi) który stwierdził, że miejsce nie jest zgodne z rozporządzeniem a korzystanie z niego stwarza zagrożenie ppoż. Oczywiście teraz Zarząd powołuje się w kolejnych pismach na te znaki.
Co z tym zrobić? Czy Wspólnota nie powinna być odpowiedzialna za ewentualne usuwanie takich usterek powodujących niezgodność budynku z przepisami ppoż? Czy słuszne jest zmuszanie mnie jako właściciela jednego z lokali abym sam organizował jakieś zgody albo występował do jakichś instytucji (nie dając mi jednocześnie żadnych pełnomocnictw) dotyczące działań na części wspólnej? No i przede wszystkim czy oni mogą zakazać mi parkować na miejscu, które legalnie nabyłem i zapłaciłem?
Co z tym zrobić?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Panie kolego, to Pan jest winny tego stanu rzeczy .... To piekiełko Pan sobie sam zafundował ...
Nie kupuje się świadomie czegoś co ma wadę i szuka kogoś kto na swój koszy usunie wadę .
NIE , to nie wspólnota jest właścicielem MP.
Jako właściciel MP, to Pan jest zobowiązany do usunięcia wady, jakie spoczywają na tym MP .
Oczywiście ze WM może , a nawet musi tak robić .
Jako właściciel MP, to Pan jest zobowiązany do usunięcia wady, jakie spoczywają na tym MP .
1. okoliczności wyodrębnienia fizycznie w hali tego miejsca przez dewelopera, przed sprzedażą udziału z nim związanego, lub już po
wiemy że przepisy nie pozwalają na tworzenie stanowisk przed szafą z hydrantem, więc pytanie z czyjej winy tak się stało
obietnica słowna sprzed dwóch lat kogoś od dewelopera że przesuną to za mało
2. okoliczności zakupu tego miejsca od dewelopera, zasada widziały gały co brały obowiązuje zawsze
Pewne jest że wspólnota nic tutaj nie musi, i więcej - także nic nie zrobi w sprawie przeniesienia tych urządzeń. Wspólnota, (a raczej garażowicze, ale trzymajmy się jednak że wspólnota) może wprawdzie to zrobić, co wymagałoby dobrej woli właścicieli.
Nie sadzę żeby znalazły się jakiekolwiek poważne podstawy do obciążenia ciebie obowiązkiem przesuwania tych urządzeń.
Skończy się raczej na tym że twoje roszczenia rozejdą się po kościach. Dzieje się tak zawsze, gdy zamieszany w sprawę jest jeszcze deweloper, który już pozbył się wszystkich udziałów.
Właścicielowi udziału w hali przysługuje prawo do ochrony tego prawa tak samo jak prawa własności. Toteż naklejanie czegokolwiek na miejscu w którym parkujesz od dawna może być traktowane tak samo jak naruszenie własności.
Zupełnie na marginesie: to jest wyodrębniony lokal niemieszkalny, więc decydowałby tu i tak wola właścicieli tego lokalu, a nie zarządu całej wspólnoty.
Formalnie przy najmniej, bo faktycznie to zarząd może mieć całą halę pod szczególną opieką i widać, że u was ma. Formalnie i w teorii zarząd wspólnoty nie ma prawa składać żadnych oświadczeń w sprawie hali bez osobnego pełnomocnictwa mu udzielonego przez właścicieli tej hali. Tak samo administrator wspólnoty. Tyle wiemy z ustawy o własności lokali, której nikt nie interpretuje w ten sposób, bo w ogóle nie interpretuje.
I znów na marginesie. Bieganie z linijką po hali garażowej jest małostkowe. Problemem jest przecież hydrant, nie rozmiary stanowiska.
Nie daj sobie wmówić , że jesteś właścicielem miejsca.
Zajrzyj do aktu.
Kupiłeś UDZIAŁ w hali garażowej (lokalu niemieszkalnym ) z prawem korzystania na wyłączność z konkretnego miejsca (quoad usum).
Pytanie jest jednak czy nabyłeś udział obarczony wada prawną.
Natomiast jesteś posiadaczem konkretnej cześć hali i przysługuje ci ochrona prawna tego posiadania prawie tak samo silna, jak ochrona pełnej własności. To w kontekście tej naklejki.
Skoro było tam zaplanowane miejsce a nie było hydrantu w projekcie, to problem mają wszyscy współwłaściciele hali. masz takie samo prawo do korzystanią z tej hali, jak inni.
To nie chodzi o to, ze ja mam roszczenie albo się nie poczuwam. Rozumiem, że wg Was WM nic nie musi - problem jest taki, ze nawet gdybym chciał na własny koszt albo koszt developera usunąć tę usterkę to nie mogę, bo to WM decyduje o operacjach na części wspólnej i wymagane jest podjęcie uchwały. Przecież nie mogę sobie samowolnie przesuwać hydrantów.
Udział nie ma wady prawnej, a przynajmniej ja nie widze (jest wpisana tylko klasyczna służebność dla ciągów komunikacyjnych).
KubaP: dziękuję za Twój cenny wkład do dyskusji - "widziały gały co brały" - nie, nie widziały, gdybym wiedział, że będę miał takie problemy to bym nie kupił. Wydaje mi się jednak, że nie jest tak jak piszesz:
>NIE , to nie wspólnota jest właścicielem MP.
>Jako właściciel MP, to Pan jest zobowiązany do usunięcia wady, jakie spoczywają na tym MP .
Tak naprawdę to wadę ma instalacja ppoż, a nie moje MP. Czy też źle to rozumiem, że hydrant nie należy do mnie?
Nowy doklejony: 27.11.19 12:22
blazejh: jeszcze a propos Twojej wypowiedzi
ad1) nie wiem do końca o co pytasz i co oznacza "fizyczne wyodrębnienie miejsca". MP jest w planie budynku tak jak wszystkie inne miejsca. MP widnieje w dokumentacji projektowej. Wszystkie miejsca łącznie z moim zostały policzone przed sprzedażą mieszkań jako liczba X i potem właściciele nabywali "1/x" udziału w tym wyodrębionym lokalu niemieszkalnym, tak też jest liczony powiązany podatek od nieruchomości (użytkowanie wieczyste gruntu proporcjonalne do posiadanych udziałów w garażu).
ad2) okoliczności są takie jak opisałem. Nie miałem świadomości, zresztą dalej jej nie mam, że korzystanie z miejsca jest niezgodne z przepisami ppoż. Przepisy mówią tylko tyle, że przed hydrantem musi być miejsce na rozwinięcie węża - no to jest.
Co do reszty to się zgadzam z Tobą. Tak, WM powinna mieć pełnomocnictwo od ogółu właścicieli MP (nie ma). Tak bieganie z linijką jest małostkowe ale w ogóle wszystkie te działania, które podejmuje zarząd są małostkowe bo temat jest generalnie do rozwiązania w tydzień.
Po 1.5 roku uważam jednak, że problemem nie jest hydrant tylko fakt, że Zarząd po prostu nie chce aby tam było wyznaczone miejsce.
Więc problemem jest ewentualnie tylko hydrant. Wątpię, że to jest problem do rozwiązania w tydzień.
Jesteś współwłaścicielem również tego hydrantu.
Parkować możesz, bo projekt budowany został przecież zatwierdzony, hala oddana do użytku i nie został dotąd podważony.
To nie miejsce parkingowe nie spełnia wymogów z dziedziny przeciwpożarowej, tylko cała hala ich nie spełnia.
Nie dawaj sobie więc wmówić, że z tym miejscem związana jest jakaś wada fizyczna. Hala ma wadę.
W ramach ochrony posesoryjnej (art 344 kc) możesz wzywać intruzów do usunięcia naklejek z posadzki.
Co do nadzoru - no cóż, Zarząd już to zrobił. Nadzór odpisał, że oni nie są od wydawania opinii i jak Zarząd ma wątpliwości to powinien się zgłosić do kogoś z uprawnieniami budowlanymi. Pytanie mam takie jaka właściwie jest wtedy procedura takiej likwidacji? Czy można uchylić projekt budowlany w części?
Prezesod13lat: dzięki za wypowiedź, ale nie do końca rozumiem o co Ci chodzi. Jak kupowałem miejsce to zakładałem, że można na nim parkować bo w innym przypadku bym go nie kupił. Nie wiem dlaczego pytasz czy nie umiem wymyślić realnego problemu dla WM, dla mnie ten problem jest realny i prawdziwy.
Oglądałem te projekty budowlane ale ja prawdopodobnie nie umiem ich czytać plus nie wiem czy mam dostęp do wszystkich materiałów. Jest projekt hali garażowej z rozpisanymi miejscami parkingowymi - ale one są rozpisane poglądowo, nie ma np. dokładnego zwymiarowania w cm. I jest drugi projekt instalacji ppoż, gdzie są różne wyliczenia inżynieryjne, opisy tej instalacji jak również zaznaczone główne linie i piony, jest też napisane, że na każdym poziomie będą 3 hydranty. Ale nie ma zwymiarowania czy szczegółowego rozmieszczenia gdzie konkretnie te hydranty czy gaśnice mają być. Oba dokumenty były częścią całego projektu, który jak rozumiem został odebrany.
Nie wiem dlaczego ten developer go tam wstawił i czy zrobił to dla kawału, może faktycznie wszyscy byli w tym czasie nawaleni łącznie z nadzorem. Po kilkunastu rozmowach z developerem i projektantem stwierdzam, że oni nie widzą problemu i twierdzą, że jest ok - a ja się nie znam na tyle, żebym mógł o tym fachowo z nimi dyskutować.
Prawnie więc twoje członkostwo, czy jego brak, we wspólnocie nie ma tu żadnego znaczenia.
Tak samo jak nieprawne działania krewkich panów z zarządu wobec urzędów w spawach tej hali, bo nie otrzymali oni nigdy do tych działań uprawnień do reprezentowania współwłaścicieli hali. W kwestii hali i tego hydrantu zarząd działa samozwańczo. Lub na zasadzie zwyczaju, jeśli ktoś tak woli.
Zwróć uwagę, że ustawa w sprawie odrębnych lokali zarządowi, czy zarządcy 18.,1 nie daje żadnych uprawnień, bądź obowiązków. W ogóle o tym nie ma tam słowa.
Niepotrzebnie dałeś się wmanewrować w indywidualne rozmowy z deweloperem o hydrancie. Jesteś tylko jednym z wielu jego współwłaścicieli jako współwłaściciel hali garażowej.
Nie sądzę, żeby współwłaścicieli hali czy nawet wspólnotę (bo faktycznie jesteście widzę finansowo jedną całością ze wspólnym zarządem), stać było na przeprojektowanie kawałka tej hali i przesunięcie jednego z hydrantów w inne miejsce. Drogo i bez sensu.
Ten hydrant tam już pozostanie. Nie miej co do tego złudzeń.
Co za herezje. Współwłaściciel dowolnego lokalu w nieruchomości, gdzie funkcjonuje WM jest zawsze członkiem wspólnoty. Uwl się kłania.
Ale akurat w tym przypadku hydrant może być własnością współwłaścicieli garażu. I to oni będą stroną w razie wszczęcia postępowania przez nadzór budowlany.
codematik żeby cokolwiek zdziałać albo zapobiec działaniu przeciwko tobie, musisz zrozumieć czego jesteś właścicielem ( lub współwłaścicielem) i jakie ustawy mają zastosowanie w danym przypadku.
Nowy doklejony: 27.11.19 17:13
Wyślij do zarządu pismo, że jeśli jeszcze raz wezwą policję to zgłosisz w prokuraturze uporczywe nękanie. Jest na to paragraf.
Na pewno poskutkuje :bigsmile:
Nie ma czegoś takiego "jak ogół właścicieli MP" ! Są współwłaściciele garażu. Kodeks cywilny dział współwłasność się kłania.
art. 196
§ 1. Współwłasność jest albo współwłasnością w częściach ułamkowych, albo współwłasnością łączną.
§ 2. Współwłasność łączną regulują przepisy dotyczące stosunków, z których ona wynika. Do współwłasności w częściach ułamkowych stosuje się przepisy niniejszego działu.
Równie dobrze mógłbyś kupić z koleżanką na współwłasność kawalerkę i się umówić , że ty zajmujesz łózko po oknem a ona przy drzwiach. Czy miejsca pod łóżkami staje się od razu twoją czy jej własnością? Nie.
Czy jesteście ogółem właścicieli MPŁ (miejsca pod łóżkiem)? :-)
Rozumiesz analogię?
W hali garażowej umawia się najpierw pierwszy kupujący udział (sic!) z deweloperem. Nie ma obowiązku kupować miejsc w kolejności numerów. Pierwszy może używać na wyłączność miejsce np. 13.
Następny kupujący udział musi zakceptowac już zawarta umowę i umówić się z pozostałymi , że będzie używał miejsca np. nr 6.
Itd.
Więc Twoja analogia nie jest chyba do końca trafna ? bo koleżanka miałaby w/g niej wpisane w KW uprawnienie do wyłącznego korzystania z łóżka przy drzwiach.
Natomiast inna sprawa, że numery miejsc postojowych wyrysowane w garażu nie zgadzają się z tymi wpisami, nie pytajcie mnie dlaczego.
Nowy doklejony: 27.11.19 23:04
gab, próbując się jeszcze odnieść do Twojej sugestii czego jestem właścicielem/współwłaścicielem: w akcie jest zapisane tak:
[i]nieruchomość wspólną stanowią w szczególności: prawo użytkowania wieczystego działki gruntu pod Budynkiem oraz własności części wspólnych Budynku i urządzeń, niesłużących do wyłącznego użytku właścicieli lokali, w tym: fundamenty, mury zewnętrzne, konstrukcyjne, oddzielające poszczególne lokale, klatki schodowe, korytarze, windy, dachy, kominy i instalacje.
[/i]
A co do wcześniejszych wypowiedzi, w innym miejscu aktu jest napisane, [i]że zarząd Garażem jako samodzielnym lokalem będzie sprawować zarządca ustanowiony dla Budynku i nieruchomości wspólnej zgodnie z ustawą o własności lokali. Na podstawie art 22. ust. 3 pkt 8) powołanej ustawy o własności lokali, ze względu na specyfikę Garażu stanowiącego konstrukcyjnie część Budynku, posiadającego wewnątrz wejścia do pomieszczeń technicznych służących do obsługi całej nieruchomości, jak również ze względu na znajdujące się wewnątrz tego Garażu instalacje i urządzenia wspólnego użytkowania, postanawia się, że koszty związane z utrzymaniem Garażu będą zaliczone do kosztów zarządu nieruchomością wspólną. Właściciele lokali ... będą głosowali ... w taki sposób, że ich udział w nieruchomości wspólnej będzie sumą udziału wynikającego z własności lokalu oraz ułamkowego udziału wynikającego ze współwłasności Garażu.[/i]
Tak samo w jaki sposób opiszesz sposób korzystania koleżanki z kawalerki, tak samo opisujesz sposób korzystania miejsca w hali. Zasadniczo jest tak samo.
Sposób oznakowania jest zawsze do poprawy przez jednego faceta z wiadrem farby i pędzlem, albo chociażby przez pana z twojego z zarządu, który potrafił przecież wykorzystać to miejsce w sposób niezgodny z jego przeznaczeniem i z naruszeniem twoich praw związanych z jego posiadaniem i kazać okleić je czymś, czego nie ma w projekcie hali.
w innym miejscu aktu jest napisane,
że zarząd Garażem jako samodzielnym lokalem będzie sprawować zarządca ustanowiony dla Budynku i nieruchomości wspólnej zgodnie z ustawą o własności lokali. Na podstawie art 22. ust. 3 pkt 8) powołanej ustawy o własności lokali, ze względu na specyfikę Garażu stanowiącego konstrukcyjnie część Budynku, posiadającego wewnątrz wejścia do pomieszczeń technicznych służących do obsługi całej nieruchomości, jak również ze względu na znajdujące się wewnątrz tego Garażu instalacje i urządzenia wspólnego użytkowania, postanawia się, że koszty związane z utrzymaniem Garażu będą zaliczone do kosztów zarządu nieruchomością wspólną. Właściciele lokali ... będą głosowali ... w taki sposób, że ich udział w nieruchomości wspólnej będzie sumą udziału wynikającego z własności lokalu oraz ułamkowego udziału wynikającego ze współwłasności Garażu.
Bardzo dobry zapis. Z drobnym problemem, że akurat nie macie zarządcy tylko zarząd. Ten zapis jest kopiuj wklej bez modyfikacji żadnej z innej wspólnoty, ale i tak jest niezły. Taka powinna być ogólna regulacja ustawowa.
No widzisz. PRAWO DO KORZYSTANIA to nie jest WŁASNOŚĆ miejsca.
Analogia:
łóżko - parkujący samochód
wyznaczone miejsce parkingowe - miejsce pod łóżkiem, kawałek podłogi.
Nowy doklejony: 28.11.19 09:26
Koleżanka miałaby wpisane prawo do korzystania na wyłączność z ściśle określonego kawałka podłogi a nie łóżka.
Zresztą często się zdarza przy mieszkaniu kilkupokojowym i współwłasności, że jest podział do korzystania z poszczególnych pokoi na wyłączność i jest to ujawnione w KW.
Już ci tłumacze.
Są wyodrębnione lokale mieszkalne , usługowe i hale.
Wyodrębnienie to czynność prawna. Tu masz wytłumaczone.
http://www.kancelarianotarialna.eu/umowaustanowieniaodrebnej
Każdy z tych lokali ma wyliczony udział w NW (nieruchomości wspólnej).
NW jest definiowane w ustawie o własności lokali:
Czyli to jest to co ci wpisali (grunt, części wspólne budynku).
Hala garażowa ma udział w NW.
Ale hala garażowa ma kilku -kilkunastu współwłaścieli.
I tu jest pomocny art. 3.3a uwl .
Nowy doklejony: 28.11.19 09:28
Ściągnij tekst ujednolicony:
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19940850388
Nowy doklejony: 28.11.19 09:39
To jest niezgodne z prawem (!).
Nie można zaliczyć kosztów utrzymania garażu do kosztów utrzymania NW.
To, że się znajdują pomieszczenie techniczne niczego nie usprawiedliwia. Wspólnota (każdocześni właściciele pozostałych lokali) powinna mieć wpisana służebność przechodu i powinna zwracać współwłaścicielom garażu cześć kosztów. Ale koszty nie powinny być brane z sufitu.
Chyba, że ktoś prowadzi wyprowadzić interpretację art. 3a, z której wynikałoby, że żadnej luki nie ma.
No to powodzenia, bo na tym forum jeszcze nikomu się nie udało, a orzeczeń jakoś nie znamy.
co z moim pytaniem - czy można uchylić projekt budowlany w części i czy jest jakaś procedura, która umożliwiła by potencjalnie zarządowi "skasowanie" mojego miejsca? sprawdziłem te kawałki projektu, do których mam dostęp - i jest w nim zarówno zaznaczony hydrant tam gdzie jest jak i miejsce parkingowe
czy jeśli zarząd czy zarządca WM zarządza garażem oraz częścią wspólną, do której jak mniemam można zaliczyć instalację ppoż, to jest zobowiązana coś z tym zrobić czy nie jest?
czy w związku z tym zmienia się cos w stosunku do tego co napisaliście powyżej?
nie jesteś tak samo jak nie jesteś właścicielem lampy, która oświetla twoje MP.
To, że Ciebie Deweloper zrobił w balona, a Ty się na to świadomie zgodziłeś nie wynika że Zarząd WM nie ma racji . Oni patrzą z pozycji ogółu właścicieli lokal aby im zapewnić bezpieczeństwo, a Ty z punktu własnego aby z tego MP korzystać do woli .
Jeśli hydrant ma służyć tylko współwłaścicielom garażu, to niech oni go przenoszą (ty tylko zapłacisz za koszty przeniesienia wg udziału w garażu).
Jeżeli zaś hydrant ma służyć nie tylko właścicielom garażu , to wspólnota powinna go przenieść a ty płacisz wg sumy udziałów jakie masz w NW.
Oczywiście można żądać zwrotu kosztów od dewelopera.
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów (...)
Roz. 1.
§ 3
1. Urządzenia przeciwpożarowe w obiekcie powinny być wykonane zgodnie z projektem uzgodnionym przez rzeczoznawcę do spraw zabezpieczeń przeciwpożarowych, a warunkiem dopuszczenia do ich użytkowania jest przeprowadzenie odpowiednich dla danego urządzenia prób i badań, potwierdzających prawidłowość ich działania.
2. Urządzenia przeciwpożarowe oraz gaśnice przenośne i przewoźne, zwane dalej "gaśnicami", powinny być poddawane przeglądom technicznym i czynnościom konserwacyjnym, zgodnie z zasadami i w sposób określony w Polskich Normach dotyczących urządzeń przeciwpożarowych i gaśnic, w dokumentacji techniczno-ruchowej oraz w instrukcjach obsługi, opracowanych przez ich producentów.
3. Przeglądy techniczne i czynności konserwacyjne powinny być przeprowadzane w okresach ustalonych przez producenta, nie rzadziej jednak niż raz w roku.
4. Węże stanowiące wyposażenie hydrantów wewnętrznych powinny być raz na 5 lat poddawane próbie ciśnieniowej na maksymalne ciśnienie robocze, zgodnie z Polską Normą dotyczącą konserwacji hydrantów wewnętrznych.
Warto dotrzeć do tego projektu. Jakaś dokumentacja powinna być.
Nowy doklejony: 28.11.19 15:16
gab: no tak, wracamy do punktu wyjścia, bo tu nie chodzi o koszt, tylko o brak woli
Przepisy, które przytoczyłeś nie mają tutaj chyba wiele do rzeczy
do projektu dotarłem (częściowo), przeczytałem wszystko co się dało i co z tego.
Dobra już Was więcej nie męczę, dziękuję wszystkim za wypowiedzi i porady.
Tak "wyposażone" MP nie spełnia obowiązujących przepisów np.: p-poz
W hali dwupoziomowej stosuje się hydranty wewnętrzne z wężem półsztywnym o nominalnej średnicy 33 mm.
Hydrant ma określony zasięg w poziomie obejmujący określoną powierzchnię chronionego strefy pożarowej z uwzględnieniem:
długości odcinka węża hydrantu wewnętrznego określonej w normach oraz efektywnego zasięgu rzutu prądów gaśniczych.
Zasięgi hydrantów musza się pokrywać , inaczej guzik ze skutecznego gaszenia pożaru a żaden spec z tej branży niczego w hali nie przesunie.
Oczywiście w teorii i wg norm, bo hydranty często mają to do siebie, że w ogóle nie działają i warto przy okazji tej awantury sprawdzić czy wasze hydranty przechodzą sprawdzenie roczne i czy wszystkie hydranty działają.
Bo pierwsze nie implikuje jeszcze drugiego.
Więc w praktyce może chodzić tylko o kilka metrów w lewo lub w prawo i dlatego temat przenoszenia jest wydumany. Zwłaszcza na koszt posiadacza jednego miejsca parkingowego.
Masz tam krewki zarząd i tyle.