Zarząd i wspólnota ściągają długi w złym trybie?
tompior
Użytkownik
Dzień dobry,
Mieszkam w dużej WM, w której około 10% udziałów (mieszkania+udziały w odrębnym garażu) posiadają 3 spółki z o.o. będące spółkami córkami nieuczciwego dewelopera tego budynku - deweloper oficjalnie oczywiście już dawno ogłosił upadłość.
Wszystkie nieruchomości wspominanych spółek generują od 3 lat potężne zadłużenie, realnie zagrażające płynności finansowej wspólnoty - jest to już około 100 tys zł zaległości względem WM, a utrzymujemy się tylko dzięki środkom z funduszu remontowego.
Wszystkie 3 spółki są niewyplacalne, a na nieruchomościach mają już hipoteki przymusowe na 100% wartości mieszkań/miejsc w garażu. Jednocześnie wynajmują one te mieszkania, pobierając opłaty, a do wspólnoty nie trafia nic.
Od kilku lat toczą się różne procesy w standardowym trybie (nakazowym?) - nadal nie ma nawet prawomocnego nakazu zapłaty - zadłużenie rośnie z każdym miesiącem + ponosimy niemałe koszty kancelarii prawnych (w sumie będzie to już pewnie 15+ tys zł przez te lata, przy kompletnym braku odzyskania nawet części długu).
I teraz pytanie - czy to, że zarząd i administracja bronią się przed zebraniem w celu rozpoczęcia całej procedury (upoważnienia zarządu by wystąpił w imieniu wspólnoty) licytacji komorniczej w trybie procesu zgodnie z UWL, może być traktowane jako zaniedbanie i niedostateczne działanie w celu ściągnięcia długów?
Czy dobrze rozumiem, że działając od razu w kierunku licytacji w trybie procesu, już dawno mielibyśmy problem z głowy i przynajmniej nie powstawałby nowy dług?
Czy ktoś ma może jakieś pomysły co jeszcze można zrobić w takiej sytuacji? Długi proces sądowy ciągnie całą wspólnotę na dno...
Z góry dziękuję za porady
Pozdrawiam
Mieszkam w dużej WM, w której około 10% udziałów (mieszkania+udziały w odrębnym garażu) posiadają 3 spółki z o.o. będące spółkami córkami nieuczciwego dewelopera tego budynku - deweloper oficjalnie oczywiście już dawno ogłosił upadłość.
Wszystkie nieruchomości wspominanych spółek generują od 3 lat potężne zadłużenie, realnie zagrażające płynności finansowej wspólnoty - jest to już około 100 tys zł zaległości względem WM, a utrzymujemy się tylko dzięki środkom z funduszu remontowego.
Wszystkie 3 spółki są niewyplacalne, a na nieruchomościach mają już hipoteki przymusowe na 100% wartości mieszkań/miejsc w garażu. Jednocześnie wynajmują one te mieszkania, pobierając opłaty, a do wspólnoty nie trafia nic.
Od kilku lat toczą się różne procesy w standardowym trybie (nakazowym?) - nadal nie ma nawet prawomocnego nakazu zapłaty - zadłużenie rośnie z każdym miesiącem + ponosimy niemałe koszty kancelarii prawnych (w sumie będzie to już pewnie 15+ tys zł przez te lata, przy kompletnym braku odzyskania nawet części długu).
I teraz pytanie - czy to, że zarząd i administracja bronią się przed zebraniem w celu rozpoczęcia całej procedury (upoważnienia zarządu by wystąpił w imieniu wspólnoty) licytacji komorniczej w trybie procesu zgodnie z UWL, może być traktowane jako zaniedbanie i niedostateczne działanie w celu ściągnięcia długów?
Czy dobrze rozumiem, że działając od razu w kierunku licytacji w trybie procesu, już dawno mielibyśmy problem z głowy i przynajmniej nie powstawałby nowy dług?
Czy ktoś ma może jakieś pomysły co jeszcze można zrobić w takiej sytuacji? Długi proces sądowy ciągnie całą wspólnotę na dno...
Z góry dziękuję za porady
Pozdrawiam
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Jest w ustawie artykuł:
Art. 16. 1. Jeżeli właściciel lokalu zalega długotrwale z zapłatą należnych od
niego opłat lub wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu
porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie
z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, wspólnota mieszkaniowa
może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie
przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości.
2. Właścicielowi, którego lokal został sprzedany, nie przysługuje prawo do
lokalu zamiennego.
Tylko najpierw WM musi podjąć uchwałę w tej sprawie a potem iść do sądu.
I sprawa w sądzie może trwać latami z niewiadomym skutkiem.
Lepiej uzyskać prawomocny nakaz zapłaty i wtedy licytować.
Jeśli lokale są wynajmowane, to komornik może zająć czynsz.
Tutaj kluczowe jest żeby po prostu ktokolwiek kupił mieszkania i zaczął płacić czynsz. Nawet jeżeli nie odzyskamy zaległych długów.
Zatem tryb procesu będzie pewnie najszybszy?
Po co wy zatrudniacie tych prawników, skoro tak prostej rzeczy nie potrafią wytłumaczyć
Taki cwaniak: - na byle nakaz zapłaty, zgłasza sprzeciw do nakazu i o licytacji wspólnota może sobie pomarzyć, bo nakaz zapłaty wędruje do kosza i zaczyna się długotrwała procedura sądowa.
Przy art. 16.1 potrzebna jest uchwała, którą można zaskarżyć. I czekać miesiącami na uchylenie, bądź nie uchylenie uchwały.
Potem czekać następne miesiące na proces i w czasie procesu udowodnić, że nie tylko dług ustnieje ale że nie da się go ściągnąć np. z czynszu.
I rozstrzygnięcie może być niepewne.
I jeszcze jedno. Przedawnienie długu.
Jeśli nie były składane pozwy o zapłatę, to część długu może być przedawniona.
Jestem względnie nowy we wspólnocie - jak zacząłem się interesować i robić drobne kontrole jej działania, to złapałem się za głowę...
Zarząd jest fikcyjny - jedyne co robi to składa podpisy i nawet nie wie pod czym (wie, że dzwony biją, ale nie wie, w którym kościele). Mieszkańcy w ogóle się nie interesują sprawami wspólnoty - nawet gdy podaję im na tacy (w łatwej formie) analizy dotyczące kondycji/sposobu zarządzania - mają to gdzieś
A fakt jest taki, że połowa uchwał z ostatnich 3 lat zawiera zapisy niezgodne z prawem i działające na szkodę części mieszkańców...
Dlatego też tak ciężko mi uzyskać faktyczne informacje odnośnie historii i obecnego statusu postępowań sądowych - nikt mi nie chce udzielić szczegółowych informacji - jedynie jakieś ogólniki niepoparte żadnymi dowodami.
Czyli reasumując - taki mamy klimat jeżeli chodzi o pracę sądów i trzeba przygotować się na kilka lat ping ponga i sponsorowania dłużników?
Jak sie nie bylo nigdy w sądzie to pisze się takie bz---ry. Takie bajki to opowiadaj przy ognisku gimnazjalistom.
Nie wiem czy tak w trudno to uwierzyć, ale po prostu jestem nowym użytkownikiem szukającym porady w dość złożonym problemie wspólnoty. Czytałem kilka innych tematów na tym forum i praktycznie wszędzie jakieś przepychanki rodem z piaskownicy - proszę mnie w to nie mieszać.
Większa wartość na pewno miałby post na temat, a nie dzielenie się swoimi zwidami.
Pozdrawiam
Deweloper (PPU "nazwa") ogłosił upadłość - w skład organu wchodził pewien człowiek (nazwijmy go XX) będący faktycznie mózgiem wszystkich przyszłych operacji.
Chwilę po ogłoszeniu upadłości powstaje nowa spółka zoo, której jedynym członkiem zarządu z 0 udziałami zostaje koleżanka Pana XX - nazwijmy YY -, a wszystkie udziały posiada inna spółka zoo utworzona kiedyś (kilka lat wcześniej) przez XX, a w której wszystkie udziały posiada YY i jest również członkiem zarządu.
W tym samym roku (upadłości) powstaje kolejna spółka (trzecia z tych poupadlosciowych i swoją drogą - zarejestrowana pod tym samym adresem co powyższe 2 spółki) , której 100% udziałów posiada druga z wcześniejszych spółek. Rok później cały udział przejmuje pierwsza z wcześniejszych spółek, a 3 lata później jedynym członkiem zarządu zostaje pan XX, zastępując panią YY.
No i taka jest sytuacja - wszystkie 3 spółki były zadłużone, od pierwszej podobno udało się odzyskać większość, a druga i trzecia zalegają z czynszami za 2-3 lata. Druga spółka 2 lata temu ponownie zmieniła całą strukturę - jej wszystkie udziały posiada czwarta spółka zoo, utworzona pół roku wcześniej (kap. Zakl. 5000 zł) przez obywatela Turcji, który także stał się jedynym członkiem zarządu spółki drugiej (zastępując YY). Pewnie typowy słup.
Na wszystkich nieruchomościach spółek 2 i 3 wiszą hipoteki przymusowe (nie nasze - część na pewno na rzecz skarbu państwa za zaległości podatkowe).
I przy okazji - Pani YY prywatnie jest także członkiem wspólnoty (ma tu swoje mieszkanie i faktycznie jest naszą sąsiadka).
Czy mam wytlumaczyc coś jeszcze szanowny MirkuL?
I tak - staram się dowiedzieć od zarządu i administracji jakie działania, kiedy i z jakim efektem zostały podjęte przez kancelarie prawne zajmujące się ściągnięciem długu.
Pozdrawiam
Są ludzie którzy w u kadzie własnych spółek nawet się nie gubią.
Ale połowa się gubi.
Proszę się zwrócić do zarządu na piśmie o podanie infromacji w zakresie zadłużenia, od kiedy spółka nie płaci, o podanie kiedy wytoczono powództwa o zapłatę (data jest ważna), jakie są sygnatury akt, jakie orzeczenia zapadły.
Zarząd ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą wobec wspólnoty mieszkaniowej, dlatego jeżeli, np. okazałoby się, że dopuścił się niedbalstwa, ponieważ nie skierował pozwu o zapłatę, to jego członkowie mogą zostać pozwani przez wspólnotę lub każdego z członków wspólnoty.
A jeszcze dodając - czy wspólnota powołując się na UWL Art. 16 może żądać licytacji lokali w trybie procesu, jeżeli taka licytacja nie spłaci nawet części zadłużenia (z uwagi na hipoteki i kolejność zaspokajania wierzycieli)? Czyli jedynym powodem chęci licytacji byłaby chęć zatrzymania powstawania kolejnych długów, a nie spłaty tych już istniejących. Czy sąd bierze coś takiego pod uwagę?
Dziękuję!