Podrobiony podpis - prokuratura nie widzi problemu
accessdenied
Użytkownik
Rok 2020. Spór sądowy z zarządem wspólnoty. Zarząd przedkłada w sądzie dokumenty. Jest wśród nich uchwała dot. wysokości opłat na fundusz remontowy z 2008 roku. Nie ma protokołu głosowania, jest tylko lista obecności z zebrania, na którym podobno podjęto tę uchwałę. Zarząd utrzymuje, że wszyscy obecni głosowali za uchwałą, bo gdyby ktoś był przeciw, odnotowano by to w protokole.
Na liście obecności ktoś pięknie wykaligrafował moje nazwisko. Do listy dołączono wykaz osób biorących udział w zebraniu oraz ich udziałów, wyraźnie wymieniając mnie z imienia i nazwiska. Jednakże ja nie brałem udziału w zebraniu, a tym bardziej nie głosowałem nad uchwałą, bo kiedy tę uchwalę "podjęto", nawet nie mieszkałem pod tym adresem.
Informuję o tym sąd i zawiadamiam prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na podrobieniu dokumentu i posłużeniu się nim jako dowodem w sądzie. Podczas dochodzenia do podpisania się moim nazwiskiem przyznaje się jedna z osób wchodzących w skład zarządu.
Po kilku tygodniach prokuratura, na wniosek policji, umarza postępowanie z uwagi na przedawnienie się czynu zabronionego, bowiem od roku 2008 do 2020 upłynęło 12 lat, a podrobienie dokumentu przedawnia się po 10 latach. Fakt, że posłużenie się dokumentem miało miejsce w roku 2020, prokuratura zbywa milczeniem.
Składam zażalenie w sądzie. Sąd przyznaje mi rację, wytyka prokuraturze uchybienia i nakazuje kontynuowanie dochodzenia. Prokuratura ponownie umarza postępowanie, używając tej samej (podważonej przez sąd) argumentacji.
Zgodnie z procedurą, składam zażalenie w prokuraturze nadrzędnej, która wytyka prokuraturze prowadzącej szereg uchybień, w tym zignorowanie faktu, że od posłużenia się dokumentem nie upłynął okres przedawnienia, i nakazuje kontynuowanie postępowania. Historia znów się powtarza: umorzenie z uwagi na przedawnienie się czynu polegającego na podrobieniu dokumentu.
Po trzecim umorzeniu postępowania przez prokuraturę prowadzącą nie mam już środka odwoławczego. Proces cywilny, w którym posłużono się listą z podrobionym podpisem, przegrałem.
Czy ktoś ma pomysł, co z tym zrobić (coś innego niż "dać sobie spokój")?
Na liście obecności ktoś pięknie wykaligrafował moje nazwisko. Do listy dołączono wykaz osób biorących udział w zebraniu oraz ich udziałów, wyraźnie wymieniając mnie z imienia i nazwiska. Jednakże ja nie brałem udziału w zebraniu, a tym bardziej nie głosowałem nad uchwałą, bo kiedy tę uchwalę "podjęto", nawet nie mieszkałem pod tym adresem.
Informuję o tym sąd i zawiadamiam prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na podrobieniu dokumentu i posłużeniu się nim jako dowodem w sądzie. Podczas dochodzenia do podpisania się moim nazwiskiem przyznaje się jedna z osób wchodzących w skład zarządu.
Po kilku tygodniach prokuratura, na wniosek policji, umarza postępowanie z uwagi na przedawnienie się czynu zabronionego, bowiem od roku 2008 do 2020 upłynęło 12 lat, a podrobienie dokumentu przedawnia się po 10 latach. Fakt, że posłużenie się dokumentem miało miejsce w roku 2020, prokuratura zbywa milczeniem.
Składam zażalenie w sądzie. Sąd przyznaje mi rację, wytyka prokuraturze uchybienia i nakazuje kontynuowanie dochodzenia. Prokuratura ponownie umarza postępowanie, używając tej samej (podważonej przez sąd) argumentacji.
Zgodnie z procedurą, składam zażalenie w prokuraturze nadrzędnej, która wytyka prokuraturze prowadzącej szereg uchybień, w tym zignorowanie faktu, że od posłużenia się dokumentem nie upłynął okres przedawnienia, i nakazuje kontynuowanie postępowania. Historia znów się powtarza: umorzenie z uwagi na przedawnienie się czynu polegającego na podrobieniu dokumentu.
Po trzecim umorzeniu postępowania przez prokuraturę prowadzącą nie mam już środka odwoławczego. Proces cywilny, w którym posłużono się listą z podrobionym podpisem, przegrałem.
Czy ktoś ma pomysł, co z tym zrobić (coś innego niż "dać sobie spokój")?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
§ 1. Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Po dziesięciu latach przestępstwem byłoby tylko używanie tamtej uchwały.
Samo podrobienie uległo przedawnieniu.
A używanie? Kiedy po raz ostatni użyto tej uchwały? Dopiero w 2020 roku? A w jaki sposób? Taki kawał czasu od podjęcia tej uchwały?
Powołanie się na stary dokument np. uchwałę sprzed trzynastu lat to jeszcze nie jej użycie.
Spór sądowy dotyczył wysokości opłat. Uchwała wyznacza opłaty na fundusz remontowy i została złożona jako dowód ustalenia ich w podanej przez moich przeciwników wysokości.
Prokuratura "naprawiła" usterki i umorzyła postępowanie. Umorzyła z powodu przedawnienia karalności, tak?
Tak. Przedawniło się podrobienie podpisu. Jednak posłużenie się podrobionym dokumentem się nie przedawniło, na co Prokuraturze Rejonowej zwrócił uwagę sąd, a potem Prokuratura Okręgowa. Mimo to PR ponownie umarzała postępowanie, używając tej samej argumentacji.
To kolejne ciekawe wydarzenie w moim 12-letnim sporze z tą wspólnotą. Kiedyś w postępowaniu sądowym pojawiły się dwie uchwały o powołaniu zarządu. Obie datowane na ten sam dzień, ale o różnych numerach. Jedna wydrukowana, druga napisana ręcznie. Nie ulegało wątpliwości, że co najmniej jeden dokument powstał post factum. Obie uchwały podpisali tylko członkowie rzekomego zarządu; nie dołączono protokołu głosowania. Mimo to sądy wszelkich instancji uważały, że umocowanie zarządu zostało udowodnione. Zgłoszenie sprawy w prokuraturze nic nie dało, odwołanie od decyzji prokuratury do sądu również. Żeby było ciekawiej: obie rzekome uchwały zostały potwierdzone jako zgodne z oryginałem przez tego samego radce prawnego.
Mam już serdecznie dość tego walenia głową w mur.