Administrator, zarządca, zarząd - pomieszanie ról
accessdenied
Użytkownik
Wspólnota, po śmierci ostatniego członka zarządu właścicielskiego, pozostawała bez zarządu. Firma będąca administratorem zwołała zebranie roczne, podczas którego wybrano nowy zarząd. W jego skład weszli:
-- właściciel lokalu,
-- inny właściciel lokalu, które jest jednocześnie pracownikiem firmy będącej administratorem,
-- prezes firmy będącej administratorem (niebędący właścicielem lokalu).
Czy to nie kuriozum?
-- właściciel lokalu,
-- inny właściciel lokalu, które jest jednocześnie pracownikiem firmy będącej administratorem,
-- prezes firmy będącej administratorem (niebędący właścicielem lokalu).
Czy to nie kuriozum?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Bardziej zależy jak to będzie działać.
Rzecz w tym, że chyba nie wybrali. Mam kopię listy obecności oraz wykaz oddanych głosów. Głosowały m.in. osoby spoza wspólnoty, a pełnomocnictw brak. Po odliczeniu nieważnych głosów nie ma wymaganej wielkości 50% udziałów.
Z tą wspólnotą i jej głupimi decyzjami walczę od lat, ale już mi brak sił. Wiele uchwał "podejmowano" w taki sposób; zaskarżałem je, wytykając głosowanie przez osoby spoza wspólnoty bez umocowania, liczenie całości głosu w przypadku głosowania przez osobę będącą właścicielem 1/2 mieszkania (odrębna własność, nie wspólnota małżeńska), ale sąd zawsze oddalał powództwo. Wystarczyło, że świadek - właściciel mieszkania powiedział, że "udzielił pełnomocnictwa". Żadnych dokumentów nigdy nie przedłożono. Poważnie się zastanawiam, co zrobić obecnie, bo nie mam już zbytnio sił na dalsze kopanie się z koniem.
To nie było głosowanie przez pełnomocnika, to było nieuprawnione głosowanie. Takie historie działy się wiele razy. Mieszkanie należy do A, głosuje B, nie mając żadnego pełnomocnictwa. W przypadku głosowania nad uchwałami powinno być pełnomocnictwo rodzajowe, na potrzeby dowodowe w formie pisemnej. Tu nie ma nic.
Wejście w skład zarządu dwóch przedstawicieli administratora, w tym prezesa, to absurd. Jednym z zadań zarządu jest kontrolowanie działań administratora. Jak zarząd będzie kontrolować administratora, skoro administrator jest zarządem? Jeśli wspólnota chciała zrzucić obowiązki zarządu na kogoś z zewnątrz, należało z administratorem podpisać umowę o zarząd powierzony. Wtedy wszystko byłoby w porządku. A tak: widać, że chodzi o to, by utrudnić, a może całkowicie uniemożliwić kontrolę kierowania sprawami wspólnoty.
Przez ponad 10 lat dopominałem się o prawo wglądu w wydatki wspólnoty, choć to prawo wynika wprost z ustawy. Prosiłem o wykaz operacji obciążeniowych na kontach wspólnoty za interesujący mnie okres. Było kilka spraw w sądzie, w tym egzekucja komornicza wydania dokumentów. Wszystko na nic. W końcu zrobiłem solidną awanturę i administrator łaskawie pozwolił mi zapoznać się z wyciągami, ale bez możliwości zrobienia kopii. Gdy wyjąłem telefon, by robić zdjęcia, dokumenty wyrwano mi z rąk. Przejrzałem dane za kilka lat. W każdym miesiącu znalazłem po kilka operacji gotówkowych, głównie wypłat z bankomatu, ale była też realizacja czeku na 10.000 zł. Czek wystawiono na żonę jednego z członków zarządu. To były operacje sprzed lat (10 lat walczyłem, by je poznać), nowszych nie zdążyłem i już nie miałem ochoty analizować. Porównałem te operacje z pozycjami wydruku z Excela, które zarząd przedkładał właścicielom, nazywając je szumnie "sprawozdaniem finansowym". Te pieniądze nie znikały tak po prostu, ale... Dużo by mówić; ustawa nakazuje realizowanie płatności przez rachunek bankowy, tutaj tak nie było. Co ciekawe, dokumenty dotyczyły okresu, gdy tego administratora jeszcze u nas nie było, ale zdeponowano je w jego biurze.
Co do głosowań. Niestety członkowie tej wspólnoty niezbyt rozumieją i niezbyt chcą zrozumieć, na czym polega zarządzanie wspólnotą, a analiza aktów prawnych to dla nich kosmos. Ponieważ uparcie powtarzam, co mówi prawo, i dążę do tego, by było przestrzegane, jestem postrzegany jako ten, który "zatruwa życie wspólnoty". Kiedyś zaskarżyłem uchwały podjęte wbrew ustawie. Podczas przesłuchania sąd zapytał jedną z osób, które brały udział w zebraniu, jak głosowała nad uchwałą nr ... "Podnosiłam rękę" - padła odpowiedź. Inna osoba, na pytanie, jak głosowała, odpowiedziała, że nie pamięta. Naciskana przez sąd powiedziała: "Ja nie pamiętam, co jadłam na śniadanie. Ale pewnie głosowałam za, bo ja zawsze głosuję za".
Mam dość i podjąłem pierwsze kroki w kierunku zmiany miejsca zamieszkania. Obawiam się tylko, czy nie trafię w nowy bałagan.
Jest to zgodne z zapisem UoWL art 20 . Problem jest taki, jak to będzie funkcjonował w realu . Z rożnych opinii nie zawsze wychodzi to na dobre właścicielom lokali .