Moc nowych grzejników nie wyższa od starych
mikael
Użytkownik
Mam pytanie - dlaczego przy wymianie grzejników moc nowych nie może być wyższa od starych?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
nie wiesz ile pionów "kończy bieg" w twoim lokal - są zakończone odpowietrznikami .
Skąd masz zasilane grzejniki, z ilu miejsc ?
Nowy doklejony: 03.08.17 18:27
Chyba muszę się jednak pogodzić ze stratą kasy i kupnem kolejnego, słabszego?
W skrócie to tak jakbyś w starym aucie z oponami zajeżdżonymi wymienił tylko z jednej strony dwa koła z nówkami na dodatek rozmiar mniejszymi lub większymi niż te stare. Pojechać pojedzie ale komfort kiepski i zużycie paliwa większe. Podobnie z grzaniem. Eeee, chyba nie - pogadaj z jakimś fachowcem na miejscu.
Nowy doklejony: 03.08.17 19:10
Ok, w międzyczasie doczytałem, że może wystarczy zmienić nastawę wstępną na zaworze. Póki co bardzo dziękuję za pomoc.
Efekt Twojej operacji będzie taki, że trochę wzrośnie wydajność grzewcza, ponieważ na skutek zwiększenia powierzchni wymiany ciepła zwiększy się różnica temperatur pomiędzy zasilaniem i powrotem. Innymi słowy, u Ciebie będzie większe schłodzenie czynnika grzewczego, niż u innych sąsiadów, ale tym w najmniejszym stopniu nie należy się przejmować. Nie będziesz miał 90/70, ale np. 90/60, albo 90/50. Stąd będzie ten zysk mocy. To przecież chyba oczywiste, nie? To są trywialne zagadnienia, których uczą dzieci na lekcji fizyki w szkole podstawowej.
Naturalnie, te parametry 90/70 to są wartości obliczeniowe dla temperatur obliczeniowych zewnętrznych w sezonie ogrzewczym, które w PL dla stref klimatycznych od 1 do 5 wynoszą odpowiednio minus 16, 18, 20, 22 i 24 st. C. Takie parametry będziesz miał w instalacji przez kilka, góra kilkanaście dni w roku. Parametry w instalacji centralnego ogrzewania są zmienne i zależą od temperatury zewnętrznej.
Nowy doklejony: 03.08.17 20:26 Nie wiem, co czytałeś (murator?), ale rzuć to i zmień lekturę. Nastawy wstępnej nie dotykaj, bo będzie to, o czym napisał KubaP w pierwszej odpowiedzi na twój pierwszy wpis.
:shades:
Nowy doklejony: 03.08.17 20:29 To jest akurat istotne.
"Kryzę", czyli wartość nastawy wstępnej dobiera się nie do wielkości grzejnika, tylko do wartości oporów hydraulicznych w danym obiegu grzewczym, a jak już wcześniej ustaliliśmy wspólnie, wielkość grzejnika nie ma praktycznie żadnego wpływu na wartość tych oporów. Dobór nastawy wstępnej, to jest właśnie jeden z elementów procesu równoważenia hydraulicznego instalacji. Wartość nastawy wyznacza się w drodze obliczeń hydraulicznych. Natomiast ilość energii cieplnej dobiera się do obliczeniowego zapotrzebowania na ciepło pomieszczenia ogrzewanego. Do tego zapotrzebowania dobiera się również wielkość grzejnika (ściślej: powierzchnię wymiany ciepła), przy jednoczesnym uwzględnieniu parametrów instalacji (temp. zasilanie/powrót) oraz projektowanej obliczeniowej temperatury w pomieszczeniu.
Pozdr.
Silniejszy mocowo grzejnik odda tę samą pracę w krótszym czasie, ale nastawa wstepna spowoduje, że w końcu wyłącza się obydwa. Jeden z nich szybciej, ale ciepła pobiorą tyle samo i pomiernik ciepła "pomierzy" dokładnie to samo. Przynajmniej teoretycznie.
Praw fizyki nie ominiesz więc poprzez wymianę grzejnika, ale sąsiadom i tak się nie przyznawaj. Nie muszą znać fizyki.
Tak. Tak jest w istocie, tylko z jednym zastrzeżeniem: to głowica przymknie zawór i spowoduje, że wyłączą się obydwa. Nastawa wstępna, to są dwa koncentryczne walce z kalibrowanymi otworami, które ustawia się tylko raz, przy uruchomieniu instalacji. Dlatego właśnie nazywa się nastawa wstępna. Podczas pracy instalacji za regulację automatyczną odpowiada już tylko głowica termostatyczna i element dławiący w zaworze, na który ta głowica oddziałuje. : )
Nie wiemy z jakiego okresu jest budynek/instancja CO mikael .
Ja stosuję nazwę kryzy ( więcej osób zrozumie) niezależenie, gdzie ona jest zainstalowana czy w zaworze termostatycznym, czy "na śrubunku" w postaci blaszki z dziurką,
czy przed grzejnikiem, czy wejściem do lokalu (rozprowadzenie poziome)
Nowy doklejony: 04.08.17 23:10 Ja też tak uważam, ale... trzeba pamiętać, że jest też druga, ciemniejsza strona medalu. Na przeciwnym biegunie mamy sytuację we wspólnotach, w których puszcza się wszystko na żywioł i nic się nie kontroluje, a to się może różnie skończyć (najczęściej niedobrze). Z tego powodu lepiej mieć jakiś nadzór nad zmianami i trzymać rękę na pulsie.
Uważam, że podejście powinno być zdroworozsądkowe, ale żeby takie było, to po jednej i drugiej stronie muszą być ludzie, którzy są zdolni wykazać się zdrowym rozsądkiem. Zresztą, rzecz nie dotyczy jedynie grzejników, czy okien. Pamiętasz liczne dyskusje o kratkach wentylacyjnych/anemostatach/zaworach wywiewnych w instalacjach wentylacji mechanicznej? Wypisz, wymaluj - to samo zagadnienie, tylko w innym ujęciu. Tak można przywoływać przykłady w nieskończoność.
Niektórzy wiosną zauważają nagle, dzieje się to zwykle w niedzielę w porze Teleranka, "że grzejnik zimny!".
Tylko jeden w całym mieszkaniu.
Pytam: czy tylko grzejnik zimny, czy w pokoju zimno?
Nie, słyszę odpowiedź,: "jak zawsze chodzę (zawsze - czyli nawet w styczniu, przyp. wł.) na gaciach i w podkoszulku. Ale czemu ten grzejnik zimny?"
Sprawa jest trochę bardziej złożona, niż by się mogła wydawać i nie sądzę, żebyśmy tu mieli warunki do dyskusji o zagadnieniach projektowych, niemniej o kilku rzeczach możemy śmiało powiedzieć:
- powierzchnia nie może być za mała, bo wtedy wydajność grzejnika nie pokryje zapotrzebowania na ciepło i nie zostanie osiągnięta projektowana temperatura w pomieszczeniu,
- powierzchnia nie może być za duża, bo wtedy wydajność będzie za duża i wystąpi nieprawidłowa praca zaworu termostatycznego (będzie stale dławił, a nie taka jest jego rola), a ponadto - o czym pisałem wcześniej - wystąpi nadmierne wychłodzenie czynnika grzewczego.
Omawialiśmy w tym wątku jednostkowy przypadek użytkownika mikael. W jego sytuacji nie ma najmniejszego problemu, ale gdyby więcej osób zaczęło zmieniać sobie dowolnie grzejniki, to już mamy kłopot.
Z komfortem cieplnym to jest racja. Jest to odczucie subiektywne, ale można go mimo wszystko ująć w pewne ramy i nadać mu pewne cechy obiektywne. Służą do tego przeróżne badania statystyczne, na podstawie których poszukuje się takiego układu, w którym występuje najmniejszy procent niezadowolonych użytkowników. Generalnie, im niższa temperatura zasilania i niższa średnia temperatura grzejnika, tym wyższy komfort cieplny. Czyli do podwyższenia komfortu potrzebne jest obniżenie parametrów pracy instalacji i zwiększenie powierzchni wymiany ciepła (wielkości grzejników). Ale obie rzeczy na raz, nie jak u mikael, że tylko to drugie. Jednym zdaniem - trzeba zadziałać systemowo.
A skoro napisałem powyższe, to w dalszej konsekwencji należy wspomnieć o jeszcze dwóch rzeczach (to jest jak efekt domina - chyba muszę to jakoś przerwać : ) ):
- jeśli w źródle ciepła nie ma kotła kondensacyjnego, to nie można zjeżdżać zbyt nisko z temperaturą powrotu, bo albo dojdzie do uszkodzenia kotła na skutek niepożądanego i niekontrolowanego wykraplania wilgoci ze spalin, albo większość czynnika grzewczego będzie jałowo cyrkulować przez krótki obieg kotła, zabezpieczający przez zbyt zimnym powrotem,
- nie można również dowolnie obniżać parametrów, zwłaszcza w budynku energochłonnym, bo jeśli parametry dążą do zera (ściślej: średnia temp. grzejnika zmierza do temperatury pomieszczenia, czyli delta T pomiędzy grzejnikiem i pomieszczeniem zmierza do zera), to powierzchnia wymiany ciepła musi dążyć do nieskończoności : ), a ściany w lokalu nie mają powierzchni nieskończonych, jak również nie ma jeszcze takiego producenta, który wytwarzałby grzejniki o nieskończonej powierzchni grzewczej. : ) Takie jaja Panie.
No, tak to jest : ). To są odruchy warunkowe rodem z PRL, które niezmiernie trudno wykorzenić. Jak jest grzejnik, to ma być gorący. Tak, że się go nie da dotknąć.