Brak zgody lokatorów na remont dachu
Gannicjusz
Użytkownik
Witam, typowy problem. Mieszkam jako jedyny na poddaszu, które notorycznie jest zalewane przy każdej ulewie (na przeciwko jest strych który też jest zalewany). Zarząd wraz z zarządcą próbowali usunąć usterkę przysyłając najpierw jedną ekipę remontową, a potem drugą - bez skutku. Obie stwierdziły, że dach jest w tragicznym stanie i nic nie mogą zrobić, tutaj trzeba zmienić całe pokrycie. W związku z tym, że nie mamy tyle pieniędzy na funduszu remontowym, trzeba wziąść kredyt. Poszła uchwała w sprawie podjęcia kredytu na remont dachu, jednak nie uzbieraliśmy nawet 50% (duża wspólnota). Ludzie twierdzą, że ich nie zalewa, starsi boją się podpisać itp. Zarządca ma związane ręce, bo nie ma zgody mieszkańców. Co mam zrobić? Czy wezwanie nadzoru budowlanego coś tu da? Dadzą nakaz na remont? Może jakieś inne pomysły?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
To pomoże innym w podjęciu decyzji.
Mieszkanie ubezpieczone, już dwa razy ubezpieczyciel wypłacał szkodę.
Dzięki za poprawki, nie siedzę zbytnio w tym temacie. Administrator jak i cały zarząd jest widocznie do bani. Czy gdyby oni też nie chceli robić remontu, mogę ja powołać się w sądzie na art 24?
A ten co pod Tobą mieszka też się nie zgadza?
Jeżeli się nie zgadza to przy następnej ulewie spraw aby ta woda z dachu dotarła i do niego.
Zarzad nie chce rozwiazac sprawy sądownie i nic z tym nie robi, temat stanął w miejscu.
Właścicielki mieszkań nie potrafiły dojść do porozumienia, co do zasad zarządu nieruchomością wspólną. Nie istniał fundusz remontowy.
Dach w budynku sukcesywnie się pogarszał i wymagał remontu. W 2011 r. znajdował się w katastrofalnym stanie i groził zawaleniem. Stwarzał zagrożenie przede wszystkim dla mieszkańców lokali nr (...). Jego konstrukcja była drewniana, spróchniała. W eternicie pokrywającym dach były dziury. Do mieszkania nr (...) wlewała się woda. W 2011 r. w mieszkaniu powódki na skutek przeciekania dachu odpadł kawałek sufitu.
Powódka skontaktowała się z ówczesnymi właścicielami pozostałych mieszkań celem przeprowadzenia remontu. Inwestycją tą pozwane nie były jednak zainteresowane argumentując to tym, że istniejący problem ich nie dotyczy, a także wskazując na brak pieniędzy i nie odebrały korespondencji od powódki w tej sprawie. K. C., która współdziałała z powódką przy remoncie, przedstawiła pozwanym na prośbę powódki kosztorys naprawy, jednakże pozwane zgodnie twierdziły, że nie poniosą kosztów inwestycji, które są zawyżone. Żadna z nich nie podjęła jednak działań celem uzgodnienia szczegółów remontu, w tym wyboru firmy, która tenże remont przeprowadzi.
Sąd zwrócił uwagę na treść art. 195 k.c. i art. 209 k.c. i wskazał, że zgodnie z tym ostatnim przepisem każdy ze współwłaścicieli może bez zgody pozostałych współwłaścicieli dokonywać czynności zmierzających do zachowania wspólnego prawa, tzw. czynności zachowawczych. Mogą one polegać między innymi na naprawie rzeczy, zwłaszcza w sytuacji zagrożenia jej pogorszeniem lub utratą i każdy ze współwłaścicieli jest samodzielnie uprawniony do dokonania takich czynności. Z charakteru czynności zachowawczej jako zmierzającej do zachowania wspólnego prawa wynika, że do jej dokonania nie jest potrzebna zgoda większości współwłaścicieli rzeczy wspólnej, gdy czynność taką zaliczyć możemy do czynności zwykłego zarządu, o których mowa w art. 201 k.c. (wyroki Sądu Najwyższego w sprawach II CSK 673/12, I CSK 118/08, I CSK 312/09).
Sąd Okręgowy co do zasady podziela pogląd skarżącej, że w sytuacji gdy odnośnie rzeczy wspólnej istnieje potrzeba dokonania czynności przekraczającej zakres zwykłego zarządu, konieczna jest zgoda wszystkich współwłaścicieli, o czym stanowi art. 199 k.c. W przypadku braku takiej zgody istnieje możliwość wystąpienia do sądu z wnioskiem o zezwolenie na wykonanie takiej czynności. Jednakże w okolicznościach tej konkretnej sprawy zaakceptować należy stanowisko Sądu Rejonowego, że działanie powódki polegające na przeprowadzeniu remontu dachu stanowiło czynność zachowawczą w rozumieniu art. 209 k.c. Sąd pierwszej instancji dokonał prawidłowej oceny prawnej zgłoszonego roszczenia. Wskazać należy, iż w sprawie zostało ustalone, że w mieszkaniu powódki odpadł znaczny fragment sufitu, co unaoczniło w jak bardzo złym stanie technicznym jest dach pokrywający wspólną nieruchomość. Nadto przeciekała przez niego woda, która mogła przesiąkać do mieszkań położonych na parterze, a zajmowanych przez pozwane. Zatem postępowania powódki nie można inaczej oceniać, jak tylko w ten sposób, że zmierzało ono do zachowania wspólnego prawa, albowiem gdyby remont nie został przeprowadzony, stan techniczny dachu groził zawaleniem, a więc znacznym uszkodzeniem rzeczy wspólnej.
Odnośnie zachowania pozwanych po uzyskaniu informacji o konieczności wykonania remontu i o kosztach tej inwestycji, to stwierdzić należy, że wówczas w ogóle nie wykazywały one zainteresowania stanem pokrycia dachu. Twierdziły, że z racji, iż zajmują mieszkania na parterze, remont dachu ich nie dotyczy, zatem nie chciały ponosić związanych z tym kosztów. Powódka poprzez współwłaścicielkę, z którą ostatecznie podzieliła się kosztami naprawy, szukała porozumienia z pozwanymi przekazując im kosztorys prac, jednakże te, z przyczyn podanych wyżej, konsekwentnie nie chciały brać udziału w tej inwestycji. Zgodzić się należy z Sądem pierwszej instancji, że takie postępowanie nie może być uznane za sprzeciw co do dokonania czynności remontu, o którym mowa w art. 199 k.c. Z materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie jasno wynika, że pozwane – w tym skarżącaM. B.– zdystansowały się od działań powódki, przy czym w sposób wyraźny i niebudzący wątpliwości nie oponowały przeciwko przeprowadzeniu remontu. Jedynie nie chciały być brane pod uwagę przy finansowaniu naprawy uznając, że nie mają w tym żadnego interesu. Wobec powyższego kolejne zarzuty wywiedzione w apelacji, a dotyczące naruszenia przepisów prawa materialnego, nie mogły spotkać się akceptacją Sądu Okręgowego.
W tym stanie rzeczy Sąd Rejonowy doszedł do prawidłowego wniosku odnośnie konieczności partycypowania przez pozwane w kosztach przeprowadzonej przez powódkę inwestycji, wspartej przez ostatniego współwłaściciela, a polegającej na remoncie dachu budynku stanowiącego część wspólną nieruchomości.
Nawet gdyby uznać, że postępowanie powódki nie może być oceniane przez pryzmat art. 209 k.c. i jednak wykracza poza granice czynności zachowawczej, o jakiej mowa w tym przepisie, to z racji faktu, iż skarżąca po remoncie dachu sprzedała swój lokal mieszkalny położony w przedmiotowym budynku za kwotę przeszło czterokrotnie wyższą od tej, za którą zakupiła ten lokal, za uzasadnione uznać należy stanowisko wyrażone przez powódkę, że jej roszczenie znalazłoby swoje oparcie także w treści art. 405 k.c. regulującego instytucję bezpodstawnego wzbogacenia. Niewątpliwie przeprowadzona naprawa dachu, polegająca między innymi na usunięciu eternitu, miała wpływ na wzrost wartości lokalu skarżącej. Sąd Rejonowy słusznie wskazał w tym zakresie, że wysoce wątpliwe jest, aby pozwana M. B.znalazła osobę zainteresowaną nabyciem jej lokalu mieszkalnego położonego w budynku, którego dach jest w katastrofalnym stanie, za kwotę 255.000 zł.
Powódka (skarżąca) to osoba, która wykonała remont a potem (w Okręgowym) chyba ta, która się remontowi sprzeciwiała? Odwrotnie?
Piętrowa i Parterowa - która i o co pozwała w Rejonowym?
Końcówka z art. 405 k.c. Kto miał rację i w czym?
"Każdy ze współwłaścicieli może wykonywać wszelkie czynności i dochodzić wszelkich roszczeń, które zmierzają do zachowania wspólnego prawa."
Nowy doklejony: 17.11.17 16:49
Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby zwrócenie się do organów nadzoru budowlanego o podjęcie działań.
Jeżeli rzeczywiście dach jest w nieodpowiednim stanie technicznym - organ wyda decyzję nakazującą przeprowadzenie remontu w określonym terminie, brak środków na koncie funduszu remontowego nie zwalnia z obowiązków wynikających z przepisów prawa budowlanego.
Nowy doklejony: 17.11.17 16:56
"Wspólnota mieszkaniowa odpowiada za stan techniczny budynku, dlatego to do zarządu w pierwszej kolejności zwracają się właściciele o usunięcie nieprawidłowości w nieruchomości wspólnej i jeżeli zgłoszenie nie przynosi rezultatu mogą wystąpić na drogę sądową wytaczając powództwo do sądu cywilnego, albo administracyjno – prawną zawiadamiając o zaistniałej sytuacji Nadzór Budowlany. Ten drugi sposób jest o wiele bardziej skuteczny, no i przede wszystkim nic zawiadamiającego nie kosztuje. Kosztować może natomiast wspólnotę mieszkaniową i to sporo – gdy organ kontrolujący nakaże sporządzenie ekspertyz budowlanych."
Więcej na ten temat w artykule:
"Nadzór budowlany nie może przerzucać swoich obowiązków na wspólnotę mieszkaniową "
na stronie czasopisma Zarządca Portal Informacyjny
http://www.zarzadca.pl/komentarze/2284-nadzor-budowlany-nie-moze-przerzucac-swoich-obowiazkow-na-wspolnote-mieszkaniowa
Dzięki wielkie. Postraszę ich trochę nadzorem budowlanym i jeżeli dalej nie będzie zgody na remont dachu to niestety bezpośrednio zwrócę się do nadzoru. Stropy dachu wewnątrz budynku są już przegniłe i spróchniałe więc myślę ze nie będzie problemu z decyzją organu kontrolującego.
Nie mamy. Trzeba wziąść kredyt.
Nowy doklejony: 25.11.17 00:35 :bigsmile: Ten administrator to jakaś zdradziecka morda - nie współpracuje z zarządem wspólnoty. Ciekawe dlaczego?
Poza tym, kto podejmuje uchwałę o podjęciu kredytu na remont dachu bez wcześniejszej uchwały o remoncie dachu, w której są określone koszty tego przedsięwzięcia? Nie ma podstaw do głosowania w sprawie podjęcia kredytu. Ta uchwała jest bezzasadna i bezprawna - nadaje się do kosza.
Kiedy ostatnio taki przegląd był u Was wykonany i jakie były wnioski pokontrolne odnośnie dachu?
Dach ma bardzo dużo metrów i koszt wyjdzie ok. 150 tys. Z tego co wiem większą połowę już mamy ale te 50tys trzeba pozyczyc.
@man
W tamtym roku i stwierdzono, że nadaje się do remontu.
Jak pożyczycie z banku to będzie 100 tyś.
Jeśli zarząd nie zareagował to oprócz dachu również zarząd nadaje się do wymiany.
Zarządowi należy uświadomić, że w sytuacji, gdy nie wykonają uchwały - mogą narazić się na odpowiedzialność odszkodowawczą, adekwatny do sytuacji byłby moim zdaniem art. 471 kodeksu cywilnego.
"Za wyrządzoną wspólnocie mieszkaniowej szkodę członkowie zarządu ponoszą także odpowiedzialność odszkodowawczą. Zgodnie z brzmieniem art. 471 kodeksu cywilnego: dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi. Podstawową, jednak nie jedyną, przesłanką tego rodzaju odpowiedzialności jest powstanie szkody. Należy jednak pamiętać, że członkowie zarządu odpowiadają na zasadzie winy, odpowiadają więc tylko wtedy, gdy powstała szkoda jest konsekwencją niewykonania lub nienależytego wykonywania obowiązków.
W ewentualnym procesie należy zatem udowodnić: powstanie szkody, jej wysokość, zaniechanie członków zarządu lub nienależyte wykonywanie obowiązków, ale także i związek przyczynowy, innymi słowy, że szkoda powstała z tego powodu, że zarząd zaniechał działania, do którego był zobowiązany lub nienależycie wykonał swoje obowiązki.
Ponadto, w razie udowodnienia powyższego, pozwany może uwolnić się od odpowiedzialności, jeżeli wykaże, że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest następstwem okoliczności, za które odpowiedzialności nie ponosi.
Można to wytłumaczyć na następującym przykładzie: wspólnota mieszkaniowa zleca wykonanie remontu, który został przeprowadzony nieprawidłowo, po pewnym czasie ujawniają się wady, zarząd nie zawiadamia o tym wykonawcy, mimo że posiadał wiedzę o ich istnieniu, sprawy te były omawiane na zebraniach. Dopuszcza w ten sposób do upływu terminów gwarancji i rękojmi. Następnie wspólnota zmienia zarząd, który występuje już do wykonawcy o ich usunięcie, jednak okazuje się, że spółka będąca wykonawcą upadła nie pozostawiając żadnego majątku i to zanim wady zostały ujawnione. W rezultacie wspólnota mieszkaniowa zmuszona jest wykonać kolejny remont z własnych środków. W takiej sytuacji wspólnota może pociągnąć do odpowiedzialności członków zarządu."
Więcej na ten temat w artykule: "Odpowiedzialność odszkodowawcza członków zarządu wspólnoty mieszkaniowej "
na stronie czasopisma Zarządca Portal Informacyjny:
http://www.zarzadca.pl/komentarze/704-odpowiedzialnosc-odszkodowawcza-czlonkow-zarzadu-wspolnoty-mieszkaniowej
To rzeczywiście jest duży problem, juz nie tylko z dachem, ale również i z urzędnikami, którzy wprowadzają w bład co do zakresu swoich kompetencji - poza kwitem obowiązani są do wydania decyzji, o ile remont rzeczywiście jest konieczny.
Co to znaczy, że dach nadaje sie do remontu? A jaki dach się nie nadaje?
Zgłoszenie nastąpiło, teraz będzie kontrola, jak sporządzą ów "kwit" będzie można podjąć dalsze działania.
Mysle, ze chodzi o dach ktory jest nieszczelny i zalewa mieszkanie, przez ktory jest zimno w mieszkaniu, przepuszcza wode przez co stropy staja sie zagrzybiale, spruchniale. Jak dla mnie wydaje sie to oczywiste, szkoda, ze w praktyce wychodzi inaczej i nie zdziwie sie, jesli nadzor napisze, ze dach jest okej.... Ciezki temat i tak jak pisaliscie, lepiej z sasiadami zagadac o pozwolenie na remont, tylko ze w moim przypadku to nie dziala. Jak nie nadzor to sąd, trudno. Na razie czekam na kontrolę.
Nowy doklejony: 23.03.18 12:13
Witam, sprawa dalej w toku ale z tego co widzę, remontu całego dachu raczej nie będzie, w związku z tym pytanie: czy mogę sam wezwać fachowców którzy naprawili by dach w miejscach w ktorych zacieka i wystawić fakturę na wspólnotę?
"Woda zawsze się zbiera a później odpływa" ja mawiał klasyk.
Spraw żeby odpłynęła do sąsiada z dołu.
Będzie was dwóch starających się o naprawę dachu.
p.s.
Ta woda płynąca do sąsiada wcale nie musi pochodzić z dachu.
Wystarczy że się u niego pojawi po deszczu.
:bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile: