Zatkana kanalizacja i bezsilnosc lokatorow
loger80
Użytkownik
Witajcie
Mieszkam w bloku z 1985 r., w którym dochodzi bardzo często do zatkania kanalizacji i wybicia ścieków w piwnicy. Nieczystości wylewają się ze studzienki czy jakiejś kratki rewizyjnej po całej piwnicy tak, że tworzy się jezioro głębokie po kostki.
Czasami jest spokój kilka miesięcy, ale jak się zacznie zatykać to powtarza się to co tydzień. Np w tym roku zdarzyło się to już z 6 razy.
Gdy zatyka się, to przyjeżdża ekipa, która przy pomocy żmijki udrażnia rury, wrzuca wąż aby się przepłukało.
Potem wspólnota wiesza kartke na drzwiach z informacją, że lokatorzy wrzucają do toalet pampersy, podpaski, ręczniki papierowe i inne cuda. Nie wiem czy fizycznie można wrzucić pampersa do wc i spłukać, ale kiedyś byłem obecny przy pracy fachowców i widziałem może 1 recznik papierowy.
Czy to możliwe aby rura w bloku mogla się zatkać od reczników papierowych? Przecież ona nie jest średnicy 50mm tylko większa chociaż nie wiem jaki ma rozmiar.
Ostatnio Panowie z zarządu wspólnoty wpadli na genialny pomysł aby obciążać za udrażnianie lokatorów danej klatki. Nawet było takie "zarządzenia wspólnoty", które większość na zebraniu lokatorów przegłosowała.
Lokatorzy z jednej strony są oburzeni i każdy twierdzi, że nie wrzuca niczego nieodpowiedniego, co mogłoby zatkać, ale historia się powtarza.
Lokatorzy uważają, że winna jest niewłaściwie zrobiona wiele lat temu kanalizacja bo w tej klatce zatyka się ona od wielu lat a Panowie z zarządu odpowiadają, że rury były "kamerowane" i nawet mają jakieś nagranie aby to potwierdzić. Nie mam pewności, czy to właściwy odcinek była sprawdzany.
Mamy teraz sytuację wydaje się patową bo piwnice zalewa, w klatce śmierdzi, smród pionami dostaje się do mieszkań, trzeba to czyścić i to na koszt lokatorów.
Co można w takiej sytuacji zrobić? Czy są jakieś instytucje do których można się odwołać aby ktoś te rury sprawdził bo straszą nas, że jak sprawdzenie nic nie wykaże to nas obciążą kosztami...
Czy te nieczystości nie zagrażają zdrowiu? Może można to zgłosić do WIOŚ lub do innego organu?
Błagam doradźcie coś bo mieszkamy w smrodzie, a Panowie z zarządu wspólnoty umywają ręce i zwalają na nas, że sami jesteśmy sobie winni.
Mieszkam w bloku z 1985 r., w którym dochodzi bardzo często do zatkania kanalizacji i wybicia ścieków w piwnicy. Nieczystości wylewają się ze studzienki czy jakiejś kratki rewizyjnej po całej piwnicy tak, że tworzy się jezioro głębokie po kostki.
Czasami jest spokój kilka miesięcy, ale jak się zacznie zatykać to powtarza się to co tydzień. Np w tym roku zdarzyło się to już z 6 razy.
Gdy zatyka się, to przyjeżdża ekipa, która przy pomocy żmijki udrażnia rury, wrzuca wąż aby się przepłukało.
Potem wspólnota wiesza kartke na drzwiach z informacją, że lokatorzy wrzucają do toalet pampersy, podpaski, ręczniki papierowe i inne cuda. Nie wiem czy fizycznie można wrzucić pampersa do wc i spłukać, ale kiedyś byłem obecny przy pracy fachowców i widziałem może 1 recznik papierowy.
Czy to możliwe aby rura w bloku mogla się zatkać od reczników papierowych? Przecież ona nie jest średnicy 50mm tylko większa chociaż nie wiem jaki ma rozmiar.
Ostatnio Panowie z zarządu wspólnoty wpadli na genialny pomysł aby obciążać za udrażnianie lokatorów danej klatki. Nawet było takie "zarządzenia wspólnoty", które większość na zebraniu lokatorów przegłosowała.
Lokatorzy z jednej strony są oburzeni i każdy twierdzi, że nie wrzuca niczego nieodpowiedniego, co mogłoby zatkać, ale historia się powtarza.
Lokatorzy uważają, że winna jest niewłaściwie zrobiona wiele lat temu kanalizacja bo w tej klatce zatyka się ona od wielu lat a Panowie z zarządu odpowiadają, że rury były "kamerowane" i nawet mają jakieś nagranie aby to potwierdzić. Nie mam pewności, czy to właściwy odcinek była sprawdzany.
Mamy teraz sytuację wydaje się patową bo piwnice zalewa, w klatce śmierdzi, smród pionami dostaje się do mieszkań, trzeba to czyścić i to na koszt lokatorów.
Co można w takiej sytuacji zrobić? Czy są jakieś instytucje do których można się odwołać aby ktoś te rury sprawdził bo straszą nas, że jak sprawdzenie nic nie wykaże to nas obciążą kosztami...
Czy te nieczystości nie zagrażają zdrowiu? Może można to zgłosić do WIOŚ lub do innego organu?
Błagam doradźcie coś bo mieszkamy w smrodzie, a Panowie z zarządu wspólnoty umywają ręce i zwalają na nas, że sami jesteśmy sobie winni.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Jeżeli rzeczywiście ktoś zatyka kanalizację, to jest to problem całej wspólnoty mieszkaniowej, a nie lokatorów danej klatki.
Pronuję, aby zwrócić się z tą sprawą do nadzoru budowlanego.
100 mm lub 150 mm (średnica wewnętrzna). Jeden ręcznik nie zatka, ale kilka już tak. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy przyłącze odpływowe ma za mały spadek, lub jest ułożona bez spadku, względnie ma momentami tzw. przeciwspadek, czyli ma spadek w przeciwnym kierunku do projektowanego kierunku odpływu ścieków.
Panowie z zarządu odpowiadają... słowa, słowa, słowa. Niech udostępnią to nagranie i protokół z badania, na którym powinien być wykres przebiegu przykanalika z podaniem spadku i długością. Wózek z kamerką ma wbudowany czujnik przechyłu, więc przy okazji rejestrowania obrazu mierzy spadek dna kanału i odległość/długość przewodu. Dowody na papierze Moja Droga, a nie opowiadanie.
Na to jest tylko jedna rada - należy wykonać pomiar ponownie.
Jak napisałem powyżej, należy zlecić badanie przewodu. Są wyspecjalizowane firmy, które się tym zajmują. Wyszukaj w internecie wpisując hasło "inspekcja kanalizacji", "monitoring kanalizacji" itp.. Badanie jest krótkie i nieszkodliwe. Oczywiście trochę kosztuje, ale koszt będzie rozłożony na wszystkich właścicieli wg udziałów.
Proponuję skontaktować się z wybraną firmą i pozyskać ofertę, a następnie podjąć stosowną uchwałę i zlecić badanie.
Czy studzienek rewizyjnych przed budynkiem nie ma?
Nie ma opisu? Zażądaj porządnej diagnozy problemu.