Zmiana w udziałach nieruchomości wspólnej
Chmura
Użytkownik
Witam.
Przy podziale gruntów i sprzedaży mieszkań komunalnych miasto w drodze pomyłki źle obliczyło udziały w nieruchomości wspólnej.
Odbyły się nowe pomiary i wyszło, że aby lokator ostatniego komunalnego mieszkania mógł je wykupić od że skarbu miasta brakuje mu 7/1000 udziału w gruncie nieruchomości wspólnej.
Jako, że z dniem 1 stycznia każdy został właścicielem gruntu (wcześniej było to użyteczność wieczysta) można było podjąć uchwałę o zmianie części wspólnej (tak twierdzi miasto, które naciska na od tego roku mocniej wspólnotę aby wyprostowała udziały). Miasto nawet na własny koszt będzie dokonywać poprawek w księgach wieczystych gdyż błąd powstał w skutek ich omyłki.
Dzisiaj odbyło się spotkanie wspólnoty i została poddana głosowaniu uchwała mająca na celu zmiany w częściach nieruchomości wspólnej. Spotkanie odbyło się w obecności notariusza i była sporządzana umowa o tym aby reprezentant wspólnoty mógł wyprostować udziały wspólne. Za było ponad 80% udziałów liczonych udziałem w nieruchomości wspólnej (wszyscy obecni), 3 członków wspólnoty a tym samym właścicieli nie było na zebraniu i nie jest możliwe raczej aby podpisali umowę notarialna.
Nie możliwe jest uzyskanie ich głosów bo:
1. ludzie mający wszystko w poważaniu (nawet nie zajęli się od 10 lat po śmierci jednego z współwłaścicieli podziałem spadku więc nie da się ustalić nawet obecnych ich udziałów w mieszkaniu)
2. Kobieta w stanie wegetatywnym (pod opieką pomocy społecznej, nie ubezwłasnowolniona, brak przedstawiciela prawnego).
3. Mieszkanie zajmuje starsza osoba (też mało świadoma otaczającego ją świata, ma prawo dożywotniego użytkowania lokalu), właściciel prawny lokalu w Australii (chyba, bo tak twierdzi ta starsza kobieta)
Innymi słowy uzyskanie tych 3 "umów" jest praktycznie niemożliwe.
Jakie teraz należało podjąć by kroki aby doprowadzić do zmiany udziałów części wspólnych.
Czy w związku z błędem przy podziale da się to załatwić w inny sposób niż sprawa w sądzie cywilnym (a tym samym znów czekanie kilku lat na wyrok)...
Miasto chce sprzedać to ostatnie mieszkanie, najemca od prawie 20 lat chce je wykupić i nie może z uwagi na błąd przy podziale części wspólnej.
Jakieś pomysły, wskazówki?
Przy podziale gruntów i sprzedaży mieszkań komunalnych miasto w drodze pomyłki źle obliczyło udziały w nieruchomości wspólnej.
Odbyły się nowe pomiary i wyszło, że aby lokator ostatniego komunalnego mieszkania mógł je wykupić od że skarbu miasta brakuje mu 7/1000 udziału w gruncie nieruchomości wspólnej.
Jako, że z dniem 1 stycznia każdy został właścicielem gruntu (wcześniej było to użyteczność wieczysta) można było podjąć uchwałę o zmianie części wspólnej (tak twierdzi miasto, które naciska na od tego roku mocniej wspólnotę aby wyprostowała udziały). Miasto nawet na własny koszt będzie dokonywać poprawek w księgach wieczystych gdyż błąd powstał w skutek ich omyłki.
Dzisiaj odbyło się spotkanie wspólnoty i została poddana głosowaniu uchwała mająca na celu zmiany w częściach nieruchomości wspólnej. Spotkanie odbyło się w obecności notariusza i była sporządzana umowa o tym aby reprezentant wspólnoty mógł wyprostować udziały wspólne. Za było ponad 80% udziałów liczonych udziałem w nieruchomości wspólnej (wszyscy obecni), 3 członków wspólnoty a tym samym właścicieli nie było na zebraniu i nie jest możliwe raczej aby podpisali umowę notarialna.
Nie możliwe jest uzyskanie ich głosów bo:
1. ludzie mający wszystko w poważaniu (nawet nie zajęli się od 10 lat po śmierci jednego z współwłaścicieli podziałem spadku więc nie da się ustalić nawet obecnych ich udziałów w mieszkaniu)
2. Kobieta w stanie wegetatywnym (pod opieką pomocy społecznej, nie ubezwłasnowolniona, brak przedstawiciela prawnego).
3. Mieszkanie zajmuje starsza osoba (też mało świadoma otaczającego ją świata, ma prawo dożywotniego użytkowania lokalu), właściciel prawny lokalu w Australii (chyba, bo tak twierdzi ta starsza kobieta)
Innymi słowy uzyskanie tych 3 "umów" jest praktycznie niemożliwe.
Jakie teraz należało podjąć by kroki aby doprowadzić do zmiany udziałów części wspólnych.
Czy w związku z błędem przy podziale da się to załatwić w inny sposób niż sprawa w sądzie cywilnym (a tym samym znów czekanie kilku lat na wyrok)...
Miasto chce sprzedać to ostatnie mieszkanie, najemca od prawie 20 lat chce je wykupić i nie może z uwagi na błąd przy podziale części wspólnej.
Jakieś pomysły, wskazówki?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Jak mu brakuje w gruncie to mu brakuje i do lokalu.
za tych trzech decyzje podejmie sąd z wniosku Gminy... trochę to potrwa
to typowe dla Polski wszytko na ostatnią chwilę, a co robiliście, Wy właściciele lokali, przez te 20 lat . NIC.
Poczytaj ty sobie Ustawę o własności lokali (UoWL - linka masz w mojej stopce) bo od 1 stycznia 2020, to będzie Wasz chleb powszedni, stajecie się dużą wspólnotą mieszkaniową.
Nikt tego nie wie, a sprawa wyglądała tak:
Ostatnie dwa mieszkania złożyły wniosek o wykup w 2000 roku
Jakoś w 2001 miasto wstrzymało sprzedaż mieszkań (ktoś zaskarżył ustawę dającą najemcom 90% bonifikatę).
W 2005 roku znów zaczęła się sprzedaż, miasto sprzedało przedostatnie mieszkanie, a z ostatnim były cyrki bo nie wysyłało wyceny.
Gonieni pismami z 2006 i 2007 roku dopiero w 2008 roku odpowiedziało że w obecnej sytuacji prawnej nie mogą sprzedać gdyż brakuje 6/1000 udziałów w nieruchomości wspólnej.
W 2010 dokonano nowych obmiarów wszystkich mieszkań i wyszedł ogólny bajzel (nikomu nie zgadzały się wymiary a tym samym udziały, były to groszowe sprawy typu kilka cm na mieszkaniu), Koniec końców po nowych obmiarach na to ostatnie mieszkanie wyszło że brakuje 7/1000
Miasto tłumaczyło zaistniałe błędy tym że mieszkania sprzedawano wg pomiarów z lat 50 , w miedzy czasie zmieniło się prawo budowlane (np. teraz do powierzchni wliczają wnękę pod oknem na kaloryfer).
W 2011 roku wspólnota podjęła uchwalę że chce wyprostować udziały, ale miasto twierdziło że aby to zrobić wszystkie mieszkania (jest ich aż 16 we wspólnocie) muszą mieć wyprostowane księgi wieczyste. To okazało się nie wykonalne (ludzie umierają, nie załatwiają spadków), etc..). 7 lat sprawa wisiała bo wszyscy byli święcie przekonani że aby to ruszyć muszą być załatwione księgi wieczyste.
Od 1 stycznia zmieniło się status prawny gruntów (użytkowanie wieczyste -> prawo własności) i to niby otwarło drogę do dalszych prób prostowania sprawy i od tego czasu jakoś miastu bardziej zależy na sprzedaży ostatniego lokalu i ponagla wspólnotę (może też dlatego że kilka razy w roki ich odwiedzam i męczę urzędników).
Tutaj jest zwykły błąd pomiarowy (ponoć... bo nikt ci się nie przyzna o co chodzi), ale w Krakowie jest ponoć bardzo dużo takich przypadków (np. mieszkania nad bramami które w ogóle kiedyś nie miały przypisanego żadnego gruntu). Ponoć kilkaset mieszkań jest tak "zamrożonych" w Krakowie oczekując na wyprostowanie sprawy (w podobnej sytuacji gdzie wnioski o wykup są od dawien dawna złożone).
Jak widać wspólnota chciała naprostować sprawę, ale miała związane ręce.
Orientacyjnie wiesz może ile to będzie teraz mogło trwać?
Jestem synem głównej najemczyni tego ferenlego ostatniego lokalu. Po śmierci mojej matki (a ma już ponad 60lat) nie będzie mi przysługiwać prawo do tego lokalu z uwagi na zbyt wysokie zarobki.
Czy mam teraz odczekać kilka miesięcy i iść cisnąć gminę/miasto aby złożyła sprawę do sądu i przyśpieszyła sprawę, czy raczej wywierać wpływ na wspólnocie.
Tutaj nie ma problemu gdyż sąsiedzi poza tymi problematycznymi 3 przypadkami stoją za mną i chcą pomoc (ja nawet pomagałem im regulować sprawy spadkowe aby mieli czystą sytuację w księgach wieczystych kiedy to miasto twierdziło że muszą być wszyscy właściciele ujawnieni w księdze).
Po prostu zależny nam na wykupie tego mieszkania, wspólnocie zależy aby miasto nie miało udziałów (gdyż już kilkukrotnie oprotestowało ich uchwały - np. związane z remontami klatki schodowej, etc..)
W budynku, gdzie mieszkają moi rodzice, w 1994 roku też chciano taki nr zrobić , sprzedawali po kawałku : po 2 -3 lokale, co 2-3 lata .
W między czasie zmieniały się zasady obmiaru lokali . Na jednym ze spotkań z Zarządcą ( a był to zarządca gminny) nie wytrzymałem i zażądałem wykonania operatu samodzielności dla wszystkich lokali, przez uprawiona osobę ( u nas był to rzeczoznawca majątkowy) , jakie są w budynku i tych sprzedanych i tych niesprzedanych .
Jaja były przednie , w tych sprzedanych powyburzali sobie ścianki działowe, czy ścianki z loggiami (uprzednio zakładając okna balkonowe) (ogrzewanie lokali było z m2) .
Trwało to ze 3 lata , gmina wykonała operaty , wspólnota przyjęła uchwałę o zmianie udziałów .
to zależy od sądu .... musisz naciskać na Gminę, bo to jest ich działka, to do nich należy i na ich koszt
Odczekam teraz z miesiąc (dozbierane głosy u notariusza tych którzy nie mają współwłasność i zapomnieli przyjść z małżonkiem/małżonką). Wiem że sąsiedzi na pewno to zrobią.
I zacznę do skutku nękać gminę pismami co miesiąc czy już i kiedy zamierzają zgłosić sprawę do sądu w celu rozstrzygnięcia.
Na szczęście moja wspólnota jest mała, nie wyobrażam sobie aby takie cyrki dało się prostować we wspólnotach po 100-200 mieszkańców.
to nie takie trudne, nie jest przeszkodą ... trzeba się tylko odpowiednio zorganizować .
Po to jest pełnomocnictwo rodzajowe .... zastępuje nieobecnych. Najczęściej stosowane jest przy zmianie zarządcy wpisanego do aktu notarialnego. Grupka właścicieli może zastąpić setki właścicieli przy głosowaniach .
Do tego aktu notarialnego muszą się stawić oboje małżonkowie lub jedno z nich musi mieć pełnomocnictwo notarialne drugiego.. Tak, jak przy wykupie mieszkania od gminy, nabyciu nieruchomości od dewelopera czy na rynku wtórnym.
Zmiany udziałów powinny być na koszt gminy ale trudno będzie zmusić gminę do pójścia do sądu.
Stroną w sprawie są też pozostali właściciele lokali. Też mogą wystąpić do sądu.
Ale w swoim imieniu a nie w imieniu wspólnoty. Tu zastosowanie ma kodeks cywilny a nie ustawa o własności lokali.
Inaczej musieli by jeszcze raz w pełnym składzie właścicieli (w dodatku z wyprostowanymi księgami wieczystymi, a zaraz pewnie znów ktoś zejdzie) sawić się przed notariuszem w celu "dokonania" tej czynności. Teraz nawet po ich śmieci będzie ich w tej sprawie reprezentować tylko zarząd. Swoją zgodę w tej konkretnej sprawie (zmiany udziałów części wspólnych) będą mogli odwołać już tylko u notariusza (czy to oni czy nowi właściciele po ich śmierci czy potencjalnym sprzedaniu nieruchomości).
Tak to ja rozumiałem będąc na tym spotkaniu (w charakterze gościa).
Wzór pisma notarialnego przygotowało miasto/gmina i przysłało swojego notariusza - tak że miasto/gmina jak widać ma ochotę i ciśnienie na naprostowanie swoich błędów.
Napisałeś o pełnomocnictwie rodzajowym od innych właścicieli. Owszem.
Napisałeś też: Wprowadzasz w błąd ludzi, bo nie masz żadnej wiedzy na ten temat. Doświadczenie typu "cos , ktoś we wspólnocie rodziców" to trochę za mało.
Zarząd wspólnoty , jako jej organ, nie może reprezentować właścicieli lokali w tej sprawie. Ale poszczególni członkowie zarządu, jako osoby prywatne, mogą być pełnomocnikami właścicieli lokali. Z wyjątkiem gminy. ona ma własnych pełnomocników.
Ale pewnie notariusz wiedział, co robi.
Czyli upoważnione są osoby wchodzące w skład zarządu w chwili zaistnienia konieczności wykonania tej czynności prawnej, dzięki temu możne się np. jutro zmienić zarząd i nowi członkowie będą z automatu upoważnione do tej upoważnionej czynności.
Nie będę tobie tłumaczył tych podstawowych określeń .
jak dostanie od właścicieli lokali pełnomocnictwo to może ...
Dlatego upoważnienie dla osób wchodzących w skład zarządu "w chwili zaistnienia konieczności wykonania tej czynności prawnej", jak to sformułował forumowicz powyżej, dzięki czemu "może się np. jutro zmienić zarząd i nowi członkowie będą z automatu upoważnieni do tej upoważnionej czynności" wydaje mi się bardzo wątpliwie.
Musiał to uzasadnić notariusz jerzykiem prawniczym bardzo niezrozumiałym, ponieważ po prostu wykonał zabieg falandyzacji.
Pełnomocnikiem może być osoba, nie zarząd i to w nieznanym składzie. Zarząd "z przyszłości". To chyba pomysł z jakiejś powieści science-fiction?
To jest babol jak stodoła, ale kombinujcie to może się uda.:bigsmile:
Notariusz nie widział innego wyjścia z tego z impasu?
Takie pełnomocnictwo jest nic nie warte .
Taki zapis może być w uchwale właścicieli np. uchwała ws realizacji Planu Remontów na NW.
Kowalski pesel 1724180297 - właściciel lokalu, może dać pełnomocnictwo notarialne członkowi Zarządu WM, jakim jest NOWAK- Pesel 1231190295 , do głosowania nad uchwałą ws zmiany udziałów w NW.
Nawet najlepszym takie rzeczy się zdarzają.
Odgrzewam kotleta..
Zacząłem męczyć miasto czy da się jakoś przyśpieszyć sprawę ze zmianą udziałów części wspólnych i wielkości lokali.
Wydział skarbu miasta (Kraków) między innymi odpowiedział mi na moje zapytania tak:
Czyli z tego pisma wynika, że miasto twierdzi że nie potrzebna jest 100% zgodność aby sprostować części udziałów wspólnych.
Czy Wydział Skarbu Miasta się myli i jest potrzeba 100% zgoda wszystkich właścicieli, czy może wystarczy uchwała większościowa.
PS. Skonsultowałem się jeszcze raz z prawnikiem, podtrzymuje to co mówiliście wcześnie. Nie ma możliwości aby większością głosów wspólnoty zadecydować o WŁASNOŚCI biernych właścicieli lokali (nie podejmujących uchwały).
Wydział Skarbu Miasta Kraków - wprowadza mnie w błąd (ciekawe dlaczego??)
Nawet, jak się znajdzie jeden oporny , to zainteresowany (tu Gmina ) składa wniosek do sądu, który za niego podejmie decyzje . Wynik jest wiadomy. Koszty poniesie oporny.
Pamiętam jak rozmawiałem nawet z notariuszem który prowadzi sprawę i mówił że uchwały tego typu nie będzie jeśli wszyscy (100%) właściciele nie podejmą jednomyślnej decyzji.
Ps. Ostatni audyt techniczny który ustalił nowe obmiary miał miejsce w roku 2007 i od tamtej pory jeszcze tego nie sprostowali (4 razy do tego podchodzili). No nic zobaczymy co o odpowiedzą na kolejne pismo w sprawie tej większości.
Nowy doklejony: 20.03.20 18:07
Dostałem odpowiedz od Wydziały skarbu miasta w sprawie w/w kwestii:
[quote]Zgodnie z treścią art. 22 ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali do podjęcia przez zarząd czynności przekraczającej zakres zwykłego zarządu potrzebna jest uchwała właścicieli lokali wyrażająca zgodę na dokonanie tej czynności oraz udzielająca zarządowi pełnomocnictwa do zawierania umów stanowiących czynności przekraczające zakres zwykłego zarządu w formie prawem przewidzianej. Czynnością przekraczającą zakres zwykłego zarządu jest między innymi udzielenie zgody na zmianę wysokości udziałów we współwłasności nieruchomości wspólnej. W dalszej kolejności treść art. 23 tej ustawy wskazuje, iż uchwały właścicieli lokali są podejmowane bądź na zebraniu, bądź w drodze indywidualnego zbierania głosów przez zarząd; uchwała może być wynikiem głosów oddanych częściowo na zebraniu, częściowo w drodze indywidualnego ich zbierania. Uchwały zapadają większością głosów właścicieli lokali, liczoną według wielkości udziałów, chyba że w umowie lub w uchwale podjętej w tym trybie postanowiono, że w określonej sprawie na każdego właściciela przypada jeden głos. O treści uchwały, która została podjęta z udziałem głosów zebranych indywidualnie, każdy właściciel lokalu powinien zostać powiadomiony na piśmie.
Jak wynika z treści art. 25 w/wym. ustawy właściciel lokalu może zaskarżyć uchwałę do sądu z powodu jej niezgodności z przepisami prawa lub z umową właścicieli lokali albo jeśli narusza ona zasady prawidłowego zarządzania nieruchomością wspólną lub w inny sposób narusza jego interesy. Przedmiotowe powództwo może być wytoczone przeciwko wspólnocie mieszkaniowej w terminie 6 tygodni od dnia podjęcia uchwały na zebraniu ogółu właścicieli lokali albo od dnia powiadomienia wytaczającego powództwo o treści uchwały podjętej w trybie indywidualnego zbierania głosów. Zaskarżona uchwała podlega wykonaniu, chyba że sąd wstrzyma jej wykonanie do czasu zakończenia sprawy.
Wobec powyższego możliwe jest sprostowanie wysokości udziałów na podstawie uchwały podjętej większością głosów właścicieli lokali, co w przedmiotowej zostało potwierdzone przez notariusza. Wskazać należy, iż zmiana wysokości udziałów w nieruchomości wspólnej na zasadach ogólnych określonych w ustawie o własności lokali jest powszechnie praktykowana. [/quote]
Dodatkowo zadzwoniłem jeszcze do w/w wydziału i porozmawiałem z panią która udzieliła mi tej odpowiedzi, potwierdziła wszystko i mówi, że tym sposobem wyprostowali już kilka nieruchomości w Krakowie. Za przykład podała jakiś blok gdzie mieli 200 mieszkań (170 prywatnych) i w takiej sytuacji po prostu niemożliwe było by zebranie 100% głosów właścicieli.
Potwierdziła nawet, że da się to zrobić w przypadku kiedy w księgach wieczystych nie są ujawnione stany aktualne (np. nie załatwione sprawy spadkowe)
Dodatkowo zapewniła mnie, że wydział prawny odbył rozmowę (instruując go co ma robić) z notariuszem który w imieniu wspólnoty podpisuje się pod w/w uchwałą w jaki sposób ma być ta sprawa rozwiązana i jak ma toczyć się dalej.
Jak widać pomęczenie urzędników kilkoma pisma ruszyło sprawę do przodu.
Z tego co wynikało z rozmowy (jeśli czegoś nie przekręcam) trzeba teraz wykonać następujące czynności:
- zarząd wspólnoty będzie podpisywać uchwałę w obecności notariusza (jak tylko covid19 pozwoli się spotkać face to face)
- treść uchwały zostanie podjęta i rozesłana do właścicieli, właściciele mają 6 tygodni na zaskarżenie uchwały (i liczymy na to, że ci którzy się w ogóle nie interesują sprawami wspólnoty jej nie oprotestują)
- zostają policzone nowe przynależności części wspólnych wynikające z aktualnych obmiarów lokali (stan z audytu z 2007 roku)
- czekamy na wpis w księgi wieczyste
Jak będą wpisy w K/W to Wydział zbywania nieruchomości Miasta rusza ze sprzedażą ostatniego mieszkania.