Wynika z tego że w małej wspólnocie jeśli ktoś przestaje się zgadzać z treścią uchwały podjętej jednomyślnie (ale nie tylko chyba jednomyślnie?!) to po prostu składa oświadczenie, że się nie zgadza i ta uchwała wobec niego nie działa. I można nie płacić na fr. na podstawie własnego oświadczenia. Bardzo dobre!!!
Czy jeśli przy remoncie fasady wspólnota pominie balkon tego kto się wyłamał i powoła się na ten wyrok, to ma szanse w sądzie, czy przegra?
W naszych, polskich warunkach - każda odpowiedź będzie prawidłowa bo wyroki nie mają wiele wspólnego z przepisami prawa a z logiką w ogóle nic - więc klasyczny totolotek.
Mam nieco inne zdanie w temacie.
1. Wiem w jaki sposob można zmienić uchwałę w dużej wspolnocie.
2. Wiem że taką uchwałę ( uchylająca inna uchwałę ) można zaskarzyć .Ostateczna jest decyzja sądu.
3. Ale nie wiem jak mozna zmienic uchwałe ( która w sumie jest umową ) w małej wspolnocie. I nie chodzi tu o fundusz remontowy ale o zasadę.Czyzby uchwały ( umowy ) w małej wspolnocie były wieczne ?
[cite] tajfun:[/cite]3. Ale nie wiem jak mozna zmienic uchwałe ( która w sumie jest umową ) w małej wspolnocie. I nie chodzi tu o fundusz remontowy ale o zasadę.Czyzby uchwały ( umowy ) w małej wspolnocie były wieczne ?
Właśnie ten wyrok mówi, że nie są wieczne, i że "uchwałę/umowę/porozumienie" w małej wspólnocie może wypowiedzieć każdy członek wspólnoty, o ile zaszła zmiana okoliczności. Początkowo wyrok wydaje się zaskakujący, ale gdy przeczyta się uzasadnienie, to wcale nie jest takie niemądre.
Moim zdaniem wyrok jest błędny w głównym założeniu, które polega na zrównaniu semantycznym trzech zazwyczaj zupełnie różnych pojęć: uchwały, porozumienia i umowy. W prawie cywilnym nie jest tak zupełnie obojętne, jak najwyraźniej chciał ten sąd, czy dany papier nazwiemy uchwałą wspólnoty, czy porozumieniem właścicieli. Trzy pojęcia - w uzasadnieniu wyroku użyte zamiennie. Taki zabieg zapewnił sadowi zupełną dowolność orzekania.
Sąd powiedział mniej więcej, że jabłka, gruszki i śliwki to nie są różne owoce, tylko że to są... jabłka.
Zgoda, w tle tam był konflikt o rozliczenia wzajemne właścicieli i sprawa z wykonawcą. Ale jak kwestionuje się rozliczenia czy fachowość dekarza, to skarżę konkretne czynności zarządu pozostałych właścicieli prowadzących sprawy wspólnoty, albo skarżę partacza co zawinił na dachu, a nie przestaję płacić na ustalony fundusz remontowy.
Pomylenie pojęć = wylanie dziecka z kąpielą, bo ta wspólnota ma spierniczony dach zapewne do dzisiaj i nie ma już funduszu remontowego.
Ciekawe komu w tej chałupie będzie się chciało po takim wyroku zorganizować zrzutkę na następny remont?
Zgoda, w tle tam był konflikt o rozliczenia wzajemne właścicieli i sprawa z wykonawcą. Ale jak kwestionuje się rozliczenia czy fachowość dekarza, to skarżę konkretne czynności zarządu pozostałych właścicieli prowadzących sprawy wspólnoty, albo skarżę partacza co zawinił na dachu, a nie przestaję płacić na ustalony fundusz remontowy.
Trudno sie nie zgodzić z tym argumentem. Szkoda że sąd nie podszedł tak do sprawy. Ja mam tysiąc powodów żeby nie płacić podatków.
Komentarze
Czy jeśli przy remoncie fasady wspólnota pominie balkon tego kto się wyłamał i powoła się na ten wyrok, to ma szanse w sądzie, czy przegra?
ten totolotek jest kontrolowany, zależy kto prowadzi sprawę i jaką ma wiedzę.
1. Wiem w jaki sposob można zmienić uchwałę w dużej wspolnocie.
2. Wiem że taką uchwałę ( uchylająca inna uchwałę ) można zaskarzyć .Ostateczna jest decyzja sądu.
3. Ale nie wiem jak mozna zmienic uchwałe ( która w sumie jest umową ) w małej wspolnocie. I nie chodzi tu o fundusz remontowy ale o zasadę.Czyzby uchwały ( umowy ) w małej wspolnocie były wieczne ?
Wyrok Sądu Okręgowego w Gliwicach z dnia 13 kwietnia 2016 r., sygn. akt: III Ca 1957/15:
http://orzeczenia.ms.gov.pl/content/$N/151515000001503_III_Ca_001957_2015_Uz_2016-04-13_001
Sąd powiedział mniej więcej, że jabłka, gruszki i śliwki to nie są różne owoce, tylko że to są... jabłka.
Zgoda, w tle tam był konflikt o rozliczenia wzajemne właścicieli i sprawa z wykonawcą. Ale jak kwestionuje się rozliczenia czy fachowość dekarza, to skarżę konkretne czynności zarządu pozostałych właścicieli prowadzących sprawy wspólnoty, albo skarżę partacza co zawinił na dachu, a nie przestaję płacić na ustalony fundusz remontowy.
Pomylenie pojęć = wylanie dziecka z kąpielą, bo ta wspólnota ma spierniczony dach zapewne do dzisiaj i nie ma już funduszu remontowego.
Ciekawe komu w tej chałupie będzie się chciało po takim wyroku zorganizować zrzutkę na następny remont?