Ok Koziorozko, no może i nie wypłaciliście. Ale u mnie nie wiem jak jest.
Nie "może", ale na pewno. Dlaczego podważasz moje słowa?
Twoje "u mnie nie wiem jak jest", jest sprzeczne z poprzednim twoim stwierdzeniem "Zarządca powołany na podstawie art. 18 ust. 1 musi niekiedy operować gotówką". Ja twierdzę, że nie musi. Tylko tyle i aż tyle.
Uważam że [b]powiększanie jego wygrodzenia jest nieprawidłową operacją.[/b] Powinno sie to rozliczyć [b]jako zakup gotówkowy [/b]/zwrot na jego konto bankowe/ , a nie powiększać jego wynagrodzenia za administrowanie.
To że mam rację to wiem , ale zdaje się, że ty nie zrozumiałość do końca jak to czynność księgowa winna byc dokonana...
Tu nie chodzi o to iloma przelewami ale o to by to nie powiększało kosztów "za administrowanie" ale było rozliczone z pozycji kosztów których dotyczyło np. pozostałe koszty utrzymania NW .
U mnie takie rozliczenia gotówkowe wykonuje sie w związku z wydatkami dokonanymi przez Zarząd. np. zakup papieru do ksero , opłaty urzędowe, zakup żarówek , ect. itd.
Koziorożka: Twoje "u mnie nie wiem jak jest", jest sprzeczne z poprzednim twoim stwierdzeniem "Zarządca powołany na podstawie art. 18 ust. 1 musi niekiedy operować gotówką". Ja twierdzę, że nie musi. Tylko tyle i aż tyle.
Tylko że u mnie we wspólnocie nie ma zarządcy na podstawie art. 18 ust 1.. jest natomiast zarząd i administrator z licencją zarządcy. Więc nic nie jest sprzeczne.
Rozmawiając z Błażejem, podejmujemy naprzemiennie temat zarządcy na podstawie art. 18 ust 1 i administratora we wspólnocie z zarządem. Przeczytaj uważnie. Pozdrawiam i żegnam.
Ange-lisica: Jest natomiast Zarząd i Administrator z licencją Zarządcy
Znam Wspólnotę Mieszkaniową, w której członkami Zarządu są Dyrektorzy i Prezesi poważnych "jednostek" administracyjnych. Każdy z nich może stać się Zarządcą w rozumieniu najnowszych przepisów. Od 1 stycznia 2014 roku, zniknęły bowiem wymogi dotyczące uzyskania kierunkowego wykształcenia, odbycia praktyki zawodowej, a przede wszystkim niekaralności a tzw. licencja, ciągnie się jak smród po gaciach, tak jak to jest w waszym przypadku.
A co to oznacza "stanowisko": Administrator z licencją Zarządcy. Albo rybka albo pipka. Albo Administrator albo Zarządca. I te umowy z Administratorami, które w treści są umowami o zarządzanie. Kpiny z etyki zawodowej. Trudno jest później z takich umów się wycofać. Dlatego najlepszy jest Zarząd WŁAŚCICIELSKI, bez pośredników z licencjami...
Elan: a tzw. licencja, ciągnie się jak "smród po gaciach", tak jak to jest w waszym przypadku.
Elan: A co to oznacza "stanowisko": Administrator z licencją Zarządcy. "Albo rybka albo pipka". Albo Administrator albo Zarządca. I te umowy z Administratorami, które w treści są umowami o zarządzanie. Kpiny z etyki zawodowej. Trudno jest później z takich umów się wycofać. Dlatego najlepszy jest Zarząd WŁAŚCICIELSKI, bez pośredników z licencjami...
Elanie, w "cudzym słowiu" ujęłam smród po gaciach i albo rybka, albo pipka. To tak na wszelki wypadek. Nie są to słowa obraźliwe, tak się wydaje, ale lepiej "cudze słowia" użyć, żeby nie ulegało wątpliwości, że to nic takiego.
Wszyscy wiemy, ale dziękuję za powtórzenie, że licencja zarządcy nieruchomości nie jest już tym, czym była dawniej i nie rodzi już skutków takich jak dawniej ect.
Najlepszy, oczywiście jest zarząd właścicielski. Z tym, że dobrze by było, gdyby zarządy rozwijać się chciały.
Elanie, nie wiem jak tam u Ciebie, ale u mnie strasznie zimno na dworze. Nigdzie się nie chce wychodzić, a w domu siedzieć, to też (w sobotę) nieciekawie jakoś.
[cite] Ange-lisica:[/cite]... dobrze by było, gdyby zarządy rozwijać się chciały.
Moja Droga Anielska Lisiczko, toż to jest chyba jedno z Twoich pobożnych życzeń na 2017 rok? :cool:
Chęci zazwyczaj muszą mieć swoje źródło w motywacji... Jaką więc widzisz konkretnie, poza za szczytnym celem ochrony dobra wspólnego?
Ange-lisica: W "cudzym słowiu" ujęłam smród po gaciach (...) Nie są to słowa obraźliwe, tak się wydaje, ale lepiej "cudze słowia" użyć, żeby nie ulegało wątpliwości, że to nic takiego
Skoro musiałaś, to tak zrobiłaś. :cool:
Lepsze by było określenie "zaduch po pantalonach lub ineksprymablach", zamiast "smród po gaciach"... !? :bigsmile:
Ange-lisica: Nigdzie się nie chce wychodzić
Ale dla zdrowia - trzeba ! Będziesz mniej spała na stojąco jak się przejdziesz...
Haneczka: Chęci zazwyczaj muszą mieć swoje źródło w motywacji... Jaką więc widzisz konkretnie, poza za szczytnym celem ochrony dobra wspólnego?
Chyba nie chodzi o szczytne cele Haneczko. Gdy dostajesz pracę, oglądasz swoją umowę, a potem zakres czynności i starasz się wykonywać to, co jest tam napisane. Gdy podejmujesz się czegoś (cokolwiek to jest) lub piastujesz jakieś stanowisko, starasz się dowiedzieć "z czym to się je" i coś zrobić, no chyba, że siadasz na stołku i obrastasz piórami, ale no to co wtedy za życie? Żyjemy po coś. Podejmujemy wyzwania, albo po prostu lubimy coś robić i nie możemy bez tego się obejść. Czasem nie lubimy, ale musimy, ale to wtedy tym bardziej trzeba się postarać, aby nie popełniać błędów.
No i to jest cała tajemnica. Wzniosłe ideały prędko się wypalają i ustępują codziennej szarości lub szarej codzienności. Wtedy pomoże nam tylko działanie na czyjąś rzecz, albo tylko dla siebie, to zależy. Trzeba coś robić. Ewentualnie można położyć się do łóżka i czekać na nieuniknione. :bigsmile:
Elan: Ale dla zdrowia - trzeba ! Będziesz mniej spała na stojąco jak się przejdziesz...
Jutro fajny-działek (z pingwinów z Madagaskaru), tzn. ponie-działek. Przedrostek fajny nie daje mi powodów do zmartwień, że znów mogę się jutro nie wyspać. :bigsmile:
Odpowiadając na pytanie postawione w tytule wątku:
w niektórych przypadkach licenja nie ma wartości sentymentalnej, mam na uwadze takie sytuacje, gdy zarządca rozpoczął zarządzanie daną nieruchomością w okresie przed wejściem w zycie nowelizacji ugn w 2015 roku - brak przepisów przejściowych w tym względzie a zatem w tamtym czasie taki dokument winien posiadać - nowe przepisy nie zmieniają jego sytuacji.
...a zatem w tamtym czasie taki dokument winien posiadać
To niezupełnie prawda.
W owym czasie, (przed nowelizacją UoGN) wymóg licencji dla zarządców nie dotyczył (obowiązywał) wspólnot zgodnie z ówczesnym art. 190 UoGN.
Zarządca: w niektórych przypadkach licenja nie ma wartości sentymentalnej, mam na uwadze takie sytuacje, gdy zarządca rozpoczął zarządzanie daną nieruchomością w okresie przed wejściem w zycie nowelizacji ugn w 2015 roku - brak przepisów przejściowych w tym względzie a zatem w tamtym czasie taki dokument winien posiadać - nowe przepisy nie zmieniają jego sytuacji.
Zarządco, mówisz o ustawie o gospodarce nieruchomościami. Aż tak szczegółowo nie wnikałam w sytuację, gdy zarządca rozpoczynał zarządzanie nieruchomością w okresie przed wejściem w życie nowelizacji ugn w 2015 roku. Trzeba być rasowym zarządcą, żeby aż tak wchodzić w szczegóły. Ja za krótko się tym zajmuję i interesują mnie w zasadzie wspólnoty z zarządami i administratorami. Zarządcy nieruchomości (szczególnie Ci powołani na podstawie art. 18 ust 1 ustawy o własności lokali), to temat zbyt trudny i moim zdaniem bardzo niewdzięczny.
Zarządco. Ty oczywiście znasz się na tym, no to ok, przyjmuję to co napisałeś za dobrą monetę. Jeśli jesteś zarządcą, to nie mam wątpliwości, że zadania swoje traktujesz poważnie i z pewnością starasz się działać zgodnie z prawem. Jeśli mówisz, że w niektórych przypadkach licencja nie ma wartości sentymentalnej, to wierzę Ci. Zresztą to nie jest tak, że nienawidzę zarządców. Mam zastrzeżenia jedynie do niektórych.
A szanuje i lubię ludzi, którzy uczciwie podchodzą i znają prawo. Musieli dużo się uczyć. Dlatego rozmów z nimi nigdy dosyć :thumbup: :cool2:
Kasander: To niezupełnie prawda.
W owym czasie, (przed nowelizacją UoGN) wymóg licencji dla zarządców nie dotyczył (obowiązywał) wspólnot zgodnie z ówczesnym art. 190 UoGN.
No może, ale zgódźmy się, że mimo wszystko licencje nie mają wartości jedynie sentymentalnej :bialaflaga:
...a zatem w tamtym czasie taki dokument winien posiadać
To niezupełnie prawda.
W owym czasie, (przed nowelizacją UoGN) wymóg licencji dla zarządców nie dotyczył (obowiązywał) wspólnot zgodnie z ówczesnym art. 190 UoGN.
Wymóg obowiązywał zarządców, tj. podmioty prowadzące działalność gospodarczą w zakresie zarządzania nieruchomościami. Jeżeli taki podmiot zarządzał nieruchomością winien w tamtym czasie mieć licencję.
Zarządco, aha. Masz na uwadze takie sytuacje, gdy zarządca rozpoczął zarządzanie daną nieruchomością w okresie przed wejściem w życie nowelizacji ugn w 2015 roku. W tamtym czasie zarządca licencję zarządcy nieruchomości powinien posiadać, a nowe przepisy (deregulacja zawodu zarządcy nieruchomości) nie zmieniały jego sytuacji.
Znaczy to, że wymóg obowiązywał zarządców, tj. podmioty prowadzące działalność gospodarczą w zakresie zarządzania nieruchomościami. I jeżeli taki podmiot zarządzał nieruchomością winien w tamtym czasie mieć licencję zarządcy nieruchomości.
******************************
No widzisz Zarządco. Dla mnie jest to ważna informacja. U mnie we wspólnocie administrator/zarządca rozpoczął swoją działalność w kwietniu 2016 roku, czyli po 2015 roku. Znaczy to, że obowiązują go już przepisy deregulacyjne w 100 %.
I to jest jasne jak słońce, że nie musi on okazywać w mojej wspólnocie licencji zarządcy nieruchomości, pomimo tego, że prowadzi on działalność gospodarczą dotyczącą zarządzania nieruchomościami, ponieważ nie był u mnie we wspólnocie zarządcą/administratorem przed wejściem w życie nowelizacji ugn w 2015 roku.
Dziękuję i dobranoc. :glaszcze:
:bigsmile:
Nowy doklejony: 10.01.17 20:55
A jeżeli ktoś ma tu odmienne zdania, to można o tym porozmawiać. Mnie to interesuje.
No,.. trzeba iść spać.
:papa:
Zarządca: Wymóg obowiązywał zarządców, tj. podmioty prowadzące działalność gospodarczą w zakresie zarządzania nieruchomościami. Jeżeli taki podmiot zarządzał nieruchomością winien w tamtym czasie mieć licencję.
To niezupełnie prawda.
Przypominam brzmienie art. 190 UoGN:
Art. 190. Przepisów niniejszego rozdziałunie stosuje się do gospodarowania nieruchomościami bezpośrednio przez właściwe organy, Agencję Nieruchomości Rolnych, Wojskową Agencję Mieszkaniową, Agencję Mienia Wojskowego oraz do zarządzania nieruchomościami bezpośrednio przez ich właścicieli lub użytkowników wieczystych, a także przez jednostki organizacyjne w stosunku do nieruchomości oddanych tym jednostkom w trwały zarząd.
Jak widać - przepisów całego tego rozdziału (m.in. o wymogu licencji) nie stosowało się, nie obowiązywał ten wymóg do wspólnot z własnymi zarządami a także do wspólnot zarządzanych przez WAM-y i PGR-y np.
Wspólnoty miały prawo wybrać jakiego chciały zarządcę-administratora, nawet bez licencji.
Jest w tej sprawie słynne przecież orzeczenie SN więc nie pojmuję skąd te nieprawdziwe informacje Zarządcy???
Podtrzymuję swoją wypowiedź. Po pierwsze: orzeczenie, nawet SN to nie przepis prawa, po drugie: nie wynika z niego, aby osoba prowadząca działalność gospodarczą w zakresie zarządzania nieruchomościami zwolniona została z obowiązku posiadania licencji, gdy zarządzała wspólnotą mieszkaniową.
Art. 190 ugn nie odnosił się do zarządzania nieruchomościami bezpośrednio przez właścicieli a nie do zarządzania przez podmioty gospodarcze zarządzające nieruchomościami.
Zarządca: Art. 190 ugn nie odnosił się do zarządzania nieruchomościami bezpośrednio przez właścicieli a nie dozarządzania przez podmioty gospodarcze zarządzające nieruchomościami.
Kasander: Wspólnoty miały prawo wybrać jakiego chciały zarządcę-administratora, nawet bez licencji. Jest w tej sprawie słynne przecież orzeczenie SN więc nie pojmuję skąd te nieprawdziwe informacje Zarządcy???
A możesz podać namiary? Sygnatura wystarczy,a ja poszukam i poczytam.
Wp44: Zarządco, nie zapomniałeś o czymś przypadkiem? Gdzie jest pomocne orzecznictwo?
Mam nadzieję Wp44, że to nie jest jakiś Twój niemiły przytyk. Zarządca nie jest głupi. On często powołuje się na orzecznictwo, ale zastrzegł w swoim ostatnim wpisie, że cyt: "orzeczenie, nawet SN to nie przepis prawa".
Zarządca: Art. 190 ugn nie odnosił się do zarządzania nieruchomościami bezpośrednio przez właścicieli a nie do zarządzania przez podmioty gospodarcze zarządzające nieruchomościami.
Niejasno napisałeś poprzez użycie dwa razy słowa nie. Mogę się domyślać, ale czy mógłbyś jeszcze raz napisać o co chodzi?
[cite] Zarządca:[/cite]... nie wynika z niego, aby osoba prowadząca działalność gospodarczą w zakresie zarządzania nieruchomościami zwolniona została z obowiązku posiadania licencji, gdy zarządzała wspólnotą mieszkaniową.
Nie wynika, ale to był obowiązek tylko dla zarządcy. I nie dotyczył wspólnot.
Nie było żadnego powodu żeby wspólnoty miały się martwić czy zarządca ma licencje, czy nie..
Błażej: Nie wynika, ale to był obowiązek tylko dla zarządcy.
Nie było żadnego powodu żeby miały nim się martwić wspólnoty.
Jasne. Wspólnoty spały spokojnie, a zarządcy nie. Zarządca jest najprawdopodobniej zarządcą i dobrze i powinien dbać o swoje interesy. Pomyślał o sobie, o swoim obowiązku zarządcy i napisał z punktu widzenia zarządcy. Prawidłowo.
A my, święci wspólnotowi wszystko rozumiemy, między innymi dzięki Błażejowi :bigsmile:
:book:
[cite] Zarządca:[/cite]... nie wynika z niego, aby osoba prowadząca działalność gospodarczą w zakresie zarządzania nieruchomościami zwolniona została z obowiązku posiadania licencji, gdy zarządzała wspólnotą mieszkaniową.
Nie wynika, ale to był obowiązek tylko dla zarządcy. I nie dotyczył wspólnot.
Nie było żadnego powodu żeby wspólnoty miały się martwić czy zarządca ma licencje, czy nie..
Oczywiście, ponieważ to był głównie problem zarządców, choć wspólnoty mieszkaniowe przy braku licencji nie mogły skorzystać z dobrodziejstw ustawy, jak. możliwość pociagnięcia do odpowiedzialności zawodowej, czy uzysknaia odszkodowania z ubezp. OC zarządcy.
Nowy doklejony: 11.01.17 09:19
[cite] wp44:[/cite]Zarządco, nie zapomniałeś o czymś przypadkiem? Gdzie jest pomocne orzecznictwo?
Mam nadzieję Wp44, że to nie jest jakiś Twój niemiły przytyk.
Mam nadzieję Ange-Lisica, że to nie jest tak, że w każdym moim zdaniu zaczynasz dostrzegać niemiły przytyk.
Zarządca nie jest głupi. On często powołuje się na orzecznictwo
Nie wydaje Ci się Ange-Lisica, że Zarządca nie potrzebuje adwokata w Twojej osobie? Zwłaszcza, że Zarządca nie jest głupi. Chyba, że Zarządca poprosił Cię o to, żebyś mi odpowiedziała w jego imieniu, o czym ja nie wiem.
I do chodzimy do wniosku, że deregulacja akurat zawodu zarządcy i pośrednika właściwie niczego nie zmieniła.
Pewnie dlatego była tak wdzięcznym poletkiem do siania propagandy przez ówczesnego ministra Gowina. Zrobić tyle szumu o nic, to jednak spora sztuka, a ministra nic nie kosztowało.
Poległ dopiero na reformie sądów rejonowych.
[cite] blazejh:[/cite]Nie było żadnego powodu żeby wspólnoty miały się martwić czy zarządca ma licencje, czy nie..
Ależ był taki powód... Kwestia weryfikacji przez kompetencje i potwierdzenie przygotowania do prowadzenia tego typu działalności. To wydaje się oczywiste i logiczne.
[cite] Ange-lisica:[/cite]Podoba mi się, że Zarządca pomimo niesprzyjającej aury stoi na swoim stanowisku i podtrzymuje swoją wypowiedź :surfing:
W tym aspekcie jestem neutralna, bo nie o podobanie rzecz tu idzie, tylko o swoje zdanie.
Ktoś kto zmienia zdanie pod wpływem aury jest mało wiarygodny, chwiejny w poglądach i raczej zabiega o akceptację "aury" niż w rzeczywistości ma swoje ustabilizowane, szczere przekonanie, które wyraża bez obawy jak wiatr "aury" zawieje.
Koniunkturalność aury jest powszechna, więc stąd pewnie to Twoje zadziwienie w zachwycie....
Błażej: I do chodzimy do wniosku, że deregulacja akurat zawodu zarządcy i pośrednika właściwie niczego nie zmieniła.
Pewnie dlatego była tak wdzięcznym poletkiem do siania propagandy przez ówczesnego ministra Gowina. Zrobić tyle szumu o nic, to jednak spora sztuka, a ministra nic nie kosztowało.
Poległ dopiero na reformie sądów rejonowych
Napiszę do Ciebie w tej sprawie, ale dziś niestety jestem zajęta i dopiero jutro chyba..
Haneczko i do Ciebie też jutro.
Nie zrozumiałam tylko, czy to ja jestem koniunkturalna, czy koniunkturalność wpływa na mnie. Czy jak. Muszę lecieć!
Elanie, Wp44, też pozdr.
"Wspólnota mieszkaniowa w nieruchomości, w której jednostki samorządu terytorialnego lub skarb państwa nie posiadają udziałów, nie ma obowiązku zawierania umowy o zarządzanie...
Właściciele innych nieruchomości nie są w żaden sposób ograniczani działaniem art. 189 i 190 ustawy, ponieważ przepisy tych artykułów nie znajdują do nich zastosowania. Jeśli więc właściciel nieruchomości innej niż wchodząca do zasobów, nie zarządza bezpośrednio swą nieruchomością, nie musi zawierać umowy o zarządzanie nieruchomością, lecz może w każdy aprobowany przez siebie i dopuszczalny prawem sposób uregulować kwestię gospodarowania swą nieruchomością ..."
- Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 17 lipca 2007 roku (sygn. akt: III CZP 69/07)
Zawsze mówiłem, że zatrudnić Zarządcę lub Administratora jest baaardzo łatwo. Natomiast zwolnić - jest baaaaaaaaaaaaaaaardzo TRUDNO ! Jak wynika z naszej dyskusji, zawiłości w tej materii jest całe mnóstwo. Coś w tym jest !? :bigsmile:
Sąd Najwyższy w uzasadnieniu w/w uchwały (17 lipca 2007 roku, sygn. akt: III CZP 69/07) nie wypowiadał się w kwestii licencji zarządcy, nie zwolnił osób prowadzących taką działalność z obowiązku jej uzyskania.
Oczywiście, że wspólnota mieszkaniowa nie miała wówczas (ani dzisiaj) obowiązku zawierania umowy o zarządzanie (taką mogłą zawrzeć wyłącznie z zarządcą).
Oczywiście, że wspólnota mieszkaniowa nie miała wówczas (ani dzisiaj) obowiązku zawierania umowy o zarządzanie (taką mogłą zawrzeć wyłącznie z zarządcą).
Po raz trzeci powtarzam, że to niezupełnie tak.
Wspólnota mogła sobie zawierać jakie chciała umowy także o zarządzanie z Kowalskim czy z babcią z naprzeciwka.
Dopiero gdy chciała aby Kowalski ponosił część odpowiedzialności za swoje działania powinien (a nie musiał) mieć licencję zarządcy.
Sąd Najwyższy wyraźnie to wyartykułował i dalej nie rozumiem po co się upierasz Zarządca, skoro każdy może ten wyrok przeczytać i już chyba ze dwa razy ta sprawa była wałkowana tu na Forum.
Nie upieram się, jednak znam ten wyrok, a raczej uchwałę i nie ma słowa o tym, że zarządcy nie dotyczą rygory ug.n. Jeżeli ktoś prowadził działalność gosp. w tym zakresie, to musiał mieć i licencję, i umowę o zarządzanie. W orzeczeniu jest mowa o tym, że jak wspólnota nie ma takiej potrzeby, to nie jest zobligowana do zawarcia umowy o zarządzanie. Nie ma natomiast mowy o tym, że ta dowolność dotyczyła zarządcy nieruchomości.
Wymóg obowiązywał zarządców, tj. podmioty prowadzące działalność gospodarczą w zakresie zarządzania nieruchomościami. Jeżeli taki podmiot zarządzał nieruchomością winien w tamtym czasie mieć licencję.
Po raz en-ty odpowiadam, że wcale nie.
Obowiązek ten dotyczył tylko i wyłącznie zarządców którzy chcieli zarządzać wspólnotami w których udziały miały miasta, gminy, Skarb Państwa lub samorząd
Było wiele firm różnego typu które zarządzały nieruchomościami jeszcze w ogóle przed ustawą, przed licencjami i mogły dalej zarządzać wspólnotami. Jeżeli pan Kowalski miał firmę np. remontowo-bud, nie miał licencji to wtedy jak i do dzisiaj mógł podpisać umowę o zarządzanie wspólnotą.
Nagminne było, że małymi wspólnotami (w kamienicach najczęściej) zarządzali (mieli podpisane umowy o zarządzanie) ludzie bez żadnych licencji.
Reasumując - nie było żadnego wymogu aby zarządca podpisujący umowę o zarządzanie posiadał licencję - co do wspólnot wymienionych w ówczesnym art.190 UoGN.
Szanowne Panie, Szanowni Panowie i Wielce Szanowni Dyskutanci. "Co było , a nie jest, nie pisze się w rejestr" - to podsumowanie tej dyskusji i dręczących Was rozterek.
Rozumiem... "tylko koni żal". :cool: No, cóż... Człowiek sentymentalny nie jest człowiekiem ze skazą i produktem wadliwym ludzkości.
Z licencją, czy bez licencji, część zarządzających wspólnotami mieszkaniowymi okazała się z czasem zwykłymi szkodowcami, czego dowodzą, na przestrzeni lat, doświadczenia zarządzanych.
Natychmiast należy się jednak pocieszyć, że nie możemy jeszcze użyć określenia: "na przestrzeni wieków" albo "przez tysiąclecia".
[cite] Haneczka:[/cite]Szanowne Panie, Szanowni Panowie i Wielce Szanowni Dyskutanci. "Co było , a nie jest, nie pisze się w rejestr"
Przepis znoszący licencjonowanie zarządzających zniesiono w roku 2015, roszczenia wspólnot przeciwko zarządcom co do zasady przedawniają się po upływie 10 lat, zatem kwestia ta pozostaje aktualna w odniesieniu do umów zawartych przed wejściem w życie tej nowelizacji.
"Gdyby przyjąć, że art. 190 u.g.n. narzuca właścicielowi nieruchomości innych, niż publiczne konieczność zawarcia umowy o zarządzaniu nieruchomością z licencjonowanym zarządcą, to uzasadnione byłoby pytanie o konstytucyjność tego przepisu."
Wniosek: przepisy u g.n. nie zobowiązywały wspólnoty mieszkaniowej do zawarcia umowy o zarządzanie z licencjonowanym zarządcą.
"Właściciele innych nieruchomości nie są w żaden sposób ograniczani działaniem art. 189 i 190 ustawy, ponieważ przepisy tych artykułów nie znajdują do nich zastosowania. Jeśli więc właściciel nieruchomości innej niż wchodząca do zasobów, nie zarządza bezpośrednio swą nieruchomością, nie musi zawierać umowy o zarządzanie nieruchomością, lecz może w każdy aprobowany przez siebie i dopuszczalny prawem sposób uregulować kwestię gospodarowania swą nieruchomością (np. w zakresie tych działań, które wymagają dokonywania czynności prawnych może udzielić pełnomocnictwa, w zakresie czynności faktycznych może zawrzeć umowę podobną do umowy zlecenia itd.). Natomiast jeśli chce powierzyć zarządzanie nieruchomością z takimi skutkami, jakie wynikają z art. 185 i nast. ustawy, musi zawrzeć umowę o zarządzanie nieruchomością z zarządcą posiadającym licencję zawodową zarządcy nieruchomości. Nie jest więc zobligowany do korzystania z usług takiego zarządcy, ale wszystkie skutki związane z zarządzaniem nieruchomością w zakresie unormowanym w ustawie może osiągnąć tylko drogą zawarcia takiej umowy.
Wniosek: wspólnota mieszkaniowa mogła, ale nie musiała zawierać umowy o zarządzanie.
Z treści uzasadnienia tej uchwały nie wynika jednak, aby zarządca nieruchomości miał tutaj taką dowolność jak wspólnota mieszkaniowa, ponieważ zgodnie z art. 1 punkt 8 u gn. ustawa ta określa zasady "działalności zawodowej, której przedmiotem jest gospodarowanie nieruchomościami" (art. 1 ust. 1 pkt 8 ustawy).
Ustawa ta dotyczy zatem nie tylko zarządców mienia komunalnego czy stanowiącego własność Skarbu Państwa, ale jej zakres obejmuje wszystkie osoby prowadzące taką działalność zawodową bez względu na to czy właściciel jest jednostką publiczną lub prywatną.
Zatem zarządca taki mógł wykonywać działalność bez umowy o zarządzanie, ale wyłącznie taką, która nie wchodziłaby w zakres pojęcia zarządzania nieruchomością w rozumieniu ugn.
Pomocne orzecznictwo uchwała SN z dnia 17.07. 2007 r., sygn. akt: III CZP 69/07.
Orzeczenie na stronie czasopisma Zarządca Portal Informacyjny:
Witajcie . Przychylam się do tego co pisze Zarządca. Wszystko rozbija się o przepisy ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami. Można powiedzieć, że z ustawowym zarządzaniem nieruchomościami mieliśmy do czynienia, gdy funkcjonował art. 185 (oraz inne) tej ustawy. Teraz, właśnie od 2015 roku, nie ma tematu zarządzania nieruchomością przez zarządcę nieruchomości z licencją (oprócz jakichś tam wyjątków, ale to nie dotyczy wspólnot mieszkaniowych).
No i właśnie, zastanawiam się, jak to jest. Jak wiecie, u mnie we Wspólnocie jest zarząd wybrany na podstawie art. 20 ust. 1. Zarząd wybrał administratora, który ma w tytule umowy: "umowa o administrowanie". Jednak samo administrowanie zajmuje jedynie 1/5 umowy, reszta tej umowy, to umowa o zarządzanie. Przez całą umowę przewija się kwestia zrządzania nieruchomościami (u mnie we wspólnocie są dwie nieruchomości). Umowa jest podpisana z zarządcą nieruchomości, który prowadzi działalność gospodarczą pod nazwą zarządzanie nieruchomościami oraz posiada licencję zarządcy nieruchomości. W załączeniu do umowy znalazłam polisę ubezpieczeniową OC zarządcy nieruchomości.
Ale tak chyba nie może być, żeby był zarząd i zarządca z licencją, który ma umowę o zarządzanie (tj. gdy umowa jest tzw. nazwana). Poza tym, skoro nie ma możliwości uzyskania odszkodowania z OC zarządcy przez poszkodowaną wspólnotę, to do czego służy polisa OC zarządcy? Czy jest to relikt przeszłości, a może do czegoś jeszcze służy? Nie mówię o ubezpieczeniu OC, które wykupują wszyscy prowadzący działalność gospodarczą.
Nowy doklejony: 12.01.17 21:17
Błażej. Na polityce się nie znam. Nie śledziłam też reformy sądownictwa, więc nic nie mogę na ten temat powiedzieć.
Błażej: I do chodzimy do wniosku, że deregulacja akurat zawodu zarządcy i pośrednika właściwie niczego nie zmieniła.
"Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Każdy może powiedzieć na ten temat coś innego. To zleży dla kogo i dla czego. Najgorzej mają zarządcy przywiązani do licencji zarządców nieruchomości lub usiłujący czerpać z tego większe profity.
Najlepiej mają ludzie z "otwartymi" głowami, którzy nigdy nie polegali na licencjach, a na swojej pracy i rozumie/inteligencji.
Ange-lisica Podoba mi się, że Zarządca pomimo niesprzyjającej aury stoi na swoim stanowisku i podtrzymuje swoją wypowiedź :surfing:
Haneczka: W tym aspekcie jestem neutralna, bo nie o podobanie rzecz tu idzie, tylko o swoje zdanie.
Czemu nie chodzi o podobanie się? :bigsmile: Jeśli ktoś potrafi obronić swoje zdanie, a jeszcze jest błyskotliwy, wykształcony to jasne, że to może się podobać. Ja tam nie mam jakichś zahamowań, jeżeli chodzi o wyartykułowanie swojego podziwu dla danej osoby.
Nowy doklejony: 12.01.17 21:22
Co do uchwały SN z dnia 17.07. 2007 r., sygn. akt: III CZP 69/07, to jest ona obszerna.
[cite] Ange-lisica:[/cite]Ange-lisica: Podoba mi się, że Zarządca pomimo niesprzyjającej aury stoi na swoim stanowisku i podtrzymuje swoją wypowiedź :surfing:
Haneczka: W tym aspekcie jestem neutralna, bo nie o podobanie rzecz tu idzie, tylko o swoje zdanie.
Od tego się zaczęło, ale niestety, zupełnie nie zrozumiałaś tego, co dalej napisałam. :sad:
Po Twojej pierwszej reakcji odnoszę wrażenie, iż zanadto skupiłaś się na sobie.
[cite] Ange-lisica:[/cite]Czemu nie chodzi o podobanie się? :bigsmile:
Lisom z reguły zawsze o to chodzi. Cel uświęca środki.
[cite] Ange-lisica:[/cite]Jeśli ktoś potrafi obronić swoje zdanie, a jeszcze jest błyskotliwy, wykształcony to jasne, że to może się podobać.
Nie, no jasne! Choć osobiście jestem zwolenniczką twierdzenia, by nie rozmawiać z idiotą, ponieważ najpierw sprowadzi nas do swojego poziomu, a potem... pokona swoim doświadczeniem.
[cite] Ange-lisica:[/cite]Ja tam nie mam jakichś zahamowań, jeżeli chodzi o wyartykułowanie swojego podziwu dla danej osoby.
Ange-lisica: Zarząd wybrał Administratora , który ma w tytule umowy: "umowa o administrowanie". Jednak samo administrowanie zajmuje jedynie 1/5 umowy, reszta tej umowy, to umowa o zarządzanie.
Nie tylko wy daliście się nabrać na tzw. UMOWĘ O ADMINISTROWANIE. Dziwne, że to nie jest karalne, gdzie ta obiecywana etyka zawodowa !? (...)
elan124: Autorem tych kilku słów jest Grandy, który parę ładnych lat temu, przestrzegał przed jednym z idiotowych przygłupów forumowych...
Nie wiedziałem, że Stanisław Jerzy Lec miał ksywkę "Grandy". W szkole mówili mi, że "Stach". A że parę ładnych lat temu przestrzegał przed jednym z idiotowych przygłupów forumowych, to jest dla mnie totalne zaskoczenie. Będę musiał pogadać z panią od polskiego, jak się spotkamy na jakimś zjeździe klasowym. BTW - Pan Lec zmarł w 1966 roku, więc to musiało być naprawdę parę ładnych lat temu.
Nie Twoja wina. Wielu niestety się nabierało, nabiera i będzie się nabierać. Wspomniany przez Ciebie użytkownik znany był z tego, że kierował się w dyskusjach dewizą, którą najpewniej zaczerpnął od znanego bohatera narodowego Nikodema Dyzmy, z powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza: "powtarzanie tego, co się słyszy od innych i podawanie za własne, może przynieść duże korzyści".
No tak to bywa w Dyzmalandii.
Dobrze, że po paru ładnych latach pomogłem Ci doznać oświecenia. : )
Natomiast bardzo niedobrze, że Dyzma wiecznie żywy - w tym również na forach - co widać na załączonym obrazku.
Komentarze
Twoje "u mnie nie wiem jak jest", jest sprzeczne z poprzednim twoim stwierdzeniem "Zarządca powołany na podstawie art. 18 ust. 1 musi niekiedy operować gotówką". Ja twierdzę, że nie musi. Tylko tyle i aż tyle.
Kuba, masz rację. Zwrot kasy administratorowi poszedł oddzielnym przelewem.
Tu nie chodzi o to iloma przelewami ale o to by to nie powiększało kosztów "za administrowanie" ale było rozliczone z pozycji kosztów których dotyczyło np. pozostałe koszty utrzymania NW .
U mnie takie rozliczenia gotówkowe wykonuje sie w związku z wydatkami dokonanymi przez Zarząd. np. zakup papieru do ksero , opłaty urzędowe, zakup żarówek , ect. itd.
Rozmawiając z Błażejem, podejmujemy naprzemiennie temat zarządcy na podstawie art. 18 ust 1 i administratora we wspólnocie z zarządem. Przeczytaj uważnie. Pozdrawiam i żegnam.
A co to oznacza "stanowisko": Administrator z licencją Zarządcy. Albo rybka albo pipka. Albo Administrator albo Zarządca. I te umowy z Administratorami, które w treści są umowami o zarządzanie. Kpiny z etyki zawodowej. Trudno jest później z takich umów się wycofać. Dlatego najlepszy jest Zarząd WŁAŚCICIELSKI, bez pośredników z licencjami...
Wszyscy wiemy, ale dziękuję za powtórzenie, że licencja zarządcy nieruchomości nie jest już tym, czym była dawniej i nie rodzi już skutków takich jak dawniej ect.
Najlepszy, oczywiście jest zarząd właścicielski. Z tym, że dobrze by było, gdyby zarządy rozwijać się chciały.
Elanie, nie wiem jak tam u Ciebie, ale u mnie strasznie zimno na dworze. Nigdzie się nie chce wychodzić, a w domu siedzieć, to też (w sobotę) nieciekawie jakoś.
Chęci zazwyczaj muszą mieć swoje źródło w motywacji... Jaką więc widzisz konkretnie, poza za szczytnym celem ochrony dobra wspólnego?
Lepsze by było określenie "zaduch po pantalonach lub ineksprymablach", zamiast "smród po gaciach"... !? :bigsmile: Ale dla zdrowia - trzeba ! Będziesz mniej spała na stojąco jak się przejdziesz...
No i to jest cała tajemnica. Wzniosłe ideały prędko się wypalają i ustępują codziennej szarości lub szarej codzienności. Wtedy pomoże nam tylko działanie na czyjąś rzecz, albo tylko dla siebie, to zależy. Trzeba coś robić. Ewentualnie można położyć się do łóżka i czekać na nieuniknione. :bigsmile: Jutro fajny-działek (z pingwinów z Madagaskaru), tzn. ponie-działek. Przedrostek fajny nie daje mi powodów do zmartwień, że znów mogę się jutro nie wyspać. :bigsmile:
w niektórych przypadkach licenja nie ma wartości sentymentalnej, mam na uwadze takie sytuacje, gdy zarządca rozpoczął zarządzanie daną nieruchomością w okresie przed wejściem w zycie nowelizacji ugn w 2015 roku - brak przepisów przejściowych w tym względzie a zatem w tamtym czasie taki dokument winien posiadać - nowe przepisy nie zmieniają jego sytuacji.
W owym czasie, (przed nowelizacją UoGN) wymóg licencji dla zarządców nie dotyczył (obowiązywał) wspólnot zgodnie z ówczesnym art. 190 UoGN.
Zarządco. Ty oczywiście znasz się na tym, no to ok, przyjmuję to co napisałeś za dobrą monetę. Jeśli jesteś zarządcą, to nie mam wątpliwości, że zadania swoje traktujesz poważnie i z pewnością starasz się działać zgodnie z prawem. Jeśli mówisz, że w niektórych przypadkach licencja nie ma wartości sentymentalnej, to wierzę Ci. Zresztą to nie jest tak, że nienawidzę zarządców. Mam zastrzeżenia jedynie do niektórych.
A szanuje i lubię ludzi, którzy uczciwie podchodzą i znają prawo. Musieli dużo się uczyć. Dlatego rozmów z nimi nigdy dosyć :thumbup: :cool2: No może, ale zgódźmy się, że mimo wszystko licencje nie mają wartości jedynie sentymentalnej :bialaflaga:
Wymóg obowiązywał zarządców, tj. podmioty prowadzące działalność gospodarczą w zakresie zarządzania nieruchomościami. Jeżeli taki podmiot zarządzał nieruchomością winien w tamtym czasie mieć licencję.
Znaczy to, że wymóg obowiązywał zarządców, tj. podmioty prowadzące działalność gospodarczą w zakresie zarządzania nieruchomościami. I jeżeli taki podmiot zarządzał nieruchomością winien w tamtym czasie mieć licencję zarządcy nieruchomości.
******************************
No widzisz Zarządco. Dla mnie jest to ważna informacja. U mnie we wspólnocie administrator/zarządca rozpoczął swoją działalność w kwietniu 2016 roku, czyli po 2015 roku. Znaczy to, że obowiązują go już przepisy deregulacyjne w 100 %.
I to jest jasne jak słońce, że nie musi on okazywać w mojej wspólnocie licencji zarządcy nieruchomości, pomimo tego, że prowadzi on działalność gospodarczą dotyczącą zarządzania nieruchomościami, ponieważ nie był u mnie we wspólnocie zarządcą/administratorem przed wejściem w życie nowelizacji ugn w 2015 roku.
Dziękuję i dobranoc. :glaszcze:
:bigsmile:
Nowy doklejony: 10.01.17 20:55
A jeżeli ktoś ma tu odmienne zdania, to można o tym porozmawiać. Mnie to interesuje.
No,.. trzeba iść spać.
:papa:
Przypominam brzmienie art. 190 UoGN: Jak widać - przepisów całego tego rozdziału (m.in. o wymogu licencji) nie stosowało się, nie obowiązywał ten wymóg do wspólnot z własnymi zarządami a także do wspólnot zarządzanych przez WAM-y i PGR-y np.
Wspólnoty miały prawo wybrać jakiego chciały zarządcę-administratora, nawet bez licencji.
Jest w tej sprawie słynne przecież orzeczenie SN więc nie pojmuję skąd te nieprawdziwe informacje Zarządcy???
Art. 190 ugn nie odnosił się do zarządzania nieruchomościami bezpośrednio przez właścicieli a nie do zarządzania przez podmioty gospodarcze zarządzające nieruchomościami.
Nie wynika, ale to był obowiązek tylko dla zarządcy. I nie dotyczył wspólnot.
Nie było żadnego powodu żeby wspólnoty miały się martwić czy zarządca ma licencje, czy nie..
A my, święci wspólnotowi wszystko rozumiemy, między innymi dzięki Błażejowi :bigsmile:
:book:
Oczywiście, ponieważ to był głównie problem zarządców, choć wspólnoty mieszkaniowe przy braku licencji nie mogły skorzystać z dobrodziejstw ustawy, jak. możliwość pociagnięcia do odpowiedzialności zawodowej, czy uzysknaia odszkodowania z ubezp. OC zarządcy.
Nowy doklejony: 11.01.17 09:19
Nie, czynię to świadomie.
Nie wydaje Ci się Ange-Lisica, że Zarządca nie potrzebuje adwokata w Twojej osobie? Zwłaszcza, że Zarządca nie jest głupi. Chyba, że Zarządca poprosił Cię o to, żebyś mi odpowiedziała w jego imieniu, o czym ja nie wiem.
Pewnie dlatego była tak wdzięcznym poletkiem do siania propagandy przez ówczesnego ministra Gowina. Zrobić tyle szumu o nic, to jednak spora sztuka, a ministra nic nie kosztowało.
Poległ dopiero na reformie sądów rejonowych.
Podoba mi się, że Zarządca pomimo niesprzyjającej aury stoi na swoim stanowisku i podtrzymuje swoją wypowiedź :surfing:
Ktoś kto zmienia zdanie pod wpływem aury jest mało wiarygodny, chwiejny w poglądach i raczej zabiega o akceptację "aury" niż w rzeczywistości ma swoje ustabilizowane, szczere przekonanie, które wyraża bez obawy jak wiatr "aury" zawieje.
Koniunkturalność aury jest powszechna, więc stąd pewnie to Twoje zadziwienie w zachwycie....
Haneczko i do Ciebie też jutro.
Nie zrozumiałam tylko, czy to ja jestem koniunkturalna, czy koniunkturalność wpływa na mnie. Czy jak. Muszę lecieć!
Elanie, Wp44, też pozdr.
Oczywiście, że wspólnota mieszkaniowa nie miała wówczas (ani dzisiaj) obowiązku zawierania umowy o zarządzanie (taką mogłą zawrzeć wyłącznie z zarządcą).
Wspólnota mogła sobie zawierać jakie chciała umowy także o zarządzanie z Kowalskim czy z babcią z naprzeciwka.
Dopiero gdy chciała aby Kowalski ponosił część odpowiedzialności za swoje działania powinien (a nie musiał) mieć licencję zarządcy.
Sąd Najwyższy wyraźnie to wyartykułował i dalej nie rozumiem po co się upierasz Zarządca, skoro każdy może ten wyrok przeczytać i już chyba ze dwa razy ta sprawa była wałkowana tu na Forum.
Obowiązek ten dotyczył tylko i wyłącznie zarządców którzy chcieli zarządzać wspólnotami w których udziały miały miasta, gminy, Skarb Państwa lub samorząd
Było wiele firm różnego typu które zarządzały nieruchomościami jeszcze w ogóle przed ustawą, przed licencjami i mogły dalej zarządzać wspólnotami. Jeżeli pan Kowalski miał firmę np. remontowo-bud, nie miał licencji to wtedy jak i do dzisiaj mógł podpisać umowę o zarządzanie wspólnotą.
Nagminne było, że małymi wspólnotami (w kamienicach najczęściej) zarządzali (mieli podpisane umowy o zarządzanie) ludzie bez żadnych licencji.
Reasumując - nie było żadnego wymogu aby zarządca podpisujący umowę o zarządzanie posiadał licencję - co do wspólnot wymienionych w ówczesnym art.190 UoGN.
"Co było , a nie jest, nie pisze się w rejestr" - to podsumowanie tej dyskusji i dręczących Was rozterek.
Rozumiem... "tylko koni żal". :cool: No, cóż... Człowiek sentymentalny nie jest człowiekiem ze skazą i produktem wadliwym ludzkości.
Z licencją, czy bez licencji, część zarządzających wspólnotami mieszkaniowymi okazała się z czasem zwykłymi szkodowcami, czego dowodzą, na przestrzeni lat, doświadczenia zarządzanych.
Natychmiast należy się jednak pocieszyć, że nie możemy jeszcze użyć określenia: "na przestrzeni wieków" albo "przez tysiąclecia".
Przepis znoszący licencjonowanie zarządzających zniesiono w roku 2015, roszczenia wspólnot przeciwko zarządcom co do zasady przedawniają się po upływie 10 lat, zatem kwestia ta pozostaje aktualna w odniesieniu do umów zawartych przed wejściem w życie tej nowelizacji.
Wniosek: przepisy u g.n. nie zobowiązywały wspólnoty mieszkaniowej do zawarcia umowy o zarządzanie z licencjonowanym zarządcą.
"Właściciele innych nieruchomości nie są w żaden sposób ograniczani działaniem art. 189 i 190 ustawy, ponieważ przepisy tych artykułów nie znajdują do nich zastosowania. Jeśli więc właściciel nieruchomości innej niż wchodząca do zasobów, nie zarządza bezpośrednio swą nieruchomością, nie musi zawierać umowy o zarządzanie nieruchomością, lecz może w każdy aprobowany przez siebie i dopuszczalny prawem sposób uregulować kwestię gospodarowania swą nieruchomością (np. w zakresie tych działań, które wymagają dokonywania czynności prawnych może udzielić pełnomocnictwa, w zakresie czynności faktycznych może zawrzeć umowę podobną do umowy zlecenia itd.). Natomiast jeśli chce powierzyć zarządzanie nieruchomością z takimi skutkami, jakie wynikają z art. 185 i nast. ustawy, musi zawrzeć umowę o zarządzanie nieruchomością z zarządcą posiadającym licencję zawodową zarządcy nieruchomości. Nie jest więc zobligowany do korzystania z usług takiego zarządcy, ale wszystkie skutki związane z zarządzaniem nieruchomością w zakresie unormowanym w ustawie może osiągnąć tylko drogą zawarcia takiej umowy.
Wniosek: wspólnota mieszkaniowa mogła, ale nie musiała zawierać umowy o zarządzanie.
Z treści uzasadnienia tej uchwały nie wynika jednak, aby zarządca nieruchomości miał tutaj taką dowolność jak wspólnota mieszkaniowa, ponieważ zgodnie z art. 1 punkt 8 u gn. ustawa ta określa zasady "działalności zawodowej, której przedmiotem jest gospodarowanie nieruchomościami" (art. 1 ust. 1 pkt 8 ustawy).
Ustawa ta dotyczy zatem nie tylko zarządców mienia komunalnego czy stanowiącego własność Skarbu Państwa, ale jej zakres obejmuje wszystkie osoby prowadzące taką działalność zawodową bez względu na to czy właściciel jest jednostką publiczną lub prywatną.
Zatem zarządca taki mógł wykonywać działalność bez umowy o zarządzanie, ale wyłącznie taką, która nie wchodziłaby w zakres pojęcia zarządzania nieruchomością w rozumieniu ugn.
Pomocne orzecznictwo uchwała SN z dnia 17.07. 2007 r., sygn. akt: III CZP 69/07.
Orzeczenie na stronie czasopisma Zarządca Portal Informacyjny:
http://www.zarzadca.pl/prawo/orzecznictwo-sadowe/471-iii-czp-69-07-umowa-o-zarzadzanie-nieruchomoscia-zawarta-przez-osobe-bez-licencji-jest-niewazna
No i właśnie, zastanawiam się, jak to jest. Jak wiecie, u mnie we Wspólnocie jest zarząd wybrany na podstawie art. 20 ust. 1. Zarząd wybrał administratora, który ma w tytule umowy: "umowa o administrowanie". Jednak samo administrowanie zajmuje jedynie 1/5 umowy, reszta tej umowy, to umowa o zarządzanie. Przez całą umowę przewija się kwestia zrządzania nieruchomościami (u mnie we wspólnocie są dwie nieruchomości). Umowa jest podpisana z zarządcą nieruchomości, który prowadzi działalność gospodarczą pod nazwą zarządzanie nieruchomościami oraz posiada licencję zarządcy nieruchomości. W załączeniu do umowy znalazłam polisę ubezpieczeniową OC zarządcy nieruchomości.
Ale tak chyba nie może być, żeby był zarząd i zarządca z licencją, który ma umowę o zarządzanie (tj. gdy umowa jest tzw. nazwana). Poza tym, skoro nie ma możliwości uzyskania odszkodowania z OC zarządcy przez poszkodowaną wspólnotę, to do czego służy polisa OC zarządcy? Czy jest to relikt przeszłości, a może do czegoś jeszcze służy? Nie mówię o ubezpieczeniu OC, które wykupują wszyscy prowadzący działalność gospodarczą.
Nowy doklejony: 12.01.17 21:17
Błażej. Na polityce się nie znam. Nie śledziłam też reformy sądownictwa, więc nic nie mogę na ten temat powiedzieć. "Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Każdy może powiedzieć na ten temat coś innego. To zleży dla kogo i dla czego. Najgorzej mają zarządcy przywiązani do licencji zarządców nieruchomości lub usiłujący czerpać z tego większe profity.
Najlepiej mają ludzie z "otwartymi" głowami, którzy nigdy nie polegali na licencjach, a na swojej pracy i rozumie/inteligencji. Czemu nie chodzi o podobanie się? :bigsmile: Jeśli ktoś potrafi obronić swoje zdanie, a jeszcze jest błyskotliwy, wykształcony to jasne, że to może się podobać. Ja tam nie mam jakichś zahamowań, jeżeli chodzi o wyartykułowanie swojego podziwu dla danej osoby.
Nowy doklejony: 12.01.17 21:22
Co do uchwały SN z dnia 17.07. 2007 r., sygn. akt: III CZP 69/07, to jest ona obszerna.
Po Twojej pierwszej reakcji odnoszę wrażenie, iż zanadto skupiłaś się na sobie.
Lisom z reguły zawsze o to chodzi. Cel uświęca środki.
Nie, no jasne! Choć osobiście jestem zwolenniczką twierdzenia, by nie rozmawiać z idiotą, ponieważ najpierw sprowadzi nas do swojego poziomu, a potem... pokona swoim doświadczeniem.
Niewątpliwie.
No tak to bywa w Dyzmalandii.
Dobrze, że po paru ładnych latach pomogłem Ci doznać oświecenia. : )
Natomiast bardzo niedobrze, że Dyzma wiecznie żywy - w tym również na forach - co widać na załączonym obrazku.