Witam wszystkich.
W budynku jest 30 lokali. Większość jest wykupiona i jest wspólnota mieszkaniowa. Na ostatnim piętrze jest lokal komunalny, w którym mieszka od kilkudziesięciu lat osoba w podeszłym wieku, której mówiąc kolokwialnie "odbija" - ma zwidy, czasem kontaktuje, czasem nie. W nocy wychodzi na klatkę schodową (mamy klatkę typu studnia) i krzyczy albo dobija się do mieszkań sąsiadów z żądaniem zwrotu pożyczonej kawy albo chce by sprawdzić jej domofon, bo ktoś chce ją odwiedzić (o 3 nad ranem) i nie może wejść. Na skutek naszych interwencji w gminie, ta przekazała sprawę MOPSowi i od tego czasu gmina umywa ręce. Uważają że nic więcej nie mogą zrobić, bo pani ta nie została uznana za niepoczytalną, a do tego żeby ją uznać za niepoczytalną, potrzebne jest ustanowienie opiekuna prawnego, a opiekunem prawnym musi być osoba, a nie instytucja. Jednym słowem - pat, bo nie ma żadnej rodziny - wszyscy bliscy poumierali, dalsza rodzina może jest, ale nikt nie wie gdzie. Kiedyś była policja, zabrali tę panią bo w środku nocy zrobiła raban że sąsiedzi po parapecie wchodzą do jej mieszkania (na 4 piętrze). Lekarz ją zbadał, ale że nie była pod wpływem, to rano ją odwieźli. MOPS twierdzi że robi wszystko co może. Odpowiedź z 30.10.2019 r, na ostatnie pismo jakie wysłaliśmy do miejscowego ZGN, brzmiała mniej więcej tak: Administracja Nieruchomości przy ul....................., podjęła działania w ramach posiadanych kompetencji, celem zapewnienia bezpieczeństwa. Ale jak oni "zapewniają to bezpieczeństwo" to Bóg raczy wiedzieć.
Więc pytanie co wspólnota może z tym zrobić, bo istnieje realne zagrożenie dla bezpieczeństwa i życia pozostałych mieszkańców (pożar, zalanie, itp).
Z góry dziękuję za odpowiedzi.